123 Andrzej Dziurawiec - Debiut [1982].pdf

(1565 KB) Pobierz
Ewa wzywa 07... nr.123 Debiut – AndrzejDziurawiec
1
959595681.001.png
Ewa wzywa 07... nr.123 Debiut – AndrzejDziurawiec
2
959595681.002.png
Ewa wzywa 07... nr.123 Debiut – AndrzejDziurawiec
Technicy skończyli już swoją pracę. Wszelkie ślady były zabezpieczone,
wszystko, co można było sfotografować, sfotografowane, plan sytuacyjny na
papierze milimetrowym sporządzony, ciało odwiezione do Zakładu Medycyny
Sądowej. Gosposia raz jeszcze przeglądała wszystkie pomieszczenia uzupełniając
spis skradzionych przedmiotów.
Zadra wyszedł przed dom. Grupka gapiów sterczała ciągle przed furtką,
strzeżoną przez funkcjonariusza, którego wezwań do rozejścia się nikt jakoś nie
brał do siebie. Zadra powiódł po nich roztargnionym spojrzeniem i sięgnął po
kolejnego papierosa. A więc to jest jego sprawa... Nic dopuszczał do siebie nawet
myśli, że mo że mu się nie udać. Zbył długo czekał na ten debiut. "— Za kilka
godzin będzie pan miał, poruczniku, odciski palców i zdjęcia. Resztę analiz każę
panu dostarczyć, gdy tylko będą gotowe. Prawdopodobnie jutro rano. — Z
zamyślenia wyrwał go głos kapitana Wawerko, szefa ekipy technicznej.
— Czy ma pan do mnie coś jeszcze?
— Nie, dziękuje, to na razie wszystko. Czekam na wyniki z laboratorium. To
bardzo ważne.
— To zawsze jest bardzo ważne. Na razie, poruczniku, do zobaczenia.
— Do zobaczenia.
Kapitan wsiadł do samochodu. Zadra również postanowił się zbierać. Tutaj nie
było ju ż — przynajmniej na razie — nic do roboty.
Przywołał chorążego Barnycha.
— Jedziemy. Marku. Nic tu po nas. Przyprowadź tę gosposię, pojedzie z
nami do komendy. Muszę z nią porozmawiać, i pospiesz się, nie mamy czasu do
stracenia.
— A wiec tak, Marku: skontaktujesz się natychmiast z Zakładem Medycyny
Sądowej. Zenon mówił, że od denata zalatywało gorzałką. Musiał być chyba na
niezłym rauszu. Od chwili morderstwa minęło już kilka ładnych godzin — ciało
było zupełnie zimne — a fetor był wyraźny. Jak będą mieli wynik testu, niech mi
go od razu przetelefonują. Zaznacz, że to bardzo ważne. Później skontaktujesz
się z wydziałem gospodarczym, sprawdzisz, czy nic mają jakichś danych o
zamordowanym. Był właścicielem sporego warsztatu samochodowego. Może
zajmowali się kiedyś jego sprawami? Później weźmie się kilku ludzi i
przeprowadzi wywiad wśród sąsiadów Stareckiego. Ślady wskazują, że ktoś
wszedł do sypialni przez okno od ogródka. Musiał obejść pół domu. Może ktoś
wracał późno wieczorem do domu, nie spał, cierpi na bezsenność i coś
zauważył... Zresztą co ci będę tłumaczył, sam wiesz najlepiej, o co pytać. Aha —
pogadacie również z dzielnicowym. To wszystko. Na razie. Melduj się, jak
skończysz.Kiedy chorąży wyszedł, a raczej wybiegł z pokoju, Zadra podszedł do
3
Ewa wzywa 07... nr.123 Debiut – AndrzejDziurawiec
okna. Otworzył je na całą szerokość i wciągnął głęboko powietrze. Orzeźwiający
wiatr poruszał lekko żółknącymi już liśćmi drzew w Parku Krasińskich. Na
zewnątrz było cicho, słonecznie i spokojnie. Miasto jeszcze drzemało w
wakacyjnym letargu. Ale Zadra nie miał czasu na rozkoszowanie się pięknem
dnia. Tym bardziej, że nagle otworzyły się drzwi i do pokoju wtargnęła
zdenerwowana nie na żarty pani Kortyś.
— Ileż mo ż na czekać, panie oficerze! Już pół godziny sterczę na tym
korytarzu jak głupia jakaś. Druga dochodzi, a ja od świtu na nogach i jeszcze do
tego...
— Najmocniej przepraszam — Zadra ujął dłoń gosposi ucałował
szarmancko. — Mam nadzieję, że mi pani wybaczy. Musiałem wydać dyspozycje,
rozumie pani, mamy teraz mnóstwo pracy, ale już jestem do pani usług.
Porucznik elegancko podsunął gosposi krzesło, jeszcze raz uśmiechnął się do
niej najuprzejmiej jak tylko umiał i zajął miejsce po drugiej stronie biurka.
—Takie nieszczęście, panie poruczniku, takie nieszczęście. Człowiek nic może już
być bezpieczny nawet we własnym mieszkaniu. Dobrze przynajmniej, że nie miał
rodziny.,.
— Tak, rzeczywiście, pani Kortyś. to bardzo przykra historia. A przechodzę
do sprawy — proszę mi opowiedzieć przebieg dzisiejszego zdarzenia.
—Znaczy — jak to było? Jak odkryłam tę zbrodnię? To było tak: przyszłam na
Notariuszowską, do willi pana Stareckiego, gdzieś tak koło dziewiątej. Zdziwiłam
się, bo drzwi były otwarte. To znaczy zamknięte, ale tylko na klamkę. Weszłam
do przedpokoju, jeszcze nic nie zauważyłam, chociaż poczułam się tak jakoś
dziwnie, jakbym przeczuwała, że stało się nieszczęście. Drzwi do jadalni były
otwarte — zajrzałam i aż mnie zamroczyło. Takiego bałaganu to w życiu nic
widziałam. No to później zacięłam oglądać cały dom — wszędzie to samo. W
końcu weszłam do sypialni pana... Leżał w piżamie aa podłodze, wokół głowy
kałuża krwi — od razu było widać, że trup. Ja się już nieboszczyków w życiu
naoglądałam, ale tym razem to myślałam, że zemdleję...
Pani Kortyś nie była jeszcze nigdy przesłuchiwana i najwidoczniej nie miała
zamiaru marnować tak znakomitej okazji. Zadra wiedział, że jeżeli chce się
czegoś od niej dowiedzieć, musi pozwolić jej mówić. Westchnął z rezygnacją, co
starsza pani poczytała najwyraźniej za oznakę wzruszenia, bo odpowiedziała mu
również głębokim westchnieniem.. Przez chwilę w pokoju panowało milczenie.
Przerwał je wreszcie Zadra.
— Jak długo pracowała pani u Stareckiego?
— Od ponad czterech lat. Nie, zaraz, zaczęłam przychodzić w lutym
siedemdziesiątego czwartego, jakie ś półtora roku przed śmiercią pani Stareckkj.
Mówię panu, panie poruczniku, to było okropne. Taka młoda, piękna kobieta.
Niczego jej nie brakowało, chyba tylko ptasiego mleka. Aż tu nagle taka
historia... Musieli chyba strasznie nagrzeszyć. że ich Pan Bóg tak okrutnie
4
Ewa wzywa 07... nr.123 Debiut – AndrzejDziurawiec
pokarał. Najpierw pani, a teraz pan... — w oczach pani Kortyś pojawiły się łzy.
Wyjęła z torebki chusteczkę i mocno wytarła nos.
—A co się stało pani Stareckiej?
— Zabiła się. Któregoś dnia otworzyła gaz i już. Najgorsze, że nikt nie wie,
dlaczego. Ludzie mówią, że głupia była, wie pan, nienormalna, ale kto to może
wiedzieć.
— Czy pan Starecki miał jakąś rodzinę?
Zadra starał się tak dobierać pytania, by nie pozwolić Kortysiowej na zbyt
odległe dygresje, ale nie bardzo mu się to udawało, gosposia nie dawała mu
żadnych szans.
—Nie miał chyba. Ja w każdym razie nic o tym nie wiem. Ale nie dostawał
żadnych listów od rodziny, nikt do niego nie przyjeżdżał... nie, chyba nie miał
żadnej rodziny. Przychodzili do niego czasami różni tacy, ale to na pewno nie był
nikt z rodziny.
— A kto do niego przychodził?
— No... znajomi, tacy różni. Jednego nawet znałam, mieszkał gdzieś
niedaleko. Miał dziwne trochę nazwisko, takie zza Buga chyba, coś jak Jagiełło
tylko na „m", Magiełło się nazywał, czy coś podobnego
— Chwileczkę — Zadra wyjął z szuflady notatnik z telefonami zabrany z willi
na Notariurzow-skiej i odszukał odpowiednr zapis. — Margiełlo, czy tak?
— O właśnie, bardzo miły pan. Taki grzeczny zawsze, dowcipny, przychodził
di mnie, do kuchni, śmiał się, żartował. Ci znajomi to na karty przychodzili.
Czasami to całą noc grali, a dymili, aż strach pomyśleć. Jak się rano weszło, to
jeszcze można by siekierę w powietrzu zawiesić- Ja nie wiem, czemu te chłopy
tak palą, przecie to tylko smród z tego — pani Kortyś spojrzała z naganą. na
wyjmującego z paczki kolejnego papierosa Zadrę. — Chociaż teraz to i kobiety
nawet palą — kontynuowała. — Obraza boska. Ta, co do pana Stareckiego
przychodziła, też paliła, raz to jej nawet powiedziałam...
— A kto to jest ta pani, która przychodziła do pana Stareckiego?
— A taka jedna... Kawecka się chyba nazywa, ale pan wołał na nią Bożenka.
Również i to nazwisko odnalazł Zadra w notatniku Stareckiego. Podobnie jak
poprzednie, zapisał je w swoim notesie.
— Czy codziennie sprzątała pani u Stareckiego?
— Przychodziłam tylko w poniedziałki, środy i piątki. Posprzątałam, obiad
ugotowałam i wracałam do siebie. Mieszkam niedaleko, na Barskiej, naprzeciw
szpitala. pan porucznik wie gdzie to jest...? Zadra kiwnął głową, że wie, ale pani
Kortyś nie zwróciła nawet na niego uwagi, zabierając się do dokładnego opisania
swojego mieszkania, domu i sąsiadów. Tym razem jednak porucznik jej
przerwał:
— To bardzo ciekawe, co pani mówi, ale widzi pani, mamy bardzo mało
czasu, a ja chciałbym zadać jeszcze kilka pytań. O pani sąsiadach porozmawiamy
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin