Nowy6(1).txt

(19 KB) Pobierz
KSIĘGA DRUGA 
Jak szermierz otrzymał miecz 


    Więzienie przy wištyni było długie, wšskie i bardzo, bardzo wilgotne. 
Wallie'emu, gdy tylko odzyskał zmysły na tyle, żeby się mu przyjrzeć, wydało się 
ono podobne do czego poredniego pomiędzy otwartym ciekiem a opróżnionym 
basenem pływackim.     Drewniany , dach był w znacznej częci spróchniały, 
pozostała z niego kratownica, z której zwisały długie pasma mchu, ciemne na tle 
błękitnej jasnoci. Kamienie, zarówno podłogi, jak i cian, pokrywał bršzowy i 
żółtozielony luz. Po obu stronach pomieszczenia znajdowały się zardzewiałe 
kraty, ale schody nie były zablokowane. Zręczny człowiek mógłby wydostać się na 
zewnštrz przez dach.
    Nie przypominał sobie wiele z własnego przybycia, ale obejrzał procedurę 
póniej, gdy sprowadzano innych. Jeli więzień nie był nieprzytomny albo 
wystarczajšco posłuszny, doprowadzano go do jednego lub drugiego stanu, potem 
rozbierano i układano na podłodze . Następnie na jego nogach stawiano wielkš 
kamiennš płytę która więziła kostki w wycięciach, wyżłobionych w podstawie 
kamienia.
    I to wszystko.
    Parę godzin potrwało, zanim odzyskał siły na tyle, żeby usišć, potłuczony, 
spuchnięty, obolały na całym ciele, pokryty wymiocinami i zakrzepłš krwiš. 
Językiem sprawdzał stan uzębienia. Zamieniłby wszystkie skarby wištyni na 
szklankę wody. Zapuchniętymi oczami widział niewyranie szereg siedzšcych ludzi, 
wszystkich uwięzionych niskš cianš płyt, która przebiegała przez rodek 
pomieszczenia. Wraz z nim było ich pięciu, a on siedział na końcu szeregu.
    Jego sšsiad umiechnšł się nerwowo, a potem spróbował wykonać pozdrowienie 
wobec wyższego tak dobrze, jak tylko mógł w pozycji siedzšcej, przedstawiajšc 
się jako Innulari, uzdrawiacz pištego stopnia. Wallie potrzebował paru minut na 
zebranie myli.
-     Jestem Shonsu, szermierz siódmego stopnia, władco - powiedział. - Żałuję, 
że nie mogę dać ci formalnej odpowiedzi, ale mam taki zamęt w mylach, że nie 
mogę przypomnieć sobie słów.
    Uzdrawiacz był niskim, pękatym człowiekiem, a jego sflaczało została 
odsłonięta dzięki nagoci. Miał miękkie, 7prawie kobiece piersi, a włosy na 
bokach głowy lepiły mu się do czaszki. Wyglšdał obrzydliwie, ale tu wszyscy tak 
wyglšdali, a Wallie zapewne najgorzej.
    Uzdrawiacz umiechnšł się z trudem.
-     Och, nie możesz mówić do mnie per "władco". Właciwš formš zwracania się 
do Pištego jest "mistrz".
    Pięć zębów na pewno - ponuro upewnił się Wallie.
-     Przepraszam, mistrzu Innulari. Życzyłbym sobie żebym mógł skorzystać z 
twoich umiejętnoci zawodowych, ale obawiam się, iż w tym momencie nie mam 
pieniędzy.
    Mały grubas przyjrzał mu się z zainteresowaniem.
-     Zrób tak - powiedział, poruszajšc ramieniem. - Teraz tak...
    Wallie posłuchał, starajšc się powtórzyć ruchy, mimo nóg przygwożdżonych do 
podłogi. Każde poruszenie sprawiało mu ból.
-     Chyba masz złamane kilka żeber - stwierdził z satysfakcjš uzdrawiacz. - 
Nie straciłe wiele krwi, więc obrażenia wewnętrzne nie sš poważne. Najwyraniej 
była to robota ekspertów, gdyż kiedy cię zobaczyłem, spodziewałem się 
najgorszego.
    Wallie wrócił mylami do instrukcji, których Hardduju udzielił swoim zbirom, 
zanim zaczęło się bicie.
-     Powiedziano im, żeby nie obniżyli za bardzo mojej wartoci - wyjanił. - 
Sędzia spodziewa się dostać za mnie pięć sztuk złota.
-     Powiadomienie? - zapytał wstrzšnięty Innulari. - Och, błagam o 
wybaczenie, władco, to nie moja sprawa. 
    Wallie ze znużeniem wyjanił tak dobrze, jak potrafił, że poprzedniego dnia 
otrzymał uderzenie w głowę i stracił pamięć. Dlatego więc nie potrafił udzielić 
prawidłowej odpowiedzi na powitanie sędziego.
-     Więc on pomylał, że jeste oszustem! - człowieczek patrzył na niego z 
sympatiš, zaszokowany. Najwyraniej czuł się tak uhonorowany sšsiedztwem 
Siódmego, że wręcz niechętnie zdradził się z takim przypuszczeniem. - To 
oczywicie poważna sprawa. Jako że on był tym, który złożył na ciebie 
powiadomienie, to on otrzyma niewolnika, sam rozumiesz.
    Wallie kiwnšł głowš i pożałował tego.
-     Co oni zrobiš z moimi twarzoznakami?
-     Rozpalone żelazo - wyjanił ochoczo Innulari. - Prawdopodobnie użyjš go 
też, żeby ci zrobić pręgę niewolniczš i zaoszczędzić na kosztach wykonania jej 
fachowo. 
    Wspaniale.
    W tym momencie dwóch ludzi obok Innulariego rozpoczęło bójkę, młócšc się 
nawzajem jednš rękš i wywrzaskujšc przekleństwa. Po chwili chłopięco wyglšdajšcy 
szermierz drugiego stopnia zbiegł po schodach. Mężczyni wrzasnęli jeden po 
drugim i ucichli. Wtedy szermierz rzeko wybiegł.
-     Jak on to zrobił? - zapytał zaskoczony Wallie.
-     Kopnšł ich w stopy - Innulari z aprobatš rozejrzał się po więzieniu. - 
Cały system jest jak najbardziej skuteczny. Nie próbuj poruszyć płyty. 
Prawdopodobnie zdołałby jš przewrócić, ale wtedy ona upadnie na twoje stopy i 
zmiażdży je.
    Wallie znów się położył, to była jedyna osišgalna dla niego pozycja i 
zaciekawił się, dlaczego podłoga jest tak mokra. Smród panował nawet gorszy niż 
w miecie. Pomylał o tajemniczym Małym i jego uwadze o skosztowaniu piekła... W 
jaki sposób chłopczyk wydawał się rozsšdniejszy niż ktokolwiek czy cokolwiek 
innego w tym szaleństwie, ale z drugiej strony jeszcze mniej wiarygodny. Ta 
sztuczka z paciorkami, potem...
    Uzdrawiacz też się położył. Najwyraniej był urodzonym gadułš, stwierdził 
Wallie. Ale mógł też stać się wartociowym ródłem informacji.
-     Twoja reakcja na uderzenie w głowę jest bardzo interesujšca, władco. Nigdy 
przedtem nie spotkałem takich objawów, ale sš one wspomniane w jednej z naszych 
sutr - skrzywił się z dezaprobatš. - Dziwi mnie, że nie pozwolili kapłanom 
spróbować egzorcyzmu, jako że istnieje wybór terapii. Najwyraniej demon uzyskał 
dostęp!
-     Problem jest chyba poważniejszy - westchnšł Wallie i wyjanił sytuację. 
Próbował przypomnieć sobie kłótnię, 
która miała miejsce po wywleczeniu go z głównej nawy do pokoju na zapleczu. 
Kiedy Hardduju rocił sobie prawo do oszusta jako do niewolnika, Honakura 
upierał się, że ten jest bluniercš, a inni - to chyba byli kapłani - 
twierdzili, że przemawiały demony. Odniósł wrażenie, że tam, nad jego dyszšcš, 
obrzyganš osobš, odbyło się starcie potęg. Teraz spróbował to wyjanić.
    Uzdrawiacz uznał to za ważnš częć wištynnych plotek. Jeli egzorcyzm 
więtego Honakury zawiódł, to starzec został odrzucony przez Boginię i stracił 
twarz. To mogło oznaczać poważne przesunięcie we wpływach, powiedział.
-     No, przynajmniej nie próbowali wezwać uzdrawiacza - powiedział Innulari. - 
Wiem, że ja nie przyjšłbym twojego przypadku, bez urazy, władco.
-     Dlaczego nie? - spytał Wallie zaciekawiony pomimo swej obolałoci.
-     Ponieważ rokowania nie budzš nadziei, to oczywiste - machnšł pulchnš rękš 
w stronę szkieletu dachu i olizgłych cian. - To włanie sprowadziło mnie 
tutaj. Odmówiłem przyjęcia przypadku, ale rodzina miała pienišdze i cišgle 
podnosiła ofertę. W końcu złakomiłem się, niech Ona mi to wybaczy!
    Wallie z ożywieniem odwrócił głowę.
-     To znaczy, że uzdrawiacz, któremu umrze pacjent, idzie do więzienia?
-     Jeli krewni majš wpływy - westchnšł Innulari. - Okazałem się, chciwy. Ale 
to był pomysł mojej żony, więc teraz musi sobie radzić najlepiej, jak potrafi.
-     Jak długo pozostaniesz tutaj?
    Pomimo panujšcego upału grubasek zadygotał.
-     Och, spodziewam się, że pójdę jutro. Jestem tu od trzech dni. Sšd 
wištynny zwykle szybciej podejmuje decyzję.
-     Dokšd pójdziesz? 
-     Oczywicie na Skałę Sšdu. 
    Wallie znowu dwignšł się w górę i spojrzał na szereg nagich ludzi. Nie było 
wród nich żadnej pięknej dziewicy. Nie sš to więc ofiary z ludzi, ale skazańcy. 
Czy ci, których widział wtršcanych do wodospadu, byli przestępcami? Przeważnie, 
powiedział uzdrawiacz. Albo niewolnikami, którzy przestali być już użyteczni. A 
czasami obywatele dobrowolnie udawali się do Bogini - ciężko chorzy albo starzy.
-     Jak wielu wraca żywych? - zapytał w zamyleniu Wallie.
-     Gdzie tak co pięćdziesišty, jak przypuszczam - powiedział uzdrawiacz. - 
Tylko raz na dwa albo trzy tygodnie. Większoć zostaje przez Niš ukarana surowo 
.
    Następnie wyjanił, że karanie polega na kaleczeniu i obijaniu o skały - to, 
żeby kto wrócił nie tknięty, zdarzało się naprawdę bardzo rzadko. W każdym 
razie uzdrawiacz wydawał się pełen otuchy wobec własnych widoków, przekonany, że 
skšpstwo, którego się dopucił, było pomniejszym grzechem. Wallie nie potrafił 
zdecydować, czy człowieczek nadrabia minš, czy rzeczywicie w to wierzy .
    Póniej, w cišgu dnia, pod następnš płytę został sprowadzony i przygwożdżony 
młody niewolnik. Z przerażeniem obejrzał twarzoznaki Wallie'ego i zalękniony nie 
odezwał się. Wallie ostatecznie uznał, że jest on skończonym idiotš.
    Dzień cišgnšł się w bólu, goršcu i w wiecznie narastajšcym, w miarę jak 
więniowie brudzili pod siebie, smrodzie, a słońce zamieniało wilgotnš celę w 
saunę. 
    Gruby Innulari paplał bezsensownie, wstrzšnięty spotkaniem z Siódmym, 
nalegajšc, że opowie szczegółowo historię swojego życia i opisze swoje dzieci. 
Ostatecznie wrócił do tematu sšdu, wištynnego. Sšdzona osoba nie pojawiała się 
przed nim - Wallie uznał to za zadziwiajšcy pomysł - i zwykle dowiadywała o 
wyroku, gdy wyprowadzano jš na egzekucję. Uniewinnienia też się zdarzajš, dodał.
-     Oczywicie, trudno się tego spodziewać w twoim przypadku, władco - 
powiedział - ponieważ kilku członków sšdu, podobnie jak najwiętszy Honakura, 
było obecnych na miejscu przestępstwa. - Przerwał, a potem dodał w zamyleniu: - 
Chociaż ciekawe, jaki okaże się ich werdykt : demon, oszust czy ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin