Czartoryska Maria
Malwina
WSTĘP
I
KSIĘŻNA MAR JA
Pierwsza to, obdarzona wcale wybitną już zdolnością twórczą, poprzedniczka znakomitych, późniejszych autorek polskich — autorek powieści. A równocześnie postać niezmiernie sympatyczna, gorąca Polka, obywatelka, z szlachetnością duszy wrodzoną, gotowa do poświęceń, umysł subtelny, wrażliwy. Wychowały Marję i rozmaite struny jej wnętrza duchowego wyczuliły: atmosfera puławska, wpływ najbliższej rodziny, obfita lektura, ale także tragedja życia narodu i życia własnego.
• Urodziła się Marja w roku pamiętnym w dziejach Polski, 1768, dnia 15 marca. Ojciec, Adam Kazipiierz. generał ziem podolskich, komendant Korpusu kadetów, później członek Komisji Edukacyjnej i poseł na Sejm czteroletni, jest osobistością w dziejach Polski zbyt znaną, by szerzej trzeba było o nim mówić. Zasłużył się nietylko jako znakomity obywatel, ale również jako pisarz. On to jest twórcą Katechizmu moralnego dla uczniów Korpusu ¿.ade- Łózu, obok-tego zaś autorem szeregu komedyj i znanych współcześnie dobrze Myśli o pismach polskich. Matka Marji, Izabella, z domu Fleming, choć zrazu — jako młodziutka mężatka — myślała głównie o zabawach, i przyjęciach, z czasem spoważniała bardzo i przejęła się mężowskim duchem obywatelskim: jej przecie zawdzięczała swe powstanie słynna „Świątynia Sybilli“. Gorliwie też — wiadomo o tem dobrze — poczęła się opiekować ludem miejskim — założyła szkółkę w Puławach, nadto, jak i mąż,
książę-generał, i piórem pragnęła być użyteczną, pisząc Książkę do pacierzy (dla szkółki puławskiej), historję Polski j>. t. Pielgrzym w Dobromilu, książkę O ogrodach. Brat Marji, Adam Jerzy, walczył w roku 1792 przeciw Moskwie: brał udział w bitwie pod Grannem i Połonnem.
O jego uczuciach narodowych świadczy Bard polski, a wymowniej jeszcze trud całego życia.
’ W takiem to środowisku rodzinnem najbliższem płynęła młodość księżniczki. Prawda, zrazu księżna-matka niewiele zajmowała się wychowywaniem dzieci: powierzono je, uwiecznionej przez Norblina, niejakiej pannie Petit, a tylko języka francuskiego miała uczyć Marję matka sama. Nie należy jednak sądzić, by o kształcenie księżniczki nie troszczono się; owszem, dano jej osobnego nauczyciela do historji polskiej, literaturę zaś polską poznała pod kierunkiem Kniażnina, który — jak wiemy — był jakby nadwornym poetą księstwa Czartoryskich, w cichości serca kochał się w swej uczenicy i chwałę jej głosił w trzech poematach (w Balonie — tam księżniczką jest Tamia; w odzie, napisanej na cześć Marji, p. t. Amarylla; i w Rozmarynie)^ Ale silniej, niż nauczyciele, oddziaływała na księżniczkę wspomniana atmosfera dworu puławskiego. Nie zapominajmy bowiem o innych, prócz Kniażnina, poetach, o malarzach, którzy gościli w Puławach czasowo lub stale,
o przedstawieniach teatralnych, stylowych festynach, słowem, o treści i kształtach życia polskiego Wersalu. W gabinecie księcia-generała robiła się wielka polityka; na przyjęciach i festynach o polityce mniej mówiono, zato dbano
o styl: o pewien gest, o barwę wyrażeń, o to, by słowa były obrazem sentymentu uczuć. .Panowała tam bowiem atmosfera „sentymentalna". Ważne momenty dziejowe mąciły jednak tę idyllę dworską, wnosiły żywioł rycerski, czasem tragiczny. A że Puławy były pulsem całej Polski, głęboka świadomość wszystkiego, co naród przeżywał, tam się najsilniej ujawniała. Wszystkie te zaś elementy chłonęła w siebie wrażliwa, w pewnej mierze nawet egzaltowana, dusza księżniczki.
Tymczasem zbliżała się tragedja osobista. Młodziutką Marję, kiedy skończyła ledwie Jat szesnaście, wydano (w r. 1784; 28 października) za LuHwflća^ księcia Wirtem- bergji. Chodziło o osiągnięcie celów politycznych, o akcję w związku z przymierzem z Prusami i inne plany, książę Ludwik bowiem miał protektora w osobie Fryderyka 11. W poemacie Kniażnina Rozmaryn, gdzie księżniczką jest Amarylla, a Lindorem książę Wirtemberski — Amarylla w „sporze zmuszonych myśli“, mimo westchnień Lindora, nie wie, czy ma mu oddać swą rękę, ale wkońcu „umysł smutnie wahany“ nakazuje sercu miłość. W rzeczywistości serce milczało, nawet i wtedy, gdy księżna Marja wyjechała już jako mężatka wraz z małżonkiem do jego posiadłości. Gdybyż tylko milczało! — gorzej, bo buntowało się. Teraz to właśnie rozpoczyna się męka jej życia. W małżonku nietylko nie znalazła ideału, ale nawet choćby człowieka, w pożyciu znośnego. Książę Ludwik był zaprzeczeniem wszelkich ideałów. Osłodą smutnej doli miał się stać syn, Adam, który przyszedł na świat w r._1792^ (16 stycznia) w Puławach, lecz błyskawice, które pojawiły się na horyzoncie politycznym, oderwały wzrok matki od kolebki, tem snadniej, że w działaniach wojenno-politycznych miał wziąć również udział jej mąż. Wybuchła wojna. Armja rosyjska w obronie Targowicy wkroczyła w granice Rzeczypospolitej, książę Wirtemberski miał dowodzić armją litewską. Ale z wyjazdem7~rnimo~ słowo“ dane królowi, zwlekał, a gdy na rozkaz komisji wojskowej podążył wreszcie na Litwę, to poto*- tylko, by udawać chorobę lub zmyślać inne przyczyny bezczynności. Przejęte listy wskazywały, że porozumiewał się z królem pruskim, że słuchał jego poleceń. Można sobie wyobrazić rozpacz w domu księstwa Czartoryskich i grozę i wstyd, jakie objęły nieszczęsną księżnę Marję. Zażądała rozwodu, zamknęła się w klasztorze Sakramentek. Tymczasem król odebrał księciu-Wi rierfiberskiemu dowództwo, ale armja litewska, nie- zorganizowana, poniosła klęskę. Książę Ludwik wyjechał
do Berlina, księżna Marja osiadła przy rodzicach w Puławach
Jakkolwiek jednak nieszczęścia narodowe i osobiste wstrząsnęły głęboko księżną Marją, nie złamały jej. Ukojenie znachodziła w dzieleniu prac matki, w spieszeniu z pomocą wieśniakom, a jak się domyślać wolno, także w literaturze. Jak odczuła powrót legjonów, jakiej nadziei i jakich trwóg doznawała, gdy poczęły dochodzić wieści z placu boju w epoce Księstwa Warszawskiego, to się da wyczytać z kart Malwiny.
Pisała ten romans w Warszawie, gdzie przebywała od 1810 r. w charakterze „dozorczyni“ (wizytatorki) pen- syj i szkół żeńskich. Tam też wydała go bezimiennie w r. 1816, ale dla współczesnych nie było tajemnicą, kto jest autorką, w szczególności zaś wiedział o tem świat literacki (księżna Marja wydawała w Warszawie obiady literackie). Powodzenie romansu było bardzo znaczne i ono też może zachęciło księżnę do dalszej praćy autorskiej- Mianowicie przy końcu Pielgrzyma w Dobromilu (1818) znachodzimy pięć „powieści wiejskich“, pierwszych powiastek, pisanych wprost 3Ta luau-— pióra księżny Marji. Wszystkie treści moralizującej.
Dlaczego chlubnie rozpoczętej pracy autorskiej zaprzestała, trudno powiedzieć — może zabrakło podniecającej twórczość atmosfery.
1 Listy księcia Ludwika Wirtemberskiego do b. adjutanta książęcego, generała Michała Franciszka Wedelstadta, z czasów od r. 1792—96, pozwalają poznać, że książę używał wszelkich środków, by się z żoną pojednać, stwierdzają jednak równocześnie, że to, co tradycja utrzymuje o jego charakterze, ma swe uzasadnienie. Oryginały listów są obecnie w posiadaniu prof. Ludwika Finkla, który otrzymał je od prof. Antoniego Gluzińskiego (temu zaś znów ofiarował ów zbiór syn generała). — Książę Ludwik ożenił się powtórnie w r. 1797 z Henrjettą, córką księcia Karola v. Nassau-Weilburg- — Umarł w r. 1806, jako książę panujący. (L. A. Cohn: Stammtafeln zur Geschichie der deutschen Staaten... Braunschweig, 1871). Syn księcia Ludwika i księżnej Marji, Adam Karol Wilhelm, wychowywał się pr.zez czas krótki przy łnatce, poczem odebrał go ojciec Służąc 'V wojsku rosyjskiem, w r. 1831 oblegał i- bombardował Puławy.
Przebywała księżna (po r. 1831) kolejno w Mało- polsce i za granicą (w Wiedniu i w Paryżu). Słynęła z dobroczynności, której nie umniejszyła strata majątku. Umarła j w r. 1854 (21 października). Typ kobiety-Polki nawskróś * szlachetny, uduchowiony, wznoszący się wysoko ponad p współczesny poziom. Głęboka religijność i gorący patrjo- < tyzm, jak niemniej miłość ludzi, dodały jej sił do znoszenia nieszczęść, wysoka kultura i żywa wyobraźnia pozwoliły zająć objektywne stanowisko wobec przeżyć i wcielić je — częściowo — w kształt artystyczny.
II
ROMANS W POLSCE PRZED „MALWINĄ“
Romansu *r'.cwożylnego Polska przed Przypadkami Mikołaja Doświadczyńskiego (1776) nie znała — znała „romanje“, opowieści heroiczno-fantastyczne, dbające nie
o prawdę, nie o postać rzetelnie nakreśloną, obyczaj wiernie chwycony, sytuację zewnętrzną czy wewnętrzną, w której wyraziłyby się charaktery ludzkie i uczucia tudzież procesy uczuciowe, lecz o zajęcie wyobraźni czytelnika nadzwyczajnością scen czy pomysłów. Powieść nowożytna zaś tem właśnie różni, się od swej poprzedniczki, że zbliża się do życia. Raz zwróci główną uwagę na stronę obyczajową, innym razem riSTzag^dnienia psychologiczne, nierzadko oba zadania połączy. Odbije się zaś w niej silniej, niż w dawniejszym typie, indywidualność twórców\ Echa tego dawnego typu (w szczególności przygód dziwnych) odezwą się jeszcze nieraz, przygłuszając czasem nawet nową treść wewnętrzną, co więcej: sensacja stanie się w pewnem odgałęzieniu romansu nowożytnego żywiołem dominującym, ale z sensacją połączy się chęć wywołania nastroju, a postaci nawet w romansie sensacyjnym przecłeż kreślone tak, by
mówiła przez nie prawda uczuć.
Krasickiemu przy tworzeniu Przypadków, podnietą była lektura „domowej“ powieści angielskiej, w silniejszej
mierze „powiastki filozoficznej“ Woltera: Kandyd, nadto — obok innych dzieł — Robinson i utopje. Najwydatniej zaznaczył się. wpływ Kandyda, w którym naprawdę dadzą się odnaleźć te trzy typy romansu, jakie tworzą trzy księgi Przypadków; nowożytna powieść obyczajowa, dbająca
o prawdę charakterów i sytuacyj, oparta o obserwację,
o realizm rysów, następnie utopja (typ dawny, rozgałęz"ony na Zachodzie w liczne konary), wreszcie „awanturnicze przygody“ (również typ dawny z niemałą zdolnością regeneracyjną). Ale te trzy typy, z których piętno nowożytności ma naprawdę tylko pierwszy, łączy wspólny problem wychowawczy. Bo nastrój (satyryczny) i dowcip (świetny), nadające w części pierwszej Przypadków barwę powieści, w częściach dalszych odzywają się tylko słabem echem. Przypadki wszelako to romans bez romansu, przygody pana Mikołaja i Julji nie obchodzą czytelnika nic, albo bardzo mało, motywem konstrukcyjnym jest nie miłość, lecz — jak w powieści awanturniczej — podróże i przygody bohatera.
Podobnie w księdza Michała Krajewskiego Wojciechu Zdarzyńskirn (1785), stworzonym na obraz i podobieństwo imci pana Doświadczyńskiego. 1. tu na czoło wysuwa się problem wychowawczy, i tu nie brak rysów realistycznych, zrodzonych z obserwacji, i tu są trzy typy romansu — bez romansu, i tu motywem konstrukcyjnym jest podróż, a celem satyra, walka na dwa fronty przeciw sarmatyzmowi i szychowi wieku oświecenia.
Zupełnie zaś już brak wątku romansowego w Krasickiego Panu Podsłolim (cz. I. 1778, cz. II. 1784, cz. III. 1802), co tem dziwniejsze, że w powieści odzwierciedlił się wpływ pilnej lektury Russa Nowej Heloizy. Ale Krasicki zużytkował z płomiennych dziejów serc tylko te partje, w których autor Emila roztacza obraz wzorowego gospodarstwa, wszelkiego sentymentu wystrzegając się jak djabeł święconej wody.
Nie pogardził nim natomiast, w nowym romansie, szukający stale natchnień w twórczości księdza biskupa,
I siadz Krajewski Lw PaalJ^ndrTn^Ttjnip (1786) w partjach -otycznych naśladował nietylko styl Nozuej Heloizy, ale i schemat wątku miłosnego. Czynił to jednak poto, ażeby ^alczać Russa — przy pomocy Russa. Nie obrona praw ■ ;rca bowiem, z taką żywiołowościową głoszona w pierw- . :ej części „listów dwojga kochanków“, przemówiła do psychiki naszego autora, nie postulat analizy uczuć, lecz i zęść druga romansu, dydaktyczna, i Panią Podczaszynę f.isał w tym celu, by wykazać, że głos serca trzeba stłu- lić, gdy każe tak uczynić głos inny, głos obowiązku. l raczej nie w tym celu pisał romans - - był to cel uboczny t lko, — celem istotnym była dla ks. Krajewskiego pro- ( iganda aktualnych wówczas haseł społecznych, w szczęść 5Iności walkjjS- pańszczyzną.
Bo f[endew(^a społeczna staje się wogóle głównym u ofcorem*' twórczośę^ naszych powieściopisarzy w dobie i ta.lisławowskiej. rifea I^yja piastunką Pana Podstolego, jej służby siqrjw dalszym ciągu ks. Krajewski
' Leszku Białym, ¿»k S^y.^onAnsach swych księża Jezierski i Kossakowski. Po\$&śćip.ąsza,‘ chce być „użyteczna“ (tem ragi.ie okupić grzeciLjBwffj,pierworodny), idzie w parze z publicystyką Sj3QłgcznSy.o£iije drogę tym reformom, które krystalizują się w ufcłiwStaeh ^Konstytucji 3 maja. To jej hwała i zasługa, ale równocześnie także jej słaba strona, ie tyle bowiem o artyzm chodzi jej autorom7~ile właśnie i „pożytek“. To też jest to raczej publicystyka, przybrana v szatę powieściową.
Charakter naszego romansu zmienia się w wieku XIX. irazu milczenie, spowodowane katastrofą narodową; rychło ednak poczną się pojawiać pierwsze zwiastuny przełomu v pojmowaniu celu powieści. Zmienia się jej typ i szybko ;ię różniczkuje. W Wyborze powieści moralnych i roman- ;ów Józefa Lipińskiego (20 tomików, 1804/5) bohater ednego z romansów (Halina i Firlej czyli Niebezpieczne :apały) przypomina już kochanków z powieści senty- nentalnych. Autor ivziął sobie za wzór którąś z licznych ,wertei-jad“, może francuskich, Firlej bowiem ma już po
ciąg do samotności, jego uczuciowość moglibyśmy nazwat chorobliwą, a jego pessymizm — echem pessymizmu postaci, które nigdy kontusza nie przywdziewały. Sentymenl jest w Cyprjana Godebskiego Grencidjerze filozofie (1805). ale sentyment to swoisty, współdżwięk z piosnką o żołnierzu tułaczu. Tendencja społeczna, odzywająca się sporadycznie, zwraca się przeciw okropnościoirurewoludi francuskiej, ale silniej rozlega' się fon tendencji pahjofycznej. tego zatem żywiołu, który tak znamienną barwę nada większości produkcji literackiej w dobie porozbiorowej, Księstwa Warszawskiego i późniejszej. W tok opowieści wplecione obrazy natury — dwojakie: natury „miłej“ i budzącej grozę, przytłaczającej. Ostatnie wiodą autora do snucia refleksyj moralno-filozoficznych.
A wnet znów typ inny: romanse Anny j, lcgi^^ł Radziwiłłów hrabiny Mostowskiej (1806, 1807, 1809), konai bujnego drzewa powieści „sensacyjnej“,fjDotywów romantycznych w rodzaju „tajemnicy, grozy i upiorności“, z światem zagrobowym, z widmami, z pierwiastkiem cudownościo- wym (lub cudownościowym pozornie), z efektownemi dekoracjami (rozwaliska, burze piorunowe), z intrygą skomplikowaną. Romans taki krzewił się w Anglji w ostatnie! dziesiątkach XVIII wieku (Walpole, pani Radcliffe, Lewis), i stamtąd to Mostowska czerpała natchnienie, posługując się przekładami francuskiemi, a równocześnie nie gardząc wzorami, jakie znalazła w romansach pani de Genlis. Bo pod działaniem lektury tej właśnie autorki rozmiłowała się nasza powieściopisarka w dekoracyjnej stronie średniowiecza, w turniejach i skry złote siejących pancerzach. Obrazy''natury mają u Mostowskiej charakter konwencjonalny, ale zadaniem ich bywa również wywołanie pewnego nastroju lub też stworzenie paralelizmu z nastrojem już wytworzonym. O ile mają być środkiem wzruszeniowym w pierwszem znaczeniu, przystosowują się do tła sceny, a więc inne są przed scenami miłosnemi, inne przed peł- nemi grozy i t. d. Do wydobycia efektów świetlno-nast^c- jowych służy jej najczęściej księżyc. W przedmowie —
u
z pewnem zażenowaniem — usprawiedliwia się autorka z tego, że romanse jej nie są użyteczne. Silne echa wyobrażeń XVIII wieku. Choć nawiązywała do przeszłości dziejowej, czuła brak związku romansów swych z życiem i w tem miała słuszność, nie rozumiała jednak, że „użyteczność“ nie jest równoznacznikiem dydaktyzmu.
Nie dydaktyka społeczna i nie sensacyjność, lecz chęć oddania namiętnych uczuć, nie dających się okiełznać rozumem, kierowała Ludwikiem Kropińskim, gdy pisał swą powieść p. t. Jul ja i Adolf czyli Nadzwyczajna miłość dwojga kochanków nad brzegami Dniestru. Ogłosił ją autor dopiero w roku 1824, ale wnet po napisaniu powieść krążyła w odpisach i dobywała strumienie łez z oczu czytelniczek. Julja i Adolf jest jednak nietylko obrazem uczuć namiętnych, jest także ich apologją. „O pismach serca — woła autor w przedmowie — powinno wyrokować serce, kierowane dokładną znajomością serc ludzkich“. Czy jest tam ta dokładna znajomość, to sprawa inna, ale jest dążenie, jest ambicja. Na kartach romansu zapanował wszechwładnie t. zw. styl sentymentalny, kopja z Russa Nowej Heloizy, z wykrzyknikami, skargami, pytaniami, kopja niezbyt udatna, ale znów świadcząca o ambicji autora, by dać nowy typ stylu. (Próby jego były już w Pani Podczaszynie). Obok Russa naśladuje Kropiński w cząstce także Wertera Goethego, biorąc z niego epilog, a niektóremi rysami Wer- terowskiemi obdarzając przyjaciela bohatera, Mirosława. Naśladuje też „Werterjady“ z ich typowemi motywami.
Więc była w Polsce przed Malwiną i powieść obyczajowa,_j^yjxaJistyczne_ czerpiąca z życia (przytem silnie endencyjna, walcząca w obronie, wyznawanych przez się logmatów społecznych) i sensacyjna i „sentymentalna“, ussowsko-werterowska, wysuwająca na—Gzeło^iagadaień )odpatrywanie i odtwarzanie „gwałtownych" uczuć, w bardzo kromnej mierze celem ich analizy, w większej — ażeby /zruszyć niemi czytelnika. Odezwała się i nuta patrjo-
yczna, o niezmiernem przywiązaniu do ziejYii codzinnei.
lówiaca (uJ^jodebskiego). i rycerska (u Mostowskiej). Po
tych romansach dostali czytelnicy w roku 1816 do rąk Malzuinę czyli Domyślność serca.
III
„MALMNA“
Autorka o swej powieści. „Nie ma ona (Malwina) — pisze autorka — innej zalety nad tę, że" w ojczystym języku pierwszym jest w tym rodzaju rjjxpansem. Gdyż romanse Krasickiego, Jezierskiego i t. 37 apisują zwyczaje naszych ojców i dziadów; iecz bynajmniej nie malują obrazu teraźniejszego społeczeństwa. Ten obraz w Malwinie nie jest ani deskorratym, ani ^dokończonym; lecz będąc pierwszym, wzbudzi może ciekawość...“ O czem świadczą te słowa ? Oto, że według autorki problemem artystycznym powieści miało być odtworzenie obrazu współczesnego „społeczeństwa“ (société — towarzystwa, powiedzielibyśmy raczej dzisiaj)^skreślenie obyczajowej strony tego towarzystwa. Powieści, któraby ten cel miała na oku, nie było istotnie — autorka zapragnęła tę lukę wypełnić. Równocześnie zaś chciała dowieść, że język polski nadaje się do odtworzenia takiego obrazu, o czem zresztą zapewnić trzeba było głównie dlatego, iż znano niemal wyłącznie romanse francuskie.
Ale z przedmowy da się wyczytać jeszcze coś więcej: przekonanie, że romans jest to jeden z niższych rodzajów literackich, ponieważ inne są — użyteczniejsze. To samo ciągle pokutujące niepórozumięnie... Wszela^Q_jesi i pociecha: i romans może być ¿korzystnym“, T5oć „pod pokrywką“ zabawy może dać „przepisy, prawdy. naukL^l. Zresztą, kto się w romansie ujrzy i spostrzeże „błędy, w które wpadał“, dzięki snuciu refleksyj może dojść do przeświadczenia, że „działać dla cnoty, jest to... działać dla szczęścia“. Więc jednak zawelonowany utylitaryzm... Nie sama przecież księżna Marja żywiła pewne skrupuły i w wskazany^ sposób szukała usprawiedliwienia, to samo
czynili u nas jej poprzednicy, a we Francji Prévost w przed
mowie do Historji Manon Lescaut zapewniał czytelnika i siebie, że „osoby, zdrowo myślące, nie będą uważały dzieła tego za bezużyteczną pracą“, bo w powieści jego znajdą się wydarzenia, które będą mogły posłużyć „ku poprawieniu obyczajów“, a „niemałą oddaje usługę czytelnikom ten, kto uczy ich wśród zabawy“; co więcej „przykład“ posłuży wielu „za wskazówkę w wykonywaniu cnoty“. Na szczęście w toku tworzenia nie pamiętali ani Prévost, ani księżna Marja o tym zewnętrznym proklamowanym przez się motywie twórczości i myśleli więcej
o .przedmiocie, który zajął ich wyobraźnię, niż o ucnotli- wieniu czytelników.
Chodziłoby jeszcze o to, czy autorka, nazywając Malwinę pierwszym w języku ojczystym „w tym rodzaju romansem“ i rozumiejąc przez ten rodzaj współczesność przedmiotu, ściślej : współczesne malowidło obyczajowe, określiła trafnie istotę swej powieści. Otóż niewątpliwie nie. Dała więcej, niż dać zamierzała, a równoczesne i mniej, niż to było jej zamiarem. Mniej, boć w rzeczy safiiej obraz nie jest „dokończonym“ — są to fragmenty malowidła; więcej, bo znaczenie Mahuiny nie na obrazach „społeczeń-
i wartością, jaką niósł z sobą romans, było to, Żę studjum nad wnętrzem duchowenr bohaterki odbyt«? autorka na własnem wnętrzu duchowem. Przykład szedł Francji (Russo). Malwina jest to księżna Marja. Juź sgm portret bohaterki romansu wskazuje pierwowzór. Malwina odznacza się piękną, giętką kibicią, zdobią ją długie, czarne warkocze, twarz, mąjagodną, bladą, choć nie klasycznie piękną — i taką widzimy księżnę Wirtemberską na portrecie w muzeum ks. Czartoryskich. Bolesne dzieje Mal- winy, to dzieje księżny, jej młodości. O smutnych (minionych) losacl jego trzeci. M
stwa“ (towarzystwa ówczesnego) polega. _
Geneza postaci Malwiny. Największą“" zdobyczą
mąż — z woli i
Źródłem odrazy jest brak u narzuconego jej małżonka delikatności. Po ślubie wyjazd do „odludnego zamku“ w głębi „najdalszej prowincji“. Tam dopiero występują w całej pełni wszystkie fatalne przywary męża. Zamęcza młodą żonę „dzikością charakteru, zazdrością bez powodów“, „truje“ jej „młode lata, dni i godziny“. Kiedy mu się zaś żona uprzykrzyła, „zmieniwszy całkiem sposób życia, z najgwał...
kasiek790