Jaź.doc

(35 KB) Pobierz
Jaź jest z natury bardzo leniwym przedstawicielem ryb karpiowatych

Jaź - jest z natury bardzo leniwym przedstawicielem ryb karpiowatych. Jest również dopełnieniem przeglądu ryb wczesnowiosennych poławianych na spławik, bądź metodą ciężkiej denki, która aż tak ciężka być nie musi. Jaź, jako prawdziwa ozdoba rzeki, ma krępe, przypominające płoć ciało i często jest z nią mylony. Natura wyposażyła go w większą głowę i pysk niż u płoci, natomiast w mniejsze od niej łuski. Płetwy jaź ma krwistoczerwone jak u okonia lub wzdręgi. Kształt ciała wyraźnie wskazuje, że nie jest to rybka prądolubna. Mimo, iż z wiekiem staje się on drapieżnikiem, jego wrodzone lenistwo kieruje go na wody o łagodnym przepływie. Wszelkie cofki, zawirowania, przybrzeżne jamy i zastoiska są jego domem a napływający pokarm długo smakuje i nieśpiesznie połyka. We wczesnowiosennym okresie jazia poszukuję się przy wszelkich dopływach większych rzek, w które to dopływy wchodzi w swoim ciągu tarłowym. Typowymi stanowiskami jest granica głównego nurtu i spokojnej wody strefy przybrzeżnej. Co więcej - strefa ta nie powinna być za głęboka, a głębokość do półtora metra jest głębokością optymalną. Miejsca takie obfitują w dużą ilość pożywienia gdyż właśnie strefa przybrzeżna budzi się po zimie do życia najszybciej. Kozy, różanki czy piskorze to stała dieta wyrośniętego jazia, który nie pogardzi też wszelkimi pędrakami czy dżdżownicami, dostającymi się do wody wraz z roztopami oraz wymywanymi z brzegów przez podniesioną wodę. Wczesną wiosną szczęśliwemu wędkarzowi może ukazać się niecodzienny obraz kilku jazi patrolujących strefę przybrzeżną. Chodź widok jest niecodzienny, to dla tej pory roku jest on jakby standardem i nie powinien on nikogo zaskoczyć. Aktywność "brzegowa" jazi nie powinna być czynnikiem, który usypia czujność wędkarza. Jaź jest bardzo nieufny i każdy błąd kończy się jego paniczną ucieczką. Każde tupnięcie lub upuszczenie cięższego przedmiotu na zmarzniętą ziemię słychać w wodzie jak grę na bębnach. Jazie są wyjątkowo nieufne i płochliwe. Potrafią przestraszyć się wszelkiego hałasu, cienia na wodzie a nawet własnego cienia. Na nic środki ostrożności się nie zdadzą, jeśli wyprawa wędkarska nie będzie zaplanowana prawidłowo. Gdy jednak wędkarz doczeka się stabilnej pogody i może nawet zaświeci słońce, to znaczy, że pora ruszać. Preferowana zasiadka, jako skuteczna metoda na jazie o tej porze roku, raczej nie zda egzaminu. Dodatkowo wędkarz będący w bezruchu, narażony na przelotne deszcze i śnieżyce oraz porywisty wiatr, potrafi się skutecznie zniechęcić do wędkowania o tej porze roku. Lepszym rozwiązaniem będzie przeszukiwanie zmienionego brzegu po zimie. Możliwość obłowienia wielu miejsc po zimowym poście może przynieść wiele satysfakcji, a złowione ryby są dodatkowym bonusem takiej wyprawy. Kolejną korzyścią płynącą z takiego podejścia do sprawy jest poznanie rzeki po zimie. Wiedza ta będzie przydatna wędkarzowi aż do wczesnego lata gdy wystąpi przybór po "majówkach". Przystawka, którą będzie posługiwał się wędkarz, jest zestawem klasycznym bez żadnych udziwnień i modyfikacji. Jedynym wyjątkiem jest spławik, który powinien zapewnić łowiącemu możliwość szybkiego przejścia z przystawki do przepływanki i na odwrót. Do tego dobre będą niektóre wzory spławików typu stick, avon i chyba najodpowiedniejszy chubber. Ten ostatni, jak nazwa wskazuje, dedykowany jest kleniom. Mimo tego nic nie stoi na przeszkodzie, aby go wykorzystać w tym konkretnym przypadku. Gdy taki chubber ma dodatkowo "przecienioną" antenkę i wyporność w przedziale od 1,5 do 3,0 gram, to już naprawdę nic więcej nie potrzeba. Reszta sprzętu, tak jak pisałem, jest standardowa, czyli: żyłka główna 0,14 i przypon 0,12. W wersji przystawkowej przypon może wynosić nawet jeden metr i nie będzie to błędem, natomiast do przepływanki 30 cm daje gwarancję poprawnej pracy przynęty. Na jazie nie wypada wybierać się z jedną przynętą. W tym okresie wypada mieć w spiżarni ochotkę, białe i czerwone robaki oraz larwy korników. Można również próbować wykorzystać malutkie kąski filetów. O ile ochotka i robaki pozyskiwane są w sklepach wędkarskich, o tyle filety mogą być kupne lub własnoręcznie wykonane. W tym przypadku należy się postarać, aby miejsce na brzegu nie wyglądało jak rzeźnia, gdyż może się zdarzyć, że kiedyś tam powrócimy. Dodatkowo nic tak nie prowokuje do śmiecenia jak inny, już leżący śmieć. Co do larw korników - osobom, które nie potrafią odnaleźć gniazd pod korą zwalonych drzew, odradzam korowanie wszystkiego, co na jego drodze się trafi. W ten sposób niszczy się drzewa i oprócz kaca moralno-etycznego może taką osobę spotkać nieprzyjemność ze strony prawa. W pochmurne dni rybki jakby są nieobecne. Biorą leniwie i od niechcenia. Harce te widać po drgającym spławiku na przystawce i jest to moment do przygotowania się do zacięcia lub zmiany przynęty. Właściwe branie następuje dopiero przy zatopieniu spławika lub jego zdecydowanym odjeździe w bok. Wszelkie zacięcia w pierwszej fazie brania kończą się fiaskiem i płoszeniem stada. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy nad głową wędkarza pojawi się słońce. Jeśli swoją sylwetką nie rzuca on cienia na wodę, to może się spodziewać brań agresywnych i łapczywych. W trakcie zasiadki na jazie nie powinien nas zaskoczyć krąp, leszcz oraz płoć. Z nimi to właśnie nasz bohater dzieli te same żerowiska. W tej grupie ryb i na takim żerowisku, niewątpliwie jaź będzie tą "grubą rybą". Zacięcie godnej uwagi sztuki jest początkiem niespodziewanych emocji i nieprzygotowany wędkarz jest na straconej pozycji. Podstawowy zestaw wybiegów zaciętego jazia to sprint do brzegu, wprost na wędkarza lub paniczna ucieczka we wszelakie znane sobie w tym miejscu dziury i zawady. Na nasze wędkarskie szczęście nie jest on wytrwałym wojownikiem. Gdy przebrnie się przez pierwsze szaleństwo jazia, można się poczuć jak zwycięzca. Mimo tego proponuję podbierać go w miarę długim podbierakiem. Złowienie jazia jest równoznaczne z przepłoszeniem wszelakiej ryby w łowisku. Można wrzucić trochę zanęty dla uspokojenia i powrócić na łowisko po dłuższym czasie. Kolejne miejsce, które spodobało się wędkarzowi i spełnia jego oczekiwania, nie musi koniecznie nadawać się na przystawkę. W takim przypadku uruchamiamy przepływankę, która nie powinna zająć więcej czasu niż pięć minut. Tyle to przewiduję na zmianę przyponu i wysondowanie łowiska. Zestaw "patroluje" wodę o nurcie wolnym i stabilnym. Od czasu do czasu warto trochę przytrzymać zestaw, aby nasza przynęta stała się atrakcyjniejsza. W końcowej fazie przepływu zestawu, gdy już zmierza on w kierunku brzegu, przytrzymuje się go mocniej, po czym zdecydowanie popuszcza i zacina. W tej ostatniej fazie branie nie musi być nawet widoczne, aczkolwiek często lub w ogóle będzie to jedyna rybonośna faza przepływanki. Miejsce do przepływanki dobrze jest wybrać za jakąś przeszkodą na dnie, która powoduje jego spowolnienie lub zawirowania i żeby nie była zbytnio oddalona od burty brzegowej. Przeszkodą taką może być naniesiony przez wysoką wodę konar lub zalane przybrzeżne krzaki. Krzaki te za miesiąc będą sobie spokojnie rosły na brzegu i w okresie późnej wiosny i lata dadzą nam osłonę przed rybami. Teraz dają one osłonę przed nurtem jaziom. Oczywiście, szukając miejscówek jazia nie wolno przesadzić i ustawić się praktycznie w zastoisku, bo w takim miejscu tej ryby nie znajdziemy. Co do nęcenia - w takim miejscu powinny wystarczyć trzy lub cztery kule wielkości pomarańczy. Później także można donęcić, lecz na początku zanęta powinna być zachęceniem do intensywniejszego żerowania, a nie stołówką. W okresie przedtarłowym jaziom dopisuje apetyt. Jazie nie są jedynymi gośćmi w „jaziowych” miejscówkach. Zamiast nich może w zanęcone miejsce wejść leszcz lub płoć. Jednak po kilku braniach kończą się ich aktywność. Należy pamiętać, że wiosenna ruchliwość ryb jest wielka i trzeba się trochę nachodzić za nimi. Przed odejściem w inne miejsce warto wrzucić jedną lub dwie kule zanętowe w łowisko i powrócić do niego za około półtorej godziny. Jak łatwo przewidzieć, mając wybrane trzy łowiska nie spędzamy na żadnym więcej niż pół godziny. No, chyba, że ryba bierze jak głupia. Wtedy to byłoby nonsensem pozbawiać się tak długo oczekiwanej przyjemności.

 

1

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin