Undset Sigrid - Olaf syn Auduna 02.pdf

(1729 KB) Pobierz
SIGRID UNDSET
Olaf syn Auduna
Z niemieckiego tłumaczenia przełożyła Wanda Kragen
INSTYTUT WYDAWNICZY PAX
1970
TOM 2
CZĘŚĆ CZWARTA
NA ROZDROŻU
1
Pewnego dnia wiosną Olaf z jednym z parobków znajdował się na
najlepszym swoim polu i rozrzucał gnój po zmarzniętej nadal roli.
Na polach zwróconych ku północy lód iskrzył się jeszcze i lśnił,
ale pod ścianą Rumaka sączyły się już i ciekły wartkie strugi wody.
Po przeciwnej stronie naświetlonej słońcem zatoki prażyły się skały;
Byk dźwigał się w górę wprost z morza, cały w migotliwej poświacie
słonecznej na szarordzawej kamiennej powierzchni. Brunatniło się
zbocze pod świerkami, a gąszcz leszczynowych krzaków ciągnący się w
głąb doliny Kvern zakwitł bujnie żółtymi baziami.
W dole, na zatoce, wiosłował Eirik… Czerwony kaftan chłopca
odbijał jaskrawo na tle błękitnej wody. Olaf stał chwilę wsparty na łopacie
i spoglądał ku łódce. Wciąż powtarzała się ta sama historia z Eirikiem –
on zawsze miał czas! Właściwie miał przewieźć na tamtą stronę tylko
parę owiec; niedawno wypuszczono tam trzodę do lasu. A dziś akurat
chłopak przydałby się w domu.
Za plecami Olafa przydreptało coś po skale – po wielkiej, łysej skale,
osłaniającej urodzajne pole przed wiatrem od strony fiordu. Cecylia…
Stała tyłem do słońca, promienie igrały w jej jasnych, błyszczących pod
światło kędziorkach. Przysiadła i zsunęła się z góry, wołając na ojca i
pokazując mu pęczek małych żółtych kwiatów, które trzymała w rączce.
Olaf chwycił córkę w ramiona.
– Nie przychodź tutaj, Cecylio! Zabrudzisz się gnojem! – Podniósł ją
i posadził na kamieniu. Dziewczynka przycisnęła kwiaty do twarzy ojca
i zerknęła, czy pożółcił się pyłkiem. Ale nie bardzo to było widoczne,
bo już przedtem zgniotła kwiaty. Powtórzyła jednak raz jeszcze zabawę,
śmiejąc się z uciechy.
Olaf poczuł gorzkawą i rzeźwą woń – pierwszy tegoroczny zapach
młodych roślin. Zima, którą przeżył, była tak długa jak Ragnarök
[1]
. Ale
teraz oto stał na polu i całą duszą radował się, że buty jego są mokre
i ciężkie od ziemi; nawet i tutaj w cieniu skał lodowa powłoka cofnęła
się nieco, zostawiając pas wilgotnej ziemi między kamieniami. Gnój
rozrzucony dokoła parował aż miło, a od przystani niosła się mocna
wiosenna woń morza, smoły, ryb i zbutwiałego drzewa.
Do zatoki wpłynął tymczasem niewielki żaglowiec, który Olaf
zauważył przed chwilą pod ścianą Byka. Nie znał go… Prawdopodobnie
byli w nim ludzie jadący do gminy.
Otarł ręce z brudu i poprowadził Cecylię z powrotem na górę.
– Idź do Liv, idź! A ty nie puszczaj drugi raz dziecka tak daleko od
siebie, mogłaby jeszcze spaść z góry.
Dziewczyna odwróciła się do niego śmiejąc się od ucha do ucha.
– Dziś piękna pogoda – powiedziała. Siedziała grzejąc się w słońcu;
ubranie, które miała załatać, walało się na wrzosach.
Olaf odwrócił się niechętnie i poszedł do swej roboty. Łódź przybiła
już do przystani, jacyś obcy ludzie szli z Eirikiem pod górę. Olaf udał, że
ich nie widzi, póki nie stanęli przy płocie i nie powitali go.
Byli to dwaj mężczyźni w średnim wieku, smukli, wysokiego wzrostu,
o wygiętych nosach i żywych, bystrych oczach. Olaf poznał ich, widywał
ich często w Oslo, lecz nigdy nie rozmawiał z nimi. Byli to synowie
angielskiego płatnerza, mistrza Ryszarda, który poślubił swego czasu
gospodarską córkę z zachodu i osiadł w mieście. Olaf nie miał pojęcia,
z jaką sprawą ci mężowie do niego przybyli. Jednak poszedł z nimi na
górę, do dworu.
Dopiero po posiłku, przy piwie, starszy z synów Ryszarda, Torodd,
zabrał głos: doszły go słuchy, że Olaf ma zamiar rozwiązać spółkę
[1]
Ragnarök – zima, która poprzedziła zmierzch bogów. (Przyp. tłum.)
Zgłoś jeśli naruszono regulamin