Kraszewski Józef Ignacy - Plauta komedyj pięciu parafrazy.doc

(1269 KB) Pobierz
Plauta komedyj pięciu parafrazy

Kraszewski Józef Ignacy

Plauta komedyj pięciu parafrazy

 

T. M. PLAUTA

KOMEDYJ

PIĘCIU PARAFRAZY

 

przez

 

J. I. Kraszewskiego.

 

I. SAMOCHWAŁ.

II. PASOŻYT.

III. TROJAK.

IV. ROZBITKI.

V. KOSZYK.

 

 

 

 

 

 

Złoczów.

Nakładem i drukiem O. Zukerkandla i Syna

pod zarządem Wilhelma Zukerkandla.

1888.

2

Plauta komedye, dla filologów cenne pod względem języka, miary wiersza i bardzo wielu swych właściwości, niemniej badacza historyi obyczajów i cywilizacyi, historyka literatury zajmują bogatą treścią, mnóstwem szczegółów, nieocenionymi obrazami społeczeństwa, którego są wiernem odbiciem.

Prawda że one pewną tylko część jego malują i ograniczają się do klas średnich i ludu, że obracają się w jednem kółku, lecz ówczesny stan teatru uczynił je, tem czem są. Plautus zresztą nie odwzorowywal tylko to co znał najlepiej — tych quorum pars fuit.

Sądzić komedye Plauta z dzisiejszego stanowiska sztuki, wymagać od nich czem być nie mogły, byłoby największą w świecie niesprawiedliwością. Potrzeba sobie zdać sprawę z tego czem był teatr grecko-rzyrnski na paręset lat przed Chrystusem, w czasie wojen z Kartagińczykami i dla kogo widowiska sceniczne przeznaczone były.

Tysiącami widzów obsadzone ławy, z wyjątkiem pierwszych miejsc, na których w swych marmurowych siedzeniach, miękkiemi poduszkami wysłanych, starszyzna się rozkładała — zapełnione były przeważnie ludem, tłumem, gawiedzią. Aktorowie musieli do leniwej inteligencyi tej większości głównie się stosować pisząc utwory swoje. Ztąd te prologi podające treść sztuki, ztąd powtarzania i wykłady, aby rzecz uczynić jak najzrozumielszą, jak najmniej wytężenia umysłowego wymagającą, ztąd ton ludowy, wyrażenia dosadne do zbytku i cały ten koloryt jaskrawy.

Przy tem wszystkiem Plant w wielu bardzo swych komedyach jest prawdziwym artystą, a w prowadzeniu dialogów mistrzem.

Komedya jego, zupełnie różna od tego czem ona jest dzisiaj, po dwutysiącach lat, jest rzeczą właściwą

3

Grecyi i Rzymowi. Niewielka ilość typów składa się na nią: pasożyt, sykofant, starzec, zakochany młodzian, dworka, niepoczciwy koczot, starucha, lichwiarz — powracają w każdej z tych sztuk jak później we włoskich policzynel, Scaramuccio i t. p.

Na tle tych typów, nieskończone są odcienia. Należą one do jednej rodziny, ale nie są jedną postacią. Wśród typów kobiecych, w których owa tradycyjna przewrotność kobiety przeważa, są i bardzo czyste na swój czas i wdzięczne. Miłość rodziców dla dzieci wszędzie jaśnieje najpiękniejszym blaskiem...

Plaut niewiele się troszczy o osnucie sztuk swoich, których treść bierze z "teatru greckiego, ale ją na rzymską przerabia swobodnie, tak samo jak Szekspir korzystał, z teatru hiszpańskiego, z powieści włoskich i t. p.

Mutatis mutandis Plaut z Szekspirem mają pewne podobieństwo fizyognomij. Jak Szekspir, Plaut był razem pisarzem dramatycznym, artystą i przedsiębiorcą teatralnym, jak Szekspir, napisał bardzo wiele, bo tradycya daje mu sto dwadzieścia kilka utworów dramatycznych, z których tylko doszło do nas około dwudziestu, a z tych kilka nie są niezaprzeczonemi. Niektóre z nich wątpliwe bardzo. Przepisywane niepoprawnie, dla aktorów, mają i to wspólnem z dramatami Szekspira, że doszły do nas niepoprawne, poobcinane, wielekroć pouszkodzane.

W życiu Plauta jak w jego komedyach, niewola i niewolnicy grają rolę przeważną, gdyż sam on długi czas do tego stanu należał i znał najlepiej wszystkie jego wady, obyczaje, przewrotność, jaką rodził ucisk, któremu podlegał. Niewolnik jest jedną z głównych, jeżeli nie najgłówniejszą postacią w komedyi jego, sprężyną, osią, na której obraca się czynność.

Widzimy jasno u Plauta, jak rozmaitą była niewola w Rzymie i stosunek pana do niewolnika. Niekiedy pozwała on sobie nadzwyczajnej poufałości aż do zuchwalstwa dochodzącej, umysłem i przebiegłością prawie zawsze przechodząc pana swego i z rezygnacyą to znosi, że w każdej chwili za najmniejsze wykroczenie czekać go może krzyż lub rózgi. W jednej z komedyj zagrożony

4

ukrzyżowaniem niewolnik powiada z krwi;) zimną, iż wieże ono go czeka, bo nie inną śmiercią ojciec jego, dziad i pradziad poumierali. Najwięcej dowcipów w sztukach przypada na niewolników: czuć że autor ma słabość do nich, a zepsucie przypisuje przykładowi i wpływowi panów. Obok niewolnika dworka jest prawie nieunikniona. Plant jak ówcześni wszyscy więcej nad nią politowania mają niż dla niej pogardy. Stan to był swego czasu uprawniony, wchodzący w skład społeczeństwa. Uniewinniając głodem zmuszone dziewczęta do tego frymarkąszkaradnego. Plaut nie ma litości dla koczota i starych bab, które żyły ze sprzedaży dziewcząt. Koczot szczególniej jest dla niego wstrętliwy i pogardy godzien i nie występuje inaczej tylko jak wiarołomca, złodziej, krzywoprzysięzca — jak wyrzutek niegodziwy.

Sykofant, oszust, żyjący z sztuk które płata, i lichwiarz idą tuż obok niego. Naostatek pasożyt ze swem nienasyconem żarłoctwem, za które płaci pochlebstwami, zamyka ten szereg ulubionych figur komedyi.

Tu i ówdzie Saniochwał, miles gloriosus, typ, który się stał popularnym, ktory Cicero wspomina, niekiedy też się powtarza. Najlepiej go jednak odmalował Plant w sztuce z greckiej naśladowanej (Alazon), w której on jest bohaterem. Krewni się on z Falstartem Szekspira, można go uważać za prototyp jego.

W ogóle komedye Plauta są dla dziejopisa obyczajów źródłem nieocenionem obfitującem w tysiące szczegółów, tak nam uprzytomniających życie przed dwoma lat tysiącami jakbyśmy byli jego świadkami. Dosyć przypomnieć pierwsze szczególniej akty., Rozbitków" ("rudens") z tą ubogą świątynią Wenery. obsługiwaną przez jedną głodną kapłankę, która wody, garnka i ognia u sąsiadów prosić musi. AY "Koszyku" ("Cistellaria") pierwsza scena z dworkami jest niezmiernej wyrazistości; w "Pasożycie" co za obrazek zakochanego w pierwszym akcie i co za rufian doskonały...

Zwykle dialog nadzwyczaj idzie żywo, choć zbyt sięczasami przeciąga. Poeta korzysta z niego i z prologów, aby nam kreślić satyryczne obrazki z werwą nieporównaną.

5

Całe ustępy te, niekoniecznie niezbędne sztuce, są widocznie więcej opracowane, przeznaczone dla smakoszów — celują dosadnością i kunsztem.

Tłumacze Plauta mając z wielu trudnościami do walczenia, szczególniej francuscy, dosyć samowolnie sobie postępowali z oryginałem, słodząc go, łagodząc, odejmując często grubiańską wyrazistość, która charakter komedyj tych stanowi. Wyelegautowana tak komedya Plauta robi wrażenie czegoś tak dziwacznego, w czem treść się sprzecza z formą, że starego pisarza w niej poznać trudno. Tak samo jak w Szekspirze, trzeba się w Plaucie przygotować do rzeczy właściwem ich imieniem ponazywanych. Zdawało się nam, że jak najmniej godziło się ścieraćpiętno właściwe z tych płodów, które albo trzeba czytaćtak jak są, lub wcale się nimi nie zajmować. Rubaszność i grubiaństwo gdyby ich nie było między niewolnikami, stan ten i stan społeczeństwa w zupełnie fałszywemświetle by nam ukazywały.

 

* * *

 

Nie robim sobie najmniejszej zasługi w spolszczeniu tych kilku Plauta komedyj. Były one zajęciem niemal przymusowem, lekarstwem gwałtownem w dniach boleści, osamotnienia i — jedynem możliwem zajęciem, gdy umysłbył miotany i zaprzątnięty tak że się odrywać zmuszałtą pracą od rzeczywistości.

Plant naówczas od rana do wieczora trzymałw zaczarowanem kole przeszłości, męczył, ale przy nim przechodziły długie godziny trwogi i zwątpienia. Już same te warunki, w jakich się te parafrazy dokonały, nie mówią za niemi, i my ich bronić nie będziemy. Dają przecież jakiekolwiek wyobrażenie o pisarzu u nas o ile wiemy, nieznanym prawie. I to ich wartość cała. Może to pobudzi kogo do lepszego przekładu.

 

d. 18 lipca — 5 sierpnia 1883.

Moabit.

6

PLAUTA PARAFRAZY.

7

I.

SAMOCHWAŁ.

8

OSOBY:

 

PYRGOPOLINIK — Samochwał, wojak.

ARTOTROG, pasożyt.

PALESTRIO, sługa.

PERIPLEKOMEN, starzec.

SCELEDRUS, niewolnik.

FILOKOMAZYA (Komazya), kobieta.

PLEUZYKLES, młodzian.

LUKRIO, chłopak.

MILFIDIPPA (Fidippa), służąca.

AKROTELEUCYA (Akrotelis), dworka.

NIEWOLNICY, słudzy.

CHŁOPIEC.

KARIO, kucharz.

9

AKT PIERWSZY.

 

PYRGOPOLINIK z dworem swym. ARTOTROG.

 

PYRG.

Patrzcież alty mi puklerz świecił. się jak słońce,

Gdy w dzień pogodny jasne rozrzuca promienie,

Abym gdy się z wrogami rozprawić przypadnie,

Oczy im pozaślepiał i pozbawił wzroku.

Miecza muszę oszczędzać, dość się napracował,

Długo przy moim boku noszony zwycięsko!

A! radby jeszcze wrogów siekać na kawałki.

Gdzie Kopcidym sie podział?

 

ART.

Jest na zawołanie:

Przy wojaku, olbrzymie, królewskiej postawy,

Tym boliaterze sławnym, przy którym Mars niczem,

Bo siłą swoją jego nie podoła sile...

 

PYRG.

jakby sobie coś przypominał.

Ten com go to ocalił na kurkulskich polach.

Gdzie ów Bumbomachides Klutomestridarcha

Dowodził, wnuk Neptuna?

 

ART.

Pomne doskonale,

Złotą zbroją odziany. Wojska jego rzesze

Zmiotłeś jako wiatr słomę...

 

PYRG.

Fraszka! To jest niczem.

 

ART.

W samej istocie, nic to — chcesz mówić o czynach...

Na stronie. Którycheś nie dokonał. Co za brednie plecie!

Jeżeli mi kto łgarza większego pokaże,

Gotówem mu w niewolę pójść na całe życie.

Chociażby mnie suchemi karmił oliwkami.

 

PYRG.

Gdzieś się podział?

 

ART.

Tu jestem. Pomnę w Indyach jeszcze,

Słonia, któremuś pięścią łopatkę zgruchotał.

 

PYRG.

Co! łopatkę?

 

ART.

Mylę się. przebiłeś mu boki.

 

PYRG.

To łatwo przyszło.

 

ART.

Gdybyś całej użył siły,

Słoniowi byś kość, skórę, brzuch na wylot przebił.

10

PYRG.

Dość tego!

 

ART.

Dość zaprawdę i mówić nie warto.

Któż, chociażby z odgłosu, nie zna twoich czynów?

Na stronie. Przeklęty brzuch" przyczyną! Muszą słuchać uszy,

By zęby nie dzwoniły, i co zełgać raczy,

Potwierdzać z biedy, z głodu.

 

PYRG.

Cóż to mówić chciałem?

 

ART.

Wiem już: to coś dokonał —

 

PYRG.

Co?

 

ART.

Coś miał na myśli.

 

PYRG.

Masz tabliczki przy sobie?

 

ART.

Chcesz żołnierzy spisać?

Służę, i styl mam gotów.

 

PYRG.

Zgadujesz myśl moją.

 

ART.

Staram się ją przeczuwać, uprzedzać i spełniać.

 

PYRG.

Cóż dalej?

 

ART.

Przypominam tych stu Cylijczyków,

Półtorasta żołnierzy ze Seytolatryi,

Półkopy Sardów, ową Macedonów kopę,

Którycheś trupem wszystkich na placu położył.

Pyrg. Razem ilu?

 

ART.

Do siedmiu tysięcy wyniesie.

 

PYRG.

Tak. Musiało być tylu. Rachujesz niezgorzej.

 

ART.

Nigdym nie zapisywał, pamiętam dokładnie.

 

PYRG.

Dobrą masz pamięć.

 

ART,

(na stronie.)

Nie dziw, gdy ją głód zaostrza.

Pyrg. Bądź takim jakim jesteś, masz pewny chleb u mnie,

Chętnie się moim stołom będę dzielić z tobą.

 

ART.

W Kapadocyi za jednym zamachem ich padło

Pięciuset, aż miecz na ich wytępił się karkach...

 

PYRG.

Myła resztka piechoty...

 

ART.

na stronie. Bodaj ją świat widział!

Głośno. Tyś jest ten — Na co mówić gdy to wszyscy widzą!

Tyś odwagą jedyny, sam jeden wśrod ludzi:

I pięknością zarówno celujesz jak sławą,

Niewiast wszystkich kochanku! Zaprawdę! nie dziwy!

Tak piękny! Wczoraj jeszcze za płaszcz mnie chwytały —

 

PYRG.

Wczoraj? I cóż mówiły?

 

ART.

To Achilles chyba?

11

Pytały. A ja na to: Nie — ale brat jego.

Druga mrugając szepcze: Dla tego tak hoży...

Taki śliczny! Patrz jak mu zwijają się włosy!

Szczęśliwa, którą w swoich objęciach uściśnie!

 

PYRG.

Doprawdy?

 

ART.

I obiedwie zaklinać poczęłyŻebym cię im na okaz dzisiaj przyprowadził.

 

PYRG.

Bieda mi z tą pięknością!

 

ART.

Nudzą mnie, a proszą.

Chodzą i zaklinają, opędzić się trudno,

Choćby zobaczeć tylko! Ciągną mnie do siebie,

Tak że często na służbę nie zostaje czasu.

 

PYRG.

Masz?

 

ART.

O tabliczki pytasz? Mam, i styl jest przy nich.

 

PYRG.

Pilno zważaj abyś się myślą przejął moja.

 

Art.

Obowiązkiem mym zbadać obyczaje twoje

I starać się ażebym myśli odgadywał.

 

PYRG.

Zdaje mi się że czasby nam już iść na rynek

I tym drabom spisanym, zaciągniętym wczora

Trzebaby żołd zapłacić. Król Seleuk mnie prosi

Bym mu zebrał żołnierzy i spisał, dziś jeszcze

Postanowiłem to spełnić.

 

ART.

A zatem idziemy...

 

PYRG.

Służba za mną !

 

* * *

12

AKT DRUGI.

 

Scena pierwsza.

 

PALESTRIO.

Gotówem treść tej sztuki opowiedzieć całą,

Jeśli słuchać raczycie. Kto sobie nie życzy,

Proszę za drzwi, ażeby miejsce zrobić temu

Co ma ochotę słyszeć...

Wy coście zasiedli

Na tych wesołych ławach, aby komedyi

Przypatrzeć się, którą wam odegrywać mamy,

Tytuł wam jej zapowiem i treść podani krótką.

Po grecku się Alazon ta sztuka nazywa,

Po naszemu można jej Samochwal dać imię.

Miejscem jej jest Efezus. Wojak co na rynek

Poszedł, jest moim panem Samochwał bezwstydny.

Łotrzysko, przeniewierca, rozpustnik ohydny,

Chwali się że kobiety wszystkie za nim gonią,

A gdzie się potknie, wszyscy z niego szydzą ludzie.

Dziewki tylko, które się mizdrzą, za nim włóczą

Z gęby wykrzywionemi. Niedawno mu służę,

A jakem się tu dostał do mojego pana,

Zaraz powiem. Słuchajcie, powieść się zaczyna! —

W Atenach miałem pana, najlepszy był młodzian.

Kochał się w pewnej dworce, ateńskiej dziewczynie;

Ona go też kochała miłością wzajemną.

Do Naupaktu go w sprawie publicznej wysłano;

A tymczasem ten wojak do Aten przybywa

I wcisnął się do domu przyjaciółki pana.

Wnet matusi jej począł zalecać się winem,

Stroikami, przysmaki, koczotce niegodnej.

Zyskał ją sobie łatwo i zmówił ją snadno,

A przy pierwszej zręczności matka tę dziewczynę,

Pana mego kochankę, sprzedawszy się jemu,

Ściągnęła do okrętu gwałtem, mimo woli

Zawiozła do Efezu.

13

Ledwiem się dowiedział,

Że ją z Aten wywieźli, nuże szukać statku,

Aby coprędzej o tera dać znać panu memu.

Lecz ledwieśmy nań wsiadłszy, z portu wypłynęli,

Ja popadłem w niewolę; nim znalazłem pana,

Dowódzca mnie zaprzedał wojakowi temu.

Dostawszy się do niego — patrzę! Jest dziewczyna.

Ta poznała mnie, okiem daje zna...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin