historiografia_skrypt.doc

(280 KB) Pobierz
Z kraju; 2004-12-10 [PAP]

              Historia historiografii zajmuje się przejawami działalności historycznej od czasów najdawniejszych do współczesności. Ważny dialog z innymi historykami i historią.

Fakt historiograficzny - pogląd, sąd, interpretacja, opinia, wizja tworzone przez historyka w trakcie badania przeszłości.

Wprowadzenie do historii historiografii.

Pojęcie historia pojawiło się w starożytnej Grecji, oznaczało badanie, w węższym znaczeniu oznaczało kogoś, kto umiał spośród sprzecznych wersji dobrze wybrać, potem wiedza uzyskiwana przez te badania (np. dzieło Herodota Historie).

W Grecji pisanie o przeszłości mało wartościowe (nie była to poezja ani filozofia).

Z czasem treść i metody badania zmieniały się.

W starożytności historia postrzegana w kategoriach pragmatycznych (ilustrowano sytuacje i postaci na użytek swej epoki). Wynikało z przekonania, że czas ma naturę cykliczną - te same problemy i tematy ciągle powracają.

W starożytności przestrzeń dziejopisarstwa ograniczona do M. Śródziemnego, które ówcześnie centrum świata, czasem Azja Mniejsza, Afryka. Sytuacja zmieniła się w okresie rzymskim z powodu podbojów - wszystkie prowincje Imperium Romanum. Nastąpiła powolna laicyzacja myślenia historycznego, powstały fundamenty warsztatu dziejopisarstwa (Herodot - podstawową rolę historii widział w upamiętnieniu wiedzy o pewnych wydarzeniach i Tukidydes - eksponował aspekt poznawczy, historyk powinien dojść do prawdy o tym, co się rzeczywiście zdarzyło). Niewielu następców antycznych nawiązywało do Tukidydesa. Określił on cele, jakie stoją przed historykiem.

Istotne zmiany w sposobie rozumienia przeszłości przyniosło chrześcijaństwo. Linearne rozumienie czasu. Św. Augustyn uznawał, że czas ma początek (stworzenie świata) i koniec (Sąd Ostateczny), określone przez Opatrzność, Wyłożył to w dziele "O państwie Bożym". Jego zdaniem historia dzieje się na poziomie historii sacra, gdzie obowiązuje boski plan i historii profana - świeckiej, laickiej, będącej historią budzi i częścią historia sacra, bez której nie ma sensu. Historię świętą wyznacza Opatrzność, Stary i Nowy Testament, dzieje kreacją Boja - ingeruje w działania ludzi (np. "zsyłał zwycięstwa" władcom). Z historii sacra czerpie się kryteria pozwalające oceniać działania ludzi. Św. Augustyn nobilitował samą historię i jej rolę w życiu społecznym: Włączał ją w konflikt dobra ze złem.

Od średniowiecza historia to dzieje świata chrześcijańskiego (Europy, części Afryki i Azji), rozszerzenie zakresu problematyki historycznej - dzieje narodów, społeczności lokalnych, uprzywilejowanych grup społecznych np. rycerstwa). Na Zachodzie szczególny jej rozwój, w Polsce słabszy.

Istotne dla dalszej ewolucji jest to, że w średniowieczu zajęły się nią liczne osoby (duchowni i świeccy), profesja historyka zaczęła się wyodrębniać od innych (Benedyktyni, urząd historiografa, mającego sławić imię władcy, narodu, społeczności lokalnej).

Pod wpływem humanizmu wprowadzono nowe, egzystencjalne rozumienie czasu. Czas zaczęto traktować jako atrybut człowieka. Poza tym ówcześni ludzie zaczęli sobie uświadamiać zmienność i przemijalność czasu - odróżniali teraźniejszość od przeszłości (pierwsze koncepcje periodyzacyjne w odniesieniu do historii: starożytność, wieki ciemne, nowożytność). Ludzie renesansu zaczęli zdawać sobie sprawę, że bieg wydarzeń historycznych jest określany także przez działalność ludzką – sekularyzacja myślenia historycznego. Przyczynia się do tego, że historia potoczyła się w określony sposób, zaczęto poszukiwać w ludziach. Znakomicie ukazuje to esej Jacquesa Legoffa pt. "Czas Kościoła, czas kupca", w którym mówił, jak pojęcie czasu ulegało procesowi sekularyzacji, kiedy powszechną akceptację zaczął zyskiwać pogląd, że czas jest ważny z punktu widzenia pojedynczego człowieka i gospodarki. Kościół przeciwny instytucji lichwy nie tylko, dlatego, że zajmowali się nią najczęściej Żydzi, ale także z przyczyn doktrynalnych (wg średniowiecznej doktryny kościelnej czas własnością Boga, człowiek nie może czerpać korzyści z upływu czasu). Nieprzypadkowo pierwsze zegary na ratuszach na przełomie średniowiecza i renesansu.

Te zmiany w stosunku historyków do źródeł: 1439 - Włoch Lorenzo Valla (1406-1457) dokonał najsłynniejszej analizy źródłowej dokumentu (pochodzącej z IV w. donacji Konstantyna – donacji władcy dla Kościoła, tekst bardzo istotny dla średniowiecza, wpisujący się w spór między cesarstwem a papiestwem). Valla oparł się na krytyce tekstu, którą dziś można by nazwać filologiczną (ukazał, że łacina, w jakim spisany dokument, nie przypomina w niczym tej z IV w., język barbarzyński, pochodzący najprawdopodobniej z VIII w., dowodził, że terminy takie, jak użyte tam, nie występują w żadnych dokumentach, złe określenia stroju cesarskiego, zasady datacji tekstu niezgodne z ówczesnymi zasadami). Wystąpienie Valli wykraczało daleko poza krytykę prymatu władzy duchownej. Okazało się, że dokument można krytykować także "od wewnątrz" i decydować o jego autentyczności. Podważona została koncepcja prawdy jako prawdy autorytetu (w średniowieczu był nim z reguły Kościół). Koncepcja autorytetu w XX w., w państwach totalitarnych. Zaczęto uznawać, że prawda powinna znajdować potwierdzenie w krytycznie opracowanym materiale źródłowym (powinna być wynikiem krytycznej refleksji nad tekstem historycznym).

Wystąpienie Valli dowiodło, że język, a z nim kultura danej społeczności, zmienia się na przestrzeni dziejów (podważenie przekonania o cyklicznej naturze historii) – człowiek "produktem" historii. Wcześniej ludziom wydawało się, że są tacy sami, jak ludzie z poprzedniej epoki (nie czuli granicy między przeszłością a teraźniejszością, oddalenia w czasie).

Kolejna przemiana dotyczyła przeobrażeń w sferze horyzontu geograficznego ówczesnej myśli historycznej (ogromne znaczenie odkryć geograficznych z przełomu XV i XVI w. - zaczęto sobie uświadamiać, że Europa nie jest tożsama z całym światem, nie jest jego centrum). Nastąpił kryzys europocentryzmu – oceniania świata z punktu widzenia historii Europy. Jego destrukcję przyniósł dopiero w. XX.

II polowa XVI i XVII w. nie przyniosły zmian w stosunku ludzi do przeszłości. Historia została wprzęgnięta w spór między protestantami a katolikami. Obie strony zwracały się do przeszłości, aby wesprzeć swoje pretensje do nieomylności. Zaowocowało to działaniami na rzecz gromadzenia wydawnictw źródłowych, które miały rozstrzygnąć pretensje protestantów na ich korzyść. Matias Flacjusz Ilihykus, uczeń Lutra, inicjator Centurii brandenburskich – 13 tomowe wydawnictwo źródłowe o historii kościoła. Jego główną tezą udowodnienie poglądu, że Kościół katolicki przez długi czas w stanie rozkładu, środowisko protestanckie miało zakorzenienie w przeszłości (Luter nie był pierwszym reformatorem religijnym - wskazywano m.in. na Husa). Odpowiedzią na te działania protestantów inicjatywy katolickie: dzieło Jeana Mabillona (1623-1707), związanego z odnowionym zakonem Benedyktynów z kongregacji św. Maura (Mauryni, maoryści) – wydawał on Acta Sanctorum Orbinis Sancti Benedicti. Podobny charakter miało dzieło Jeana Bollanda (1596-1665) - środowisko bollandystów. Wydawali Acta Sanctorum, wg kalendarza liturgicznego, do poł. XVIII w. 52 tomy. Zadaniem tych wydawnictw udowodnienie tezy o prawomocności Kościoła katolickiego do dominacji w świecie, zdyskredytowanie dzieł protestantów.

Dzieła te przyczyniły się do rozwoju warsztatu historycznego i krytyki źródłowej (tworzyło się środowisko archiwistów, potrafiących datować, analizować dokumenty).

Dorobek XVII w. zainspirował historyków dopiero w epoce oświecenia. Geneza przemian oświeceniowych miała początek w rewolucji naukowej XVI-XVII w. Trzeba było odnieść te kategorie myślowe do świata historii. Należało stworzyć uniwersalną koncepcję świata, tworzącą świat społeczny, historii (część przyrody, kierowany takimi samymi zasadami). Chciano przenieść zasady fizyki newtonowskiej na świat społeczny. Zwracano uwagę, że działania ludzkie określane przez niezmienną naturę człowieka, podkreślano ich powtarzalność (myśliciele nie dostrzegali różnic pomiędzy poszczególnymi epokami, ludzkie namiętności te same). Apogeum takiego sposobu myślenia przyniosło oświecenia francuskie (tekst la Mettrie "Człowiek maszyna z 1747r. - mechanicystyczne podejście do historii. Racjonalizm - umysł ludzki może określić w kategoriach nauki zasady budowy i funkcjonowania otaczającego nas świata dzięki swoim nieograniczonym możliwościom poznawczym (optymizm poznawczy) – można zgłębić tajemnice świata, jest to kwestia czasu. Optymizm poznawczy opierał się na przekonaniu, że świat jest zbudowany rozumnie, w związku, z czym można go zgłębić. Rozum został uznany za jedyny instrument poznania przeszłości (eliminacja lub ograniczenie pozarozumowych źródeł wiedzy) - zaczęły się studia nad Pismem Świętym jako nad tekstem historycznym. Dotyczyło to także autorytetu - był podważany lub krytykowany, a także powszechnej akceptacji (communis opinio) – jeśli coś akceptowane powszechnie, prawdziwe. Racjonalne podejście do przeszłości eliminowało objawienie, wpływ Opatrzności (w renesansie Bóg nie zniknął całkowicie z tekstów historycznych, zmieniało się to bardzo powoli).

Nowe idee znalazły odzwierciedlenie w nowoczesnej historiografii filozoficznej – inna treść dziejów i metody jej poznawania. Dzieje rozumiane w kategoriach różnie pojmowanego postępu – przechodzenie od stanów prymitywnych do coraz bardziej doskonałych (miał obejmować całość dziejów, zwłaszcza postęp rozumu). Nastąpiło zerwanie z dotychczasowym europocentryzmem – dzieje synonimem dziejów ludzkości jako całości. Zaczęto spoglądać na historię w szerszej perspektywie, w historiografii dominowała perspektywa uniwersalna (z wyjątkiem Polski, Niemiec i kilku innych krajów). Uznano, że w centrum zainteresowania historyka powinna się znaleźć ludzkość, a nie narody. Dążenie do zmiany treści historii w odniesieniu do opisywanych już procesów i wydarzeń. Badania przesunięte ku prawodawstwu, gospodarce, obyczajowi, sztuce, nauce, dziejom wewnętrznym w kulturze, w czym upatrywano rozwoju ludzkości. Widoczne to w rozwoju historyków i dziejach pisarstwa. Wspomniana idea znalazła odzwierciedlenia w pracy Woltera Zarys obyczajów i ducha narodów oraz najważniejszych faktów historycznych od Karola Wielkiego do Ludwika XIII, opublikowanej w 1756 r. Oświecenie przyniosło zasadniczą reorientację dotyczącą treści historii (historia polityczna zastępowana przez historię, kultury, nauki itp.). Zmiana także w sposobie badań - epistemologii historycznej. Krytyce poddano legendy dynastyczne, nieweryfikowalne tradycje. Wolter: "Historia to opowiadanie faktów danych jako prawdziwe w przeciwieństwie do bajki, która jest opowiadaniem faktów danych jako fałszywe”. Krytycyzm myśli historycznej oświecenia łączył ze sobą momenty: epistemologiczny i moralny. Pierwszy modernizował historiografię, uwalniał ją od mitycznych wyobrażeń. W moralnym wyrażało się dążenie do reaktualizacji historii jako lekcji. "Historia jest filozofią, która uczy za pomocą przykładów".

W tym znaczeniu historia w oświeceniu miała być nauką obywatelską, naszym przewodnikiem duchowym. Jako przedmiot pojawiła się w Szkole Rycerskiej i w Szkołach KEN właśnie w takim kontekście. Przypominała ona raczej wychowanie obywatelskie. Miała ona kształtować uczucia patriotyczne, obowiązek służby krajowi, miała być nauką moralną. Oświeceniowi historycy interesowali się nie tyle stabilizacją społeczeństwa, ile jego zmianą (nie pytali, w jakim sensie społeczeństwo czy państwo stało się tym, czym jest, ale w jaki sposób można je zmienić, żeby lepiej służyło pojedynczemu człowiekowi i całej ludzkości – złudzenie, że idealne projekty mogą zmienić życie). Idea fix rewolucji francuskiej i nieprzekupnego Robespierre'a.

W epoce oświecenia dobiegał końca długotrwały pozorny proces emancypowania się historii spod wpływów teologii, literatury, moralności i ideologii.

W następnym stuleciu historia wkroczyła na uniwersytety jako nauka, mająca wyraźnie wyodrębniony swój przedmiot i metody badania, różniące się od innych. Nie oznaczało to, że rozwój historiografii w sensie przemian zakończył się w XIX w. Generalnie wizja historii dominująca w dzisiejszym społeczeństwie nawiązuje do tamtego stulecia. Istnieje wspólnota systemu wyobrażeń o czasie i przestrzeni jako dwóch zasadniczych kategoriach, organizujących nasze myślenie o przeszłości.

W XIX w. dzięki Darwinowi stało się możliwe myślenie o czasie w kategoriach nieteleologicznych. Została naukowo podważona wiara, że Bóg stworzył świat w pewnym celu (telos - cel), który został lub zostanie objawiony. Dominacja czasu świeckiego oraz poszukiwanie przyczynowości w faktach historycznych, a nie w objawieniu. Również w XIX wieku po raz pierwszy na dużą skalę kryzys europocentrycznej wizji świata (nie traktowano jej jako uniwersalnego wzorca cywilizacyjnego). Widoczne to było w ideologii Kiplinga (misja białej rasy). Pod koniec XIX w. zaczął być ważny pogląd o wielości i odrębności kultur, w tym wielka hola Bronisława Malinowskiego, polskiego etnologa, antropologa, badacza ludów nieeuropejskich, który wyraźnie postawił tezę, że kultury odrębne z natury rzeczy, ich pluralizm czymś naturalnym, nie można wprowadzać hierarchizacji, podziału na ludzi cywilizowanych i barbarzyńców.

W XIX stuleciu przekształcenie uprawiania historii z powołania w profesję. Zaowocowało to instytucjonalizacją historii (powstanie uniwersytetów, ukonstytuowanie się specjalistycznych towarzystw historycznych, pierwsze periodyki historyczne, 1886 - w Polsce Towarzystwo Historyczne i Kwartalnik Historyczny, lata 70. - Francja, Niemcy). Ukształtował się pogląd, że aby być historykiem, trzeba mieć profesjonalne wykształcenie w tej dziedzinie (ukończyć uniwersyteckie studia historyczne). Wcześniej historii nie było w programie studiów, zawodowe bycie historyków sprzeczne z rozumieniem historii.

W XIX w. ukształtował się, widoczny w postępowaniu Leopolda von Ranke, schemat uprawiania historii, związany z pretensjami historyków do docierania do prawdy, oparty na wnikliwej analizie i krytyce źródeł. Cel poznawczy stał się celem kluczowym.

XIX-wieczne korzenie ma także postępująca dezintegracja historii, obecność w jej obrębie wielu wyspecjalizowanych dziedzin. Początkowo była to historia polityczna, dzieje ustroju, potem nauki pomocnicze, dzieje kultury, gospodarcze, w XX w. historia idei, dzieje mentalności, studia nad historią płci (gendery). Jest to kierunek związany z ekspansją szeroko rozumianego feminizmu.

Już w starożytnej Grecji pojęcie historia kryło w sobie 2 znaczenia: co było, minęło, dzieje, przeszłość jako taka, a także mówione i pisane relacje o tej przeszłości.

W tym sensie: Historia w rozumieniu res geste - dziejów i rerum gestarum, części opowieści o przeszłości. W jednym i drugim przypadku, chodzi o działania, czyny ludzkie. Można wyobrazić sobie przeszłość np. jako historię kosmosu czy gatunków życia na ziemi. Dla nas interesująca historia jako działania ludzkie i relacje o tychże dziejach.

Rodzaje opowieści o przeszłości. Wyróżniamy podstawowe 3:

1.       Rocznik;

2.       Kronika;

3.       Historia właściwa (akademicka, profesjonalna).

Charakterystyka na podstawie Hidena White'a:

1. Rocznik przedstawia rzeczywiste wydarzenia tak, że nie widać wzajemnych związków między nimi. Np.:

720 – Karol walczył z Saracenami,

721 – Teodo wyparł Saracenów z Akwitanii,

723, 724 - brak zapisu (annalista uważał, że nic takiego ważnego się nie wydarzyło),

725 - Saraceni po raz pierwszy,

726 - brak zapisu,

727 – wszędzie powódź,

728, 729, 730 - brak zapisu,

731 - zm. błogosławiony Beda prezbiter,

732 - Karol walczył z Saracenami pod Poitiers w sobotę,

733 - brak zapisu,

734 - także brak zapisu

Wszystkie wydarzenia uznane za godne zapamiętania mają charakter ekstremalny, kryterium wyboru ich graniczny charakter. Ważne podstawowe potrzeby: wyżywienie, obrona przed wrogami, przywództwo militarne czy polityczne.

W zapisach brak związku między zapisanymi wydarzeniami i refleksji dotyczącej charakteru powiązań między wspomnianymi potrzebami a charakterem ich możliwej realizacji. Bez odpowiedzi pytania: Dlaczego Karol walczył z Saracenami? Brak informacji, kto zwyciężył w bitwie. Bez odpowiedzi pytanie: Jak to się stało, że w jednym roku doskonałe plony, w drugim wszędzie powódź. Wszystkie zapisy nie posiadają żadnej hierarchii, są na jednym poziomie doniosłości (nie wiadomo, które istotniejsze). Ich znaczenie wynika z faktu, że w ogóle zostały odnotowane. Część zapisu nieczytelna (brak dokładnej daty bitwy pod Poitiers i jej rezultatów).

Rocznik nie zawiązuje się w jakąkolwiek fabułę (nie jest opowieścią w takim sensie, w jakim rozumiemy tę kategorię), nie funkcjonują związki przyczynowo-skutkowe między wydarzeniami, brak interpretacji. Brakuje początku w opowieści (w nagłówku tylko adnotacja z datą), brak rozwinięcia tematu i zakończenia. Nie wiadomo, co ma wynikać z odnotowanych informacji.

2. Przykład: Kronika Galla Anonima: Opowieść wyraźnie zawiązana w pewną fabułę, nie brakuje w niej początku (Gall odwołuje się do legendarnych: Popiela, Piasta, jego żony Rzepki - opowieść zakorzeniona w przeszłości). W kronice spotykamy się także z rozwinięciem fabuły i specyficzną formę zakończenia (różniącą się od tych z historii właściwej). W kronice wyraźnie zakreślony główny jest przedmiot (dzieje Polski, o czym świadczy już sam tytuł), występuje odpowiednie centrum geograficzne (opowieść dzieje się na jakimś obszarze - Europa Środkowo-Wschodnia), obecny jest narrator, w pełni świadomy swej roli (nie tak, jak w roczniku). U Galla świadczy o tym deklaracja w przedmowie, informująca o celu pisania kroniki (opisanie dziejowych osiągnięć Piastów), zrobił to ze względu na Bolesława Krzywoustego (podkreśla, że jest w jakiś sposób z nim związany - był jego kronikarzem, nadwornym historiografem). Co nie pozwala kronice spełnić wymogów stawianych historii właściwej, wiąże się z rocznikowym uporządkowaniem dyskursu. Zapis w kronice Galla urywa się, gdy autor opisuje zdobycie Nakła w 1113 r. U Galla nie ma tego, co cechuje historię właściwą, czyli zamknięcia, związanego z całościowym osądem opisywanych wydarzeń (najczęściej o podstawie moralnej), to ono nadaje narracji integralność, czyni ją w pełni komunikatywną dla czytelnika.

3. Pojawiła się już w dobie renesansu, ale cały czas kształtowała się i zmieniała swoje formy (dziś uważana za najbardziej standardową formę opowieści o przeszłości), wymóg zamknięcia nieodłączną częścią każdej książki historycznej. Najczęściej zamknięcie ma charakter osądu moralnego (opinie, uwagi, interpretacje o charakterze wartościującym). Zakończenie może się pojawić na końcu danego wątku (np. rozdziału). (Np. Manfred – radziecki autor książki o Napoleonie) umieścił jego cesarstwo w pewnym kontekście dziejowym i w pewnym miejscu w historii (nie ma tego w kronikach ani rocznikach).

 

Problem relacji między historykiem a przeszłością. W tych relacjach najważniejsze pytanie, czy historia jawi się kiedykolwiek w postaci opowiedzianej, kiedy mówi sama o sobie, czy odwołując się do przeszłości, konstruujemy świat, a narracja narzędziem, które usensawnia przeszłość.

I poziom - przeszłość, II - źródła, III - historia. Problem polega na uchwyceniu związku między źródłami a historią, źródłami a przeszłością  i jak te dwie relacje mają się do pewnego całościowego schematu, który pokazywałby uwikłanie historyka w jego stosunku do przeszłości.

