Antykościół.doc

(63 KB) Pobierz

Fragment z książki: ks. Józef Warszawski, T.J., „Akcja antypapieska w Polsce podczas II Wojny Światowej”, Nakładem Katolickiego Ośrodka Wydawniczego „VERITAS” w Londynie, [1965], str. 7-10 i 36-40.

 

 

Toczy się drugi rok II wojny światowej.  Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przy Rządzie Polskim w Londynie ogłasza Raport Sytuacyjny z położenia Polski i Polaków na ziemiach polskich za okres od 10.XI.1940 do 1.II.1941. W punkcie 5 tegoż Raportu, noszącym tytuł Sprawy Kulturalne — czyli na ostatnim niemal miejscu Raportu — figuruje również pozycja Kościół. Podtytuły tej pozycji zaznajamiają, iż mowa w nich o: a) Stratach materialnych Kościoła; b) Represjach wobec duchowieństwa katolickiego; c) Utrudnieniach w pracy duszpasterskiej; d) Stosunku władz niemieckich do organizacji i bractw kościelnych; e) Ograniczeniach, dotyczących fundacji, zakładów naukowych i instytucji dobroczynnych prowadzonych przez Kościół, zakony i Duchowieństwo; f) Położeniu materialnym Kościoła i Duchowieństwa katolickiego. Cytujemy z tego dokumentu następujące, mniej może znane, za to bardziej ilustrujące położenie Kościoła Katolickiego w Polsce fragmenty:

 

a). Straty i zniszczenia wojenne poniesione przez Kościół są tak duże, że trudno je podać obecnie nawet w przybliżeniu. Wystarczy na razie stwierdzić, że w archidiecezji warszawskiej zburzono lub całkowicie spalono 13 kościołów, bardzo poważnym, częściowym zniszczeniom lub pożarowi uległo 48 kościołów. Zniszczono całkowicie 5, częściowo zaś 11 plebanii oraz 25 budynków kościelnych i gospodarskich. W diecezji lubelskiej zburzono całkowicie lub poważnie uszkodzono m. in. pałac biskupi i seminarium duchowne. W diecezji krakowskiej zniszczono lub poważnie uszkodzono kilka świątyń oraz budynków kościelnych i parafialnych. W innych diecezjach zniszczenia są na ogół mniejsze. Bardzo poważne szkody powstały już podczas okupacji, szczególnie w diecezjach terenów przyłączonych do Rzeszy (poznańska, gnieźnieńska, pomorska i włocławska), gdzie niszczono systematycznie wszystkie krzyże przydrożne, kapliczki oraz inne pamiątki i symbole religijne, znajdujące się w miejscach publicznych. Dopuszczano się licznych grabieży w różnych kościołach, biskupich zakładach naukowych itp. ...

 

W Bydgoszczy rozebrano kościół pojezuicki na Starym Rynku, a w Tarnowie rozebrano nowozbudowany kościół, jeszcze nie konsekrowany. W archidiecezji gnieźnieńskiej spalono niektóre kościoły, np. w Dziewierzewie, pozorując podpaleniem przez Polaków.[1]

 

b). Okupanci uprawiają planową akcję zmierzającą do zupełnego zniszczenia kleru katolickiego. W diecezji pomorskiej na ogólną liczbę 700 księży około 600 znajduje się w obozach koncentracyjnych w Niemczech. Większość pozostałych schroniła się do Generalnej Guberni. Około 80% duchowieństwa diecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej umieszczono w rozmaitych obozach w Niemczech: Dachau, Mauthausen, itp. ...

 

Na obszarze Generalnej Guberni nie ma diecezji, z której co najmniej kilku lub kilkunastu księży nie osadzono w obozach. Prócz tego wielu księży przeszło przez więzienia lub pozostaje w nich do dnia dzisiejszego. W diecezji lubelskiej około 200 księży przebywało lub dotąd przebywa w więzieniach, w diecezji krakowskiej około 100, w tarnowskiej co najmniej 50% wszystkich księży. Duchowieństwo warszawskie niemal w całości przebywało kilka tygodni na Pawiaku, skąd większość wypuszczono po daniu zapewnienia, że nie będą się zajmować żadną akcją przeciwniemiecką...

 

W Pabianicach, w obozie przejściowym, kazano księżom razem z Żydami czyścić ustępy. Sceny te gestapowcy fotografowali. Księży poznańskich umieszczono w celach karnych, jako szczególnie nadających się kontemplacji. Innych księży umieszczono razem z kryminalistami. Liczne przypadki katowania do śmierci (np. ks. dr. Janicki ze Środy, delegat Prymasa Polski w Opiece Polskiej nad Rodakami na Obczyźnie), lub znęcanie się (np. bicie krzyżem po głowie jednego z OO. Jezuitów[2] w więzieniu w Wiśniczu, który odmówił krzyż ten podeptać).[3]

 

c). Praca duszpasterska uległa w całej Polsce silnej dezorganizacji, a na terenach anektowanych niemal całkowicie została uniemożliwiona ze względu na masowe aresztowania i uwięzienia księży. Kościoły są w dni powszednie zamknięte, a w niedziele i święta udostępniono je tylko w godzinach od 9-11.[4]

 

d). Na terenach anektowanych organizacje kościelne uległy zupełnej likwidacji. W Generalnej Guberni stowarzyszenia czysto religijne pracują w bardzo trudnych warunkach i tylko w obrębie murów samego kościoła.

 

Na rynku w Gostyniu rozstrzelano prezesa Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej, Potworowskiego z Goli. Prezeska Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej przebywa w więzieniu... Majątek organizacji kościelnych skonfiskowano. Losu tego nie uniknęło Papieskie Dzieło Rozkrzewiania Wiary, któremu m.in. zabrano pieniądze misyjne w wysokości około 250 tys. zł. Zlikwidowano wszystkie katolickie instytucje wydawnicze.[5]

 

e). Zamknięto instytucje naukowe, utrzymywane przez władze duchowne, zakony lub kler...

 

Bardzo utrudnione są studia teologiczne wobec zamknięcia Uniwersytetów i niektórych seminariów duchownych (w diecezjach poznańskiej, gnieźnieńskiej, chełmińskiej, tarnowskiej, lubelskiej i innych). Gmachy seminarium duchownego krakowskiego, częstochowskiego i śląskiego objęło Gestapo. Wszędzie tam, gdzie pozwolono na ograniczone nauczanie (np. w Krakowie — ohne wissenschaftliche Vorträge), zabroniono w każdym razie otwarcia pierwszego roku studiów.[6]

 

f). Warunki materialne niezwykle trudne. Stałe dotacje rządowe, płacone w oparciu o postanowienia Konkordatu, zostały z dniem 1. IX. 1939 całkowicie wstrzymane. Skonfiskowano jednocześnie wszelkie majątki biskupie, kapitulne, seminaryjne i zakonne. Budynki diecezjalne zajęło przeważnie wojsko lub instytucje niemieckie...[7]

 

Powyższe, suche dane Raportu sytuacyjnego stanowiły w okupowanej Polsce, jeśli wolno użyć tego porównania, duchowy chleb codzienny katolickiego społeczeństwa. Przeciętny mieszkaniec czy to ziem centralnych Polski — (Warszawa-Kraków) — czy też ziem zaanektowanych przez okupantów — (Poznań-Wilno-Lwów) — nie odczuwał może ich likwidującego charakteru tak bezpośrednio, jak odczuwał czysto fizyczne prześladowania okupacyjne. Przeżywał je za to bardziej wewnętrznie. Odczuwał je jako swego rodzaju świętokradztwo wyrządzone nie tylko Kościołowi jako takiemu, ile wprost jemu samemu. I to może nie tyle jemu, jako członkowi tegoż Kościoła, ile jemu jako jednostce potrzebującej w czasach tak wielkiego fizycznego udręczenia najwięcej właśnie Boga i pomocy niebieskiej. Zabieranie mu tej pomocy, udaremnianie mu na każdym kroku korzystania z jej źródeł, było cierpieniem, którego wielkości nie da się zmierzyć żadną statystyką, tak jak można było zmierzyć i zreferować cierpienia czysto fizyczne polskiego społeczeństwa. Jedyną miarą, którą by tu można zastosować, byłyby chyba sporadyczne samobójstwa popełniane wskutek, jak się mawiało, niewytrzymałości nerwów. Ale ich właśnie sporadyczność wyjmuje je spod miana właściwego miernika na tym odcinku. Stanowią raczej oznakę pewnego nadmiaru powodujących je cierpień, aniżeli właściwą ich miarę.

 

(…)

 

Te same Raporty Sytuacyjne przytaczają Dziennik Ustaw Rzeszy i jego rozporządzenie z dnia 16.XII.1941 o karnym wymiarze sprawiedliwości wobec Polaków i Żydów. Curiosum prawnicze w tym „nowym prawie” było, iż działało ono wstecz. Zawierało zaś nie do uwierzenia dziś jeszcze zakazy w rodzaju:

 

Polakom na ziemiach włączonych do Rzeszy nie wolno pod groźbą doraźnego pobicia i surowych kar:

— uczęszczać do kościołów i odbywać praktyk religijnych;

— brać udziału w jakimkolwiek życiu zbiorowym, społecznym i zawodowym;

— używać publicznie języka polskiego;

— używać polskich nazw miejscowości i ulic;

— uczyć się zarówno w szkołach publicznych jak i prywatnie;

— uczęszczać do opery, teatru, na widowiska, rewie, do muzeów, bibliotek, instytucji naukowych, na koncerty, wystawy i do większości kin, w których zresztą dla Polaków wyznaczone są gorsze miejsca;

— wykonywać praktyki w wolnych zawodach, za wyjątkiem nielicznych lekarzy;

— uczęszczać do większych parków i zieleńców;

— siadać na ławkach;

— odwiedzać lokali publicznych, restauracji, kawiarń, barów;

— etc., etc.[8]

 

Praktyka okupacyjna, będąca podstawą i wyrazem tego prawa, wyglądała następująco:

 

W dniu 6.X.1941 zamknięto wszystkie kościoły i wyaresztowano wszystkich księży w całym Warthelandzie[9]. Ocalały tylko jednostki przypadkiem nieobecne w domu. Po kilku dniach zwolniono księży Niemców, nakazując im ubrać się po cywilnemu, oraz najstarszych księży Polaków, razem 30-40 na całą prowincję. W Poznaniu zostawiono otwarte dwa kościoły (św. Łazarz i św. Wojciech), mieszczące 4-5 tysięcy ludzi na 180 tysięcy katolików polskich w mieście.[10] W dwu tych świątyniach, podczas nabożeństw, panuje nieopisany tłok. Gdy zaś ludność próbowała, mimo mrozów, zgromadzić się podczas nabożeństw na cmentarzach otaczających kościoły, wywołało to brutalne napaści bojówek niemieckich na zgromadzone przed kościołami tłumy wiernych. Następnie władze niemieckie wydały bezwzględny zakaz gromadzenia się wiernych poza wnętrzem świątyni.[11]

 

Z VII fortu w Poznaniu, gdzie od dawna gromadzono księży aresztowanych w Poznaniu i w Poznańskim, wywieziono ostatnio 144 kapłanów do Dachau. W specjalnym obozie koncentracyjnym w Konstantynowie pod Łodzią, w okropnych warunkach przebywa 800 księży polskich z Łódzkiego i z południowych i wschodnich powiatów Wielkopolski.[12]

 

W Łodzi otwarte są tylko 4 kościoły. W czasie odprawiania nabożeństw dla Niemców Polacy są usuwani. Księży w mieście jest 12, w tym kilku Niemców i jeden Białorusin. Na prowincji w Łódzkim 1 czynny kościół przypada na 30-40 wsi. Przeważna część księży wywiezionych z Łódzkiego znajduje się w Dachau[13]

 

W Gostyninie, gdzie w kościele miejscowym urządzono skład mebli, przed jego zajęciem porąbano całe urządzenie kościelne; sprzęt liturgiczny przeniesiono do starostwa... W całym powiecie gostynińskim czynny jest tylko jeden kościół we wsi Czernino. W Gębini i Miłowicach (pow. kutnowski) Niemcy kazali miejscowe kościoły rozebrać. W Sokołowie (pow. gostyniński) kościół zamieniono na spichrz; takiż los spotkał kościół w Sieradzu. W Zgierzu Niemcy zburzyli przeszło 100-letnią kaplicę Matki Boskiej przy ul. Łęczyckiej oraz ścięli kilka krzyżów przy szosie warszawskiej; w Pabianicach zaś zniszczyli 2 figury Matki Boskiej.[14]

 

Kościół w Kruszynie (pow. Włocławek) rozebrano, a na jego miejscu ułożono z mozaiki swastykę.[15] W Lubomiu podczas ograbiania przez bojówkę niemiecką tamtejszego kościoła miał miejsce fakt otwarcia tabernaculum, wysypania Hostii i zabrania kielicha.[16] Przy usuwaniu krzyżów i figur przydrożnych trafiały się wypadki strzelania do wizerunków Chrystusa (Kadzewo, pow. Śrem).[17]

W Ciechocinku brutalnie wyrzucono ostatnio wszystkich księży emerytów z tamtejszego schroniska dla sędziwych kapłanów. Po krótkim pobycie tych kapłanów w klasztorze w Lądzie, wywieziono ich dalej w nieznanym kierunku. Długo nie było od nich żadnych wieści. Obecnie zaczynają od niektórych z nich napływać listy z obozu w Dachau.[18]

 

Dalszym prześladowaniom ulegają zakony. Ostatnio rozwiązano grupę sióstr Elżbietanek w Poznaniu oraz wypędzono do Generalnego Gubernatorstwa siostry Szarytki ze Szpitala Przemienienia Pańskiego w Poznaniu...[19] Klasztor O.O. Bernardynów w Kole w listopadzie zdewastowano i obrócono na magazyn mebli[20] Z Gdyni wywieźli Niemcy ostatnio 12, a z Grudziądza 3 Ojców Jezuitów.[21]

 

Ostry kurs skierowany przeciw katolikom polskim trwa też w dalszym ciągu na Pomorzu. Większość kościołów jest tam od dłuższego czasu zamknięta już to na skutek specjalnych zarządzeń władz niemieckich, bądź też po prostu wskutek braku księży, których aresztowano i wywieziono. To samo jest tam z klasztorami. Specjalne zarządzenie biskupa gdańskiego Spletta zakazuje używania języka polskiego w kościołach pomorskich przy jakiejkolwiek okazji. Spowiedź św. odbywa się wobec tego na terenie całego Pomorza wyłącznie w języku niemieckim. Wiele osób przestało uczęszczać do Sakramentów św. na skutek zupełnej nieznajomości języka niemieckiego, albo też bierze udział jedynie w spowiedzi publicznej, jaką powszechnie tam zaprowadzono... Ksiądz z ambony robi w języku niemieckim rachunek sumienia i następnie udziela generalnego rozgrzeszenia. Do chorego z ostatnią posługą religijną i Olejami św. kapłan udać się może tylko za specjalnym pozwoleniem władz.[22]

 

Zakazano niesienia krzyża w kondukcie pogrzebowym i udziału w pogrzebie osób spoza najbliższej rodziny. Legitymuje się w tym celu wchodzących na cmentarz. Urządza się złośliwie przymusowe roboty publiczne na czas niedzielnych nabożeństw... W połowie września kazano ludności odnieść na policję książki do nabożeństwa, zawierające hymn „Boże coś Polskę, innymi słowy wszystkie książki polskie.[23]

 

Władze administracyjne kontynuowały w listopadzie rabunek dzwonów; z rejonu Warszawy i Siedlec zabrano ich około 500.[24]

 

Szef dystryktu warszawskiego przesłał ostatnio do konsystorza warszawskiego zakaz bezpośredniego komunikowania się tego konsystorza z sądem papieskim w Rzymie.[25]

 

Ostatnio szereg sekt protestanckich rozpoczęło wśród ludności polskiej naszych ziem zachodnich ożywioną akcję odszczepieńczą, z wyraźnym celem rozluźnienia serdecznej więzi łączącej tę ludność z Kościołem katolickim.[26]

 

Dane z Raportów Sytuacyjnych, jak powyższe, obejmują ilościowo dziesiątki stron. Niepodobieństwem przeto przytaczać zestawiony w nich materiał w całości. Na tle wszelako przytoczonych faktów widać wyraźnie, że okupant hitlerowski dążył nie tylko do fizycznego podboju narodu polskiego, ale w niemniejszym stopniu do wyniszczenia w nim wszystkiego co jakkolwiek wiązało się z Kościołem katolickim.[27]

 


[1] Raport sytuacyjny (RS) 10.XI.1940 — 1.II.1941; V.12. — Polskie podziemie z czasów drugiej wojny światowej wysyłało okresowo, w zależności od warunków zewnętrznych, raporty o sytuacji (RS) Polski i Polaków na ziemiach okupowanych przez Niemców i bolszewików do Rządu Polskiego znajdującego się poza granicami Polski. Raporty te nosiły początkowo rozmaite tytuły jak np.: Pismo, Pro memoria, Materiał, Sprawozdanie etc., póki w polskim ośrodku londyńskim nie zostały znormalizowane i opublikowane pod ogólnym tytułem Sprawozdania. Publikacja tych Sprawozdań odbywała się nie sposobem regularnie ukazującego się periodyku, lecz w postaci czysto kancelaryjnego opracowania, tj. w postaci wyłącznie powielaczowej. Ukazywały się w różnych odstępach czasu, zawsze w zależności od napływających z Kraju materiałów, co ze względu na utrudniony kontakt pociągało za sobą nieraz wielkie nieregularności w publikacji. Wskutek bezwzględnych represji, jakie groziły ze strony okupantów w razie wykrycia osób i ośrodków przesyłających owe Sprawozdania, udostępniano je jedynie ograniczonemu gronu osób i środowisk i to jako ściśle „tajne” i „tylko do użytku służbowego”. Sprawozdania te były autoryzowane przez polskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, zaopatrzone w numer (nr.), liczbę dziennika i datę dnia oraz podpisywane przez każdorazowego ministra spraw wewnętrznych (St. Mikołajczyka względnie Wł. Banaczyka). Rzadkie egzemplarze tych Sprawozdań dostępne są w polskich archiwach w Londynie.

[2] O. J. Krzyszkowski T.J.

[3] Raport sytuacyjny, (l.c. V 13).

[4] ib. V 14.

[5] 5 ib.

[6] ib. V 14-15.

[7] ib. V 15.

[8] Sprawozdanie Sytuacyjne nr 4/42 — z maja 1942 r., str. 27.

[9] „Kraj Warty”

[10] Sprawozdanie Sytuacyjne nr 3/42 — z kwietnia 1942 r., str. 56.

[11] Materiał o sytuacji Kraju w okresie od 1 listopada 1941 r., str. 44.

[12] ib. 3.

[13] Sprawozdanie Sytuacyjne nr 4/42 — z maja 1942 r., str. 6.

[14] ib.

[15] Sprawozdanie Sytuacyjne nr 3/42 — z kwietnia 1942 r.,. str. 55.

[16] Materiał o sytuacji Kraju w okresie od 1 listopada, 1941 r., str. 44.

[17] Sprawozdanie Sytuacyjne nr 3/42 — z kwietnia 1942 r., str. 56.

[18] Materiał o sytuacji Kraju w okresie od 1 listopada 1941 r., str. 44.

[19] ib. 3.

[20] ib.

[21] Sprawozdanie Sytuacyjne nr 4/42 — z maja 1942 r., str. 6; z dwóch tych domów zakonnych ocalało jedynie dwóch braci, których skierowano do obozu koncentracyjnego w Stutthofie koło Gdańska; wszystkich innych rozstrzelano.

[22] Materiał o sytuacji w Kraju w okresie od 1 listopada 1941 r., str. 3; zarządzenie biskupa gdańskiego Spletta zostało wydane na rozkaz Gestapo pod groźbą zamknięcia wszystkich kościołów na Pomorzu.

[23] Sprawozdanie Sytuacyjne nr 3/42 — z kwietnia 1942 r., str. 56.

[24] Materiał o sytuacji w Kraju w okresie od 1 listopada 1941 r., str. 4.

[25] ib.

[26] ib. 44.

[27] Ulotka filopapieska z marca-maja 1941 r. podaje „zwierzanie się jednego z Gestapowców w prywatnej rozmowie z Polakami: W Generalnej Gubernii — oto jego słowa — nie możemy na razie tak postępować z duchowieństwem jak w Poznańskim, musimy się jeszcze liczyć z Włochami i dla nich z Watykanem. Jedno wszelako jest pewne, powaga i autorytet Kościoła katolickiego na terenie Gubernii muszą być podkopane. Organizacja kościelna jest ostatnią i jedyną organizacją polską, która nam się jeszcze oficjalnie i publicznie opiera. Tego tolerować nie możemy za żadną cenę. Środek na nią się znajdzie.”

Zgłoś jeśli naruszono regulamin