Oto i ja, w skrzepłej posace osaczony,Ja - wilk trójłapy pośród sfory płatnych łapsówStaję i warczę, kaleki i bezbronny,Szczuty, jak pies od niepamiętnych czasów.Uciekać dalej nie będę już i nie chcę,Więc pysk w pysk staję z myśliwym i nagonką.Mdławy niewoli zapach nozdrza łechceI nagła cisza unosi się nad łąką.Myśliwy jeszcze ma broń i trzyma smycze,Lecz las jest nasz i łąki też są nasze!Wilk wolny - wyje, na smyczy pies - skowyczeI bać się musi i swoich braci straszyć.Popatrzcie na mnie, gończe psy zziajane,Bite za próżną pogoń za swym bratem -Stoję przed wami, po stokroć zabijanyZ blizną na karku, z odgryzioną łapą.Nie ufam wam, ale i nie chcę zaufania,Swoje za sobą mam i macie wy za swoje.Byłem ścigany, byliście oszukaniA oszukanych sfor - ja się nie boję.Myśliwy jeszcze ma broń i trzyma smycze,Lecz las jest nasz i łąki też są nasze!Wilk wolny - wyje; na smyczy pies - skowyczeI bać się musi i swoich braci straszyć.Podejdźcie do mnie wy, karmione z ręki,Kikut i blizna to wolności cena.Sam tylko zapach jej zaciska szczękiPsa, w którym skomle zapomniany szczeniak.Po lasach jeszcze wciąż żyją wilki młode,Porozpraszane przez bezrozumne salwy,Silne i wściekłe, i strasznej zemsty głodneI ja je kocham i tak mi bardzo żal ich.Myśliwy jeszcze ma broń i trzyma smycze,Lecz las jest nasz i łąki też są nasze!Wilk wolny - wyje, na smyczy pies - skowyczeI bać się musi i swoich braci straszyć.Niejeden z was, co się na miskę łaszczyZapominając swoje niespokojne sny -Wie wszak, że bije ręka, która głaszcze,Na pierwszy objaw jedynego zewu krwi.Skomleć o łaskę - niegodne psa ni wilka,Dać się tresować i na rozkazy czekać!Nasza ma być najkrótsza życia chwilka,I być wyborem - przyjaźń do człowieka...Wilk wolny - wyje, na smyczy pies - skowyczeI bać się musi i swoich braci straszyć.Myśliwy jeszcze ma broń i trzyma smycze,Lecz las jest nasz i łąki też są nasze!
Arlecchino