W relacjach między historykiem a przeszłością wyróżniamy dwa stanowiska:

1.       Stanowisko realistyczne;

2.       Stanowisko konstruktywistyczne.

1. Historyk jest przekonany, że w akcie poznania historycznego (gdy studiuje przeszłość) możliwe jest, przy zastosowaniu określonych procedur badawczych, dotarcie do prawdziwego obrazu przeszłości, zgodnie z arystotelesowską definicją prawdy: Prawdziwe to, co zgodne z rzeczywistością. W stanowisku tym zakłada się, że istnieje niezależny od badacza świat historii obiektywnej, do którego prowadzą historyka źródła, które w procesie historycznym złożą się na odtworzenie wizji przeszłości. Zadziała mechanizm zwany teorią odbicia - źródła odbijają przeszłość niejako obiektywnie, poza naszą świadomością. Zwolennicy tego stanowiska, szukając dostępu do przeszłości, której nie są w stanie dotknąć, uprawiają kult źródła – w pełni akceptują tezę, będącą kanonem scjentystycznej historiografii z 2 poł. XIX w. (dwóch Francuzów - Langlois i Seniobo, Lwów 1912, kanon wstępu do badań historycznych), mówiącą, że historię tworzy się na podstawie źródeł, i są niezastąpione, jeśli ich nie ma, nie ma historii. Stanowisko to zakłada model poznania historycznego, który możemy zdefiniować jako bierny (statyczny). Historyk jest tutaj jedynie osobą, która przyjmuje i bada informacje zawarte w źródle. Takie stanowisko unieważnia ewentualne pole konfliktów między historykiem a historią, albowiem cała lub prawie cała wiedza o przeszłości jest nam dostępna. Stanowisko realistyczne dominuje w podręcznikach wstępu do badań historycznych (Miśkiewicza, Swieżawskiego). Miśkiewicz: Fakty historyczne – element składowy nauki historycznej, składają się na przeszłość; źródłowe – zawarte w źródle, będące odbiciem lub rejestracją faktu historycznego; historiograficzne - wynik pracy historyka i jego dociekań nad przeszłością. Te definicje sprzeczne ze sobą.

2. Czasem stanowisko to ironicznie zwane postmodernistycznym (w Polsce określenie to pejoratywne). Jest to także stanowisko antynaturalistyczne, antyrealistyczne: inaczej rozumiane relacje między światem, do którego nie mamy dostępu a doświadczanym. Niemożliwe jest proste odwzorowanie minionej rzeczywistości. Między historią a relacją o niej nie ma zasady przystawalności. Kwestionuje się tezę, że źródła odbijają przeszłość. Mówi się, że nie ma relacji tożsamości czy identyczności między źródłami a przeszłością, gdyż, po pierwsze, źródła są produktem epoki, w której powstały, a po drugie, nie są anonimowe –stworzone przez ludzi, czyli "skażone" ich wizją świata, systemem wartości, przynależnością historyka do środowiska, klasy, grupy społecznej itd. Już na etapie powstawania źródła relacja tożsamości, "odbijania", złamana - autor źródła dokonuje już pewnej kreacji przeszłości, "manipuluje" nią i zniekształca. Nasza wiedza o przeszłości nie może mieć kompletnego, całościowego charakteru, zawsze pełna luk, fragmentaryczna, przefiltrowana przez umysł twórcy źródła. Dzieje się tak dlatego, bo (wg Wrzoska) świat jest przesłonięty kulturą.

Możliwe studiowanie przeszłości w takim momencie, kiedy wykorzystane szeroko rozumiane doświadczenie kulturowe (np. to, że jesteśmy Polakami, chrześcijanami, Europejczykami ludźmi żyjącymi w XXI w.). Nie istnieje świat historii obiektywnej, ale raczej wiele światów w przeszłości. Możemy, więc mówić o historiografii pluralistycznej, będącej odzwierciedleniem naszych preferencji kulturowych. Zmienia się sposób rozumienia dziejów i metoda ich poznawania. Historia wyborem, poznanie historyczne przestaje być odtwarzaniem wiedzy źródłowej, ale kreowaniem takiej czy innej wizji przeszłości. Opowieść o przeszłości tworzy sam historyk, musi podjąć trud interpretacji (np. powiązać luźne fakty w opowieść). Stosunek do źródła staje się aktywne, najważniejsze to, co badacz, posiłkując się swoją wiedzą, jest w stanie z niego wydobyć (punkt ciężkości przesunięty w stronę historyka). Co źródło nam powie, zależy od tego, co będzie nas interesować (np. coś innego interesuje historyka politycznego, co innego historyka wojskowości itd.). To nie przekazy źródłowe kierują historykiem, ale on, zadając im określone pytania, tworzy obraz przeszłości (w sensie metaforycznym tworzy źródło).

Przykład: Przypadkowy człowiek znajduje scytyjski naszyjnik. 3 scenariusze:

1. Naszyjnik uszkodzony, człowiek go wyrzuca. 2. Znajduje go kobieta o wysublimowanym guście estetycznym, podoba się jej, oddaje go do jubilera, on go naprawia, ona zaczyna nosić, staje się dla niej talizmanem. W dwóch przypadkach naszyjnik nie jest źródłem. 3. Znajduje go wykształcony archeolog, który dysponuje wiedzą z historii Scytów, może powiedzieć, że to naszyjnik scytyjski, zlokalizować go chronologicznie, odnieść do pewnego kontekstu historycznego. W tym przypadku naszyjnik stał się źródłem materialnym, bo została uruchomiona wiedza ogólna, pozwalająca podać bliższe informacje na jego temat.

Przykład ten świadczy, że to historyk decyduje o tym, co dla niego jest źródłem i co jest gotowy za nie uznać.

Obecnie kryzys profesjonalnej historiografii (nikt nie kontroluje wszystkich zjawisk, które dzieją się w jej obrębie). Istnieje groźba marginalizacji wiedzy o przeszłości w życiu społecznym (współczesnym ludziom wydaje się anachroniczna, mniej potrzebna, zbędna - nie może w niczym pomóc).

Historyk i jego role w społeczeństwie. Porównanie historyka do: księdza, aktora i sędziego.

Ksiądz: Poczucie misji, pouczający ton wypowiedzi, empatia, pozwalająca zrozumieć i wczuć się w położenie ludzi żyjących i tych, którzy odeszli. Obydwaj na co dzień obcują z tajemnicą ludzkiej natury.

Aktor: Analogia dwojaka: 1. Gra prowadzona z publicznością, aby przekonać ją do własnych racji. Przybierają maski, mające pokazać autentyczność treści.

2. Autentyczność w świadomej kreacji bohaterów - aktor wyposaża postać, którą gra, w swoje cechy (wg jednej ze szkół). Dwie szkoły: Jedna - najsilniejsze utożsamienie z odtwarzaną postacią, druga - aktorstwo intelektualne, zakładające dystans i racjonalne, a nie emocjonalne sterowanie rolą. Podobnie czyni historyk – portretuje postać, w sensie przenośnym powołuje do życia i konfrontuje z teraźniejszością, zakochuje się w niej (czasem jest to groźne, czasem śmieszne).

Sędzia: Analogie, gdy zestawimy proces sądowy i postępowanie badawcze historyka – obydwaj zbierają materiał dowodowy na rzecz różnych tez. Wątpliwości, gdy ogłoszenie werdyktu. Sędzia musi wydać decydujący wyrok, wynikający z dystansu dzielącego winnego i ofiarę. Status oceny historyka społeczny, wystawiony na krytykę środowiska historyków i opinii publicznej. Z tego powodu powinien unikać z występowania w roli 1-osobowego trybunału historii (sytuacja modelowa, wysoki mają często cechy nieodpartości, przypominają orzeczenie sądu). Czasem historykom stawiany zarzut, że ich ocena moralna jakiejś postaci niewystarczająco jednoznaczna. Ma to miejsce szczególnie w odniesieniu do historii najnowszej (historyk ma sformułować ocenę moralną, a nie tylko wyjaśnić przyszłość).

Dopiero w XIX w., gdy powstawała historia jako dyscyplina akademicka, wewnątrz cechu historyków 2. przeciwstawne sobie, "tradycyjne" wizerunki historyka: 1. Neutralny obserwator, scjentysta, bezstronny poszukiwacz prawdy, wolny od kontekstu czasu, w którym żyje. Na plan pierwszy w jego badaniach wysuwają się cele poznawcze. Postawa ta wyrażona w słowach Leopolda von Ranke, prof. uniwersytetu w Berlinie, który w pracy "Historia narodów romańskich i germańskich" zauważał, że historia powinna tylko odkrywać prawdę – punkt ciężkości położony na poznawczy, naukowy aspekt pisarstwa historycznego. Jego słowa credo badaczy, którzy chcieli uwolnić historię spod wpływów teraźniejszości i uczynić z niej "prawdziwą naukę".

Drugi nurt w opozycji do twierdzenia Rankego. Historyk duchowym przewodnikiem, wychowawcą narodu, strażnikiem narodowych i ogólnoludzkich wartości. Lelewel w szkicu "Jakim ma być historyk" odrzucał kategorię neutralności badacza przeszłości, odwoływał się do doniosłej społecznej roli, jaką ma do spełnienia historyk. Chciał z niej uczynić skarbnicę wiedzy. Historia była wprzęgnięta w krąg szeroko rozumianej idei narodu, ludzkości, państwa, miała służyć wyjaśnianiu tych fenomenów.

Na przełomie XX i XXI w. rola historii ulega daleko idącym przeobrażeniom. Są to przemiany, będące rezultatem czynników zewnętrznych wobec nauki historycznej i zachodzące w niej samej. Nowe osiągnięcia techniczne powodują, że specyficzna dla historii sztuka pamięci zanika. Poza tym nadmiar danych, pojawiają się kłopoty z ich selekcją. Jesteśmy zarzucani nadmiarem informacji, należy się z tym pogodzić, budzi to dyskomfort.

Poza tym przyspieszenie procesów historycznych – dzisiejszy świat zmienia się bardzo szybko, historia przestaje pełnić rolę stabilizującą, dającą poczucie bezpieczeństwa, zakorzenienia, zaczyna działać destabilizująco, bo wiele informacji o przemianach w różnych dziedzinach życia, że pojawia się obawa, strach, irytacja wobec tempa przemian, którego nie możemy oswoić.

Czynniki zewnętrzne: Relacja między historią a pamięcią. Wg Pierre'a Nrata(?), badacza francuskiego, historia domeną zbiorowości, pamięć – prywatności. Nie wierzono, że historia jedna, pamięć – wieloraka, bo indywidualna. Jednostki miały pamięć, zbiorowości – historię. Założenie, że zbiorowości mają pamięć, zmienia rolę historii. Intensyfikacja użytków czynionych z przeszłości (przeszłość staje się towarem, konkurującym z innymi dobrami, podlegającym takim samym prawom rynku). Wymusza to komercjalizację historii, hołdowanie stereotypom pogoń za sensacją, kategoryczność interpretacji historycznych.

Drugą konsekwencją konfrontacji między pamięcią a historią jest także, wg Nrata(?), pozbawienie historyka "monopolu" na kreację przeszłości (także sędziowie, świadkowie, prawodawcy).

Kolejnym problemem wyraźnie widoczna postawa niektórych kręgów, dążąca do marginalizacji wiedzy o przeszłości w publicznej debacie. Uważa się, że przeszłość powadzi do konfliktów, sporów, należy o niej zapomnieć.

Wiele dowodów na to, że historycy tracą "rząd dusz" nad wiedzą o przeszłości (widoczne to np. w tęsknocie Polaków za epoką Gierka, wbrew krytycznym publikacjom historyków na jej temat lub słabo zaznaczająca się obecność historyków w debacie o Jedwabnem).

Zjawiska wewnętrzne nauki historycznej: We współczesnej historiografii dezintegracja wiedzy historyczne (pod koniec XIX w. historia polityczna, ustroju, gospodarcza, kultury), dziś kilkadziesiąt, wiele dzieli się na mniejsze.

W środowisku badaczy dominują historycy, którzy zajmują się bardzo wąskimi dziedzinami. Henri Piren, związany ze szkołą Annales mówił, że historia jest jedna, historyk specjalistą od historii lub w ogóle nie jest historykiem. Deklaracja ta dziś anachroniczna. Współczesny dziejopis nie jest w stanie śledzić całej literatury, nawet dotyczącej własnej specjalizacji, ale ludzie coraz bardziej "zamykają się" w wąskich dziedzinach.

Postępująca dezintegracja wiedzy historycznej łączy się z nadprodukcją historiografii. Przewidywał to pod koniec XIX w. Fryderyk Nietzsche, który uważał, że historiografia zacznie krępować wizję przeszłości (będzie za dużo książek). Koniec lat 60. XX w. – rocznie ok. 5 tys. prac o II wojnie światowej (dziś co najmniej 2 razy więcej). Literatury więcej, z dawną też należałoby się zapoznać. W XIX w. prac dużo mniej. Wzrosła też liczebność społeczności historyków.

Konsekwencje:

1. Dyskusje nad źródłami zaczynają być debatami nad ich interpretacjami. Dyskusje historyczne tak wyspecjalizowane, że dyskutuje się nad literaturą, a nie nad źródłami zaczyna ona przesłaniać wizję przeszłości).

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin