Farsa obrony przestrzeni powietrznej.doc

(210 KB) Pobierz
Farsa obrony przestrzeni powietrznej, czy celowa robota

Farsa obrony przestrzeni powietrznej, czy celowa robota?
Lech Maziakowski, BIBUŁA Numer 15, grudzień 2002

 

 

W komunikatach i oficjalnych tzw. analizach wydarzeń usilnie twierdzi się, że nie tylko samo uprowadzenie samolotów było zaskoczeniem, ale wszystko rozegrało się tak bezbłędnie i szybko, że najlepsze siły militarne świata były kompletnie zaskoczone i nie były w stanie w odpowiednim czasie skutecznie zareagować. Jednak przyglądając się przebiegowi wydarzeń w dniu 11 września bez trudu zauważyć można jakby celowe nieskoordynowanie akcji obronnej, jakby celowy brak komunikacji pomiędzy dowódcami jednostek militarnych czy władzami państwowymi oraz jakby celową propagandową otoczkę wytworzoną wokół osoby Prezydenta. Zresztą, oceńmy to sami. Oto ułożony chronologicznie, skrótowy

przebieg wydarzeń

5:53: Porywacze* Atta Alomari i Abdulaziz Alomari wchodzą na lotnisku w Portland w stanie Maine na pokład samolotu linii Colgan Air lecący do Bostonu. Fakt ten został zarejestrowany przez kamery na lotnisku, a jest to o tyle istotne, że spośród wszystkich porywaczy na wszystkich lotniskach, dysponujemy tym jednym jedynym nagraniem, co już samo w sobie powinno zastanowić, znając rozbudowaną strukturę monitorowania lotnisk. Nie ma ani jednego zdjęcia porywaczy wchodzących na pokłady samolotów uczestniczących bezpośrednio w zamachach.

Jeszcze jedna rzecz wydaje się być zastanawiająca: cenne i wiele mówiące bagaże Atty nadane na lot z Portland nie zostały załadowane na tragiczny Lot Numer 11, mimo, iż przeszły już odprawę. Torba zawierała m.in. taśmę video z instrukcjami sterowania samolotami Boeing, mundur pilota, notkę pożegnalną samobójcy (napisaną w 1996 roku), mapy, księgę Koranu, książki o walce wręcz. Podstawowe pytanie brzmi jednak: po cóż porywacz miałby brać ze sobą np. mundur pilota, wiedząc, że nie będzie w stanie z niego skorzystać? (wszak nie miał go w torbie podręcznej) Jaki byłby sens brania czegokolwiek, oczywiście poza celowym zwróceniem uwagi na siebie, pozostawieniem śladu po sobie i zmyleniem ekip śledczych. Jak powiedział w wywiadzie dla pisma New Yorker pewien anonimowy funkcjonariusz FBI: "Jakikolwiek ślad pozostawiono, uczyniono to celowo, aby FBI poszedł jego tropem."

6:30: Burzliwa wymiana zdań na parkingu lotniska Logan w Bostonie o miejsce parkingowe, pomiędzy pewnym mężczyzną i pięcioma mężczyznami o wyglądzie arabskim. Policja odszukała później samochód, którym przyjechało tych pięciu mężczyzn.

Okazało się, że samochód był wypożyczony właśnie przez jednego z porywaczy (Atta Alomari) i że odkryto w nim m.in. przepustkę do zastrzeżonych miejsc na lotnisku. Całe zdarzenie wydaje się być bardzo podejrzane: czy przypadkiem nie chodziło o zwrócenie uwagi na siebie i na samochód? Czy tak działają "najwięksi konspiratorzy w historii" - jak ich określono - którzy przez lata przygotowań rzekomo zręcznie maskowali się i niezauważalnie wtapiali w społeczeństwo?

6:45: W Izraelu (Herzliyya) dwaj pracownicy firmy Odigo, Inc. otrzymali wiadomość poprzez komputerową sieć natychmiastowej komunikacji (Instant Messages) o mającym nastąpić ataku na wieżowce WTC. (Informacja potwierdzona m.in. przez izraelski dziennik Haaretz 9/26/01) Firma Odigo jest izraelską firmą i jedną z kilku specjalizujących się właśnie w Instant Messages Services. Jej główna siedziba mieści się w Nowym Jorku, cztery przecznice od budynków WTC.
Ciekawe jest również i to, że biuro Odigo, Inc. znajduje się na przedmieściach Tel Avivu, w Herzliyya, gdzie mieści się słynny i wpływowy ośrodek studiów nad terroryzmem, o nazwie Institute for Counterterrorism - ICT. Ośrodek ICT zasłynął m.in. raportem o nadzwyczajnych transakcjach giełdowych dokonywanych na kilka dni przed 11 września. (zob. "Pytania czekające na odpowiedź" w bieżącym numerze BIBUŁY.)

7:59: Atta dzwoni z pokładu samolotu (Lot Numer 11) do Al-Shehhi, siedzącego w innym samolocie (Lot Numer 175) i czekającego na start. Wymieniają informacje o gotowości akcji. Znów ciekawa sprawa: skąd wiadomo, nawet już po atakach terrorystycznych, co terroryści mówili do siebie? Czyżby zatem byli śledzeni i podsłuchowani bezustannie? Przecież temu zaprzecza się oficjalnie.

7:59: Z 14-minutowym opóźnieniem samolot Lot Numer 11 startuje z lotniska Logan International Airport w Bostonie.

8:00: Prezydent Bush, nocujący na Florydzie w posiadłości znanego i bogatego dentysty dr Klaubera, otrzymuje 20-minutowe podsumowanie działalności wywiadu, jednak, jak agencje cytują: "nie zawiera ono nic co zmuszałoby do kontaktowania się z Doradcą do spraw Bezpieczeństwa Condoleeza Rice"

8:13: Rutynowa wymiana informacji pomiędzy pilotem samolotu Lot Numer 11 a centrum kontroli lotu. Pilot wykonuje komendę skrętu w prawo.

8:13:47: W chwilę po wykonaniu tego manewru urywa się kontakt i pilot nie wykonuje komendy zmiany wysokości lotu. Równocześnie automatyczne urządzenie wysyłające identyfikacyjny sygnał (Transponder) przestaje pracować. Jak mówi kierownik Centrum Kontroli Lotu Glenn Michael: "W tym momencie podejrzewaliśmy uprowadzenie samolotu."

Analizując przebieg zdarzeń można przypuszczać, że samolot już został uprowadzony, a główny pilot (kpt. John Ogonowski) zaskoczony, ponieważ nie zdążył on włączyć urządzenia wysyłającego sygnał pomocy (cała procedura wciśnięcia kodu trwa zaledwie ze dwie-trzy sekundy).

Znów zagadkowa sprawa, na którą będę jeszcze wielokrotnie zwracał uwagę: NORAD (US North American Aerospace Defense Command, czyli Pónocnoamerykańskie Dowództwo Obrony Powietrznej) twierdzi, że został powiadomiony o uprowadzeniu samolotu dopiero o godzinie 8:40, czyli 26 minut później.

Około 8:14: Główny pilot samolotu Lot Numer 11 włącza urządzenie umożliwiające podsłuchiwanie rozmowy w kokpicie. Jak mówią specjaliści kontroli lotów: "świadczy to o tym, że pilot cały czas siedział na swoim fotelu." Niewyjaśnione pozostaje tak szybkie przejęcie sterów samolotu - tego i kolejnych - przez grupę ludzi uzbrojonych rzekomo tylko w nożyki do cięcia kartonu. Kpt. Ogonowski był człowiekiem dużej postury i wielkiej sprawności fizycznej.

8:14: Z 16-minutowym opóźnieniem startuje samolot Lot Numer 175 z lotniska w Bostonie.

8:20: Samolot Lot Numer 11 zaprzestaje wysyłania sygnału rozpoznawczego "Przyjaciel-Wróg" (IFF - Identify Friend or Foe). W siedem minut po urwaniu się kontaktu z samolotem, następuje utrata niezwykle ważnego sygnału IFF, co stanowi kolejny i niezbity dowód na uprowadzenie samolotu. Mimo tego twierdzi się, że FAA (Federal Aviation Administartion) oficjalnie nie powiadomiła NORADu. Jest to niezgodne z regulaminem FAA Order 7110.65M 7-1.2 (którego treść dostępna jest w całości na stronie internetowej FAA). Regulamin ten wyraźnie mówi o konieczności natychmiastowego powiadomienia NORADu w przypadku uprowadzenia samolotu.

W przeszłości, utrata sygnału czy też jakiejkolwiek łączności z samolotem, pociągała natychmiastowe powiadomienie NORADu, który kierował ku niemu patrolujące non-stop amerykańską przestrzeń powietrzną wojskowe myśliwce. Była to czynność bardzo dobrze opanowana, można powiedzieć wręcz: rutynowa. W okresie od 11 września 2001 do czerwca 2002 interweniowano aż 462 razy. Co prawda mamy tu do czynienia z powrześniowym napięciem, ale przecież w ciągu analogicznego okresu poprzedniego roku, wykonano 67 takich operacji, co przekłada się na około 7-10 interwencji na miesiąc, za każdym razem przeprowadzanych bez zarzutu.



Przestrzeń powietrzna USA patrolowana jest przez utrzymywane bez przerwy w powietrzu samoloty siedmiu wojskowych jednostek NORADu. Centrum dowodzenia znajduje się w bazie w Górach Skalistych Cheyenne Mountain AFB/Air Defense Operations Center (CMAFB/ADOC). Samoloty NORADu są w stanie dotrzeć do każdego zakątka Stanów Zjednoczonych w ciągu najwyżej 10 minut. Szczególnie chroniony jest północno-wschodni pas przestrzeni powietrznej USA, który stanowi najbardziej ruchliwe miejsce na kuli ziemskiej. Niestety, w tym właśnie dniu "zabrakło" tam wojskowych samolotów patrolowych.

8:20: Z 10-minutowym opóźnieniem startuje samolot Lot Numer 77 z podwaszyngtońskiego lotniska Dulles International Airport.

8:21: Dzwoniąca z pokładu samolotu Lot Numer 11 stewardessa Amy Sweeney przekazuje co widziała i co się dzieje na pokładzie: czterech mężczyzn wstaje ze swoich miejsc, jeden z nich (siedzący na fotelu numer 10B) zabija pasażera siedzącego na fotelu 9B. Niewyjaśnionym jak do tej pory zbiegiem okoliczności (?) pasażerem tym i zarazem pierwszą ofiarą okazuje się być Daniel Lewin, wysoki oficer najbardziej tajnej izraelskiej jednostki antyterrorystycznej Sayaret Matkal. Czy to tylko przypadek, namierzona ofiara czy też niewygodny świadek? Czy można spodziewać się śledztwa w tej sprawie? (Pytanie raczej retoryczne.)

8:21: Betty Ong, inna stewardessa dzwoni z pokładu samolotu Lot Numer 11 i rozmawia przez około 25 minut aż do momentu rozbicia się samolotu. FBI twierdzi, że tylko 4 minuty rozmowy zostały zarejestrowane, ale nagranie jest cały czas utajnione.

Po 8:21: Stewardessa Amy Sweeney przekazuje obraz co się dzieje z przodu samolotu: czterech mężczyzn próbuje się dostać do kabiny pilota raniąc przy tym dwie stewardessy. Ciekawe, że w tych telefonicznych relacjach mowa jest tylko o czterech a nie pięciu porywaczach - których podaje oficjalna lista porywaczy sporządzona przez FBI - z czego można wysnuć wniosek, że jeden z nich być może od początku lotu siedział w kabinie pilota.

8:25: Kontrolerzy śledzący Lot Numer 11 powiadamiają inne centra kontroli lotów o zboczeniu samolotu z trasy. Inne centra wiedzą, lecz podobno NORAD i cały aparat military cały czas nic nie wie o incydencie. Więcej niż niewiarygodne.

8:37: Kontroler lotu pyta się pilotów samolotu Lot Numer 175 czy może widzą gdzieś w pobliżu samolot Lot Numer 11. Pilot potwierdzając, że widzi otrzymuje wezwanie do trzymania się od niego z daleka.

8:38: Samolot Lot Numer 11 wykonuje nagły manewr skrętu na południe. Jakkolwiek sygnał Transpondera został utracony wcześniej, to kontrolerzy lotu cały czas widzą samolot na ekranie radarowym, choć nie są już w stanie określić jego wysokości. Podobno nawet w tym momencie (24 minuty po pierwszej utracie łączności), gdy istnieje pewność, że chodzi o uprowadzenie samolotu kontrolerzy FAA nie zawiadomili NORADu o całym incydencie, co wydaje się po prostu niewiarygodne, narusza wyraźnie przepisy i nie znajduje pokrycia w podobnych przypadkach w przeszłości. Jest to o tyle dziwne, że rutynowo NORAD powiadamiany jest o każdym zboczeniu samolotu z trasy o więcej niż 2 mile.

Jaki obraz wyłania się w tym momencie: z jednej strony kontrolerzy centrów mówią: "Wszystkie [nasze] oczy były wlepione w ekrany radarów obserwując jak samolot leci na południe", a z drugiej NORAD oficjalnie nic nie wie co się dzieje w przestrzeni powietrznej. Wydaje się więcej niż nieprawdopodobne, że NORAD nie został powiadomiony do tej pory przez FAA. Mało tego, wiadomo przecież, że wojsko dysponuje rozbudowaną siecią osobnych, niezależnych od FAA centrów radarowych śledzących przestrzeń powietrzną. Mówi o tym wyraźnie np. Instrukcja Departamentu Obrony Defense Department Manual CJCSI 3610.01A, określająca procedurę natychmiastowego (ang. the most expeditious means) informowania ulokowanego w Pentagonie Centrum Dowództwa Wojskowego - NMCC przez FAA i stwierdzająca, że "NMCC posiada możliwość podsłuchu (ang. tap) [cywilnych] radarowych stacji." Tłumaczenie zatem, że NORAD nic do tej pory nie wiedział, jest naigrywaniem się z faktów i ze zdrowego rozsądku myślących i potrafiących analizować ludzi.

8:40: Podobno dopiero w tym momencie, w 26 minut po zaniku kontaktu z samolotem, Bostońskie Centrum Kontroli powiadamia NORAD o uprowadzeniu samolotu Lot Numer 11.

8:40: Dwaj piloci wojskowi: major Daniel Nash ("Nasty") i podpułkownik Timothy Duffy ("Duff") z bazy Otis Air National Guard Base w Massachusetts, zostają powiadomieni o uprowadzeniu samolotów lecących z Bostonu. Ubierają się w strój pilota i czekają na dalsze rozkazy. Bardzo ważne jest późniejsze stwierdzenie kapitana Duffy, który powie, że już przed 8:40 rano zostali powiadomieni przez FAA z Bostonu o incydencie uprowadzenia samolotów.

W Bazie Otis, należącej do 102nd Fighter Wing, położonej 188 mil od Nowego Jorku, stacjonuje 18 samolotów F-15 Eagels.

8:42: Z 41-minutowym opóźnieniem samolot Lot Numer 93 startuje z lotniska Newark International Airport.

8:42: Samolot Lot Numer 175 wyraźnie zbacza z kursu tracąc Transponder i jakąkolwiek komunikację.

8:43: NORAD zostaje powiadomiony o uprowadzeniu samolotu Lot Numer 175.

8:44: Pilot samolotu US Airlines Numer Lotu 583 powiadamia o odebraniu krótkiego sygnału SOS znanego jako ELT (Emergency Locator Transmitter - ELT) wysyłanego z pokładu samolotu Lot Numer 175. Jest to jedyny sygnał tego typu wysłany przez uprowadzone samoloty.

8:44: Sekretarz Obrony Donald H. Rumsfeld dyskutuje z sekretarzem Paul Wolfowitz oraz kongresmenem Christopher Cox w Pentagonie na temat terroryzmu, po czym mówi: "Powiem wam coś - już te rzeczy przerabiałem kilka razy - znów coś się wydarzy." I powtarza z naciskiem: "Znów coś się wydarzy." [1] Nie wiedząc podobno nic o uprowadzeniu samolotów, na dwie minuty przed uderzeniem pierwszego samolotu w budynki WTC, Sekretarz Donald Rumsfeld prorokuje wielkie wydarzenie. Okazuje się, że Rumsfeld za niecałą godzinę wypowie następne proroctwo. Właśnie: proroctwo czy... wiedza?

8:46: Piloci "Nasty" i "Duff" otrzymują rozkaz natychmiastowego startu i przejęcia (ang. Scramble) samolotu Lot Numer 11. Piloci mówią, że natychmiast udają się do maszyn. Upływa jednak niewyjaśnione przez nikogo 6 minut zanim dwa samoloty F-15 wystartują z bazy Otis. Dlaczego nie wydano rozkazów Scramble innym, bliżej położonym bazom, lecz zdecydowano się na bazę Otis, położoną 188 mil od Nowego Jorku i 190 mil od ostatniej znanej pozycji uprowadzonego samolotu, pozostaje kolejną zagadką.

8:46: Oficjalnie stwierdza się, że Transponder w samolocie Lot Numer 175 przestaje w tym momencie wysyłać sygnał, jednak już wcześniej, o 8:42, centrum kontroli stwierdziło, że "nie mamy żadnego transpondera, nic nie mamy". Choć niektóre źródła mówią o pierwszym wyłączeniu Transpondera o 8:42 tylko na 30 sekund, jednak już to powinno stanowić wystarczający powód do podejrzeń.

8:46: Robert Marr, głównodowodzący należącego do NORAD Sektora Północnowschodniego Obrony Powietrznej (Northeast Air Defense Sector - NEADS), twierdzi, że NEADS nie był w stanie zlokalizować samolotu Lot Numer 11, ale wiadomo przecież, że NORAD w tym czasie "był w stałym kontakcie z FAA, liniami lotniczymi i innymi [instytucjami] poszukując wyjaśnień". Wiemy również, że pracownicy FAA i głównej siedziby American Airlines cały czas śledzili samolot na ekranach radarowych, a o godzinie 8:28 specjalnie oznaczyli jego punkt na ekranie. Czyli - jak próbuje się pokazać opinii publicznej - wszyscy widzieli i wiedzieli, tylko nie siły obrony powietrznej kraju.

8:46: Samolot Lot Numer 11 wbija się w pierwszą wieżę budynków WTC, lecąc z prędkością około 470 mil na godzinę i mając w zbiornikach około 10 tysięcy galonów paliwa.

8:46: Pełniący funkcję Głównodowodzącego Siłami Zbrojnymi USA (Joint Chief of Staff), Generał US Air Force Richard Myers twierdzi, że był w tym czasie w Waszyngtonie i rozmawiał przez telefon z senatorem Max Cleland. Widząc w telewizji skutki rozbicia się samolotu o WTC, nie przejmuje się tym i wraca do rozmowy, bowiem - jak mówi - "myślałem, że mamy do czynienia z wypadkiem małego samolotu". (Proszę zwrócić uwagę na ten sposób tłumaczenia się niemal wszystkich wysokich oficjeli rządowo-militarnych, z samym Prezydentem włącznie, gdyż motyw "małego samolotu" pojawia się jak kalka myślowa.) Początkowo twierdzi on, że nie interesował się wydarzeniami aż do momentu rozbicia się samolotu o Pentagon, jednak w swoim wydanym dwa dni później oświadczeniu mówi, że "po tym jak druga wieża [budynków WTC] została uderzona, rozmawiałem z Dowódcą NORAD-u Generałem Eberhard. I w tym momencie, wydaje mi się, powzięta została decyzja aby wystartować samolot"[4] [chodzi o wystartowanie samolotu wojskowego celem przeprowadzenia operacji Scramble].

Jeśli Generał Myers mówi prawdę, to jest to gorzka prawda świadcząca o tym, że jednak decyzje o rozpoczęciu akcji pościgowej zostały podjęte już po uderzeniu samolotów w budynki WTC, czyli w jakiś sposób tłumaczyłoby to te zagadkowe kilka minut, podczas których piloci "Nasty" i "Duff" czekali z wystartowaniem swoich maszyn. Wypowiedź Generała Myersa być może nawet przekreśla całą wiarygodność rozpoczęcia akcji przed rozbiciem się drugiego samolotu, to jest przed godziną 9:03, czyli świadczy o celowym wstrzymaniu akcji pościgowej.

8:46: W czasie gdy pierwszy samolot uderza w wieżę WTC, trzy samoloty wojskowe F-16 z bazy Andrews Air Force Base w Waszyngtonie uczestniczące w treningowych lotach znajdują się nad Północną Karoliną, około 207 mil od Waszyngtonu. W którymś momencie zostają one zawrócone na północ, po czym (po godzinie 9:41) lądują w bazie Andrews, by po jakimś czasie wzbić się ponownie w powietrze. Coś z tą całą matematyką się nie zgadza: prędkość maksymalna samolotu F-16 wynosi 1500 mil na godzinę, a lecąc z prędkością 1250 mph mógłby on być nad Waszyngtonem w 10 minut, na długo przed atakiem na Pentagon. Dlaczego podjęto decyzję o powrocie maszyn nad Waszyngton tak późno, dlaczego samoloty wylądowały w bazie?

8:46: Samolot Lot Numer 77 zbacza wyraźnie z trasy, po czym powraca z powrotem na ustalony kurs. Dlaczego nie zainteresowano się tak radykalnym przypadkiem zmiany trasy? Według przepisów, jeśli samolot zbacza z kursu o co najmniej 15 stopni lub o 2 mile, kontroler naciska przycisk, dzwoni i powiadamia NORAD, a ten wysyła w kierunku samolotu myśliwce. Jak stwierdził Generał Eberhard przed Kongresem "zwykle upływa około jednej minuty od czasu gdy FAA dostrzega nieprawidłowości i zawiadamia NORAD". Istnieje ciągła komunikacja pomiędzy centrami FAA a NORADem, od kilkudziesięciu do kilkuset razy do roku NORAD powiadamiany jest o zboczeniu samolotu ze swego kursu, jednak w tym dniu nic nie odbywało się według znanych, ćwiczonych i ustalonych precedur. Może obowiązywał jakiś inny plan ?

Krótko po 8:46: Według relacji kapitana Michael H. Jellinek, szefa dowództwa NORADu, krótko po rozbiciu się pierwszego samolotu o WTC utworzono specjalne konferencyjne połączenie telefoniczne pomiędzy Centrum Dowództwa Wojskowego (National Military Command Center - NMCC), położonego wewnątrz Pentagonu, a jego wojskowym odpowiednikiem NMCC w Kanadzie, Dowództwem Strategicznym (Strategic Command) oraz niektórymi agencjami rządowymi (prawdopodobnie FEMA - US Federal Emergency Management Agency). W rozmowie brali udział Prezydent G.W. Bush, wiceprezydent Dick Cheney, Sekretarz Obrony Donald Rumsfeld i kilku wojskowych dowódców.

Oficjalne "wyjaśnienia" milczą na ten temat, bowiem mówienie o tym koliduje z oficjalną wersją o niewinnym zaskoczeniu przywódców państwowych i dowódców militarnych, a przecież relacja kapitana Jellinka wydaje się najbardziej logiczna. Stwierdzenie kpt. Jellinka, bądź co bądź Dyrektora NORADu jest kluczowe, bowiem pokazuje obłudę przywódców kryjących się za niewiedzą o sytuacji. Jeśli Prezydent uczestniczył w tej telekonferencji, która odbyła się po uderzeniu pierwszego samolotu lecz przed rozbiciem się drugiego samolotu o WTC, to musiała ona mieć miejsce zanim Prezydent wszedł do klasy szkolnej w Sarasota. Zatem jego niewinne twierdzenia o "złym pilocie" są czystym i perfidnym kłamstwem, bowiem jeśli jakiś "zły pilot" rozbija się samolotem, to nie organizuje się telekonferencji na najwyższym szczeblu państwowo-militarnym.

Sam Prezydent znalazł się w potrzasku swoich słów, gdyż - jak podaje strona internetowa Białego Domu - wydał on decyzje zaraz po pierwszym ataku, czyli najprawdopodobniej podczas tej telekonferencji, o której wspominał kpt. Jellinek, a o której się nie mówi. Prezydent Bush przyznaje wprost: "Natychmiast po pierwszym ataku, zarządziłem zastosowanie nadzwyczajnych rządowych planów reakcji [na sytuację]."

8:48: Pierwsze telewizyjne i radiowe doniesienia o uderzeniu samolotu w pierwszą wieżę WTC.

8:50: Pilot samolotu Lot Numer 77 prosi centrum kontroli o pozwolenie zmiany wysokości lotu, po czym nie wykonuje tego rutynowego manewru. Zauważmy, że maszyna zboczyła już z kursu prawie 4 minuty temu, choć kontakt radiowy był utrzymywany. Czy zażądano wobec tego wyjaśnień od pilotów samolotu? Może w tym miejscu warto podnieść jedną ważną kwestię: według oficjalnie podawanych zapisów wielką winę za nieskuteczną akcję obronną ponosić mają pracownicy FAA, którzy mieli kilkakrotnie złamać obowiązujące przepisy dotyczące komunikacji z samolotami czy powiadamiania NORADu o uprowadzonych samolotach. Jednak, proszę zauważyć, prokuratura ani razu nie zainteresowała się przypadkami tak rażących zaniedbań, z czego można wysnuć wniosek, iż bądź naruszenie prawa nie nastąpiło i pracownicy FAA wykonywali swe obowiązki według ustalonych procedur, bądź - nawet gdyby takie naruszenia zaistniały - broniąc się mogliby powiedzieć więcej niż pozwolono dowiedzieć się społeczeństwu o wydarzeniach 11 września.

8:52: Dwa samoloty wojskowe F-15 (piloci "Nasty" i "Duff") startują z bazy Otis z rozkazem dotarcia do samolotu Lot Numer 11, który jednak już kilka minut temu rozbił się o WTC, o czym jednak piloci nie zostali poinformowani aż do momentu rozbicia się drugiego samolotu!

Zgodnie ze stwierdzeniami NORAD-u dotarcie do Nowego Jorku zajęło samolotom myśliwskim 19 minut. Kolejna zagadka: lecąc z prędkością 1600 mph samolot F-15 mógłby dolecieć w 7 minut (maksymalna prędkość F-15 wynosi 1875 mph), a lecąc z prędkością 1125 mph byłby nad Nowym Jorkiem o godzinie 9:02, czyli przed rozbiciem się drugiego samolotu o WTC. Pomijając niewyjaśnioną decyzję opóźnionego startu maszyn, dlaczego ten superszybki samolot, specjalnie załadowany - jak twierdzi NORAD - dodatkowym paliwem (w celu osiągnięcia maksymalnej prędkości "Full-Blower") leciał z prędkością zaledwie 600 mph? O której godzinie tak naprawdę samoloty wystartowały? Dlaczego nie zdecydowano się na wysłanie samolotów z baz wojskowych w Filadelfii czy Atlantic City? Niestety, ten niewytłumaczalny sposób reagowania na wydarzenia, opóźnianie decyzji, powtórzy się jeszcze wielokrotnie. Wydaje się, jakby jakaś niewidzialna siła czuwała nad tym, by popsuć funkcjonowanie mechanizmu obrony.

8:55: Mniej więcej o tym czasie samolot Lot Numer 77, znajdując się nad północnowschodnim stanem Kentucky dokonuje manewru zwrotu i kieruje się w stronę Waszyngtonu. Podobno NORAD nie został zawiadomiony o tym przez następne 28 minut. Kolejne naruszenie regulaminu przez FAA czy też matactwa NORADu? To drugie, niestety, w świetle dotychczasowych i dalszych faktów wydaje się bardziej prawdopodobne.

8:46: Barbara Olson, dziennikarka, jedna z pasażerek samolotu Lot Numer 77 dzwoni (Collect Call) z pokładu samolotu do swojego męża, Teda Olsona, wysokiego urzędnika rządowego, mówiąc o "arabskich porywaczach". Jest to jedna jedyna rozmowa przeprowadzona z pokładu tego samolotu. Co ciekawe, do dzisiaj nikt nie potrafi wytłumaczyć jak mogła ona zamówić rozmowę telefoniczną (Collect Call) z telefonu w samolocie (telefon wbudowany w siedzenia samolotu), jeśli wiadomo, że aby uzyskać sygnał i połączenie trzeba użyć karty kredytowej, a zamówienie rozmowy na koszt odbiorcy z pokładu samolotów amerykańskich linii lotniczych jest po prostu niemożliwe.

Przed 8:58: Reporter podążający za konwojem wiozącym Prezydenta G.W. Busha przejeżdżającego ulicami miasta Sarasota na Florydzie podsłuchuje niezaszyfrowane rozmowy radiowe (Open Line Calls), gdzie mowa jest o tym, że Ari Fleisher, rzecznik prasowy podróżujący razem z Prezydentem będzie potrzebny aby przedyskutować wypadek, który właśnie nastąpił (chodzi oczywiście o rozbicie się pierwszego samolotu o WTC). Jak widać wszyscy naokoło byli poinformowani o rozwoju wydarzeń tylko - oficjalnie - nie Prezydent.

8:58: Prezydent podjeżdża do szkoły podstawowej Brooker Elementary School gdzie ma się spotkać z dziećmi.

9:00: Zgodnie z oficjalnymi zapisami Białego Domu dopiero teraz Prezydent G.W. Bush dowiaduje się od swego sekretarza Andy Card o tym, że samolot rozbił się o budynek WTC. Wydaje się to nie tylko niemożliwe, ale wręcz niewiarygodnie kłamliwe: Prezydent dowiaduje się o podejrzanym rozbiciu się samolotu - w czasie gdy wiadomo było z pracy wywiadowczej, że może w każdej chwili przydarzyć się atak terrorystyczny - 12 minut później niż setki milionów telewidzów na świecie. Prezydent największego mocarstwa na świecie dowiaduje się później, niż Ty, Czytelniku. (Pamiętasz tamte chwile - czy uwierzysz w to, że my wszyscy o tym wiedzieliśmy i oglądaliśmy w telewizji, a Prezydent nic o tym nie wiedział?)

9:00: Prezydent Bush, który właśnie przybył do szkoły Brooker Elementary School na spotkanie z dziećmi, odwołany jest na bok i rozmawia przez telefon z Doradcą do spraw Bezpieczeństwa Condoleeza Rice otrzymując najświeższy przegląd sytuacji. Jednak mimo uprzednich ostrzeżeń o mogących nastąpić atakach terrorystycznych, mimo wyraźnie wskazującego na to sygnału (rozbicie się pierwszego samolotu o budynek WTC), mimo sprawdzonych informacji o uprowadzeniu dwóch kolejnych samolotów, Prezydent nie rezygnuje ze spotkania, które wydaje się być pięknie zaaranżowanym wzruszającym propagandowym teatrem: Prezydent dbając o edukację mniejszości etnicznych i czytając książeczki z murzyńskimi dziećmi dowiaduje się o ataku na Amerykę.

Warto w tym miejscu przytoczyć późniejszą wypowiedź Prezydenta (4 grudnia 2001 roku w Ratuszu miejskim w Orlando na Florydzie), która rzutuje na jego zachowanie się i możliwość kamuflażu uprzedniej jego wiedzy o zamachach. Prezydent powiedział: "Właśnie siedziałem [w szkole] poza salą lekcyjną czekając na wejście do klasy i widziałem samolot uderzający [albo - można różnie to interpretować - "który uderzył"] we wieże [budynek WTC]. Telewizor był oczywiście włączony, a ja sam latałem samolotami i powiedziałem: 'To musi [musiał] być bardzo zły pilot'. I powiedziałem: 'To musiał być bardzo okropny wypadek'. Ale zostałem odciągnięty stamtąd [bo Prezydent miał ważniejsze rzeczy i musiał iść do klasy czytać książeczki dzieciom] - i nie miałem zbyt wiele czasu aby o tym pomyśleć."

Po raz drugi Prezydent powtórzył to niemal tymi samymi słowami na spotkaniu w Ratuszu miejskim w miejscowości Ontario w stanie Kalifornia 5 stycznia 2002, mówiąc: "Siedziałem tam [przed klasą] i mój Szef Służby [Chief of Staff...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin