Tylko ty.pdf

(854 KB) Pobierz
1
896573745.002.png
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części niniejszej
publikacji jest zabronione bez pisemnej zgody autora.
Również podawanie się za autora opowiadania, którym jest
Luana, jest zakazane.
Plik jest przeznaczony wyłącznie do użytku prywatnego.
Ostrzeżenie:
Opowiadanie wyłącznie dla osób pełnoletnich. Zawiera ono
szczegółowe opisy seksu męsko męskiego.
2
896573745.003.png 896573745.004.png
 
3
896573745.001.png
Prolog
Promienie zachodzącego słońca odbijały się w wodzie cudowną paletą barw. Olbrzymia kula ognia
powoli chowała się za horyzontem kończąc kolejny dzień. Słońce zachodziło, aby rankiem znów
wstać na nowo rozpoczynając nowy, piękny dzień. Ryu stał na skale parząc na to zapierające dech
zjawisko. Jego jasne włosy rozwiewał lekki wiatr pochodzący z nad oceanu, a niebieskie oczy
rozkoszowały się widokiem czerwono-żółto – pomarańczowego nieba. Z zachwytem obserwował to
wspaniałe widowisko. Wtedy czuł nadzieję na lepsze jutro. Do jego uszu docierał uspokajający
dźwięk fal, które spokojnie rozbijały się o pobliskie skały. Na jego ustach pojawił się od dawna nie
goszczący delikatny uśmiech. Mimo tego, że bał się jutrzejszego dnia, poczuł spokój w swoim
skołatanym sercu. Jutro musi ponownie stawić czoło życiu i miał nadzieję, że to co przyniesie mu
los będzie dobre.
Czarnowłosy chłopak opuścił dom swego kochanka późną nocą. Chciał się zabawić w ten ostatni
dzień wakacji. To była jego ostatnia wizyta u niego. Chłopak znudził mu się po tygodniu i Kei miał
nadzieję, że wkrótce wyrwie kogoś nowego. Po co mu były jakieś związki, dla niego liczyła się
zabawa i prawie co noc inny kochanek był jej podstawą. Czasem z jakimś spotykał się przez kilka
dni, ale szybko ich odtrącał. Owszem swoim postępowaniem ranił swoich partnerów, ale nie był
czuły na ich błagania, aby ich nie zostawiał. Nie miał serca, dawno temu je zgubił i nie miał ochoty
go odnaleźć. Nie było to jego winą, że był cholernie przystojnym osiemnastolatkiem i faceci sami
pchali mu się do łóżka. On tylko korzystał z tego i brał co dawali. Wredny uśmieszek wkradł się na
jego usta. Jutro nowy dzień i ponownie będzie mógł zapolować.
Część 1
Obudził się w szoku, łapiąc intensywnie powietrze. Otarł dłońmi mokrą twarz i rozejrzał się wokół.
Jego wzrok zatrzymał się na wysokiej, czarnowłosej chmurze gradowej, która trzymała w ręku
litrowy garnek w którym zapewne znajdowała się woda zanim wylądowała na nim, biednym i
śpiącym w objęciach Morfeusza chłopaku.
-Co ty kurde robisz?!
-Nie musiałbym tego robić gdybyś wstał o przyzwoitej porze.
-Co? Jaka przyzwoita pora? Ledwie dzień się zaczął. Dopiero zasnąłem. Jakoś wczoraj nie budziłeś
mnie z samego rana. Chcę spać. - Kei położył głowę ponownie na poduszce i zaraz się podniósł –
Moja pościel jest mokra!
-Wstawaj. Wakacje się skończyły. Dziś wracasz do szkoły. Masz pół godziny na prysznic i ubranie
się.
-Powiedziałem, że chcę spać.
-Gdybyś nie wałęsał się po nocy to byś się wyspał. Znów się zabawiałeś? Kogo tym razem
przeleciałeś?
-Nic ci do tego!
-Nie wiem po co ja się tobą przejmuję.
-Bo jesteś moim bratem?
-Bratem, nie matką i wstawaj, albo rób co chcesz.- Eiji machnął zrezygnowany ręką i skierował się
do wyjścia z pokoju młodszego brata. Zawsze odkąd pamiętał chłopak sprawiał mu problemy, a on
się starał, żeby Kei mimo braku matki i wiecznie zajętego ojca, wyrósł na porządnego chłopaka i
teraz patrząc na niego coraz bardziej upewniał się w tym, że mu się to prawdopodobnie nie udało.
-No dobra już wstaję. Zrobisz mi śniadanie? Jestem piekielnie głodny.
4
Eiji spojrzał na brata ze zwycięskim uśmiechem.
-Co się tak szczerzysz?
-Wygrałem, wstałeś.
Kei uśmiechnął się krzywo, podnosząc się z łóżka. Brat zlustrował go wzrokiem.
-Wyglądasz jak by cię pociąg przejechał. - Kei nie skomentował tego - Zbieraj się czas ucieka –
pokazał mu palcem godzinę na stojącym na komodzie zegarze i wyszedł z pokoju.
-Mam go po dziurki w nosie. Wiecznie się mnie czepia – wszedł do łazienki i zdjął z siebie
bokserki. Odkręcił wodę pod prysznicem, starając się puścić więcej zimnej wody. Potrzebował
orzeźwienia. Wczoraj faktycznie przesadził. Po wyjściu od swojego byłego już kochanka wstąpił do
Haru, gdzie przesiedział do czwartej rano. Chłopaka w klubie nie było, ale on i tak świetnie się
bawił tańcząc i pijąc. Wszedł pod orzeźwiający prysznic, poczuł dreszcze z zimna i stwierdził, że to
nie był dobry pomysł i szybko odkręcił więcej ciepłej wody. Wyciągnął rękę po żel stojący na
półeczce obok i nalał odrobinę na dłoń. Zapach cytryny rozniósł się po kabinie. Umył się szybko i
już wybudzony wyszedł spod prysznica. Nie wycierając się podszedł do umywalki i z szafki obok
wyjął pastę oraz szczoteczkę. Spojrzał w lustro i skrzywił się. Pod oczami miał sińce od
niewyspania. Wyglądał okropnie.
-Naprawdę przesadziłem – po chwili jednak dodał – Warto było – uśmiechnął się szeroko. Umył
swoje białe zęby. Twarz przetarł tonikiem i nałożył krem na dzień. Nie obchodziło go, że to bardziej
babska czynność. Po kilku zabiegach dotyczących twarzy sińce były niewidoczne, a skóra delikatna
niczym pupcia niemowlaka. Chciał dzisiaj wyglądać świetnie. Obejrzy sobie pierwszaków. Świeży
towar zawsze najlepszy. W końcu po 40 minutach wyszedł z łazienki. Skierował się prosto do
wielkiej szafy. Przejrzał swoje rzeczy i po chwili namysłu wybrał czarne obcisłe spodnie i białą
seksowną koszulkę. Nikt go nie zmusi do założenia mundurku, jego ciało zostało stworzone do
noszenia lepszych rzeczy. Na smukłe, długie palce lewej ręki założył swój ukochany sygnet i dwa
inne pierścienie. Prawą ozdobił czarnymi metalowymi bransoletami. Znów zachowywał się jak
kobieta, ale kochał biżuterię i wszystko co chociaż trochę ją przypominało. Zanim wyszedł z pokoju
obejrzał się jeszcze w lustrze, był zadowolony. Szybko wyszedł na korytarz.
Uszedł kilka kroków i potknął się o coś leżącego na dywanie. Spojrzał w dół, jego oczom ukazała
się deskorolka.
-Miyo! - wrzasnął na całe gardło. Z pokoju obok wyjrzała dziesięcioletnia dziewczynka o
brązowych włosach.
-Słucham cię braciszku.
-Czy ty chociaż raz zostawisz swoje rzeczy tam gdzie powinny być?! - wskazał palcem na
deskorolkę u swoich stóp. Dziewczynka wolnym krokiem podeszła do brata. Wzięła wspomniany
sprzęt i bez słowa skierowała się do swojego pokoju. Niedobrze, nie odezwała się do niego, a to
znaczyło, że obraziła się na niego za to, że na nią krzyknął. Nie chciał tego, ale nie ma czasu jej
teraz przepraszać. Później coś ładnego jej kupi i będzie po sprawie. Miyo nie umiała się długo na
niego gniewać. Była córką jego ojca i jego drugiej żony Nanako. Osamu Tanaka ożenił się z nią w
rok po śmierci jego matki. Kei miał wtedy siedem lat i był zdezorientowany nową mamą w domu.
Wbrew bajkom o złej macosze Nanako nie okazała się taka zła. W jakiś sposób zastąpiła mamę
jemu i jego bratu, który wtedy miał trzynaście lat. Dopiero jak urodziła się Miyo cała uwaga
macochy przeszła na nią, a nim zajął się nastoletni brat. Sam wysyłał go do szkoły, ubierał, karmił
był dla niego matką i ojcem. Tak ojcem, bo ten poświęcił się pracy i w domu bywał nader rzadko.
Powtarzał, że jak jego dzieci chcą żyć w luksusach to on musi ciężko na to pracować.
Kei pokiwał głową odganiając myśli o rodzinie i udał się długim korytarzem w stronę schodów.
Zszedł na dół i stanął w miejscu widząc jak Eiji stuka palcem w swój zegarek.
-No co?
-Spóźnisz się.
-I co z tego? - ruszył w stronę kuchni. Jego brat zatrzymał go chwytając za ramię.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin