RECENZJA MICEWSKIEGO
Artykuł Andrzeja Micewskiego pt. "Odwrócenie strategii", obejmujący dużą część pierwszej i drugiej stronicy numeru krakowskiego "Tygodnika Powszechnego" z dnia 11 czerwca 1978 roku jest w istocie czymś w rodzaju recenzji mej bardzo skromnej, 32-stronicowej broszurki ,"Polski obóz narodowy", wydanej w Londynie jesienią 1977 roku (drugi nakład w styczniu 1978). Zaiste, rzadko się zdarza, by mała broszurka dostąpiła zaszczytu tak efektownego potraktowania!
P. Micewski nie wymienił tytułu mej broszury, pisze jednak, że "Jędrzej Giertych z Londynu (...) w jednej ze swoich broszur następująco określił odwrócenie strategii proponowane przez Narodową Demokrację", po czym cytuje dosłownie jedną z najważniejszych tez mojej broszury. Artykułowi swemu nadał tytuł, będący powtórzeniem tytułu pierwszego, wstępnego rozdzialiku mej broszury. W artykule swoim streszcza szereg poglądów mej broszury, nie mówiąc, że je z niej zaczerpnął, ale określając je jako poglądy endeckie. Z niektórymi z tych poglądów się zgadza, w innych odnajduje tylko część słuszności, z innymi polemizuje.
Chętnie bym napisał obszerną replikę na jego artykuł do "Tygodnika Powszechnego", ale cóż, kiedy wiem, że by mi tej repliki nie wydrukowano. A w "Opoce", którą mało kto z czytelników krakowskiego tygodnika czyta. wdawać się z tym tygodnikiem w polemiki na ogół nie warto.
Powiem tylko krótko: że p. Micewski zupełnie się myli, uważając iż Piłsudski spodziewał się zwycięstwa alianckiego w wojnie; aż do końca oczekiwał zwycięstwa niemieckiego i ra to zwycięstwo stawiał.
A co do Dmowskiego, wcale nie liczył on na zjednoczenie trzech zaborów Polski pod rządami carskiej Rosji, lecz od początku dążył do pełnej niepodległości. Wystarczy zapoznać się ze współczesnymi relacjami, zgromadzonymi przez Kułakowskiego, by się o tym przekonać, a dodatkowe potwierdzenie tego znaleźć można w świeżo ogłoszonych w kraju wyjątkach z pamiętników Ryszarda Feliksa Wojdalińskiego.
Dmowski uważał się za sojusznika całej koalicji, to znaczy w pierwszej fazie Francji, Anglii i Rosji, a nie samej tylko Rosji. Jak zapatrywał się na ułożenie się stosunków pol-sko-rosyjskich, świadczy jego wydrukowany w języku angielskim w lipcu 1917 roku memoriał, w którym stwierdził on, że do Polski powinny należeć gubernie: "Kowieńska, Wi-leńska, Grodzieńska, większa część Mińskiej i Wołynia". Było to na szereg miesięcy przed rewolucją bolszewicką, w chwili, gdy Rosja była wciąż jeszcze sojuszniczką aliantów zachodnich, a jej władca, Kiereński, przeprowadzał na niemieckim froncie swą lipcową o-fensywę.
Być sojusznikiem Rosji to nie znaczy nie mieć postawy samodzielnej. Tak samo jak np. dzisiaj dla Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii, Włoch, Norwegii, Grecji, Turcji być sojusznikiem Ameryki wcale nie oznacza zrzeczenia się swej suwerenności, swego prawa do obrony swoich interesów i także możności szukania sobie dodatkowego oparcia w Sojuszach z innami, zaprzyjaźnionymi państwami.
Źródło: OPOKA, nr 15, Londyn, czerwiec 1978, str. 130
piotrzachu69