Spotkanie - całość.rtf

(206 KB) Pobierz

Spotkanie

 

 

Autor: Pollon

 

Kategoria: NC-17

 

Do oryginału: http://www.yaoi.strefa.pl/html/slash/ksiazki/pollon/spotkanie_5.html

 

1.

 

 

- Potter!

Zatrzymałem się, słysząc swoje imię. Nie odwracając się, znudzonym głosem rzuciłem przez ramię:

- Czego chcesz Malfoy?- spodziewałem się, że w końcu musi dojść do konfrontacji. Malfoy na pewno coś planował. Od początku naszego 7 roku, 3 miesiące temu, najgorsza obelga jaka padła z jego ust to ' Uważaj gdzie chodzisz, kretynie.' Coś się działo, i Merlin mi świadkiem, że wreszcie dowiem się co.

Malfoy rozejrzał się wokół i upewniwszy się, że jesteśmy sami w korytarzu, podszedł do mnie szybkim krokiem. Tak szybkim, że zaplątał się w swoje szaty, potknął i byłby upadł. Odruchowo złapałem go za łokieć, pomagajac utrzymaćwnowagę - ja i moje bohaterskie odruchy. Owionął mnie zapach mięty i wanili. Na pewno jego szampon - wart tryliony galeonów. Na końcu języka miałem jużliwą uwagę, jednak zapomniałem o niej, jak tylko spojrzałem w twarz Malfoya. Miał zamknietę oczy i zdawał się... smakować chwilę?! Że co?! Co jest z tym człowiekiem. Odsunąłem się trochę i przez twarz Malfoya przemknął jakby smutek. Aż mrugnąłem powiekami z zaskoczenia. Co to było przed chwilą? Smutek..? Co tu się, do jasnej cholery, dzieje?!

- Malfoy, co ty..?

- Zamknij się Potter!- bardziej z ciekawości, niż ze strachu, zastosowałem się do jego rozkazu. Przez chwilę stał cicho, wpatrzony w czubki swoich butów. Widziałem, że jest zdenerwowany. Przestępował z nogi na nogę, zastanawiając się jak zacząć. Muszę się przyznać, że uwielbiałem go w takim stanie - niepewny w mojej obecności, jakby obawiał się mojej reakcji i tego co zrobię. Włciwie... zdałem sobie sprawię, że przez ostatnie parę miesięcy, był taki strasznie często... Ooook, co się dzieje?! Już otwierałem usta żeby coś powiedzieć, kiedy Malfoy mnie ubiegł:

- Spotkajsiezemnawwiezyodziewiatej...

mrugnąłem z zaskoczenia. Co on powiedział?

- Malfoy, co ty powiedział? Nic nie zrozumiałem…

Znów zamruczał coś do siebie niezrozumiale. To się zaczynało robić irytujące. Poza tym, teraz na pewno spóźnimy się na Eliksiry. Co się dzieje z tym człowiekiem? Gadaj!

- Malfoy, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo, baaardzo chciałbym wiedzieć o czym ty mówisz, jednak jako że upierasz się na używaniu mowy znanej chyba tylko sobie, nic z tego nie będzie. Spadam...

Jezu, jak ten facet mnie irytuje, to sobie nie zdaje nawet sprawy. Mam ochotę go złapać i potrząsnąć i rozczochrać mu te jego blond włosy i…

- Potter!!

Znów przystanąłem. A gdybym się tak teraz odrwrócił i uderzył go w tą jego irytują? Hmm... nie ma nikogo w okolicy, nikt by się nie dowiedział. Móbym powiedzieć, że Malfoy wpadł na ścianę. Ślepota ruska…

- Spotkaj się ze mną w wieży. O 21.

No teraz to on chyba żartuje.

- No teraz to ty chyba żartujesz Malfoy! Co to jest - ukryta kamera?! Nigdy z życiu!- Ruszyłem dalej korytarzem, kiedy jedno słowo - zatrzymało mnie w miejscu. Jakby ktoś posmarował podłogę klejem i ja akurat musiałem w to wdepnąć. Typowe...

- Proszę.

Potrząsnąłem głowa. On mnie prosi?

- Prosisz mnie, Malfoy?

Oooo słodki dzień! Czemu wcześniej tego nie zauważem? Słce świeci tak wysoko i jasno. Czy to skowronek śpiewa w oddali, czyżbym słyszał jakieświęki.. jakby piszczałki. O ornitolodzy.. O! Spokojnie Potter.

- Hmm, zastanówmy się więc... Chcesz - błagasz mnie nawet, co jest niesamowcie zabawne - żebym spotkał się z tobą sam na sam, po zmroku w wieży astronomicznej? A czemu, jeśli mogę zapytać, mam się zgodzić? Najprawdopodobniej jest to pułapka, w któ chcesz mnie zwabić i znów to ja oberwę, a ty będziesz się śmiał za moimi plecami. Albo twój wspaniały ojciec będzie czekał na nas, gotów oddać mnie w ręce Voldemorta i nagrodzić cię za sumienne wykonanie swojego zadania - może jakiś tatuaż w nagrodę, co Malfoy? Czekaj, pozwól, że się zastanowię nad twoją proś...- nie parzyłem na drugiego mężczyznę, ale wydawało mi się, że coś jakby szloch dobiegł moich uszu. Mało prawdopodobne, nieprawdaż? Nie zwróciłem na to uwagi.--.. o juz wiem. NIE! Naprawdędziłeś, że się zgodzę? Jezu Malfoy, czasem uda ci się mnie zadziwić.. twoja głupota nadal mnie zaskakuje - po tylu latach, Malfoy... Wreszcie na niego spojrzałem. Obserwowałem jak powoli jego twarz się zmienia. Jakby ktośnie zdeptał coś dla niego ważnego. I oczywiscie żadnych łez. Na twarzy jakby wilgoć, ale to chyba pot. Strasznie tu gorąco - to słce tak świeci mocno dzisiaj… Gotowy odejść, odwróciłem się do niego plecami. Dziwnie się czułem, prawdę powiedziawszy. Chyba coś mi siedziało na żołądku - ostatnio jadłem jak świnia. Prawda, że urosłem i całe te treningi wyczerpywały mnie fizycznie, ale muszę uważ na linię. I na dobre samopoczucie... Może jakaś dieta...

- Zaczekaj Potter.

Nawet się nie odwróciłem. Mam już dosyć tej rozmowy - zaszkodziło mi nawet. Nie bęuchał więcej, nie bę, nie bę.. Zostaw mnie w spokoju, proszę..

- Harry!!

Po raz drugi tego dnia wdepnąłem w klej. Czy ktośy być bardziej ostrożny w tej cholernej szkole?! Co za chlew…

- Ty wyznacz miejsce, godzinę, datę.. a ja przyjdę.

O co mu chodzi? I dlaczego ma taki głos.. taki złamany głos. Denerwuje mnie to. Nie wiem, co mam zrobić z takim Malfoyem. Wiec zrobiłem coś, co zrobiłbym ze zwykłym. Odwróciłem się i i złapałem go za szatę. Podniosłem do góry - czy on zawsze był taki lekki - i pchnąłem na ścianę. Malfoy zaskomlał cicho, ale nie bronił się. Prawda, że gdyby dane nam bylo się szarpać, on nie miałby żadnych szans. Już w 6 roku przerosłem go o głowę i byłem zdecydowanie bardziej umięśniony. Malfoy czasem przypominał mi kobietę z tym jego mlecznym ciałem, całym gładkim i miękkim. Trzymawszy go teraz tak blisko siebie - poczułem, że coś poruszyło się lekko w moich spodniach. No jeszcze tego mi brakowało. Wiedziałem, że Malfoy jest w moim typie, ale nigdy wcześniej nie czułem nic na jego widok. Ani ja, ani mój mały przyjaciel. Na pewno chodzi o tą nagłą bliskość teraz. Mam w końcu 17 lat i jest zupełnie naturalne, że bęc blisko atrakcyjnej osoby odczuwam podniecenie. I Malfoy patrzy na mnie spod wpółprzymkniętych powiek. Usta ma otwarte i… Dlaczego on oddycha tak ciężko? I policzki ma zarumienione, jakby dopiero skończył biec. Widziałem, że chce coś powiedzieć. Nie mogłem przestać na niego patrzeć i nie odzywałem się, pozwalając mu dojść do głosu. Różowy język wysunął się spomiędzy jego warg i zwilż spierzchnięte usta. Przełknął ślinę ciężko i zdławionym głosem wyszeptał:

