03_Nietykalny - Stelar Marek.pdf

(1545 KB) Pobierz
Copyright © by Marek Stelar, 2018
Copyright © by Wydawnictwo FILIA, 2019
Wydanie I, Poznań 2019
Projekt okładki: © Mariusz Banachowicz
Zdjęcie na okładce: © niwat chaiyawoot/Shutterstock
Redakcja: Jacek Ring
Korekta: Dorota Wojciechowska
Skład i łamanie: Jacek Antoniuk
ebook lesiojot
eISBN: 978-83-8075-609-0
Wydawnictwo Filia
ul. Kleeberga 2
61-615 Poznań
wydawnictwofilia.pl
kontakt@wyadwnictwofilia.pl
Seria: FILIA Mroczna Strona
mrocznastrona.pl
Spis treści
Strona tytułowa
Karta redakcyjna
***
I POLOWANIE
1
2
3
4
5
6
7
8
II GRA
9
10
11
12
13
III OSACZENIE
14
15
16
17
18
19
20
OD AUTORA
Jest wieczór, prawie noc. Brzęczenie nastawionej na milczący tryb komórki przerywa
panującą w moim domu ciszę. Nagle, a przy tym jakby mimochodem zauważam, że tej ciszy jest
w nim coraz więcej. Biorę telefon do ręki, odłączam kabel ładowarki i zerkam na wyświetlacz.
Odbieram.
– Dzień dobry, panie Suder – słyszę rozbawiony głos.
– Cześć… – mruczę w odpowiedzi.
– Chciałam tylko wiedzieć, czy spotkamy się w najbliższym czasie? Może jutro? Co ty na to?
Milczę. Przełykam ślinę, szykując się do powiedzenia jej tego, czego nie miałem odwagi
powiedzieć w twarz wczoraj, kiedy dzieliła nas tylko wąska przestrzeń nad stolikiem
w restauracji, a nie kilka kilometrów.
– To chyba nie ma sensu, Svetlana – mówię wreszcie cicho.
– Słucham?
– Mówię, że to nie ma sensu – powtarzam trochę głośniej. – Ja… Nie potrafię. I chcę być
uczciwy wobec ciebie, zanim to wszystko zajdzie za daleko, rozumiesz?
– Za daleko?
– Zanim się za bardzo zaangażujesz.
Cisza. Oboje milczymy przez chwilę. Słyszę pisk paska alternatora przejeżdżającego za
oknem samochodu. Sąsiadka Aśka wraca z miasta.
– A co, jeśli jest już za późno, Darek? Jeśli już się zaangażowałam? Nawet gdy to trwa tylko
dwa tygodnie?
– To tym bardziej – odpowiadam bezlitośnie, ale naprawdę uważam, że tak będzie na pewno
nie prościej, ale uczciwiej; jestem o tym przekonany. – Przykro mi. Nawet nie wiesz jak bardzo,
ale nie zamierzam cię okłamywać ani niczego udawać. Ja po prostu nie potrafię… Już nie… I nic
z tym nie zrobimy. Ani ty, ani ja. Przykro mi – powtarzam i czekam, sam nie wiedząc na co.
Svetlana jest przesympatyczną kobietą po czterdziestce. Litwinką z pochodzenia od dziecka
mieszkającą w Polsce i rozwódką z odchowanymi dziećmi. Nie wiem, co odbiło jej byłemu
mężowi, że ją zostawił. Jeszcze mi tego nie powiedziała, choć mogę się łatwo domyślić, nawet
tego, że tamta nie ma jeszcze trzydziestki. Nie rozumiem faceta i dziwię mu się, choć nie
powinienem, zważywszy na własną historię. A może jednak rozumiem, choć wciąż się dziwię.
Poznaliśmy się ze Svetlaną jakiś miesiąc temu w hipermarkecie, w banalnych okolicznościach,
jak to czasami bywa.
Oszczędzam jej tekstów o pozostaniu przyjaciółmi, bo za bardzo ją szanuję i lubię. Żegnamy
się spokojnie i grzecznie; mówimy sobie „dobranoc” i rozłączamy się w tym samym momencie.
Wiem, że będzie przeze mnie płakać, i jestem na siebie zły, że do tego doszło. Nie, nie doszło.
To ja do tego dopuściłem. Ja. Pozwoliłem na to, wiedząc, że i tak mi się nie uda. Nie tym razem
i zapewne żadnym następnym.
Kładę telefon na udzie i czując przez materiał spodni ciepło rozgrzanej baterii, patrzę przez
okno na noc. Wiem, że jeśli kiedykolwiek spotkam Svetlanę, będzie to czysty przypadek.
Stan, w którym się znajduję od dwóch lat, sprawia, że rośnie we mnie przekonanie o czymś
w rodzaju własnej wyjątkowości. Nie powodowanej posiadaniem nadnaturalnej mocy sprawiania
czegokolwiek: cudu czy katastrofy, nic w tym rodzaju. To niedefiniowalne uczucie. Coś
nadprzyrodzonego, ale rozrzedzonego wrodzonym sceptycyzmem. Jak wiara w Boga złamana
Zgłoś jeśli naruszono regulamin