ks. Mieczyslaw Malinski - Bajki nie tylko dla dzieci.pdf

(525 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
ks. Mieczysław Maliński
Bajki nie tylko dla
dzieci
1
Wrocław 1986
IMPRIMATUR
Kuria Metropolitalna Wrocławska
l. dz 2120/85 Ś dnia 3 maja 1985 r.
Henryk Kord. Gulbinowicz
Arcybiskup Metropolita Wrocławski
Okładkę i ilustracje projektował Edward Lutczyn
Redakcja techniczna Marian Gawędzki
Korekta Anna Kurzyca i Małgorzata Kuniewska
Wydawnictwo Wrocławskiej Księgarni Archidiecezjalnej
50-329 Wrocław, Pl. Katedralny 19 Ś tel. 22-72-11
Wydanie II. Nakład 19 000 + 350 egz. Ark. wyd. 8,0.
Ark. druk. 7,5. Papier druk. sat. kl. V, 70 g. 70 X 100.
Druk ukończono w październiku 1986 r.
Drukarnia "Tumska" Ś Wrocław, ul. Katedralna 1/3.
Żarn. 65/86. Cena zł 150,Ś
* * *
2
Spis treści
KALIF ZA SIÓDMĄ GÓRĄ..................................................................................................................4
CZWARTY KRÓL..................................................................................................................................8
TYTUS - SYN KOWALA.....................................................................................................................14
KRZYSZTOF........................................................................................................................................33
JEST TAKI KWIAT..............................................................................................................................39
O SZEJKU I O ŚMIERCI......................................................................................................................45
CZARNY RYCERZ..............................................................................................................................47
NIE TAKI DIABEŁ STRASZNY, JAK GO MALUJĄ........................................................................57
LUDZKIE KRZYŻE.............................................................................................................................69
OPOWIADANIE WIGILIJNE..............................................................................................................73
JAKUB MASZERUJE DO NIEBA.......................................................................................................82
ROZBITY DZBAN...............................................................................................................................86
ŚWIĘTY MIKOŁAJ..............................................................................................................................89
ŚWIĘTY MIKOŁAJ PRZYCHODZI RAZ ..........................................................................................99
W ROKU...............................................................................................................................................99
KUTERNOGA.....................................................................................................................................104
OSTATNI ZAKONNIK......................................................................................................................115
SEN O NADZIEI.................................................................................................................................123
PILNY LIST DO ŚW. MIKOŁAJA....................................................................................................131
ŚPIĄCY RYCERZE W TATRACH...................................................................................................134
3
KALIF ZA SIÓDMĄ GÓRĄ
Pewien bogaty kalif obchodził urodziny. Sprosił na nie swoich bogatych
przyjaciół. Przyjechali na rosłych wielbłądach, otoczeni kolorowo ubraną
służbą. Rozszumiały się dziedzińce gwarem ludzkim, kwikiem koni,
ujadaniem psów, pochrapywaniem wielbłądów. Wypełniły się ciżbą ludzi i
zwierząt. Dostojnych gości witał serdecznie gospodarz pełen uśmiechów i
wzniosłych słów i prowadził do wnętrza pałacu. Co chwila ogłaszano
przybycie kolejnych, ważnych, mądrych, bogatych osobistości. Aż wreszcie
zaczęło się przyjęcie. Słudzy roznosili świetne napoje, wykwintne
przysmaki. Grała muzyka, zaczęto tańczyć. Goście znakomicie się bawili,
żartowali, dowcipkowali, opowiadali ucieszne historie. Ci, którzy nie
tańczyli, zajmowali miejsce przy stołach albo spacerowali po ogromnych,
wykładanych marmurami salach. Niektórzy schodzili po szerokich
schodach do parku. Szli ścieżkami, wysypanymi tłuczonym kamieniem,
wijącymi się pośród drzew i krzewów. Podziwiali przystrzyżone trawniki,
wspaniałe kwietniki obsadzone prześlicznie rozkwitłymi kwiatami.
Przyglądali się łabędziom pływającym po sadzawce i liliom wodnym.
Siadali na marmurowych ławeczkach przysłuchując się szemrzącym
fontannom i śpiewom ptaków. Tymczasem okoliczni mieszkańcy
zaciekawieni tym, co się dzieje w pałacu, nadciągali ze wszystkich stron. To
była w przeważnej części biedota tamtejsza, drobni wyrobnicy, ubodzy
chłopi, parobcy pracujący u bogatych wieśniaków, dziewczęta stajenne,
małe dzieci a nawet starcy i staruszki, którzy swoje lata wysłużyli i żyli na
łaskawym chlebie. Teraz zajmowali miejsca przy ogrodzeniu pałacowym,
aby patrzeć, słuchać, podziwiać. Wieść o uroczystości rozeszła się szybko
po okolicy i coraz więcej ludzi ubogich, szukających grosza, zarobku,
strawy, sensacji, przygody ściągało z pobliskich wiosek i przysiółków, żeby
oglądać te wszystkie wspaniałości. Tłoczyli się jedni przez drugich do
ogrodzeń pałacowych i gapili się z rozdziawionymi ustami postękując z
przejęcia. Patrzyli na stojące na dziedzińcu wielbłądy i służbę w pięknych
strojach. Przyglądali się dostojnym gościom. Ale nie tylko ludzie i
zwierzęta byli godni podziwu. Patrzyli z nabożnym szacunkiem na park z
4
gęstą, równo strzyżoną trawą, na szumiące fontanny, prześliczne kwiaty,
rozłożyste palmy, strzeliste cyprysy. Dzieciaki popiskiwały z uciechy,
widząc sztukmistrzów wyczyniających swoje dziwności. Biednych ludzi
gromadziło się coraz więcej i więcej. Tymczasem zapadł wieczór, na
podwórkach i w alejach parku zapalono różnokolorowe lampiony. Ogród
przemienił się w bajkowy świat: na tarasie tańczyły nimfy. Krasnale
wychodziły z altanek i rozdawały gościom zabawne prezenty. Na jezioro
wypłynęła łódź barwnie wymalowana, pełna muzykantów przebranych za
zwierzęta morskie. Ciemne niebo rozjaśniały co chwila sztuczne ognie.
Rozbłysły światła pałacu. Przez kryształowe okna zgromadzone tłumy
nędzarzy widziały barwne wnętrza salonów, marmurowe ściany, srebrne
świeczniki, ogromne lustra. Z wybałuszonymi oczami patrzyli na świetnie
ubranych mężczyzn i damy w strojach złotem wyszywanych, w
naszyjnikach z drogich kamieni, w misternie robionych zausznicach.
Płynęły godziny. Biedacy najpierw byli zachwyceni tymi wszystkimi
cudownościami. Ale w miarę upływu czasu, gdy się ich oczy napasły
oglądanymi ludźmi, zwierzętami, kwiatami, drzewami, gdy się ich
ciekawość zaspokoiła, gdy ochłonęli, spojrzeli na siebie. Zobaczyli, że są
obtargani, brudni. Poczuli czczość w żołądkach. Wtedy pojawił się gniew.
Bo oni byli głodni, a patrzyli na półmiski założone najwyszukańszymi
potrawami, całe góry mięsa, stosy najrozmaitszych ciast, tortów,
kryształowe naczynia wypełnione kolorowymi napojami. Rosła nienawiść.
Na początku rozglądali się po sobie, badając czy inni podobnie myślą.
Jeszcze nie wiedzieli, czy mogą się ośmielić wołać o sprawiedliwość, jeszcze
nie wiedzieli, czy się nie mylą, czy wolno im się oburzyć. Nagle ktoś
bardziej porywczy wykrzyknął, wyciągnął rękę ku górze grożąc. Wtedy
jakby na hasło, na które wszyscy czekali, wybuchnął krzyk. Krzyk
protestu, bólu, głodu. Dotąd ani gospodarz, ani nikt z gości nie zdawali
sobie sprawy z tego, co się dzieje na zewnątrz. Owszem, dostrzegali
kłębiący się tłum za ogrodzeniem, ale nie zwracali na to większej uwagi,
myśleli: ot, gawiedź, pospólstwo. Dopiero teraz wyszli z zaciekawieniem na
taras, niektórzy niosąc jeszcze w rękach kielichy, ciastka, przysmaki.
Wytężali oczy - bo wychodzili z jasnych pomieszczeń, z oczami nie
przyzwyczajonymi do zmroku - wpatrywali się w ciemność. Ale nie byli w
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin