Bajtek 1986-05,06-redux.pdf
(
67699 KB
)
Pobierz
NR INDEKSU
PL ISSN 0860 – 1674
5-6
NR 5–6/86
CENA 100ZŁ
FAIRLIGHT
– gra roku!
WYBIERZ SAM
A JEDNAK SZKOŁA!
GRA O JUTRO
Optymista ................................................ 3
SWEGO NIE ZNACIE
Meritum w ELZABIE ............................. 4-5
LOGO — Słownik minimum cz. II .......... 7-8
NIE BÓJ SIĘ MNIE
Pokaż język .............................................. 9
KLAN AMSTRAD — SCHNEIDER
Arnold ...................................................... 6
CPC646 ............................................ 10-11
Mini ORGANY ....................................... 12
PISAĆ zamiast PISAC ........................... 13
Animacja ................................................ 14
MUNDIAL'86 .......................................... 15
CO JEST GRANE
Fairlight ............................................. 16-17
Lista przebojów ...................................... 18
Fighter Pilot ........................................... 18
Caomic Wartoad .................................... 18
Ceasar the cat ........................................ 18
KLAN ATARI
Animacja .................................................19
Renumeracja programów ...................... 20
Weryikacja programów na kasecie ....... 20
KLAN SPECTRUM
Numeryczna metoda znajdowania
pierwiastków .......................................... 21
CLAN COMMODORE
READY czy GOTOWY ............................ 23
PEEK i POKE w C-64 ............................ 24
WSZYSTKO DLA WSZYSTKICH ..... 25-26
WARTO PRZECZYTAĆ ......................... 27
SWEGO NIE ZNACIE
„Junior" i „Mazowia"................................ 28
TYLKO DLA PRZEDSZKOLAKÓW
Spadochroniarze .................................... 29
SAMI O SOBIE
Maniak ................................................... 30
SPRZĘŻENIE ZWROTNE ...................... 30
NIE TYLKO KOMPUTERY
Następcy czyli o robotach ...................... 32
Ciągle otrzymujemy listy, których autorzy
proszą o pomoc w zdobyciu lub przynajmniej
w uzyskaniu dostępu do komputera osobiste-
go. „Jak mam przejść z mikrokomputerem na
ty, do czego BAJTEK zachęca, skoro moich ro-
dziców nigdy nie będzie stać na tak duży wy-
datek?" — żali się w liście do redakcji 13-letni
Dariusz Grębkowski z Rzeszowa. „Kochani, wy-
drukowaliście artykuł, w którym Adam Krau-
ze chwali się, że poznał tajemnice informaty-
ki, gdyż zdobył IBM PC. Ale kogo stać na taki
komputer!? Zastanówcie się co lansujecie! Prze-
cież po takim artykule można się tylko skręcić
z bezsilności!" — ma do nas pretensje Krzysztof
z Warszawy.
Listy takie z jednej strony cieszą, gdyż świad-
czą przecież o autentycznym zainteresowaniu
informatyką, ale również prowokują do relek-
sji mniej optymistycznych. Releksji dotyczących
społecznych konsekwencji „polskiej drogi" do in-
formatyki popularnej.
Sytuacja jest otóż na dzisiaj taka, że — za
sprawą komputerów osobistych — pogłębia się
w błyskawicznym tempie rozwarstwienie spo-
łeczne wśród młodzieży. Mówiąc wprost: dzieci
z rodzin bogatszych dostają coraz nowsze mo-
dele komputerów, a jednocześnie dzieci z rodzin
biedniejszych mają do tego wymarzonego cuda
techniki drugiej połowy XX wieku coraz dalej.
Jak to ma się do haseł o stwarzaniu młodzieży
równych szans startu, demokratyzacji systemu
oświatowego itp. każdy czytelnik sam potrai so-
bie odpowiedzieć.
Może ktoś zapytać: Czy jest coś złego w tym,
że ci rodzice, których na to stać, fundują swo-
im kilku i kilkunastoletnim pociechom „zabaw-
ki" o cenie dochodzącej, po przeliczeniach, na-
wet do miliona złotych? Nic złego, oczywiście,
w tym nie ma, a nawet może to być z pewno-
ścią zakup o wiele bardziej sensowny niż kilka
innych, które można byłoby za tę sumę poczy-
nić. Problem polega na tym, że tych uprzywile-
jowanych jest niewielu — ok. 10 procent w ska-
li kraju. Inni — czyli znakomita większość — ta-
kich „rodzinnych" szans na zdobycie kompute-
rów nie mają i za swej młodości już raczej mieć
nie będą. Dlatego konieczne są znaczące korek-
ty na krętej drodze rozwoju naszej informatyki.
O powszechnej edukacji informatycznej bę-
dzie można mówić dopiero wówczas, gdy trai
ona szeroką falą tam, gdzie powinna być tzn.
do szkół. Jak wiele nie mielibyśmy bowiem do
naszego systemu oświatowego zastrzeżeń, jak
wiele nie kierowalibyśmy pod adresem nauczy-
cieli pretensji — faktem pozostaje, że tylko szko-
ła może zapewnić to, co w powszechnej edukacji
jest najważniejsze, właśnie POWSZECHNOŚĆ,
tak właśnie, poprzez szkołę, naucza się informa-
tyki zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie.
U nas również ograniczone nauczanie informa-
tyki ma zostać wprowadzone od nowego roku
szkolnego, ale jest to próba zbyt nieśmiała i po-
zbawiona niezbędnego rozmachu
Mogę zapewne usłyszeć w tym momencie sto
argumentów wykazujących, że szkoły i nauczy-
ciele nie są do nauczania informatyki przygo-
towani, że brakuje komputerów i podręczników,
że niski poziom nauczania może zniechęcić
uczniów do informatyki i komputerów... Wszyst-
ko to być może prawdą. Ale nie wolno wyciągać
z tego wniosku o poddaniu się, o zaniechaniu
szerszych działań, tylko wniosek przeciwny:
należy bowiem wykorzystać informatykę do
zmiany oblicza szkoły. Jest to realne. Pasjona-
tów edukacji informatycznej w Polsce nie braku-
je. Szkoła musi odważyć się, szeroko otworzyć
drzwi i zaprosić ich do siebie. Oni już podpowie-
dzą skąd i na jakich warunkach zdobyć lub wy-
pożyczyć sprzęt, którego będzie zresztą z roku na
rok przybywać. To właśnie szkoła powinna mieć
pierwszeństwo w zakupach i dostawach kompu-
terów osobistych. Te same 10 maszyn przekaza-
nych do małego klubu zaspokoi ciekawość 20-
30 chętnych, gdy tymczasem oddane do klubu
szkolnego stworzą szansę edukacji dla o wiele
większej liczby osób. A co stoi na przeszkodzie,
aby na przykład tym, którzy w edukacji kom-
puterowej wykażą największe postępy i talent,
szkoła podarowała w prezencie komputer osobi-
sty?... Powiedzmy: jeden rocznie na klasę. Ze za
drogo? Po pierwsze — w ten lub inny sposób pie-
niądze na informatykę i tak będą z państwowej
kiesy iść, a po drugie — to jest akurat inwestycja,
która się stokrotnie w przyszłości zwróci (jak
zresztą każda inwestycja w ludzi).
Jest szansa — dzięki edukacji informatycz-
nej — przybliżenia szkoły do życia. Jest szansa
wyrównania uczniom warunków startu życiowe-
go, o których ciągle tak dużo się mówi. Są lu-
dzie gotowi podjąć się tej pracy, gotowi wesprzeć
szkołę... Jest nieźle wykształcona armia nauczy-
cieli matematyki i izyki, która — po odpowied-
nim przeszkoleniu — może również wziąć na sie-
bie spory ciężar wysiłku w tej dziedzinie. Trzeba
tylko jasno, określić społeczne priorytety i dro-
gowskazy. Jeśli ich nie postawimy, to o kształcie
polskiej drogi do informatyki w dalszym ciągu
decydować będą tylko prywatne portfele i konta.
Waldemar Siwiński
ZESPÓŁ REDAKCYJNY:
Waldemar Siwiński (z-ca re-
daktora naczelnego „SM” — kierownik zespołu), Oskar
Bramski, Krzysztof Czernek, Wiesław Migut, Sławomir
Polak, Roman Poznański, Wanda Roszkowska (opr.
graiczne), Marcin Waligórski, Roman Wojciechowski.
„BAJTEK” – MIESIĘCZNY DODATEK DO „SZTAN-
DARU MŁODYCH”. ADRES:
00-687 Warszawa, ul.
Wspólna 61. Telefon 21-12-05. Przewodniczący Rady
Redakcyjnej: Jerzy Domański – redaktor naczelny
„Sztandaru Młodych”.
ZESPÓŁ REDAKCYJNY:
Wal-
demar Siwiński (z-ca redaktora naczelnego „SM” –
kierownik zespołu). Oskar Bramski, Roman Poznań-
ski, Wanda Roszkowska (opr. graiczne), Roman Woj-
ciechowski.
WYDAWCA:
RSW „Prasa-Ksiazka-Ruch”
Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, al. Stanów Zjed-
noczonych 53. 04-028 Warszawa. Telefony: Centrala
13-20-40 do 49. Redakcja Reklamy 13-20-40 do 49 w.
403, 414. Cena 100 zł. Skład technikę CRT 200, przy-
gotowalnią offsetowa i druk: PRASOWE ZAKŁADY
GRAFICZNE RSW „PRASA-KSIĄŻKA-RUCH” w Cie-
chanowie, ul. Sienkiewicza 51.
Zam. nr 615/86, nakład 200.000 egz. P-101
2
BAJTEK 5–6/86
GRA O JUTRO
Rozmowa
z Andrzejem Wojciechowskim,
konstruktorem w Zakładach
Urządzeń Komputerowych
„MERA-ELZAB”, zdobywcą
I miejsca w Turnieju
Młodych Mistrzów Techniki
w woj. katowickim
za opracowanie „Zmniejszenia
wsadu pamięci EPROM 2716
do monitorów
7953 NCH/7209”.
— Co sądzisz o MERITUM?
—
Pracuję w zakładach, które go
produkują i wolałbym się nie wypo-
wiadać...
Nie chcesz narazić się dyrekcji
lub kolegom?
—
Nie o to chodzi. Ja patrzę na
mikrokomputer pod kątem profe-
sjonalnym. Do pracy konstrukcyjnej
potrzebny jest mi sprzęt o odpowied-
nich parametrach. MERITUM 1 tych
wymagań nie spełnia, chociażby dla-
tego, że jest przeznaczony do innych
celów Natomiast może być z powo-
dzeniem wykorzystany do celów
edukacyjnych w szkoie podstawowej,
średniej czy w klubie.
— MERITUM według założeń
ma być komputerem domowym.
Tylko... nie ma go w domach i przy
obecnym tempie produkcji nie ma
co liczyć, że to się zmieni. Jakie
trzeba pokonać bariery, żebyśmy
wreszcie mieli rodzimy, w miarę
tani i powszechny, na średnim po-
ziomie komputer personalny?
— Może łatwiej byłoby wymienić,
z czym nie mamy kłopotów. Uwa-
żam, że jest w kraju bardzo dużo
fachowców na dobrym, światowym
poziomie. Moi koledzy, podejmujący
pracę za granicą, wcale nie ustępują
wiedzą fachowością specjalistom od
hardware'u czy software'u. A jesz-
cze kilka lat temu w naszym zakła-
dzie mało kto słyszał o mikrokom-
puterach. Dopiero ci, którzy kończy-
li politechnikę w roku 1979 lub 1980
mieli podstawy wiedzy teoretycz-
nej. Co ważne, zainteresowania mi-
kroinformatyką przestały być dome-
ną ludzi z dyplomem uczelni. Dziś
w moim zakładzie jednym z najlep-
3
BAJTEK 5–6/86
GRA O JUTRO
— Dlaczego to w ogóle robimy? – dyrektor przez chwilę
szuka przekonującej odpowiedzi – Produkcja daje pracow-
nikom nową wiedzę... Poza tym wykorzystujemy te urzą-
dzenia na różnych stanowiskach. I oczywiście mamy plany,
zobowiązania, z których musimy się wywiązać...
Ale odpowiedź wydaje się mało przekonująca Pro-
dukcja jest uboczna, jej wartość niewielka – zaledwie 1
proc. całej sprzedaży. A i sam produkt nie zbiera pochwał,
zwłaszcza jeśli porówna się go z tym, co dziś powstaje na
świecie. Jakby na pocieszenie zastępca dyrektora d.s. han-
dlowo-technicz-nych Zygmunt Korga dodaje:
— Wdrożenie było bardzo tanie, nie przekroczyło 10
mln złotych.
Tyle właśnie kosztowało rozpoczęcie przez Zakłady
Urządzeń Komputerowych MERA-ELZAB w Zabrzu pro-
dukcji pierwszego polskiego komputera personalnego ME-
RITUM I. I rzeczywiście, 10 mln zł to kwota śmiesznie mała,
jeśli uwzględni się cenę prac badawczych i wdrożeniowych
w przemyśle elektronicznym. Prototyp pokazano publicznie
jesienią 1983 roku na Targach Poznańskich. Fakt ten nie
wywołał większego zainteresowania, ale cisza wokół ME-
RITUM trwała krótko. Jeszcze przed rozpoczęciem seryj-
nej produkcji rozgorzała dyskusja nad „pierwszą jaskółką
polskiej mi-kroinformatyki" – jak wówczas pisano. Tematem
numer jeden były nadzieje na rodzimy, w miarę tani dostęp-
ny komputer osobisty
Minęły trzy lata i co pozostało z tych nadziei? Zanim
jednak przejdziemy do dalszych losów MERITUM – parę
słów o proilu produkcji MERY-ELZAB. Jedną gałąź sta-
nowią urządzenia elektromechaniczne, jak dziurkarka ta-
śmy papierowej TT 105 zestaw dziurkarka-czytnik SPTP
3. Były wprawdzie wątpliwości, czy na urządzenia tego
typu będą jakiekolwiek zamówienia w latach osiemdzie-
siątych. Okazało się jednak, że ofert jest tyle, iż starczy
ich na wypełnienie planów na całą pięciolatkę. Obecnie
zakłady są jedynym producentem tych urządzeń w kra-
jach socjalistycznych.
Drugi nurt produkcji – główny – to monitory i terminale
ekranowe w systemie monitorowym W ubiegłym roku ME-
RE-ELZAB opuściło 15 tys. monitorów rożnych typów. Mają
one międzynarodowe badania i w większości są ekspor-
towane. I w tym miejscu trzeba zatrzymać się na dłużej.
Terminale, w pełni kompatybilne z urządzeniami produko-
wanymi na Zachodzie, od 1980 roku bazowały na proce-
sorze 8080. Takim typowo teletype'owym był monitor 7952
i późniejszy, pełny krajowy odpowiednik DEC-owskiego VT
52 – w naszej nomenklaturze – 7953. Obecnie wdrażany
jest do produkcji model 79100. Poszukiwania własnego de-
veloupment systemu doprowadziły do powstania systemu
RTDS-8, który został poszerzony o emulatory - 8085, Z80
Jak widać zakłady miały niezłe przygotowanie – zarów-
no pod względem kadry jak i bazy, aby przymierzać się do
produkcji mikrokomputera. Dyrektor Korga, który przez sie-
dem lat był konstruktorem w tej irmie, wspomina: Gdy po-
wstał RTDS-8. spodoba! nam się pomysł aby skonstruować
własny mikrokomputer. Zaczęliśmy szukać pierwowzoru.
Prace konstrukcyjne nad MERITUM rozpoczęły się
w 1982 roku. Jako pierwowzór wykorzystano amerykań-
ski TRS-80, model II. Opracowany w 1978 roku, popular-
ny w Stanach Zjednoczonych, w Europie był mało znany.
W tym czasie coraz więcei było na światowym rynku ZX
Spectrum, taniał Commodore. Dlaczego więc TRS-80?
Tym bardziej, ze od 1982 roku zaprzestano jego sprzeda-
ży? Po prostu Basic TRS-80 byt najbliższy RTDS-8. Był to
model, który najłatwiej dawał się „przystosować" do warun-
ków naszej produkcji. Poza tym wy korzystano wcześniej
przygotowaną klawiaturę do monitora teletype'owego.
Nie dość, ze już w trakcie wdrażania do produkcji ME-
RITUM było – określając delikatnie – niezbyt nowoczesnym
urządzeniem – to jeszcze od roku 1984 produkuje się je
w małych seriach. Dotychczas ok. 2,5 tys. sztuk! A świat
uparcie ucieka
Dlaczego tak mało? Najszybciej można to zrozumieć,
podczas odwiedzin na Wydziale Montażu Systemów Mi-
krokomputerowych. Tu najlepiej widać, na czym polega
uboczny charakter tej produkcji. Obok przestronne] hali,
szych specjalistów od uruchamiania
MERITUM jest technik.
— Ale zainteresowania i wiedza
to jeszcze mało. Przypomina mi
się sprawa inż. Jacka Karpińskie-
go i jego komputera K-202. Był to
pomysł nowatorski w skali euro-
pejskiej. Niestety, na początku lat
siedemdziesiątych niemożliwy do
zrealizowania przez nasz przemysł.
— Dlatego konieczne są decyzje
o rozwijaniu produkcji części oraz do-
skonaleniu technologii. Oczywiście
wiąże się to z odpowiednimi nakła-
dami na elektronikę.
— Decyzje o rozwoju elektroni-
ki podejmowano już kilkakrotnie
w ciągu ostatnich kilkunastu lat.
— W ślad za decyzjami muszą
iść konkretne działania. Tymczasem
popatrzmy na produkowane u nas
monitory lub mikrokomputery. Jakie
elementy montowane są na płyt-
kach? Polskich jest niewiele — i to
najprostsze. Te o większej integracji
głównie pochodzą albo ze Związku
Radzieckiego albo z Zachodu. Do
tego dochodzą nierzadkie kłopoty
zaopatrzeniowe. Czasami, aby pro-
dukcja nie stała, wmontowuje się
deicytowy element do płytki, następ-
nie sprawdza, czy wszystko działa,
potem wymontowuje, wsadza do na-
stępnej... i tak dalej.
W tej sytuacji niedorzeczne
albo prowokacyjne byłoby pyta-
nie, czy jest szansa, abyśmy do-
gonili czołówkę.
— Lepiej zastanowić się, co zro-
bić, żebyśmy jeszcze bardziej nie
zostawali w tyle. Niestety, jeśli na-
dal producenci sprzętu będą mieli
do dyspozycji taką jak obecnie bazę
elementową — to nie widzę żadnej
szansy. Świat idzie do przodu — my
stoimy. Trzeba rozwinąć produkcję
elementów, a więc unowocześnić
technologie wytwarzania elementów
o dużej skali integracji: mikroproce-
sorów, elementów półprzewodniko-
wych. Musi być także udoskonalona
technologia wytwarzania samych
komputerów. Na przykład w naszym
zakładzie tzw. wąskim gardłem jest
klawiatura lub obudowa. Nie sprawia
kłopotów druk czy opracowanie jego
koncepcji.
Jakie są bariery we wprowadza-
niu do elektroniki nowoczesnych
technologii?
— Zgodnie ze światowym tren-
dem trzeba zmierzać do stosowania
elementów umożliwiających większą
ich integrację, co się z tym wiąże —
większą niezawodność, mniejszą
energochłonność itd. Słuszne jest
także założenie, żeby stosować jak
najwięcej krajowych elementów Ale
w tym miejscu zaczyna się dylemat:
jakie robić projekty, gdy naszych ele-
mentów jest tak mało?
Czy w takiej sytuacji informatyk
lub konstruktor nie czuje się, tak
jakby musiał po raz drugi wymy-
ślać łopatę?
— Nie, jeśli inni mają dostęp do
nowoczesnych elementów, nie mają
ograniczeń technologicznych — to
na pewno mają większe możliwo-
ści konstrukcyjne. I my korzystamy
z tego, co inni już wcześniej wymyślili
— nie błądzimy. Szkoda tylko, że tak
mało jest obcej literatury i czasopism.
Zachwycamy się katalogiem z 1982
lub 1983 roku, a wykorzystywany
przez nas katalog o mikroprocesorze
8086 jest z 1976 roku...
Taki dystans dzieli nas od przo-
dujących irm?
— Zaczynamy produkować typ
monitora, który masowo był robio-
ny na Zachodzie w 1976 roku... Po-
wiedzmy, dzieli nas dziesięć lat.
— Kiedy każdy będzie mógł po-
stawić sobie na biurku mikrokom-
puter, chociażby takiej klasy jak
MERITUM?
— Nie potraię odpowiedzieć...
— Nawet w przybliżeniu?
— Mikrokomputery staną się po-
wszechne wtedy, gdy będą tak tanie
i tak proste w obsłudze jak długopisy.
Lepiej zastanowić się. kiedy na ten
sprzęt będzie mógł sobie pozwolić
każdy, kto uzna, że jest mu potrzeb-
ny do nauki lub pracy. Ponieważ
konstruktorów i programistów mamy
niezłych — wszystko zależy więc od
przemysłu. Byłbym szczęśliwy, gdy-
by nastąpiło to przed rokiem... dwu-
tysięcznym.
Czy to cię nie zniechęca?
— Nie, jestem wręcz optymistą!
Komputer stanie się podstawowym
narzędziem, którego człowiek będzie
używał. Tak będzie na całym świecie
— także u nas. chociaż z pewnym
opóźnieniem. Dzis bardzo mylą się
ci, którzy uważają, że elektronika
to w gospodarce jeszcze piąte koło
u wozu, można z nią poczekać, nie
stać nas na jej rozwój, na inwestowa-
nie. Nie można biec do tyłu. trzeba się
odwrócić. Życie nas do tego zmusi
Jest to optymizm jakby niera-
cjonalny.
— Mam jeszcze teorię bardziej
racjonalną. Otóż dzis ludzi można
podzielić na trzy grupy. Tych, którym
łatwo przychodzi znajomość z mikro-
komputerem. Są to najczęsciej mło-
dzi, kończący studia, szkoły średnie.
Do drugiej grupy należą starsi, którzy
zasad działania mikrokomputera mu-
sieli uczyć się sami. Zdobywali nie
tylko nową wiedzę, ale także prze-
łamali opory psychiczne. Do trzeciei
należą ci, którzy nigdy się tego nie
nauczą — po prostu nie czują kom-
putera. Zgodnie z prawami natury
tych z grupy drugiej i trzeciej będzie
coraz mnie|.
Rozmawiał
Roman Wojciechowski
4
BAJTEK 5–6/86
SWEGO NIE ZNACIE
gdzie „wygrzewają się" ComPAN-y, niewielkie, ciasne po-
mieszczenie. Kilka stanowisk montażowych, bardziej przy-
pominających warsztaty rzemieślników niż stanowiska pra-
cy w nowoczesnej irmie elektronicznej. Pracuje w tym po-
mieszczeniu brygada licząca... pięć osób: trzech „urucha-
mia-czy" i dwóch montażystów. Przy obecnej technologii,
gdy otrzymują pakiet klawiatury i pakiet procesora, prace
nad jednym egzemplarzem pochłaniają 20 roboczogodzin.
Tegoroczny plan przewiduje produkcję ponad 2 tys. sztuk.
— Ale jak tu myśleć o automatyzacji? – zastanawia się
kierownik wydziału – Andrzej Brodowicz – Gdybyśmy robi-
li dziennie 2 tys. MERITUM, to miałoby sens. Dziś nawet
podwojenie produkcji wymagałoby zatrudnienia dodatko-
wo ok. 20 osób.
Jak rozwinąć produkcję? Dyrektor Korga odpowiada la-
pidarnie – Nie mamy żadnych możliwości, sprzedaliśmy li-
cencję do... ELWRO.
Druga sprawa – dość paradoksalna – to zamówienia.
Po dwóch latach produkcji są wprawdzie zamówienia na
dalsze dwa lata, ale w sumie opiewają na niezbyt imponu-
jącą liczbę... 4 tys. sztuk. Na wielkość zamówień wpływa
m.in. to, że MERITUM – mimo iż produkowane jest na naj-
lepszych, dostępnych częściach – jest modelem przesta-
rzałym. Największym mankamentem są niedostatki graiki.
Zakłady pracy, którym potrzebne były komputery, zaopa-
trzyły się w urządzenia zagraniczne. Jedynym liczącym się
odbiorcą mogłaby być oświata, ale MERITUM I nie nada-
je się do celów dydaktycznych. W związku z tym w 1985
roku Zakłady złożyły Ministerstwu Oświaty i Wychowania
propozycję: połączenie 8 MERITUM I w sieć zarządzają-
ce byłoby MERITUM II, do tego monitor graiczny o du-
żej rozdzielczości. Oczywiście plus urządzenia peryferyj-
ne. Dyskusja nad propozycją trwała rok. Wszystko rozbi-
ło się o cenę.
Jakie będą więc losy pierwszego polskiego kompu-
tera personalnego? Dyrektor Korga twierdzi, ze obecnie
żaden zakład w kraju nie jest w stanie produkować wię-
cej niż 5 tys. sztuk rocznie. Nie barier konstrukcyjnych:
„w Polsce można łatwo, znaleźć kilka tysięcy inżynie-
rów zdolnych opracować założenia nowoczesnego kom-
putera". Największą barierą są części i wcale nie cho-
dzi o „pamięci", a o zwykłe kondensatory, oporniki... Dru-
ga sprawa to cena. Wbrew tendencjom rynku światowe-
MERITUM II
Podstawowe dane techniczne:
Mikroprocesor:
U 880 D — odpowied-
nik Z-80
Pamięć operacyjna:
48 kB
Pamięć stała:
8 kB
Pamięć obrazu:
1 kB
Organizacja obrazu:
— 64 znaki w 16 liniach lub 32 znaki
w 16 liniach
— Reprogramowany generator znaków
na PROM-ie
— Semigraika
Sygnały wyjściowe:
zespolony sygnał
wizyjny, sygnał wyjściowy w.cz. zmodu-
lowany
Interfejsy
— szeregowy w/g standardu
RS 232C, trzy interfejsy równoległe we/
wy z możliwością indywidualnego dei-
niowania linii sterującej.
Klawiatura kontaktronowa typu QWER-
TY
Komputer może pracować w czte-
rech trybach pracy
— tryb bezpośredni (kalkulatorowy)
— tryb edycji
— tryb wykonywania programu
— tryb systemowy (do wprowadzania
programów w języku maszynowym)
go MERITUM nie tanieje, model 64kB bez stacji dysków
i monitora kosztuje od roku 103 tys. zł. Na pocieszenie
można dodać, ze – tym razem wbrew tendencjom na-
szego rynku – nie drożeje. Ale zakłady do produkcji do-
płacają, chociaż na razie niewiele, zależy z jakiego ob-
szaru sprowadzają części. Dlatego najbardziej opłaci się
produkować komputery profesjonalne, które można eks-
ponować. I jeszcze jedno: dziś nie jesteśmy w stanie pro-
dukować mikrokomputera, który miałby cenę konkuren-
cyjną do giełdowej.
Jest jednak wiadomość na pocieszenie: MERA-EL-
ZAB przygotowały nowy model: MERITUM III. Czym bę-
dzie różnił się od poprzednich? Tajemnica produkcji. Sze-
fowie zakładów zainteresowanych zapraszają na Targi Po-
znańskie.
Mikrokomputer wyposażony jest w dwu-
kieszeniową stację dysków produkcji
NRD (K 5600) przystosowaną do dys-
kietek elastycznych o średnicy 5 1/4".
Roman Wojciechowski
5
BAJTEK 5–6/86
Plik z chomika:
tomsmola1
Inne pliki z tego folderu:
Bajtek 1986-05,06-redux.pdf
(67699 KB)
Bajtek 1986-01-redux.pdf
(44514 KB)
Bajtek 1986-02-redux.pdf
(43672 KB)
Bajtek 1986-07-redux.pdf
(39655 KB)
Bajtek 1986-03,04-redux.pdf
(27889 KB)
Inne foldery tego chomika:
500 zagadek
ABC Techniki
Callan Method
Dzieje Narodu i Państwa Polskiego
Elektronika dla Wszystkich
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin