TAŃCZĄCE ANIOŁY.doc

(29 KB) Pobierz
TAŃCZĄCE ANIOŁY

TAŃCZĄCE  ANIOŁY

 

                                                   

                  Pewien Artysta rzeźbił nagrobne anioły. Wiecie, takie, które siedzą na grobie i albo są przeraźliwie smutne, albo zapłakane. On sam też był taki smutny, jakby siedział na swym własnym grobie i dumał nad tym, czy jest nieboszczykiem, czy piekłoszczykiem. Bo chyba do piekła mu było bliżej z jego sercem w grzechach zagrzebanym. Kiedyś, gdy rzeźbił następnego smutnego anioła, zobaczył, że w tym anielskim oku błysnęło coś i kapnęło mu na rękę. I to była prawdziwa, ciepła łza! Artysta zrozumiał, że to chyba jego anioł płacze – nad nim i nad jego sercem, jakby w grobie pogrzebanym. Kiedy zaniósł to serce do konfesjonału, wyszedł taki jasny i taki radosny, że skończył z rzeźbieniem aniołów nagrobnych, a zaczął malować na ścianach kościoła anioły tańczące.

                  Po przeczytaniu tego, Majka zapytała Darię: „Czemu ty wciąż chodzisz na cmentarz? Lubisz te smutne kamienne anioły?” Na to Daria: „Nie wiem, czy lubię, ale chcę takiego namalować i wysłać temu  Bartkowi, co cię pobił i pociął ci kurtkę.” Majka aż krzyknęła: „Temu potworowi wyślesz anioła? Lepiej mu diabła narysuj, żeby wiedział, jakiego ma kuzyna.” Daria chciała pokazać jej swój rysunek, ale Majka odeszła. Ani ona, ani nikt nie lubił Bartka, bo to przez niego wciąż ktoś płakał, skarżył się lub wściekał. Bartek też nie lubił nikogo. Bo nikt nie miał takiego taty-pijaka, takiego brudnego domu, a w nim nic do jedzenia. Bartek więc z zazdrości robił wszystkim na złość. Dziś dostał pałką od policjanta za pobicie Bodzia, który powiedział o jego tacie, że jest „menelem”. Bartek siedział teraz i i rozmazywał łzy złości i bólu. I wtedy podeszła do niego Daria i podała mu dużą kopertę. „List do ciebie powiedziała  – otwórz”. Bartek nigdy nie dostał jeszcze listu. Otworzył brudnymi rękami kopertę i ujrzał rysunek z płaczącym aniołem, który trzymał zdjęcie Bartka. – „To Twój anioł – powiedziała Daria – smutno mu, ale i mnie też. Czy on musi wciąż nad tobą płakać? Może go pocieszysz i nie zrobisz dziś nic złego? Ja się też ucieszę i może nawet cię polubię?” Bartek wytarł oczy, popatrzył w oczy Darii, potem na anioła i… rozpłakał się, ale już nie ze złości. Łzy mu kapały na rysunek, jakby płakał z Aniołem. Nagle zawstydził się, wytarł twarz rękawem i powiedział: „Nie, nie zrobię nic złego! Słowo! A namalujesz mi, jak mój anioł się cieszy?” Daria kiwnęła głową i odwróciła się, żeby Bartek nie zobaczył łez w jej oczach. Bo nie wiadomo, czy on się znał na łzach radości.                                        

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin