Zwyczajna noc w Malibu-sometimes_.pdf

(1446 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
Zwyczajna noc w
Malibu
Malibu, raj na kalifornijskim wybrzeżu. Błękitny ocean i złote plaże,
wzdłuż których ciągną się rezydencje najbogatszych i najsławniejszych.
Edward Cullen pracuje dla gwiazd filmowych jako prywatny detektyw.
Pewnego wieczora podczas spaceru po plaży słyszy przerażony kobiecy krzyk.
Bez namysłu biegnie na ratunek... i ledwo uchodzi z życiem, gdy piękna
kobieta strzela do niego z pistoletu. Kilka dni później znajduje w swoim
samochodzie tę samą broń. Postanawia dowiedzieć się, kim była nieznajoma, i
trafia w matnię oszustw, fałszywych tropów i nieoczekiwanej namiętności...
str. 1|| Zwyczajna noc w Malibu || sometimes_
852278952.001.png
Rozdział 1
W taką noc i w takim miejscu nikt raczej nie spodziewa się usłyszeć krzyku
kobiety. Zwyczajna noc w Malibu , mroczna jak aksamitny całun. Miękkie fale
uderzały o wybrzeże, morska bryza była delikatna jak koci oddech.
Prywatny detektyw Edward Cullen spacerował po plaży ze swoim psem.
Jego przyjaciółka, Isabella
Swan, poleciała do Rzymu po drobnym
„nieporozumieniu" co do przyszłości ich związku. Ale to zdarzało im się już
nieraz.
Edward mieszkał w słynnej Malibu Colony, w sąsiedztwie gwiazdliM,
rekinów show-biznesu i innych grubych ryb, jedna bogatsza od drugiej, plus
minus parę milionów, czasem miliardowi. Ich rezydencje na plaży wcale nie
wyglądały tak elegancko z punktu widzenia Edwarda. No ale większość ludzi
nie mogłaby ich oglądać z tej perspektywy. Kolonia, zamknięta i strzeżona,
miała jedną bramę przy wjeździe, drugą przy wyjeździe. Co prawda można było
wejść na plażę, ale tylko po to, aby spokojnie pospacerować wzdłuż brzegu.
Każdego nieznanego osobnika, który się tam wałęsał o północy, czekało parę
ostrych pytań.
Rezydencje kolonii to głównie skromne, drugie albo nawet i trzecie domy
bogatych ludzi, dyskretne w swoim plażowym szyku, z wąziutkimi tarasami
wychodzącymi na ocean - ale koszt metra kwadratowego i tak wprawiał
księgowych w osłupienie.
Dom Edwarda zaliczał się do najskromniejszych - parterowy budynek z lat
czterdziestych. Kupił go tanio przed laty w czasie znacznego, nagłego spadku
cen nieruchomości. Podobno należał kiedyś do dawnej gwiazdy kina, Normy
Shearer. A może chodziło o Normę Jean? Norma czy Marylin, wszystko jedno.
Chata to chata, z której strony by na to spojrzeć.
str. 2|| Zwyczajna noc w Malibu || sometimes_
Pomijając szykowną lokalizację i widok, dom miał jedną zaletę -wąski
drewniany taras, na który wchodziło się schodkami prosto z plaży. Zdarzało się,
że w czasie zimowego sztormu ocean z głuchym odgłosem walił o pale
podtrzymujące taras i przelewał się przez barierkę, a Edwardowi wydawało się,
że jest na łodzi, ale polubił to wrażenie, a nawet ewentualne niebezpieczeństwo.
Był szczęśliwy w Malibu, nie chciałby mieszkać nigdzie indziej, nawet gdyby
mu za to płacono. Może z wyjątkiem Rzymu, przez jakiś tydzień czy dwa, w
towarzystwie Isabella.
Edward rzeczywiście wyglądał jak prywatny detektyw. Miał metr
osiemdziesiąt pięć wzrostu, przydługie ciemne włosy, nadal gęste, dzięki Bogu,
chociaż stuknęła mu czterdziestka. Ciemnoniebieskie oczy i kurze łapki od zbyt
wielu dni spędzonych na plaży i wieczorów przesiedzianych w młodości w
różnych barach. Nie nosił zarostu - Isabella tego nie lubiła. Zbyt leniwy, żeby
ćwiczyć na siłowni, szczupłą, atletyczną sylwetkę zawdzięczał głównie biegom
po plaży. Towarzyszył mu Pirat - kundel, którego kiedyś uratował. Pies miał
tylko jedno oko, trzy łapy, ale potrafił biegać całkiem szybko, kiedy miał wiatr
w rufę.
Pirat był najlepszym kumplem
Edwarda i wyjątkowo zuchwałym
zawadiaką. Z długimi, patykowatymi łapami, ze złachmanioną, szaroburą
sierścią i wyraźnym tyłozgryzem, który obnażał dolne zęby w wiecznym
uśmiechu, bez trudu wygrałby konkurs na najbrzydszego psa w Malibu.
Oczywiście, Isabella uwielbiała Pirata, chociaż starała się nie dopuszczać
go w pobliże swojej suczki chihuahua. Tesoro, choć ważyła zaledwie półtora
kilo, to zawsze gotowa gryźć i drapać, umiała na każdym kroku dać się Piratowi
we znaki.
Isabella wierzyła, że to właśnie wzajemna niechęć między psami stoi na
przeszkodzie małżeństwu jej i Edwarda, ale Edward nie był taki pewien, czy
rzeczywiście o to chodzi. Po co psuć coś dobrego? Przecież świetnie
funkcjonowali w wolnym związku.
str. 3|| Zwyczajna noc w Malibu || sometimes_
Czasem Edwardowi wydawało się, że w czwartkowe wieczory na ekranach
telewizyjnych występowało jego alter ego. Puszczano wtedy para-dokumentalny
program, w którym od nowa prowadził śledztwa w sprawach starych
hollywoodzkich zbrodni - było ich więcej, niż można by przypuszczać. Program
nosił tytuł Tajemnice Malibu Edwarda Cullena, a sam Edward prezentował się
w nim niezwykle elegancko w czarnej skórzanej kurtce Dolce & Gabbany, którą
kupiła mu Isabella.
Kiedy mu powiedziała, że to Dolce, nie miał pojęcia, o co jej chodzi. Dla
niego brzmiało to jak nazwa marki włoskich lodów. Później dowiedział się, że
to włoski projektant, a kurtka bez wątpienia była najfajniejszym ciuchem w jego
szafie. Miękka i elastyczna jak wosk, stała sie częścią jego telewizyjnego
wizerunku, chociaż Bóg świadkiem, łatwiej było go spotkać w dresie, kiedy
wlókł się wzdłuż Malibu Road do supermarketu Ralphs po piwo i psie jedzenie,
albo kiedy w T-shircie i szortach jadł śniadanie w kawiarni Coogies, niż
wystrojonego w czarną skórę.
W każdym razie, program, w którym starał się wyjaśnić dawne morderstwa,
przyniósł mu pewien rodzaj sławy. Wszystko oczywiście jest kwestią względną,
bo, jak wie każdy mieszkaniec Hollywood, kiedy program znika z anteny, o
człowieku zapomina się jak o zeszłotygodniowym obiedzie. A teraz wydawało
się, że czas Edwarda minął, a Tajemnice Malibu prawdopodobnie nie wrócą na
antenę w kolejnym sezonie Wielka szkoda, bo dawały mu dochód, a przy tym
me musiał rezygnować ze swojej codziennej pracy detektywa. Mógł nie
zajmować się sprawami wszystkich tych sympatycznych bogaczy. Zadziwiające,
większość z nich rzeczywiście była sympatyczna. Poza tym mieli takie same
kłopoty, jak inni. Seks i pieniądze. W tej właśnie kolejności.
Zagwizdał cicho, co oznaczało, że Pirat ma natychmiast zameldować mu
się przy nodze. Kundel podbiegł, porzucając tajemnicze, ekscytujące psie
sekrety, jakie da się wywęszyć na najdroższym skrawku wybrzeża w Malibu.
str. 4|| Zwyczajna noc w Malibu || sometimes_
Razem zawrócili w stronę domu. Szli plażą, każdy zajęty własnymi
myślami, słuchając rozbijających się na brzegu fal, wdychając słoną bryzę
oceanu i wypatrując spadających gwiazd. Czysty romantyzm. I nagle usłyszeli
krzyk.
Na wysokiej nucie. Drżący. Przerażony.
Nie trzeba być prywatnym detektywem, żeby się zorientować, że krzyczała
kobieta. I że coś jej groziło.
Rozdział 2
Edward szybko omiótł wzrokiem domy. Wszystkie były pogrążone w
mroku, tylko dwa tarasy dalej migotało światło. Zaczął brnąć przez miękki
piasek w tamtą stronę, Pirat biegł jego śladem.
Przystanął u stóp drewnianych schodków i zaczął nasłuchiwać, ale nie
rozległ się już żaden krzyk. Wydawało mu się jednak, że słyszy jakiś szloch.
Stłumiony, ale to był na pewno szloch.
Kazał Piratowi warować i pomału wszedł po schodach na taras, który miał
zaledwie trzy metry głębokości, zresztą jak wszystkie inne wKolonii. Dom
wznosił się przed nim niczym urwisko z piaskowca i szkła, nowoczesny, a przy
tym bardziej surowy niż dzieła Richarda Meiera, słynnego projektanta Muzeum
Getty'ego w Los Angeles. I był równie mroczny, jak otaczająca go noc.
Nagle zapaliła się lampa. Przez okno Edward zobaczył kobietę. Rudowłosą,
w przezroczystej halce i niczym więcej, jeśli się nie mylił z odległości prawie
pięćdziesięciu kroków. Wbrew powszechnym wyobrażeniom, to wcale nie był
normalny nocny strój w Malibu, poza tym tu zwykle nikt nie zbierał się do snu o
północy. Niemal wszyscy z przemysłu filmowego kładli się do łóżka wcześnie i
koło dziewiątej leżeli pod kołdrami we flanelowych piżaEdwardh, wkuwając
fragment roli na następny dzień.
str. 5|| Zwyczajna noc w Malibu || sometimes_
Zgłoś jeśli naruszono regulamin