00:01:28:Szeć, siedem, osiem, dziewięć,|dziesięć, jedenacie, dwanacie. 00:01:34: 00:01:34:Nie lej tak dużo tego wiństwa. 00:01:35: 00:01:35:Nie marud. Staram się tobš opiekować. 00:01:38: 00:01:38:Diabelstwo. Mam nadzieję że niedługo|wyzdrowieje i zostawisz mnie w spokoju. 00:01:43: 00:01:43:Jak tylko Ci się polepszy|idę do pracy i zostawiam Cię. 00:01:46: 00:01:46:Ty mnie nigdy nie kochałe. 00:01:48: 00:01:48:Nie mam czasu. Wołowina,|kurczak i indyk? 00:01:51: 00:01:51:Na pewne rzeczy nigdy nie będziemy|mogli sobie pozwolić. Spakowałam omlet... 00:01:55: 00:01:55:resztki Tacos i wszystko|co miałam. Wymieszasz sobie. 00:01:59: 00:01:59:Co ja bym bez Ciebie|zrobił? Jeste wspaniała. 00:02:01: 00:02:01:Zaczekaj. Zapomniałe swojej chustki. 00:02:03: 00:02:03:O tej godzinie autobusy mogš być|zapchane więc pewnie się spónisz. 00:02:06: 00:02:06:Bez obaw, dziecino. 00:02:35: 00:02:35:Don Carmelo! Przyszli nas|eksmitować. Pogadaj z nimi. 00:02:43: 00:02:43:Zamknijcie się! Dom jest|mój i zrobię z nim co zechcę. 00:02:47: 00:02:47:Jak to twój? 00:02:49: 00:02:49:Przecież płacimy czynsz. 00:02:50: 00:02:50:Dom jest nasz. 00:02:51: 00:02:51:Zapłacilimy Ci już wystarczajšco|- dom jest nasz skurwysynu! 00:02:55: 00:02:55:Drodzy sšsiedzi! Proszę o spokój. 00:02:58: 00:02:58:Uspokoicie się w końcu? 00:02:59: 00:02:59:Porozmawiajmy jak ludzie.|Nie róbcie zamieszania. 00:03:05: 00:03:05:Będzisz gadać ze mnš albo z nim. 00:03:07: 00:03:07:Nie róbcie awantury.|Niech Carmelo rozmawia. 00:03:13: 00:03:13:Będzie nas wszystkich reprezentował. 00:03:15: 00:03:15:No więc...W czym rzecz? 00:03:18: 00:03:18:Obecny tu właciciel|posesji, pan Cabrea... 00:03:20: 00:03:20:...upoważnił mnie do|przekazania wam, że... 00:03:22: 00:03:22:...w zwišzku z waszym ponownym|niestawieniem się na rozprawę sšdowš... 00:03:28: 00:03:28:Po co mamy ić skoro|werdykt jest z góry ustalony. 00:03:31: 00:03:31:A niby po co mamy ić?|Czynsz płacimy na czas. 00:03:34: 00:03:34:Chwileczkę. 00:03:36: 00:03:36:Tu jest nakaz. 00:03:40: 00:03:40:"Niniejszym powiadamia się|najemców o nakazie eksmisji... 00:03:43: 00:03:43:...z uwzględnieniem 20 dni... 00:03:46: 00:03:46:...przeznaczonych na zasiedlenie lokali|znajdujšcych się na...i tak dalej, i tak dalej... 00:03:51: 00:03:51:Proszę pamiętać iż niezasiedlenie|wspomnianych dóbr w ustawowym czasie... 00:03:56: 00:03:56:...będzie skutkowało obcišżeniem|lokatorów kosztami eksmisji." 00:03:59: 00:03:59:Czyli was wszystkich. 00:04:03: 00:04:03:Don Andres. Gdzie mamy się|podziać jeli nas pan wyrzuci? 00:04:06: 00:04:06:Mnóstwo jest innych domów. 00:04:08: 00:04:08:Pewnie! Na wzgórzach|- luksusowe domy za mordercze pienišdze. 00:04:12: 00:04:12:Mój mšż jest chory biedaczysko. 00:04:14: 00:04:14:To zabierz go do|szpitala. Prawo jest prawo. 00:04:18: 00:04:18:Możecie ić dokšd dusza zapragnie.|Po prostu odejdcie stšd. 00:04:20: 00:04:20:Zapomnijcie. Nie błagajcie nawet. 00:04:22: 00:04:22:Nic nie znaczymy dla takich jak on. 00:04:25: 00:04:25:Ale my musimy myleć|o naszych dzieciach. 00:04:28: 00:04:28:Nie pozwolimy żeby nas|powyrzucał jak kundle. 00:04:30: 00:04:30:Zostaniemy, bez względu na konsekwencje. 00:04:33: 00:04:33:Musicie przestrzegać prawa. 00:04:37: 00:04:37:Stój spokojnie i posłuchaj. 00:04:40: 00:04:40:Prawo jest dla bogatych. Nie dla nas. 00:04:42: 00:04:42:My biedni musimy trzymać się razem. 00:04:45: 00:04:45:Nie wyrzucisz nas. 00:04:51: 00:04:51:Poczekajcie. 00:04:54: 00:04:54:Prawo jest po mojej stronie. Jestem|legalnym posiadaczem tej nieruchomoci. 00:04:58: 00:04:58:W takim razie my żšdamy|legalnego zabezpieczenia. 00:05:00: 00:05:00:Jeste bandš chuliganów|próbujšcš mnie okrać. 00:05:05: 00:05:05:Wystarczajšco już nas obraziłe.|Id już lepiej jeli nie chcesz... 00:05:26: 00:05:26:Dalimy mu nauczkę. 00:05:29: 00:05:29:Za wczenie żeby się cieszyć ze|zwycięstwa. Będzie nam ciężko. 00:05:32: 00:05:32:Musimy walczyć i nie poddawać się. 00:05:35: 00:05:35:Jednoć to siła. 00:06:28: 00:06:28:Dzień dobry szefie. 00:06:29: 00:06:29:Gdzie moja żona? W rodku. 00:06:37: 00:06:37:Paloma? 00:06:40: 00:06:40:Już wróciłe? 00:06:41: 00:06:41:Jeszcze nie. Nie widzisz? 00:06:43: 00:06:43:Żadnych pocałunków, proszę pana. 00:06:45: 00:06:45:Nie jestem mężczyznš. Jestem|kobietš. Czemu jeste taki nieczuły. 00:06:47: 00:06:47:Nie twój interes. 00:06:49: 00:06:49:Wiesz chociaż gdzie byłem?|Nic cię nie interesuje. 00:06:52: 00:06:52:A co się stało? Nic. 00:06:54: 00:06:54:Ta pijacka banda obrażała|mnie a potem nawet chciała bić. 00:06:58: 00:06:58:A poza tym wcišż nie chcš się wynieć. 00:07:01: 00:07:01:Bronia się. Nie pierwszy raz. 00:07:03: 00:07:03:Ale tak jeszcze nigdy. 00:07:05: 00:07:05:Kilku mentów chce mnie okrać. 00:07:08: 00:07:08:To wszystko wina polityków. 00:07:12: 00:07:12:Teraz nawet szumowina myli że może... 00:07:15: 00:07:15:Chciałbym mieć możliwoć|zniszczenia tych wywrotowców. 00:07:19: 00:07:19:Nie przesadzaj staruszku. 00:07:21: 00:07:21:Więc to ja jestem zły.|Tylko tego brakowało. 00:07:25: 00:07:25:Mylisz ze majš rację,|tak? Dlaczego ich bronisz? 00:07:29: 00:07:29:A może powinienem pozwolić|im okrać mnie i zabić... 00:07:32: 00:07:32:...a Ciebie zostawić z|długami jak to zrobił twój mšż? 00:07:35: 00:07:35:Teraz wszystko moja wina. 00:07:38: 00:07:38:Wybacz mi kobieto. Tutaj|zawinił Tresque. Zawiódł mnie. 00:07:42: 00:07:42:Nie załamuj się. Masz|przecież nakaz eksmisji. 00:07:47: 00:07:47:Nie mogš wygrać z tobš i sšdem. 00:07:50: 00:07:50:Jestem pewien ze żaden z|nich nie omieli się mówić... 00:07:52: 00:07:52:...jeli w pobliżu nie będzie|Carmelo albo dwóch, trzech innych. 00:07:57: 00:07:57:To zwykłe bandziory. 00:08:00: 00:08:00:Podsumowujšc, masz problem z|trzema albo czterema z nich. 00:08:04: 00:08:04:Tak. Majš tupet grozić|mi ustawš ochronnš. 00:08:08: 00:08:08:Jeli jš dostanš stracę|250,000 Peso na obiecane ziemie. 00:08:12: 00:08:12:Co mam zrobić? 00:08:15: 00:08:15:Martwisz się tak mało istotnš sprawš? 00:08:17: 00:08:17:Żarty sobie urzšdzasz?|Mało istotna sprawa... 00:08:20: 00:08:20:Bardzo prosta. Popatrz. 00:08:24: 00:08:24:Pierwszy, drugi, trzeci... 00:08:29: 00:08:29:...i czwarty. 00:08:34: 00:08:34:Gdybym był młodszy, ale jestem za stary|na to. Pora mi wybierać o nagrobek. 00:08:38: 00:08:38:Zbyt wielu ich na mnie. 00:08:40: 00:08:40:Nie ma tam kogo kto mógłby|ci pomóc? Mężczyzna silny... 00:08:43: 00:08:43:...i zdecydowany. 00:08:50: 00:08:50:Silny i zdecydowany? 00:08:57: 00:08:57:Wróciła. Masz dla|mnie lekarstwa córeczko? 00:09:02: 00:09:02:Niby skšd? Kosztujš 6 Peso. 00:09:04: 00:09:04:6 Peso. Sporo pieniędzy. 00:09:06: 00:09:06:Co to za córka, która pozwala|matce umrzeć z powodu szeciu Peso. 00:09:11: 00:09:11:Twoje papierosy. 00:09:12: 00:09:12:Panie zlituj się. 00:09:13: 00:09:13:Nie mów tak. Wiesz że nie mam pieniędzy. 00:09:15: 00:09:15:Od tego sš mężczyni. Spytaj Bruto. 00:09:18: 00:09:18:Żeby się znów na mnie złocił? 00:09:20: 00:09:20:Popro go o pienišdze to da|wykład o naszej rodzinie i tyle. 00:09:24: 00:09:24:Cisza dzieci. Zamknijcie się! 00:09:29: 00:09:29:Bratanico... 00:09:31: 00:09:31:Gdzie masz sól? 00:09:32: 00:09:32:Znowu? Przyłazisz tu tylko|żeby zeżreć co znajdziesz. 00:09:35: 00:09:35:I ty na to pozwalasz. 00:09:36: 00:09:36:Spokojnie. Aż tak|często się to nie zdarza. 00:09:40: 00:09:40:Wiesz że Bruto nie może|na ciebie nawet patrzeć. 00:09:44: 00:09:44:Powiedz mu żeby wyszedł. 00:09:45: 00:09:45:Własna córka mnie nie słucha. 00:09:49: 00:09:49:A ja gniję w tym brudzie|bez lekarstw i miłoci. 00:09:57: 00:09:57:Witam. 00:09:58: 00:09:58:To Don Andres. 00:10:00: 00:10:00:Co słychać? 00:10:01: 00:10:01:Mamy dołek. Ledwo|wišżemy koniec z końcem. 00:10:04: 00:10:04:Proszę wejć. 00:10:07: 00:10:07:Przywita się pan z matkš? 00:10:09: 00:10:09:To ten dobry pan o|którym tyle opowiadała? 00:10:12: 00:10:12:Proszę, niech pan siada. 00:10:15: 00:10:15:Nie, dziękuję. Przyszedłem|zobaczyć się z Bruto. 00:10:16: 00:10:16:Wyszedł rano. Kiedy wróci? 00:10:18: 00:10:18:Wraca tylko po to żeby|się z niš przespać i zjeć. 00:10:22: 00:10:22:Jak pan widzi jestem chora. 00:10:24: 00:10:24:Do niczego nie dokłada.|Nawet do jedzenia. 00:10:27: 00:10:27:Jestem kalekš, wujem Marii. 00:10:30: 00:10:30:Zawsze mnie stšd wyrzuca. 00:10:33: 00:10:33:Proszę spojrzeć co zrobił wczoraj. 00:10:36: 00:10:36:Nie zawracajcie głowy. 00:10:37: 00:10:37:Przekonam go żeby się zmienił.|Gdzie poszedł do pracy? 00:10:41: 00:10:41:Chyba do rzeni.|Otwierajš o 10 w nocy... 00:10:46: 00:10:46:...i pracujš aż do witu. 00:10:47: 00:10:47:Rozejrzę się za nim. 00:10:49: 00:10:49:Don Andres. Jestem chora... 00:10:51: 00:10:51:...umierajšca i|potrzebuję czego mocnego. 00:10:55: 00:10:55:Prosze mi dać trochę|pieniędzy na lekarstwa. 00:10:58: 00:10:58:Kosztujš tylko 6 Peso. 00:10:59: 00:10:59:Dobry wieczór. 00:11:02: 00:11:02:O co chodzi? 00:11:03: 00:11:03:Jak się czujesz mamo? 00:11:07: 00:11:07:Gorzej. Dlaczego mnie nie odwiedzasz? 00:11:09: 00:11:09:Rozglšdałem się za robotš.|Teraz przyszedłem porozmawiać. 00:11:14: 00:11:14:Mam nadzieję że poczuje się pani lepiej. 00:11:16: 00:11:16:Będę modliła się do Najwiętszej Dziewicy|z Gwadelupy aby panu to wynagrodziła. 00:11:19: 00:11:19:Już pan wychodzi? 00:11:21: 00:11:21:Mam co do zrobienia. 00:11:25: 00:11:25:Zamknijmy drzwi. 00:11:28: 00:11:28:Nie powinien pan jej nic dawać. Ona|jest po prostu leniwa a nie chora. 00:11:31: 00:11:31:Ja bardziej potrzebuję pieniędzy. 00:11:34: 00:11:34:Nie mam pracy, nie mam gdzie spać. 00:11:38: 00:11:38:Zostaw to synu...
Merlin-Ka