Sto jeden pytań które twój pies zadałby weterynarzowi - Bruce Fogle.txt

(199 KB) Pobierz
Bruce Fogle
101 PYTAŃ, KTÓRE TWÓJ PIES
ZADAŁBY
WETERYNARZOWI,
GDYBY UMIAŁ MÓWIĆ
Przełożyła Zofia Domaniewska


Tytuł oryginału
101 OUESTIONS YOUR DOG WOULD ASKITS VET
IF YOUR DOG COULD TALK
Bruce Fogle
Przełożyła z j. angielskiego Zofia Domaniewska Ilustracje: Lalla Ward
Zdjęcie na okładce: David Ward
Copyright (c) Dr Bruce Fogle, 1993 lllustrations (c) Lalla Ward, 1993
Ali rights reserved
The morał right of the author has been asserted
Pierwsze wydanie angielskie przez Michael Joseph Ltd (Penguin Group) w 1993
Lemur is na imprint of Puls Publications Ltd (London) ISBN1 859170463
Printed and bound in Great Britain by Cox and Wyman, Reading, Berkshire

Czym niniejsza książka n j e j e s t? Nie jest z pewnością kolejnym poradni^j^ zawierającym lepsze lub gorsze rady dotyczące żywieniaj hodow|i j pielęgnacji psów. Książka ta - to przed^ wszystkim krótki, pełen humoru, lecz bardzo rzetelny ^kfc,d psychologii psa domowego.
Bruce Fogle wprowadzą nas w świat; który określają nie obrazy, lecz zapachy. W jwiat; gdzie sprawy uważane przez nas, ludzi, za intymne lub wstydliwe traktuje się bez zbędnej pruderii, a punktem odniesienia d)a jednostki jest zawsze stado i zajmowana w n|m pozycja. Wświat niby obc a jednocześnie bardzo znajc^ bo cjeż równ[*± n,es,emy w sobie dziedzictw, żyjących stadnie przodków
Czytając 101 pytań matty okazję przyjrzeć się bliżej
mieszkańców Eufopy Zachodniej do psa. Dziś
nnr, K        asP'ruJe do człoąostwa w Unii Europejskiej
pora by nasze psy poznały pattujące	F J      J'
W
i win, udaje arabskie Jeśli nat " "•"" ""aaJuzie najpiękniejsze konie
• J CMI natomiast rzeC7 tVC7v <:ip n<:ńw      «/«7vett,-»
drogi wiodą do \Vi IL-- • n . y ę P ~ wszystkie znawstwem hnrt f J rytuiii- To tutaJ prowadzona ze znana jest ze sw ^ P5$ją królów: JKM Elżbieta ~
kich
owczarków.
-w-aiKow       upo^°Va do krótkonogich walijs-1 królewskich i C°rgie' Coz>powie ktoś, wszak i w Polsce mc"ł"°'> 'cl dworach roiło się od psów,..

OD TŁUMACZA
101 PYTAŃ...
 

 

W Wielkiej Brytanii jednał pi^e psy rodziły się nie tylko w pałacach, lecz i w robotoic^ izbach. Słynna Lassie -bohaterka powieści Erica Kjjghta - była wychowanką bezrobotnego górnika z fotbhire. Poza niezliczonymi rasami rodzimymi - jak cbćby wielka grupa terierów -brytyjscy hodowcy doprowadzili^ ustalenia wzorców wielu ras egzotycznych. Psy prz)K%0 z zamorskich podróży, zewsząd gdzie docierały ofo?%ty Imperium. Tak właśnie trafiły do naszych domów pekińczyki czy nowofundla .idy. Słowem, mimo że Niemcy, Skandynawowie oraz hodowcy z krajów Beneluksu dzielnie \vaiczą o paimę pierwszeństwa - stolicą europejskiej lyna|ogjj pozostaje Londyn, czy raczej Birmingham, gdzie co ^u na srynnej wystawie Crufta spotykają się najpiękniejsze psy świata.
Przy całej swej olbrzymiej kulturze hodowlanej Brytyjczycy mają do zwierząt stosunek szalenie zdroworozsądkowy. Dostrzegając to, co je 2 człowiekiem łączy, widzą również ich odmienność. Ponie^ż zaś sami są legalistami, także od swoich ulubieńcóvivytogają bezwzględnego podporządkowania się ustalonym normom. Może nam się wydawać okrutne, że pies, który zaatakuje i zrani człowieka bezbardzowyraźnego powodu, wydaje na siebie wyrok śmierci. Pamiętajmy]ednak, że to właśnie dzięki tym drakońskim przepisom brfljsltje psy mogą korzystać na spacerach ze swobodnego nichu bez smyczy i kagańca -bo po prostu nie gryzą, Mto przecież nie będzie podsycał w swoim pupilu ąresjj wiedząc, że naraża go w ten sposób na utratę życia.
Sterylizacja psów nierasowych _ a także rasowych, lecz nie nadających się do hodołlUjest od dawna normą w Europie Zachodniej, podczasjdy u nas nadal budzi dreszcz grozy. Godzimy się natomiast bez Oporu na kopiowanie uszu, skazujące psa na dłufl i bolesną rekonwalescencję. Pokutuje przesąd, że sukapo\vjnna mieć szczenięta choć raz w życiu. Mnożą się więcniedjczone mioty kundelków,

które z reguły via "dobre ręce" trafiają do przepełnionych schronisk, lub - na ulicę.
Gdyby psy umiały pisać, z pewnością podpisałyby się wszystkimi czterema łapami pod apelem, który wiele lat temu sformułował w ich imieniu znawca, hodowca i miłośnik zwierząt, wieloletni dyrektor warszawskiego ogrodu zoologicznego - dr Jan Żabiński:
Przestańcie nas ciągle tak bardzo "kochać", a raczej dołóżcie choć trochę starań, aby poznać naszą naturę, i jeśli już jesteście tak łaskawi, by się nami zajmować, to nie czyńcie tego wedle swojego widzimisię, lecz zgodnie z naszymi potrzebami zaspokajajcie nasze wymagania!
Książka Bruce'a Fogle z całą pewnością pomoże nam na powyższy apel odpowiedzieć.
Zofia Domaniewska

^Us^^fc
 


lr»i więcej czasu spędzam z psami
-a jeśli mówimy o kontaktach zawodowych,
jest to już z górą dwadzieścia lat -
tym bardziej je lubię.
Szacuję je, choć czasem mnie śmieszą.
Popi^f^wsze więc, przepraszam wszystkie psy
i ich panóW którzy po przeczytaniu niektórych pytań
mogąf^nyśteć, że nie traktuję ich poważnie.
Odpowiedzi, ^^ wdzieję przekonają ich, że tak nie jest.
po drugie, dziękuję i jestem wdzięczny
rf "łaScicieli, którzy zadawali mi pytania,
ttrnieszczone w niniejszej książce.
Dziękuję także psom.

PRZEDMOWA
W moim domu pytałem zazwyczaj po prostu: ,>Kto chciałby zabrać psy na spacer do parku?" Prędko z tego zrezygnowałem, ponieważ nasze psy, nawet gdy wydawały się pogrążone w głębokim śnie, ukradkiem podsłuchiwały ludzkie rozmowy. Przerzuciłem się na literowanie -P-A-R-K, S-P-A-C-E-R - i dowiedziałem się, że każdy inteligentny pies potrafi także literować. Próbowałem eufemizmów. Spytałem dzieci: "Kto chce zabrać czworonogi na przechadzkę wśród drzew?" i natychmiast dwa niewinnie wyglądające retrievery siedziały u moich stóp, wbijając we mnie wzrok i zdając się mówić: "My, my zabierzemy dzieciaki". Niesamowite!
Psy umieją również odczytywać godziny. Karmię moje psy każdego wieczoru o 18.30. Jeśli zapomnę, o 18.31 siadają naprzeciwko, hipnotyzują mnie wzrokiem, by zwrócić na siebie uwagę, a gdy pochwycą moje spojrzenie, wstają, idą do kuchni, wracają i milcząco, lecz wyraźnie proszą, bym podążył za nimi. Znam cocker spaniela, który przemawia jeszcze bardziej wprost. Gdy jest głodny bierze w zęby miskę, przynosi swemu panu i upuszcza mu prosto pod nogi.
Najbardziej zdumiewające są psy wielojęzyczne, zwłaszcza te, które rozumieją zdania warunkowe w różnych językach. W wieku zaledwie kilku miesięcy ci błyskotliwi lingwiści rozumieją zdanie: "Jeżeli zrobisz to jeszcze

12
101 PYTAŃ...
13
PRZEDMOWA
 

 

raz, naprawdę się rozzłoszczę!" wypowiedziane w dowolnym języku.
Zgoda, przesadziłem. Psy nie potrafią literować, nie znają się na zegarze i nie rozumieją zdań warunkowych. Rozumieją spory, lecz ograniczony zakres dźwięków wydawanych przez ludzi i szybko uczą się, że gdy usłyszą "spacer" lub "chodź" - wydarzy się coś przyjemnego. Mają wspaniały dwudziestoczterogodzinny zegar biologiczny, który pomaga im zapamiętywać pory ważnych wydarzeń, takich jak posiłek. Rozpoznają ludzkie nastroje raczej po modulacji głosu, niż treści wypowiadanych słów.
Myślę, że nie tylko ja z przyjemnością odnajduję w psach "człowieczeństwo" i lubię czasem myśleć, że one naprawdę rozumieją. Jeżeli wydaję polecenie mojemu kotu, ten czyni obraźliwy gest przednią łapą i nonszalancko odchodzi. Tymczasem wystarczy tylko szepnąć imiona moich psów i już są przy mnie, patrzą mi w oczy i mówią, że jestem najważniejszą osobą na świecie - nieźle to wpływa na samoocenę. Gdy na dworze rozlegnie się hałas i psy szczekając biegną do okna lub drzwi, cieszy mnie uczucie, że będą mnie chronić. Gdy wracam do domu wieczorem, a one witają mnie jakbym wrócił z podróży dookoła świata, dają mi odczucie wierności, jakiego rzadko mogą dostarczyć kontakty z ludźmi. A gdy układają się do głaskania, ja zaś zasiadam, by je głaskać, jest niezwykle pokrzepiające, że w zmieniającym się świecie istnieje także niezmienność, pewność i stałość.
Z wielu powodów jest nam łatwiej porozumieć się z psem, niż z jakimkolwiek innym zwierzęciem domowym. Rozumiemy go, ponieważ dzielimy z nim zdumiewająco dużą liczbę zachowań. To dlatego pies był pierwszym zwierzęciem, które udomowiliśmy i dlatego tak przysłowiowo, jak i dosłownie jest "najlepszym przyjacielem człowieka".

Pewien nauczyciel zadał swym dwunastoletnim uczniom pytanie: "Widzicie, że wasz pies i nieznajomy człowiek wpadają do rzeki. Którego uratujecie najpierw?" Większość wychowanków ratowałaby najpierw swojego ulubieńca. Ich odpowiedzi są ilustracją faktu, że - tak w północnoamerykańskiej, jak w zachodnioeuropejskiej kulturze - pies jest uważany za jednego z członków rodziny, którego prawa i przywileje są takie jak pozostałych. Zaakceptowanie psów jako jednostek posiadających różne osobowości (a czasami nawet obdarzanie ich ludzkimi cechami) może pomóc nam zrozumieć ich potrzeby i cierpienia i wzmocnić poczucie odpowiedzialności wobec nich.
Właśnie dlatego to psy zadają w niniejszej książce pytania. Chciałbym podkreślić, że jeśli trzymamy je jako towarzyszy, mamy obowiązek rozumieć je, dbać o nie i czynić ich życie przyjemnym, nawet jeśli nie zawsze musimy ratować je najpierw. Drugi powód, aby włożyć pytania "w psie usta", jest taki, że nie uważam, aby było rzeczą tak strasznie złą trochę psy "uczłowieczyć". Może nam to przypomnieć, że zdolne są one odczuwać zazdrość, okazywać zniecierpliwienie, doświadczać radości i przeżywać smutek.
Mam nadzieję, że rozumiecie także, iż psy n i e s ą ludźmi. Większość obyczajów przejęły od swego bezpośredniego przodka, wilka. Udomowienie stłumiło jedynie pewne wilcze cechy, a wzmocniło inne. Będąc członkami naszych rodzin, psy zawsze pozostają "wilkami w psiej skórze". Mimo poloni ludzkiej cywilizacji, gdy zabraknie kontroli, mogą powrócić do pierwotnych zachowań.
Pytania zawarte w książce mogłaby zadać większość PSÓW. Jednakże ze względu na ograniczoną zdol...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin