13_cz1_do_wydruku.pdf

(2653 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
13
CZĘŚĆ 1
 
857158500.001.png
SPIS TREŚCI
PROLOG
Monika 'Monkizz' Feluś – „Demolka” .............................................. 4
ROZDZIAŁ 1
Michał ‘Veron’ Tusz – „Trzynastka, część 1” .................................... 7
ROZDZIAŁ 2
Rafał Nieradzik ............................................................................... 27
ROZDZIAŁ 3
Michał ‘Veron’ Tusz – „Trzynastka, część 2” ................................. 30
ROZDZIAŁ 4
Coyote – „Bad decisions. The aftermath” ...................................... 42
ROZDZIAŁ 5
Michał ‘Veron’ Tusz – „Trzynastka, część 3” .................................. 57
ROZDZIAŁ 6
Polip – „Trąba Kasandry” ............................................................... 69
ROZDZIAŁ 7
Michał ‘Veron’ Tusz – „Trzynastka, część 4” ................................. 87
ROZDZIAŁ 8
Adam Bełda – „Zobaczyć niebo” ................................................... 109
ROZDZIAŁ 9
Michał ‘Veron’ Tusz – „Trzynastka, część 5” ................................. 131
ROZDZIAŁ 10
Dariusz Sidor – „Pewnego razu” ................................................... 156
ROZDZIAŁ 11
Michał ‘Veron’ Tusz – „Trzynastka, część 6” ................................ 173
ROZDZIAŁ 12
Marek Dryjer – „Trzynasty schron” ............................................. 190
ROZDZIAŁ 13
Michał ‘Veron’ Tusz – „Trzynastka, epilog” ................................. 202
- -
2
- -
3
857158500.002.png
PROLOG
Monika 'Monkizz' Feluś – „Demolka”
Co to miało być? Moją głowę rozsadzał olbrzymi ból. W uszach słyszałem
dzwonienie o denerwująco wysokiej częstotliwości. Było mi strasznie gorąco, jak w
saunie. Do nosa wpychał się kurz i pył, tak że ciągle odczuwałem potrzebę kaszlu.
Grunt pod nogami był niestabilny, ruszał się przy każdej próbie ruchu niczym pokład
statku.
To, co się zdarzyło, było bezprecedensową sytuacją. Pierwszy raz w życiu
spotkało mnie coś takiego. Miałem nadzieję, że już nigdy nie będę przeżywał tego
ponownie.
Leżałem na podłodze, wciąż sucho kaszląc. Próbowałem otworzyć oczy, ale
oślepiało mnie niesamowicie jasne światło. Zacisnąłem powieki i ponownie
spróbowałem powoli otworzyć zmrużone oczy.
Jednocześnie ostrożnie przewróciłem się z boku na brzuch i opierając się na
łokciach usiłowałem się podnieść. Podłoga znów zafalowała, więc na chwilę
zamarłem.
Otworzyłem oczy, ale otaczająca mnie jasność nadal kłuła w oczy. Powoli
przyzwyczajałem się do oślepiającego światła. Stopniowo zacząłem odróżniać kontury
przedmiotów znajdujących się w pokoju.
Powoli stanąłem na nogach, z trudem utrzymując równowagę. Otrzepałem z
siebie grubą warstwę pyłu.
Moją głowę ponownie rozsadził potworny ból. Kaszląc, obróciłem się i
rozejrzałem.
Pokój był zdemolowany. Wielka szafa stojąca przy ścianie była rozbita na kilka
części, z których smutno zwisały ubrania. Na podłodze leżały grube drzazgi. Od strony
kuchni oświetlało ją jasne światło dnia.
– Jacek! – szepnąłem, szukając współlokatora. Spojrzałem na pokryty pyłem
tapczan. Spod skołtunionej kołdry wystawała zakurzona głowa.
– Jacek! – Podszedłem do niego. Nadal spał. Uspokoiło mnie to. Przespał całe to
zdarzenie. Szczęściarz.
Chciałem obejrzeć resztę mieszkania, ale kątem oka zobaczyłem pod łóżkiem
Jacka mokrą ciemną plamę. Serce we mnie zamarło. Podszedłem jeszcze bliżej i
wstrzymując oddech drżącą ręką uniosłem zwisający róg kołdry.
Krzyknąłem z przestrachem, gdy z ręki Jacka na podłogę wypadła butelka z
końcówką taniego wina.
– Chłopie... nie tak głośno, błagam... – jęknął Jacek poruszając się w
skołtunionej kołdrze, co uniosło w powietrze chmurę pyłu, od której zaczęliśmy
kaszleć.
– Jacek, coś się stało! – powiedziałem z przestrachem.
- -
4
Pokój wyglądał jak pobojowisko. Ponownie spojrzałem na szafę. Zaniepokoiło
mnie intensywne światło padające z kuchni na zdemolowany mebel. Okno w kuchni
nie było zbyt duże, a na noc je zasłanialiśmy, bo jakiś mądry inżynier wymyślił, żeby
umieścić latarnię tuż przy oknie naszego mieszkania. Nigdy nie wpadało w nie dużo
światła.
Stawiając kolejne kroki w kierunku kuchni usłyszałem za sobą zmęczony głos
Jacka, który chyba podnosił się już z łóżka.
– Tomek, co dostałeś z kombinatoryki u Koniecznego?
– Czwórkę – odpowiedziałem machinalnie.
– Pieprzony kujon – jęknął Jacek i kaszląc spadł z łóżka w kokonie z kołdry.
Podłoga pod moimi nogami zachwiała się. Wydawało mi się, że jestem na tyle
trzeźwy, że nie było to moim złudzeniem.
– Boże, co zrobiliśmy!? – zadałem cicho pytanie, widząc w jakim stanie jest
nasze mieszkanie.
– Nie pamiętasz już wczorajszej balangi?
– Pamiętam... – westchnąłem – trzeba było oblać zaliczenie.
– Co tu się stało? – Jacek zmienił ton. Widocznie zauważył nieziemski bałagan w
pokoju.
– Ty mi może odpowiesz?
– Chłopie... – Jacek złapał się za głowę. – Ktoś nam zdemolował mieszkanie!
– Wyobraź sobie, że zauważyłem – warknąłem.
– Ciekawe, jak wygląda reszta akademika.
Wszedłem do kuchni i zamarłem. Nogi się pode mną ugięły. Pospiesznie
znalazłem ręką oparcie. Serce waliło mi jak młot, a mimo to brakowało mi oddechu i
poczułem, że słabnę.
Nawet nie usłyszałem kroków Jacka. Usłyszałem tylko jego słaby drżący głos.
– Ja więcej z wami nie piję.
Przed nami rozciągał się panoramiczny widok na Ligotę i Piotrowice. Nie był to
widok z okna. Okna już nie było. Nie było wcale ściany. W całej kuchni zalegał gruz,
spod którego wyłaniały się fragmenty szafek, garnków i stołu.
– Myśmy to zmontowali? – Jacek pierwszy odzyskał głos.
Nie odpowiedziałem.
– Może nasi pobili się z polibudziakami?
Nadal milczałem.
– A Frędzel nie bawił się w swoim pokoju tymi swoimi wybuchowymi
odczynnikami?
Byłem za bardzo przejęty tym zadziwiającym widokiem. Widać było zniszczone
budynki wychylające się zza położonych płasko jak zapałki w pudełku drzew Parku
Zadole, gdzie jeszcze wczoraj poszliśmy zrobić mały „wstęp" do imprezy. Na
horyzoncie widać było osmalone, pozbawione dachów budynki Famuru,
przypominające połamane zęby olbrzyma. Tuż za nimi, rozciągając się w
nieskończoność, ziała czarna dziura. Nie było już Brynowa, Paderewy... Nie było
Katowic! Nie było nic!
- -
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin