SMIECH2.TXT

(11 KB) Pobierz
----------------------------------------------------------------------
Przychodzi facet do komisariatu i m˘wi, §e zgin‘’a mu §ona.
- Prosz‘ o rysopis - m˘wi policiant.
- Ma rzadkie, przet’uszczone, siwiej†ce w’osy, wy’upiaste oczy koloru
  wodnistego, zgarbiona, kuleje, ma pomarszczon† szyj‘ ..., tfu! nie
  szukajcie jej.
----------------------------------------------------------------------
W aptece m’ody me§czyzna prosi g’ožno o pi‘‡ prezerwatyw.
- Niech pan tak g’ožno nie m˘wi - strofuje go farmaceutka - przecie§
  za panem stoj† same kobiety.
M‘§czyzna odwraca si‘ i m˘wi:
- O czež‡ Ela! Dawno si‘ nie widzieližmy. Poprosz‘ jeszcze jedn†...
----------------------------------------------------------------------
M†§ przed wyjžciem do pracy m˘wi do §ony:
- Wiesz, po goleniu czuj‘ si‘ tak, jakbym mia’ ze dwadziežcia lat
  mniej ...
- A czy nie m˘g’byž si‘ goli‡ wieczorem? - pyta si‘ §ona.
----------------------------------------------------------------------
- Czemu jestež taki przygn‘biony?
- Bo przed chwil† dzwoni’ facet i m˘wi’, §e ježli nie zostawi‘ jego
  §ony w spokoju to mnie zabije.
- To zostaw j† w spokoju.
- Ale facet sie nie przedstawi’ i nie wiem kt˘r† mam zostawi‡ w
  spokoju.
----------------------------------------------------------------------
W drodze do nieba dpotykaj† si‘ dusze dw˘ch facet˘w i zaczynaj†
rozmow‘:
- Ja to zmar’em przez zimno. No wiesz, niska temperatura, organizm
  nie wytrzyma’ i zgon... A ty?
- Ja zmar’em ze zdziwienia.
- Jak to ze zdziwienia?
- Wracam wczežniej z pracy, widz‘ go’† §one w rozbabranym ’˘§ku, no
  to szukam faceta. Sprawdzam pod ’˘§kiem, za szaf†, na szafie, na
  balkonie, w ’azience, w kuchni, no jednym s’owem wsz‘dzie i nie
  mog’em go znale¦‡. I z tego zdziwienia zmar’em.
- Oj, §ebyž ty wtedy zajrza’ do lod˘wki to oboje byžmy §yli...
----------------------------------------------------------------------
Spotyka si‘ w knajpie dw˘ch g˘rali, a poniewa§ jeden z nich niedawno
si‘ o§eni’, to drugi pyta si‘ go jak mu posz’o w noc požlubn†.
- Ano Stasiu normalnie. Jak weszližmy do sypialni to si‘ rozebra’em,
  §eby se psiakrew nie pomyžla’a, §e si‘ jej wstydz‘. Potem da’em jej
  w g‘b‘, §eby sobie nie pomyžla’a, §e jej si‘ boj‘. Na sam koniec sam
  si‘ zaspokoi’em, §eby se psiakrew nie pomyžla’a, §e jej potrzebuj‘.
----------------------------------------------------------------------
M’ode ma’§e¤stwo spaceruje po parku. Patrz† na dwa p’ywaj†ce i czul†ce
si‘ do siebie ’†b‘dzie.
- Zosiu, a mo§e byžmy zrobili to samo co one...?
- W’adek ty chyba oszala’ež! Dla twojej przyjemnožci nie b‘d‘ ty’ka
  w wodzie moczy‡!
----------------------------------------------------------------------
W parku na ’awce ca’uje si‘ i piežci m’oda para. W pewnym momencie
odsuwaj† si‘ od siebie, bowiem w pobliskich krzakach on zauwa§a
m‘§czyzn‘, kt˘ry daje jakiež znaki jej partnerce.
- Wyniesiesz si‘ st†d, ty zbocze¤cu?! - wykrzykuje amant.
- Prosz‘ si‘ nie denerwowa‡ - m˘wi grzecznie intruz - ja tylko daj‘
  §onie znaki, §e nie mam kluczy i nie mog‘ si‘ dosta‡ do naszego
  mieszkania.
----------------------------------------------------------------------
- W jakich okolicznožciach pani m†§ z’ama’ nog‘?
- Wys’a’am go do piwnicy po ziemniaki, a on niezdara požlizgn†’ si‘
  na schodach...
- I co pani wtedy zrobi’a?!
- Jak to co?! Makaron.
----------------------------------------------------------------------
- Pani Kowalska, czy pani wie, §e m˘j m†§ to 300-procentowy impotent?
- Jak to 300-procentowy?
- Do wczoraj to on by’ 100-procentowy, ale wczoraj spad’ z drabiny,
  z’ama’ sobie palec i z‘bami odgryz’ j‘zyk...
----------------------------------------------------------------------
M†§ wraca wczežniej z pracy i zastaje swoj† §on‘ w ’˘§ku z kochankiem.
Staje oniemia’y.
- Stefan - m˘wi §ona - ty si‘ tak nie gap, ty si‘ ucz!
----------------------------------------------------------------------
Na balu sylwestrowym m’ody cz’owiek jest oczarowany urod† jednej z
pa¤. Co i raz prosi j† do ta¤ca:
- Gdy z pani† ta¤cz‘, czas si‘ kurczy. Wydaje mi si‘, §e te melodie
  grane przez orkiestr‘ trwaj† tylko chwil‘.
- Wcale si‘ panu nie wydaje. Szefem orkiestry jest m˘j narzeczony.
----------------------------------------------------------------------
- Kochanie, czy s’ysza’ež, §e w’ažciciel biura matrymonialnego, kt˘ry
  nas zapozna’ zosta’ wczoraj zamordowany? - m˘wi §ona do m‘§a.
- Na szcz‘žcie mam na wczoraj alibi, a pow˘d do zab˘jstwa mia’o na
  pewno znacznie wi‘cej os˘b.
----------------------------------------------------------------------
Bacowa budzi swojego m‘§a w žrodku nocy.
- Antož, pch’a mi chodzi po plecach, z’ap j† i zabij.
- Zapal žwiat’o - doradza zaspany baca. - Jak ci‘ zobaczy, to sama
  zdechnie ze strachu.
----------------------------------------------------------------------
Przychodzi trzy dziesi†te baby do lekarza.
- A gdzie reszta? - pyta zdziwiony lekarz.
Trzy dziesi†te baby wyjmuje kr˘tkofal˘wk‘:
- Zero siedem, zg’ož si‘!
----------------------------------------------------------------------
Przychodzi garbata baba do lekarza.
- Co pani jest?
- Ci†§a pozamaciczna.
----------------------------------------------------------------------
Leci sobie wrona i kracze:
- Krrrraaa, krrraa, krrrraa...
Nagle, zagapi’a si‘ i... rrryms! Jak nie wyr§nie w s’up! Spad’a na
ziemi‘, pole§a’a chwil‘ oszo’omiona, podnios’a si‘, otrzepa’a,
zerwa’a znowu do lotu...
  - Kuku...? Kwa, kwa...? O, kurcz‘! Jak to by’o...?

                       * * *

W zak’adzie fryzjerskim ucze¤ goli klienta. Niestety, zaci†’ go.
Mistrz, wžciek’y, chcia’ trzepn†c ucznia, ale ten si‘ tak uchyli’, §e
oberwa’ klient. Za chwil‘ sytucja si‘ powt˘rzy’a. Zn˘w klient
oberwa’. W ko¤cu ucze¤, roztrz‘siony, tak nieszcz‘žliwie machn†’
brzytw†, §e uci†’ klientowi ucho. Klient przera§nony szepcze do
ucznia:
- Panie, kopnij pan to ucho gdziež pod fotel, bo teraz to on mnie
chyba zabije!

                       * * *

Miž i zaj†czek jechali na komisj‘ poborow†. Bilet mia’ tylko
zaj†czek.
- Wiesz co? - zaproponowa’ miž. - Jak przyjdzie konduktor, to dasz mi
sw˘j bilet, a ja ci‘ potrzymam za uszy za oknem.
Tak si‘ te§ sta’o. Przyszed’ konduktor, sprawdzi’ bilet i zapyta’:
- A co tam trzymasz za oknem misiu?
- Ju§ nic - odpar’ miž otrzepuj†c r‘ce.
A zaj†czek spad’ na tory i wybi’ sobie z‘by. Podni˘s’ si‘, otrzepa’.
- Pocekaj misiu - wygra§a’ - ja ci jesce pokaz‘!
I pogna’ na skr˘ty. Zanim miž dojecha’, zaj†czek ju§ wychodzi’ z
komisji. Miž si‘ zdziwi’:
- Zaj†c, a ty co? Ju§ po wszystkim?
- Tak! Wsystko w poz†dku - wysepleni’ zaj†c. - Zwolniony! Brak
uz‘bienia!
Miž pomyžla’, wzi†’ kamie¤, wybi’ sobie wszystkie z‘by i poszed’ na
komisj‘. Wychodzi...
- No i co? - pyta zaj†czek.
- W poz†dku - wysepleni’ miž. - Zwolniony! P’askostopie!

-----<     >------------------------------------------------------
Przychodzi baba do lekarza i ma poparzone uszy.
- Co si‘ pani sta’o ?
- Prasowa’am i w’ažnie telefon zadzwoni’ ...
- Tak, rozumiem, a co z drugim uchem ?
- Chcia’am zadzwoni‡ po pogotowie.
-----<     >------------------------------------------------------
Przychodzi baba do lekarza z Waleniem na plecach
 - Co pani jest !?
 - Dosyc mam tego Wieloryba !!!
-----<     >------------------------------------------------------
Przychodzi baba do lekarza ,a tam Soltys z Wachocka.
-----<     >------------------------------------------------------
Przychodzi 0,3 baby do lekarza
 - A gdzie reszta ?
Baba wyciaga krotkofalowke
 - 0,7 !!! Zglos sie !!!
----<     >------------------------------------------------------
Przychodzi garbata baba do lekarza
 -Co pani jest ?
 -Ciaza pozamaciczna !
----<     >------------------------------------------------------
Do lekarza przychodzi facet z §un†.
- Panie doktorze, ja chyba jestem chory, Moja §ona
  mnie zupe’nie nie podnieca...
- Prosz‘, niech pan wyjdzie do poczekalni...A pani niech
  teraz zdejmie stanik,majtki i po’o§y si‘ na le§ance...
  No dobrze mo§e si‘ pani ubr‡.
Wo’a m‘§a  .
- Niech si‘ pan nie martwi, jest pan zupe’nie zdrowy,
  ona mnie te§ nie podnieca.
----<     >------------------------------------------------------
- Panie doktorze, podczas pobytu na wczasach zarazi’em si‘
  wstydliw† chorob†.Czy to przejdzie ?
- Przejdzie, przejdzie, ...na §on‘.
----<     >------------------------------------------------------
- Panie doktorze, podczas stosunku moje oczy žwiec† si‘ na
  czerwono ...
- A ile ma pan lat ?
- 60.
- O, to jedzie pan ju§ na rezerwie.
----<     >------------------------------------------------------
Pani Wižniewska sk’ada wizyt‘ w gabinecie psychiatry :
- Panie doktorze, mam k’opot.Przylapa’am wczoraj mojego synka
  z c˘rk† s†siada.Mieli spuszczone majtki i ogl†dali si‘ wzajemnie ...
- To nic nadzwyczajnego - m˘wi lekarz - dzieci s† ciekawe.
  Nie przejmowa’bym si‘ tym ...
- Jak pan to mo§e lekcewa§y‡ ? Ja i  ONA SYNA jestežmy tym
  WSTRZŹNITE !!!
----<     >------------------------------------------------------
Przychodzi baba do lekarza.

****
- Prosz‘ si‘ rozebra‡ i po’o§y‡ na kozetce.
- Panie doktorze ja dzisiaj jestem naprawd‘ chora, a pan
  znowu o seksie.

****
- Karmi‘ mojego starego kluchami, aby nabra’ si’ i wi‘cej
  m˘g’, no wie pan co ...
- Droga pani, od krochmalu to tylko ko’nierzyk stoi.
----<     >------------------------------------------------------
Przychodzi facet do lekarza

****
- Panie doktorze, bardzo mnie boli lokie‡.
- Prosz‘ jutro przyniež‡ mocz do analizy.
Zdenerwowa’ si‘ facet, bo co ma wsp˘lnego analiza moczu z b˘lem ’okcia.
Postanowi’ zakpi‡ sobie z lekarza i do naczynia wla’ mocz sw˘j, c˘rki,
§ony i to wszystko doprawi’ zu§ytym olejem siln...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin