Richard North Patterson - Oczy dziecka.pdf

(1992 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
863350841.001.png
Richard North Patterson
Oczy Dziecka
Przełożył Jan Pyka
Dla Freda Hilla i Sonny’ego Mehty
KOSZMAR
16 października
Na twarzy Ricarda Ariasa malowały się strach i niedowierzanie.
- Jeśli masz popełnić samobójstwo, musisz zostawić list pożegnalny - powtórzył cicho
intruz.
Richie ani na chwilę nie odrywał oczu od lufy rewolweru. Wyjęta z wilgotnego i
ciemnego schowka broń nie była używana od lat i intruz zastanawiał się, czy wypali. Ale
Richie Arias nie wiedział o tym.
Siedząc przy swoim biurku, zaczął szukać po omacku pióra.
Jego ruchy były powolne, jak ruchy człowieka z trudem posuwającego się pod wodą.
Wbiwszy wzrok w rewolwer, zdawał się nie widzieć tonącego w mroku salonu:
podniszczonej kanapy i fotela, taniego stolika do kawy, komputera na biurku, automatycznej
sekretarki, której używał do zbywania natrętnych wierzycieli, i wyblakłych plakatów.
Chromowana stojąca lampa rzucała na jego skórę blade światło.
Miał pociągłą twarz i czarne oczy, których spojrzenie, gdy odpowiadało to jego
potrzebom, szybko zmieniało się z łagodnego w pełne gniewu, ale które nie straciły jeszcze
pełnego skupienia, prawie rozgorączkowanego wyrazu charakterystycznego dla zdolnych
studentów pijących zbyt dużo kawy i cierpiących na chroniczny brak snu. Z jednego nozdrza
zaczął mu ciec wąski strumyczek krwi.
- Ja nigdy nie piszę odręcznie. - Skinął głową w stronę komputera. - Wszyscy wiedzą,
że używam tego.
- Samobójstwo to coś innego. - W głosie intruza słychać było napięcie. - To musi być
twój charakter pisma.
Twarz Richiego ściągnęła się. Powoli uniósł pióro, trzymając je niepewnie.
- Kończę moje życie, ponieważ uświadomiłem sobie, kim jestem - usłyszał.
Chwila wahania, instynktowna chęć stawienia oporu. Potem jednak jego pióro zaczęło
sunąć po papierze. Pisał niezdarnie, jak dziecko, przerywając w środku rozchybotanych liter.
Przyciskał stalówkę mocniej przy jednych, lżej przy innych, tak że w końcu były
wręcz nieczytelne.
- A jestem człowiekiem samolubnym i żałosnym - ciągnął głos.
Richie przerwał. Jego oczy wypełniły uraza i złość.
- Pisz to! - rozkazał intruz.
Wycierając krew spod nosa, Richie spojrzał na kartkę. Upłynęła chwila, zanim
poruszył ręką, a gdy już to zrobił, na jego palcach pozostała czerwona plama.
Napisanie słowa „żałosny” zajęło mu szczególnie dużo czasu.
- Moją specjalnością są wymuszenia. Kierując się chciwością, wykorzystywałem
bezwstydnie żonę i dziecko, gdyż sam jestem niczym.
Richie zaczerwienił się z gniewu. Zatrzymał się, patrząc na słowa, które już napisał.
Jego dłoń zastygła w bezruchu.
Napastnik zawahał się, nagle niezdecydowany. A potem na półce na książki obok
Richiego zobaczył fotografię.
Mierząc cały czas w swoją ofiarę, zdjął ją z półki i postawił starannie na biurku.
Brązowe oczy ciemnowłosej dziewczyny spojrzały z powagą na Richiego Ariasa.
Intruz uświadomił sobie, że było to o wiele lepsze od listu pożegnalnego: ostatnia
demonstracja taniego sentymentalizmu idealnie pasowała do Richiego. Była niczym świątynia
dla jego samobójstwa.
Kiedy Richie odwrócił się od fotografii, jego twarz zdradzała, że zrozumiał resztę.
- Widzisz, ja wiem, kim jesteś - podjął cicho intruz.
Richie instynktownie zerwał się z fotela i odsunął od niego.
- Poczekaj! - krzyknął. - Nikt nie popełnia samobójstwa na odległość!
Ich spojrzenia spotkały się. Napastnik milczał.
- Możesz po prostu wyjść. - Głos Richiego brzmiał piskliwie i przymilnie. - Nikomu
nic nie powiem. Zapomnimy o wszystkim, dobrze?
Nagle fingowanie samobójstwa przestało mieć jakiekolwiek znaczenie.
- Tylko ty - powiedział cicho intruz - mógłbyś pomyśleć, że ot tak zapomnę o
wszystkim. Tylko ty.
Richie znowu spojrzał szybko na rewolwer. Tamten wolno ruszył w jego stronę.
Półtora metra, metr.
Napięcie widoczne na twarzy Richiego zdradzało strach oraz gorączkowe
poszukiwania wyjścia z tej matni. Cofał się w stronę stolika do kawy, najwyraźniej zupełnie
zapomniawszy o jego istnieniu. Szukając drogi ucieczki, spojrzał w kierunku korytarza
prowadzącego do sypialni.
- Jeśli mnie teraz zastrzelisz, to będzie morderstwo - powiedział, dziwiąc się, że słowa
przechodzą mu przez gardło.
Intruz zatrzymał się i uniósł rewolwer.
Wyraz oczu Richiego uległ zmianie. W tej chwili - na przekór swym najgłębszym
Zgłoś jeśli naruszono regulamin