swiat-wedlug-lolitki,66.pdf

(443 KB) Pobierz
˚YCIE WEWN¢TRZNE | TO NIE BAJKA | CZERWONY KAPTUREK
Z Katarzynà Miller rozmawia Tatiana Cichocka Ilustracja Joanna Szachowska
Współczesny Êwiat kocha Czerwone Kapturki. Co wi´cej,
seryjnie je produkuje – Êliczne, naiwne dziewczàtka,
które bez ˝adnego przygotowania wkraczajà w dorosłoÊç.
Od małego otaczane bezpiecznym kokonem, tresowane
i grzeczne wychodzà z domu i wpadajà prosto w łapy złego,
lubie˝nego wilka
Âwiat
lolitki
– MyÊl´ sobie, ˝e rozkosznie jest byç małà Êlicznà dziewczynkà.
Wszyscy jà lubià, wzbudza powszechne rozczulenie...
– No, nie tylko... Mo˝e te˝ wzbudzaç lekko perwersyjne
uczucia. „Czerwony kapturek” to bajka o tym, ˝e coÊ, co
zwykle jest niedopowiedziane, dzieje si´ za wczeÊnie. Ona
jest jeszcze niedu˝à dziewczynkà, a napada na nià wilk.
– Jest niedu˝a, ale dostaje ju˝ czerwony kapturek, czyli symbolicz-
nie wchodzi w kobiecoÊç.
– Czerwony kolor rzeczywiÊcie kojarzy si´ z płcià
i z seksualnoÊcià, mo˝e równie˝ z krwià menstruacyjnà,
czyli symbolicznym przejÊciem w dorosłoÊç. Jednak bab-
cia chyba uszyła ten kapturek za wczeÊnie. Interesujàce,
˝e i babcia, i mama Kapturka (czyli obie razem jako bajko-
wa postaç macierzyƒska) pozwoliły, ˝eby dziewczynka
w taki właÊnie prowokacyjny sposób zwracała na siebie
uwag´ Êwiata. Czerwony kapturek wyró˝nia jà, narzuca
rol´ uwodzicielki.
– Dlaczego one dały jej ten kapturek, gdy jeszcze nie umiała sobie
z tà rolà poradziç? Bo nie umiała: wilk jà przecie˝ zjadł. CoÊ było nie
tak z tymi dorosłymi kobietami?
– One ju˝ – równie˝ przedwczeÊnie i najpewniej nieÊwia-
domie – zrezygnowały ze swojej kobiecoÊci i delegowały
do niej małà dziewczynk´, kolejnà z rodu. Przyznam, ˝e tym
razem z ciekawoÊci zajrzałam do klasyka interpretacji ba-
Êniowych Brunona Bettelheima. Ogromnie mnie poruszył.
Oczywiste dla mnie było to, ˝e ta bajka obraca si´ wokół
seksualnoÊci, która si´ rodzi w dziewczynce, i takiej seksu-
alnoÊci, którà ona wzbudza w otoczeniu. M´skim, ale nie
tylko. Równie˝ kobiet starszych, które widzà, jak roÊnie ko-
lejna kobietka. Dziewczyna niepomna przestróg zbacza ze
Êcie˝ki, rozmawia z kim si´ da i daje si´ uwieÊç.
– Bo jest jeszcze bardzo dziecinna.
– WłaÊnie. Ta bajka uczy, ˝e bezgraniczna naiwnoÊç, któ-
rà wykazujà zwykle dzieci, w pewnym momencie ˝ycia mu-
si si´ przekształciç w coÊ innego. Owszem, zbieranie kwiat-
ków jest cudne, ale nie wtedy, kiedy ma si´ zadanie
do wykonania – trzeba choçby zanieÊç babci jedzenie.
– Dziecku bardzo trudno skupiç si´ na zadaniu, wszystko je rozprasza.
– To potwierdzałoby tez´, ˝e ona jest jeszcze dzieckiem,
wi´c ten kapturek jest troch´ na wyrost. Dziecko, jak pisze
Bettelheim, powoli uczy si´, ˝e nie wszystko mo˝e byç prze-
puszczane przez zasad´ przyjemnoÊci. Rozwój polega
na tym, ˝e zaczyna si´ dopuszczaç zasad´ rzeczywistoÊci.
– To znaczy?
– Najpierw kierujemy si´ tym, co przyjemne, odrzucajàc
wysiłek i odpowiedzialnoÊç – jak Czerwony Kapturek – ale
gdy dorastamy, dochodzimy do wniosku, ˝e jednak nam si´ to
nie opłaca, bo bez wysiłku nie zdob´dziemy tego, na czym
nam zale˝y, albo mo˝emy naraziç si´ na niebezpieczeƒstwo
– sà na Êwiecie wilki, warto umieç je rozpoznawaç. Ale tego,
64
ZWIERCIADŁO
luty 2006
luty 2006
ZWIERCIADŁO
65
890495764.001.png
˚YCIE WEWN¢TRZNE | TO NIE BAJKA | CZERWONY KAPTUREK
kto jest osobà godnà zaufania, a kto nie, z kim warto wejÊç
w relacj´ i jaka to odpowiedzialnoÊç, trzeba si´ nauczyç.
– W Czerwonym Kapturku zdecydowanie jest coÊ z lolitki. Du˝e ocz´-
ta wpatrzone niewinnie w złego pana... Ta bajka jest doÊç perwersyjna.
– To jest lolitka niemal idealna. Wi´kszoÊç dziewczynek
przechodzi taki moment w swoim ˝yciu. Sà wtedy tak uro-
kliwe, ˝e niezwykle trudno jest tatusiom, wujkom, dziad-
kom, wychowawcom, starszym braciom patrzeç na nie neu-
tralnie. One sà jak pàczuszek smakowity. Nieprzypadkiem
bywa on, niestety, przedwczeÊnie napocz´ty. Niedojrzali
m´˝czyêni dajà sobie prawo bycia wilkiem i te dziewuszki
zjadajà. Czyli molestujà seksualnie, nadu˝ywajà ich zaufa-
nia, wykorzystujà t´ lekko prowokujàcà niewinnoÊç. Bo sko-
ro ona tak kokietuje, to znaczy, ˝e chce, prawda?
– Słynne tłumaczenie: sama chciała.
– M´˝czyznom w to graj. Mój znajomy, któremu powiedzia-
łam, ˝e b´dziemy rozmawiaç o Kapturku, powiedział: „Och, to
napiszcie, co ten Kapturek wilkowi zrobił”. To jest m´skie po-
dejÊcie – Kapturek oczarowywał wilka. Narobił mu apetytu.
– Dziewczynka musi przede wszystkim si´ nauczyç, co to znaczy
nià byç, dowiedzieç si´, ˝e to, co czuje, jest jak najbardziej normalne,
dlatego matka czy babka powinny byç przy niej, pokazywaç na wła-
snym przykładzie, co to znaczy, prowadziç, rozmawiaç, wspieraç. To
przecie˝ dla dziewczyny najtrudniejszy, najbardziej niebezpieczny mo-
ment. A tymczasem, jak pokazuje bajka, dziewczynka zostaje wów-
czas całkiem sama. Babcia chora, matka u siebie, a ona do lasu.
– Ojca jak zwykle te˝ nie ma. Mo˝na powiedzieç, co praw-
da, ˝e ojciec si´ pojawia w postaci myÊliwego. Albo ˝e jest
rozpołowiony na wilka i myÊliwego. Negatywny aspekt ojca
jest wilkiem. Mamy wówczas do czynienia z konfliktem edy-
palnym. Niektórych to bardzo Êmieszy, bo rzeczywiÊcie nie
mo˝na wszystkiego sprowadzaç do tego, ˝e dziewczynka pra-
gnie swego ojca, a chłopiec swojej matki. Ojciec córki, a mat-
ka syna. Natomiast jest w tym wiele prawdy w rodzinach,
w których nie ma realnej wi´zi mi´dzy matkà a ojcem, czyli
mi´dzy kobietà a m´˝czyznà. Dziecko zajmuje t´ luk´, staje
si´ partnerem matki albo ojca. Je˝eli rodzice sà niespełnieni
miłoÊnie, seksualnie niedojrzali i w dodatku jeszcze rozdzie-
naturalna màdroÊç. MyÊliwy ratuje z opresji i znika, nie
bierze nic dla siebie. Nie wyciàga r´ki po Kapturka ani
po wino z koszyczka.
– Ani po babci´...
– Teraz sà takie babcie, kochana, ˝e tylko po nie wycià-
gaç r´ce. Ale w nas samych te˝ jest taka babcia, która nad-
miernie kocha, babcie czasem przesadzajà z kochaniem:
z jednej strony dla dziecka to jest przeurocze, z drugiej stro-
ny mo˝e je to troch´ skrzywiç. Ogłuszyç, oÊlepiç. Wi´c
dziecko jest Êlepe i głuche na niebezpieczeƒstwo, bo otoczo-
ne kokonem złudnego bezpieczeƒstwa.
– Przyszło mi do głowy, ˝e wilk w tej bajce mo˝e byç te˝ oszustem
– uwodzicielem, za którym wiele dorosłych kobiet idzie jak w dym.
– Facetem typu „wykorzystał i rzucił” lub został i wyko-
rzystuje nadal, takim, który najpierw uwodzi, a ostatecznie
przynosi ból, rozczarowanie. Du˝o wcià˝ po Êwiecie chodzi
takich zatrzymanych w rozwoju Kapturków – kobiet, które
˝eby ˝yç, potrzebujà poczucia, ˝e odbijajà si´ w m´skich
oczach. Najszybciej taki „dowód istnienia” dostanà od łajda-
– Przecie˝ wychowano jà, by słuchała starszych. Mamu-
sia mówi: „Nie rób tego”. Ale nie ostrzega, co si´ tam mo˝e
kryç, ani tym bardziej nie zach´ca: „Sprawdê sama”. Matki
bardzo rzadko przyznajà dziecku prawo do potkni´cia si´,
zranienia, prze˝ycia samemu swojej wiedzy o Êwiecie. Ja-
sne, ˝e o niektórych rzeczach nale˝y powiedzieç, ale nie
o wszystkim. Dziecko, które nie zostało zach´cone do samo-
dzielnego myÊlenia, stajàc przed czymÊ nieznanym, jest
bezradne, bo potrzebuje instrukcji.
– Niezły paradoks: tam gdzie dziewczynka naprawd´ potrzebuje
wsparcia, jak na przykład Kapturek w lesie, zostawia si´ jà samà so-
bie, a tam gdzie mogłaby si´ sama czegoÊ nauczyç, nie pozwala si´
jej na to.
– To trudna ró˝nica dla wielu matek. Gdy myÊl´ o Czer-
wonym Kapturku, przychodzi mi na myÊl jeszcze jedno zja-
wisko, coraz bardziej masowe. Kilkunastoletnie dziewczynki
smaruje si´ make-upami, zakłada si´ im stringi i wysokie ob-
casy i robi si´ z nich modelki. By wzbudzały uczucia niedoj-
rzałych m´˝czyzn. To, co jest rozwijajàcà i rozkosznà zaba-
Mo˝na byç Kapturkiem, majàc 40 i 60 lat, jeÊli ma si´ co dawaç z siebie: czas, mieszkanie, opiek´. Zawsze znajdzie si´ jakiÊ ch´tny wilk, którego taka kobieta mo˝e nakarmiç sobà
– Biedny wilk...
– KiedyÊ rozmawiałam z komendantem policji o gwałtach
i on powiedział: „A po co one tak chodzà w krótkich spódni-
cach? Same si´ proszà”. To jest tak straszne podejÊcie, tak
bezceremonialnie z m´˝czyzn zdejmujàce odpowiedzialnoÊç
i jakikolwiek obowiàzek myÊlenia, kierowania sobà...
– To jej wina, ˝e jest pi´kna, kusi.
– Po co taka jest, jeÊli nie po to, by jà sobie wziàç? Kobie-
ty – macie wiedzieç, ˝e spora cz´Êç m´˝czyzn lubi tak wła-
Ênie myÊleç! To sà wilki! Przed tak myÊlàcymi m´˝czyzna-
mi trzeba si´ mieç na bacznoÊci. Bo oni nie majà cienia
litoÊci, cienia uwagi, cienia wra˝liwoÊci na człowieka nazy-
wanego kobietà. Oni nie nazywajà kobiety człowiekiem.
Ona im tylko robi kłopot.
– Gdyby nie ona, wszyscy byliby Êwi´ci.
– Jest jednak podstawowa ró˝nica: dorosła kobieta mo˝e
prowokowaç m´˝czyzn. Mo˝e chcieç prowadziç takà gr´.
Ale nie dziecko takie jak Kapturek. Niedojrzały facet nie
jest w stanie zrozumieç, ˝e ona taka po prostu jest, nawet
nie wie, czego by chciała. Na pewno chce zwróciç na siebie
uwag´, byç lubiana, kochana, chce si´ podobaç. Ale nie
chce, ˝eby jà zjeÊç. Ta bajka ostrzega wi´c: dziewczynko,
musisz si´ nauczyç rozró˝niaç, kto jest dobry, a kto patrzy
zbereênym okiem. Wydaje ci si´, ˝e znasz ˝ycie – czyli oko-
liczny las – tymczasem w nim pojawił si´ wilk.
leni, to bardzo cz´sto sami dzieci zapraszajà do tej roli. Znam
wiele przykładów: matki oczerniajà swoich m´˝ów, wynoszàc
ponad nich synów. Albo ojcowie umniejszajà ˝ony, a córkom
mówià: „Tylko ty mnie naprawd´ rozumiesz”. To jest zapro-
szenie do grania roli partnera, a nie dziecka. Nie musi tu
dojÊç do molestowania seksualnego (choç niejednokrotnie
i do tego dochodzi), jednak nast´puje psychiczne uwiedzenie.
– Tak ciàgle mówimy „wilk, wilk”, czy tu chodzi tylko o seks?
– OczywiÊcie, ˝e nie. Mo˝e to byç dosłownie napastnik,
gwałciciel, ale mo˝e te˝ byç po prostu jakieÊ zło, przemoc.
Gdy dzieci słuchajà bajki o Czerwonym Kapturku, obraz
wilka w nich zostaje. Mo˝na wtedy mówiç im rzeczy typu:
„Uwa˝aj na niektórych ludzi na ulicy, bo to mo˝e byç taki
wilk”. I dziecko intuicyjnie rozumie lepiej, ni˝ gdybyÊmy to
długo opisywali.
– Nie otwieraj drzwi nieznajomemu, nie wychodê ze szkoły z kimÊ,
kogo nie znasz, nie umawiaj si´ z nieznajomym przez internet... Wilki
czyhajà wsz´dzie.
– Jednak nie o to chodzi, ˝eby straszyç, tylko uczyç roz-
ró˝niaç. Wilk to mo˝e byç równie˝ przemoc, którà mamy
w sobie. Jak zwykle we Ênie czy w bajce wszystkie posta-
cie mogà byç cz´Êcià tej samej osobowoÊci. A mamy prze-
cie˝ w sobie zarówno wilka, czyli agresj´, sił´ niszczàcà,
pop´d seksualny, jak i sił´ dobrà, odwag´, trosk´ – myÊli-
wego, który jest zaznajomiony z lasem, czyli z naturà. To
ka. Bo łajdak wie, ˝e one na to czekajà. ˚e zwrócà uwag´
tylko na tego, kto je b´dzie bajerował, da im przez chwil´
złudne poczucie bycia najwa˝niejszà.
– W dodatku wiele go to nie kosztuje, par´ słodkich słówek... Nie-
dowartoÊciowane kobiety stanowià łatwy ˝er.
– Mo˝na byç Czerwonym Kapturkiem, majàc lat 40, 60
i wi´cej, jeÊli ma si´ co dawaç z siebie, czas, mieszkanie,
opiek´, pieniàdze. Koło Kapturka zawsze b´dzie si´ kr´cił
w okolicy jakiÊ ch´tny wilk, którego ona mo˝e nakarmiç so-
bà. Nie mam tu na myÊli dobrych troskliwych zwiàzków,
gdzie obie strony dajà.
À propos karmienia, nurtuje mnie, dlaczego Kapturek wyskaku-
je z wilczego brzucha nietkni´ty?
- Nietkni´ty fizycznie, ale na pewno przemieniony psy-
chicznie. Kapturek jakby rodzi si´ na nowo, bo tak to sym-
bolicznie wyglàda, gdy myÊliwy rozpruwa brzuch wilkowi
– jak cesarskie ci´cie. Traci dzieci´cà naiwnoÊç, ma ju˝
w sobie odrobin´ zintegrowanego wilka, poznał jego sposób
działania. Jak wiadomo, ta bajka ma wiele zakoƒczeƒ.
W wersji braci Grimm Kapturek planuje póênej zasadzk´
na wilka i w efekcie wilk ginie. Wilk ju˝ Kapturkowi nie za-
gra˝a, bo dziewczynka wie, jak si´ z nim obchodziç.
– Kapturek uczy si´ te˝ zaufania do siebie. Nabiera si´ na oszu-
stwa wilka, bo nie słucha siebie. Czuje, ˝e babcia jakaÊ inna, ale nie
wierzy własnym oczom. Daje si´ przekonaç „dorosłym” argumentom.
wà, gdy mała dziewczynka wkłada buty na obcasach mamy
i maluje si´ jej szminkà, staje si´ dla nastolatki coraz ci´˝-
szym wyzwaniem. Media lansujà lolitki. Ten Êwiat właÊciwie
produkuje Czerwone Kapturki, które stajà ubrane i wymalo-
wane, Êliczne takie, jako produkt seksualny, a same nic
o tym Êwiecie nie wiedzà.
– Wypuszcza si´ je do lasu bez ˝adnej instrukcji obsługi i wymaga
dojrzałoÊci.
– Z drugiej strony – w tym samym kraju mamy zakaz
wydawania podr´czników seksualnych. Dla tych samych
dziewczyn, które nie majà skàd si´ czegokolwiek dowie-
dzieç. Zostajà same ze swym niepokojem, po˝àdaniem, wy-
obraênià, ch´cià poznania tajemnicy i poczuciem, ˝e doro-
Êli dysponujà czymÊ, czego nie chcà oddaç, czym nie chcà
si´ podzieliç. Wydaje im si´, ˝e dorosłoÊç to dorwanie si´
do papierosów, alkoholu, seksu, narkotyków. Dobrze, jeÊli
w por´ zjawi si´ jakiÊ myÊliwy. Mo˝e to byç rodzic, dobry
wychowawca, ktoÊ z rodziny lub przyjaciół... KtoÊ, kto zda-
je sobie spraw´, ˝e nie w tym rzecz, aby zabraniaç, stra-
szyç czy zamykaç oczy na prawd´. Trzeba wspieraç i rozu-
mieç, co dzieje si´ w młodym człowieku. Uznawaç
normalnoÊç tego, ˝e on idzie ku przygodzie. Ka˝dego,
w kim jest choç troch´ z wolnego dziecka, korci, by zbo-
czyç ze Êcie˝ki i zobaczyç, co si´ kryje za drzewami. Na
tym polega ˝ycie.
c
66
ZWIERCIADŁO
luty 2006
luty 2006
ZWIERCIADŁO
67
Zgłoś jeśli naruszono regulamin