- Proszę, Harry..

Nie bę miał teraz orgazmu! Nie bę, nie bę, nie bę.. Mówię, że NIEEEEEEEEE! Ok., już troszkę lepiej. Muszę się od niego odsunąć. Puściłem poły jego szaty i Malfoy zsunął się na podłogę jak szmaciana lalka. Nawet nie próbował wstać. Siedział pod ścianą wpatrzony we własne buty i zupełnie nieświadomy stanu, do jakiego włnie mnie doprowadził. Nadal nic nie mówiłem i on odebrał to chyba jak pozwolenie na kontynuację.

- Powiedz gdzie i kiedy i ja przyjdę. Bę sam i nie musisz się niczego obawiać. Muszę z tobą porozmawiać. Naprawdę muszę.- mówił tak szybko, jakby obawiał się, że mu przerwę. Bałem się, że za chwilę skończy mu się powietrze i zemdleje.- Przysięgam że to nie jest żaden podstęp. Wiem, że mi nie ufasz i masz do tego pełne prawo. Ja wiem.. ja.. Proszę Harry- już trzeci raz powiedział moje imię. Co tu się dzieje?- Weź moją roż! Weź teraz i kiedy się spotkamy, musimy się spotk Harry - czwarty raz - ja nie bę nic ci zrobić. I bedziesz pewien... bardziej niż teraz. Trochę mi zaufasz.. chociaż odrobinę - wyciągnął w moją stronę. Spoczywała na niej jego rożka. Nawet nie zauważem, kiedy zdąż wyjąć z kieszeni. Spojrzał mi w oczy - po raz pierwszy, od kiedy zaczęliśmy rozmawiać. I te oczy… jego oczy. Chyba dawno w nie nie patrzyłem, ponieważ nie były takie jakie pamiętam. Nie były zimne i wyrachowane. Nie były stalowo szare i nie było w nich ani cienia ironii czy arogancji. Były za to puste. Jakby ktoś wymazał z nich wszystko i zapomniał zapełnić je na nowo. Czy ja to zrobiłem? Czy to moja wina? Nie spuszczając wzroku przyjąłem ofiarowywaną mi róż i momentalnie jego oczy zapaliły się na nowo. I wiedziałem że to ja…

- Jutro o 22 w wieży obserwacyjnej. I nie spóźnij się.

Nie odezwał się, tylko skinąłową i odwrócił się, by odjeść.

- Malfoy.

Przystanął, czekajac na to, co chciałem mu powiedzieć.

- Jeśli to jakaś twoja sztuczka, to przysięgam że pożujesz. Rozumiesz mnie, Malfoy?

Widziałem, jak drgnął na ton mojego głosu. Zachowywałem się jak ostatni sukinsyn, ale nie mogłem pozwolić, żeby znów wygrał. Widziałem, jak mocno zaciska pieści i wbija paznokcie w miękkie mięso dłoni. Powoli skinąłową i nie odwracając się zaczął biec. Byle dalej ode mnie…

-Biegnij Draco. I tak nie uda ci się uciec..

Czy to ja powiedziałem?!

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin