Douglas Drusilla - Przyjaźń czy miłość.pdf

(400 KB) Pobierz
Drusilla Douglas
Przyjaźń czy miłość
917285018.001.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Doktor Sara Sinclair wyszła z domu po mleko do
pobliskiego sklepu i niedaleko mieszkania brata wpadła na
koleżankę po fachu, Carrie Baxter. Obie nie mogły uwierzyć
własnym oczom.
- Myślałam, że jesteś we Włoszech! - zawołała Carrie.
- A ja słyszałam, że pracujesz w Inverness - odparła
pospiesznie Sara. Nie miała ochoty rozmawiać o Włoszech.
- To prawda. Bardzo mi się tam podoba, ale tęsknię za
Glasgow - wyznała Carrie, lekko się czerwieniąc. - Co tutaj
robisz?
- Przyjechałam na ślub brata. - Przynajmniej częściowo
było to zgodne z prawdą.
- Wiem, że nie na zjazd absolwentów naszego roku, bo
Fiona powiedziała, że tylko ciebie nie udało się zawiadomić.
Fiona Kerr, urodzona organizatorka, zawsze marzyła o
tym, by spotkali się po pięciu latach od ukończenia studiów.
- Co u ciebie słychać, Saro?
- Dziękuję, wszystko w porządku. Opowiedz mi lepiej o
zjeździe.
- Wszyscy chętnie cię zobaczą. Jesteśmy umówieni na
siódmą w hotelu Metropol. Będą drinki i kolacja.
Ale ze mnie idiotka, pomyślała Sara, która błędnie
założyła, że zjazd już się odbył i starzy znajomi rozjechali się
do domów. Miała ochotę się wykręcić od uczestnictwa w tej
imprezie, uznała jednak, że jeśli nie poda przekonującego
powodu, będzie to wyglądało tak, jakby miała coś do ukrycia.
- Skoro uważasz, że powinnam przyjść... Wspaniale
będzie znowu wszystkich zobaczyć.
Przyjaciółka bardzo się ucieszyła i jeszcze raz zapewniła
Sarę, że będzie mile widziana. Okazało się też, że zatrzymała
się u kuzynki, która mieszka tylko dwie ulice dalej, Carrie
zaproponowała więc, że przyjedzie po Sarę wpół do siódmej.
- Świetnie! - odparta Sara, próbując wykrzesać z siebie
odrobinę entuzjazmu. - A teraz muszę już lecieć. Mam tyle do
zrobienia...
- A ja właśnie wybieram się do fryzjera. Muszę dobrze
wyglądać. Nigdy nie wiadomo... - Znowu ten lekki rumieniec.
- Do zobaczenia wieczorem. Podjadę pod bramę i zatrąbię trzy
razy. Na razie.
Sara ściągnęła brwi, patrząc za odchodzącą przyjaciółką.
Och, gdybym tylko znalazła się tutaj pięć minut wcześniej lub
później, pomyślała. No cóż, życie jest pełne niespodzianek.
Gdyby nie pojechała do Włoch ze Steve'em, nie znalazłaby się
teraz w takiej sytuacji: bez pracy i perspektyw na przyszłość,
zarzucana pytaniami przez znajomych. Przyjaciele ze studiów
też będą chcieli się dowiedzieć, co się stało. Przecież sami
ostrzegali ją przed podjęciem tej decyzji.
- Jak ty to robisz? - zawołała Carrie, kiedy Sara wsiadła
do samochodu o umówionej godzinie.
- Co takiego? - zdziwiła się Sara, starając się nie patrzeć
na nową fryzurę przyjaciółki.
- Nie przytyłaś ani trochę i wyglądasz nawet lepiej niż
pięć lat temu!
Sara ucieszyła się z komplementu, wiedząc, że na
spotkaniu wszyscy będą się jej przyglądać. Odgarnęła za ucho
kosmyk czarnych włosów i zapewniła Carrie, że ona również
wygląda wspaniale.
- Ta sukienka jest zabójcza - dodała.
- Zwłaszcza biorąc pod uwagę, ile kosztowała - odparła
Carrie. - Dzwoniłam do Fiony. Bardzo się ucieszyła, że cię
zobaczy. Ciekawe, kto przyjdzie?
- Pewnie nasi starzy przyjaciele.
Sara czuła, że wszystko pójdzie dobrze, jeśli tylko nie
zjawi się Rory Drummond. Kiedy jechały ulicami Glasgow i
patrzyła na wszystkie znajome miejsca, wydawało się jej,
jakby pokłóciła się z Rorym zaledwie wczoraj. Zarzucił jej, ze
postępuje głupio, odrzucając szansę pracy z profesorem
Maxwellera tylko po to, by wyjechać za granicę z błaznem,
który wszystko partaczy i nie potrafi pomalować porządnie
nawet szopy na narzędzia. Przy czym Rory użył wtedy nieco
dosadniejszych słów.
- Steve jest świetnym malarzem! - zaprotestowała
wówczas żarliwie. - Kiedyś będzie sławny.
- Jeśli tak, to z pewnością nie z powodu tych swoich
bohomazów! - krzyknął Rory i Sara, oburzona, wybiegła
wtedy z jego mieszkania.
Teraz zobaczyła go, gdy tylko zatrzymały się na parkingu
przed hotelem. Pomagał Moirze Stirling wysiąść z auta. Z
daleka wyglądał tak, jakby w ogóle się nie zmienił: szczupły,
o gęstych i jak zawsze lekko potarganych włosach, o
czarującym uśmiechu. A jego widok - co było najbardziej
przerażające - podziałaj na Sarę tak samo jak kiedyś.
Towarzysząca mu Moira, jak zwykle w wysokich
szpilkach, z trudem utrzymywała równowagę, stąpając po
nierównym bruku. Ująwszy Rory'ego pod ramię, przylgnęła
do niego całym ciałem. A on najwyraźniej nie miał nic
przeciwko temu.
- On się nigdy nie zmieni - mruknęła Carrie, zamykając
drzwi samochodu.
- Kto? - spytała Sara z roztargnieniem.
- Rory Drummond. A więc to tak...
- Spójrz! Kate dalej ugania się za Markiem - zauważyła
Sara. - Mam wrażenie, jakbym w ogóle stąd nie wyjeżdżała.
- A propos, kiedy wracasz? - zagadnęła Carrie, ale
właśnie przybyło kilka nowych osób i Sarze udało się uniknąć
odpowiedzi.
W hotelu zobaczyła wiele znajomych twarzy. Witała się ze
wszystkimi i rozmawiała, a kiedy konwersacje schodziły na
prywatne tematy, oddalała się dyskretnie. To było oczywiste,
że kariery jej przyjaciół potoczyły się bardziej efektownie. Ci,
którzy pracowali w szpitalach, byli już samodzielnymi
internistami lub też robili kolejne stopnie specjalizacji.
Na przykład Tom Patterson.
- Zostałem członkiem Królewskiego Kolegium
Lekarskiego w zeszłym roku i profesor Maxwell twierdzi, że
dostanę tytuł doktora nauk medycznych za badania, które
prowadziłem pod jego kierunkiem - oznajmił. - Dzięki tobie,
Saro, nadarzyła mi się świetna okazja. Jestem ci bardzo
wdzięczny za to, że czmychnęłaś do Włoch.
- Wcale nie czmychnęłam, tylko dokonałam pewnego
zaskakującego wyboru. - Nie zabrzmiało to zbyt
przekonująco, nawet dla niej samej. - Och, popatrz, jest John.
Myślałam, że pojechał do Australii. Chodź, pogadamy z nim...
Tom był jednak zbyt gruby, by przeciskać się przez tłum.
- A więc nie żałujesz, że wyjechałaś? - podjął.
- No cóż... - zaczęła z ociąganiem, zastanawiając się, co
powiedzieć. - Za granicą wszystka wygląda inaczej.
Cudzoziemcy nie mają zbyt dużych możliwości awansu...
Z opresji uratowała ją Fiona, która weszła na krzesło, by
było ją lepiej słychać, i głośno zaprosiła wszystkich do stołu.
Jednakże Sara tylko przez chwilę czuła się bezpiecznie.
Gdy usiadła, okazało się, że znalazła się tuż obok Rory'ego
Drummonda. Po jego drugiej stronie usadowiła się Moira, lecz
Rory niemal natychmiast odwrócił się do niej plecami i,
podpierając głowę na ręce, zaczął przyglądać się Sarze z taką
intensywnością, że aż się zaczerwieniła.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin