023. BBY 0033 - Darth Maul - SabotaĹźysta.pdf

(285 KB) Pobierz
Darth Maul - Saboteur
- Darth Maul - Sabotażysta -
James Luceno
tłumaczyli (tłumaczenie fanowskie)
“Jabba the best” i “Neurofinix”
THE BALLANTINE PUBLISHING GROUP
NEW YORK
A Del Rey Book
Published by The Ballantine Publishing Group
Copyright 2001 by Lucasfilm Ltd. & TM.
All Rights Reserved. Used Under Authorization.
All rights reserved under International and Pan-American Copyright Conventions.
Published in the United States by The Ballantine Publishing Group, a division of
Random House, Inc., New York, and simultaneously in Canada by Random House of
Canada Limited, Toronto.
Del Rey is a registered trademark and the Del Rey colophon is a trademark of
Random House, Inc.
eISBN 0-345-44735-2
v.1
Also by James Luceno
The ROBOTECH Series (as Jack McKinney, with Brian Daley)
The Black Hole Travel Agency Series (as Jack McKinney, with Brian Daley)
A Fearful Symmetry
Illegal Alien The Big Empty
Niemalże każda planeta w sektorze Videnda mogła zaproponować coś, dla
czego warto ją odwiedzić. Ciepłe morza, zielone lasy lub
żyzne
łąki rozpościerające
się aż po horyzont. Odległy
świat
Dorvalla miał kawałek z tego wszystkiego, jednak
najbardziej słynął z olbrzymich złóż rudy lommitu, podstawowego składnika
transpastali. Twardego, przeźroczystego metalu używanego w całej galaktyce do
produkcji okien i kabin statków kosmicznych oraz budynków naziemnych. Złoża
lommitu były na Dorvalli na tyle bogate,
że
jedna czwarta miejscowej skromnej
populacji była zatrudniona w przemyśle opartym na wydobyciu i wstępnej obróbce
lommitu.
Przemysł na planecie kontrolowały dwie ostro konkurujące ze sobą
kompanie - Lommite Limited oraz InterGalactic Ore.
Kredową rudę lommitu wydobywano głównie w rejonach tropikalnych planety.
Główna baza Lommite Limited znajdowała się na zachodniej półkuli w szerokiej
kotlinie pokrytej gęstym lasem, którą otaczały strome zbocza. Kiedyś znajdowały się
tu pradawne morza, później ruchy płyt litosferycznych wypchnęły na powierzchnię
olbrzymie, strome skały. Wysokie i skaliste góry zwieńczone bujną wegetacją,
drzewami i paprociami prehistorycznych rozmiarów, wznosiły się ponad krainą jak
oświetlone
światłem
słonecznym oślepiająco białe wyspy. Tryskały z nich malutkie
wodospady, które musiały przebyć tysiące metrów zanim dotknęły dna doliny.
Jednak to, co kiedyś było odludziem stało się tylko następnym miejscem
wydobycia lommitu. Potężne roboty wydobywcze wyryły w zboczach wielu klifów
obszerne chodniki górnicze oraz dwa okrągłe doki wystarczająco duże by zmieściły
się w nich dziesiątki niezgrabnych transportowców kosmicznych. Skały były
przewiercone dziesiątkami szybów górniczych, głębokie kratery były zalane skażoną
wodą, w której odbijały się jak w zamglonych lustrach słońce i niebo.
Nieustająca praca robotów była wspierana pracą
żywych
górników różnych
ras, między którymi wydobywana ruda zacierała różnice. Nikomu nie zależało na tym
jaki był naturalny odcień skóry, włosów, piór czy łusek górników, ponieważ każdy z
nich był pokryty cienką warstwą białego pyłu przypominającego swym odcieniem
galaktyczny
świt.
Wszyscy zgodnie odczuwali,
że
od
życia
należy im się więcej, lecz
Lommite Limited nie prosperowała na tyle, by móc sobie pozwolić wydobywać tylko
przy pomocy robotów a Dorvalla nie oferowała innej możliwości zarobku. A jednak
nie odbierało to marzeń niektórym górnikom.
Patch Bruit, kierownik prac terenowych kompanii Lommite Limited, był
człowiekiem który pod warstwą rutyny z prochu rudy lommitu, bardzo długo marzył ,
aby rozpocząć wszystko od początku. Przeprowadzić się na Coruscant lub inny ze
światów
galaktycznego jądra i rozpocząć
życie
na swój sposób. Jednak jego
marzenie było oddalone o całe lata a najprawdopodobniej nigdy go nie zrealizuje
jeżeli nadal będzie swoją skromną płacę zwracać pracodawcy wydając ją w
zdzierczych sklepach należących do kompanii i rozrzucając resztki, które zostaną na
hazard i picie.
Dla Lommite Limited harował już niemal dwadzieścia lat i przez ten czas zdołał
awansować z dziur w ziemi na stanowisko kierownicze. Jednak z lepszą pozycją w
pracy zwiększała się odpowiedzialność i to bardziej niż oczekiwał. Po niedawnych
przypadkach sabotażu przemysłowego kończyła mu się powoli cierpliwość.
Z kanciastej stacji kontroli, w której Bruit spędzał większość swego czasu
pracy, rozpościerał się widok na las skał, wyrzutnię statków kosmicznych oraz
lądowisko. Na licznych ekranach znajdujących się w stacji kontroli można było
zobaczyć repulsorowe platformy, które przewoziły grupy górników do otworów
wylotowych sztucznych jaskiń - głębokich blizn rozsianych po stromych zboczach
gór. W kilku miejscach silne zwierzęta z potężnymi szyjami i łagodnymi oczyma
pomagały podnosić platformy.
Technicy, którzy pracowali razem z Bruitem w stacji kontroli, lubili podczas
pracy słuchać muzyki, którą jednak trudno było usłyszeć z powodu ciągłego huczenia
maszyn wiertniczych, głębokiego buczenia zwierząt dźwigających platformy oraz
okropnego hałasu odlatujących transportowców.
Ściany
stacji kontroli były wykonane z transpastali w trzech warstwach o
grubości palca. Miało to ochronić wnętrze stacji przed prochem z rudy lommitu,
jednak w rzeczywistości takiej ochrony to nie zapewniało. Mikroskopijny proch,
podobny do iłu, przenikał nawet najmniejszymi szczelinami i wszystko pokrywała jego
cienka biała warstwa. Chociaż Bruit starał się pozbyć tej warstewki, nigdy mu się to
nie udało. Nie pomagał nawet prysznic czy kąpiel ultradźwiękowa. Czuł go
dokądkolwiek poszedł, w jedzeniu, które serwowano w restauracjach kompanii a
czasami przenikał on nawet do jego snów. Proch lommitowy był na tyle
wszędobylski,
że
kiedy patrzono na Dorvallę z kosmosu, to wydawało się,
że
planeta
jest w rejonie równika opasana białym pasem.
Szczęśliwym trafem w okręgu stu kilometrów od miejsca wydobywania rudy
lommitu przez kompanię Lommite Limited byli wszyscy - górnicy, handlowcy a nawet
barmani - w jednakowych tarapatach. Jednak to co na pierwszy rzut oka miałoby
wyglądać jako jedna rodzinka w rzeczywistości takie nie było. Powtarzające się
przypadki sabotażu wyhodowały atmosferę ostrożności i nieufności nawet między
górnikami pracującymi jeden obok drugiego w szybach górniczych.
„Transportowce drugiej grupy są gotowe do odlotu, szefie.” - zgłosił jeden z
ludzkich techników.
Bruit
skierował
wzrok
na
jeden
z
mechanicznych
transportowców,
sterowanych robotami, które miały za zadanie sprowadzić je na orbitę. Tam była
wydobyta ruda przeniesiona na pokłady flotylli statków transportowych należących do
kompanii a te następnie przewoziły ją do fabryk na planetach wzdłuż szlaku
rimmiańskiego a czasami nawet aż na planety oddalonego jądra galaktycznego.
„Włącz sygnał ostrzegawczy” - nakazał Bruit.
Technik nacisnął kilka przycisków na panelu sterowania po czym na zewnątrz
rozległo się wycie syreny. Pracownicy wraz z robotami serwisowymi wynieśli się z
terenu strefy startowej. Bruit zerknął na ekrany pokazujące transportowce z bliska.
Szczegółowo przyglądał im się poszukując
śladów
czegoś podejrzanego.
„Strefa startowa jest pusta” - stwierdził ten sam technik - „Transportowce
czekają na sygnał do startu”.
Bruit skinął głową. - „Rozpocząć odliczanie”.
Były to czynności rutynowe, które będą się powtarzać jeszcze co najmniej
dziesięć razy, zanim Bruitowi nie skończy się czas pracy i to nastąpi jak zwykle
dopiero długo po zachodzie słońca.
Osiem bezzałogowych transportowców dzięki repulsorom dźwignęło się z
ziemi, zrobiło piruet i skierowało swe tępe dzioby na południowy-zachód. Powietrze
pod nimi falowało pod wpływem
żaru.
Kiedy transportowce osiągnęły wysokość
pięćdziesięciu metrów włączyły się silniki podświetlne i transportowce wystrzeliły
wysoko w niebo zanieczyszczone prochem rudy lommitu.
Ziemia zatrzęsła się trochę i Bruit aż w kościach poczuł uspokajające
huczenie. Wziął głęboki oddech i powoli wypuścił powietrze. Przez następną godzinę
może sobie spokojnie odpocząć. Odwrócił się od widoku na strefę startową i wtedy
jego kości i uszy zwróciły mu uwagę na zmianę w huczącym dźwięku - niepozorne
obniżenie głośności, które nie miało prawo nastąpić.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin