Wanda Chotomska-pięciopsiaczki.docx

(19462 KB) Pobierz

Wanda Chotomska

Fundacja

ABCXXI

Cała Polska czyta dzieciom

 

Wanda Chotomska Pięciopsiaczki

Złota lista

Fundacja # •

ABCXXI

Cala Polska czyta dzieciom

© by Wanda Chotomska © by Wydawnictwo Literatura

Okładka i ilustracje: Aneta Krella-Moch Korekta: Małgorzata Gołąb

Wydanie V

w Wydawnictwie Literatura

ISBN 978-83-7672-098-2

Wydawnictwo Literatura, Łódź 2010 90-731 Łódź, ul. Wólczańska 19 handlowy@wyd-literatura.com.pl tel. (42) 630 23 81 faks (42) 632 30 24 www.wyd-literatura.com.pl

Druk i oprawa:

Łódzkie Zakłady Graficzne 90-019 Łódź, ul. Dowborczyków 18

 

Pierwsza strona książki przypomina drzwi.

Za tymi drzwiami mieszka cała rodzina: babcia, mama i tata,

Karol i Karolina; i psina - Balbina.

Balbina też należy do rodziny.

A teraz - otwórz drzwi, do tego mieszkania można wejść bez pukania.

PIĘCIOPSIACZKI

■ Balbina urodziła szczeniaki.

      Pięć! - przeliczył prędko Karol.

     Pięć! - zachwyciła się Karolina.

    A mnie się zdaje, że cztery i pół - zażartował tata. - To piąte jakieś takie małe...

     Małe, ale całe. Ty też byłeś mały, jak się urodziłeś, a teraz masz metr osiemdziesiąt - ofuknęła tatę babcia i pokazując szczeniaki leżące w koszu przy Balbinie, zaczęła wyjaśniać. Wyjaśnienia były do rymu, bo babcia oprócz tego, że była babcią, pisała jeszcze książki dla dzieci i układała wiersze.

Pierwszy urodził się ten czarny i kudłaty,

drugi - cały piegowaty,

trzeci - brązowy jak czekoladka,

czwarty - podobny do niedźwiadka,

a ta piąta to jest suczka,

na szarym końcu urodzona

i taka szara, jak myszka,

od głowy do ogona.

     Tata, jak się urodzi pięć jednocześnie, to są pięcioraczki, prawda? - upewnił się Karol, ale Karolina zaraz go poprawiła:

     Nie żadne raczki, tylko psiaczki. Nie widzisz, że to są pięciopsiaczki?

                      Pięciopsiaczki! - ucieszyli się babcia i tata.

       Bardzo to ładnie wymyśliłaś. Balbina spisała się na piątkę, a Karolina trafiła w dziesiątkę.

     To razem piętnaście! - podsumował głośno Karol, a mama, która właśnie wróciła z miasta i nie słyszała początku rozmowy, złapała się za głowę:

     Jezus, Maria, co wy mówicie, Balbina urodziła piętnaście szczeniaków naraz?

     Ależ nie - uspokoiła mamę Karolina. - Nie piętnaście i nie naraz, bo one się rodziły na raty.

1 zaczęła wyliczać na palcach:

Pierwszy - czarny kudłaty, drugi - cały piegowaty, trzeci - brązowy jak czekoladka, czwarty - podobny do niedźwiadka, a ta piąta to jest suczka...

      I bardzo proszę, żeby jej teraz dała spokój moja wnuczka - przerwała dalsze wyliczanie babcia. - Idźcie do swoich zajęć i zostawcie szczeniaki z Balbiną, a mnie z długopisem i maszyną do pisania.

Babcia zawsze wszystkie swoje wiersze-opo- wiadania pisała najpierw długopisem, a potem przepisywała je na maszynie.

     A o czym będziesz pisała? - zainteresowała się Karolina.

      Jak to o czym? Oczywiście o pięciopsiacz- kach. Może i mnie kiedyś pochwalą, żc spisałam się na piątkę? - uśmiechnęła się babcia.

I klawisze maszyny zaśpiewały wieczorem kołysankę dla pięciopsiaczków:

Zasnął czarny i kudłaty, zasnął cały piegowaty, śpi brązowa czekoladka, śpi podobny do niedźwiadka, i ta mała, szara suczka, którą lubi. moja wnuczka.

 

MYSZKA

Kiedy Karolina powiedziała w przedszkolu, że u niej w domu jest pięć małych piesków, gruby Robert zawołał na cały głos:

     Jeju, to u ciebie teraz jest całe psie przedszkole!

I wyszło z tego - psiedszkole, bo gruby Robert nie ma z przodu dwóch zębów. Mleczne mu akurat wleciały i bardzo niewyraźnie wymawia różne słowa.

Ale babcia mówi, że to nie jest jeszcze żadne psiedszkole, tylko psi żłobek. Do przedszkola nie chodzą oseski.

      Oseski? - dziwi się Karolina. - A co to są oseski?

Więc babcia wyjaśnia:

      Na takie maluchy, co ssą mleko, mówi się oseski. Ale jak chcesz, możemy na nie mówić - pięciossaczki.

       One mają już bardzo dużo nazw! - cieszy się Karolina. - Pięciopsiaczki, pięciossaczki, pies- ki-oseski. Tylko imion jeszcze nie mają...

      Na wszystko przyjdzie czas - obiecuje babcia. - Imiona też dostaną, a teraz najważniejsze, żeby się dobrze chow^ały.

       Nasza pani w przedszkolu też pytała, czy one się dobrze chowają - przypomniała sobie Karolina.

-1 co powiedziałaś?

        Że bardzo dobrze. Włażą pod Balbinę i tak się pod nią chowają, źe im tylko końce ogonków widać. O, popatrz, babciu, teraz też jeden ogonek wystaje...

      I jest to oczywiście ogonek po mleko - śmieje się babcia i tłumaczy Karolinie, że chować się

      to znaczy w tym wypadku coś zupełnie innego. Pani wychowawczyni chciała się dowiedzieć, czy psiaki są zdrowe i czy nie ma z nimi żadnych kłopotów.

A tu, niestety, kłopoty właśnie są. Balbina ma za mało pokarmu dla pięciorga dzieci i w ogonku po mleko zwyciężają najsilniejsze.

    Dużym to dobrze! - wzdycha Karolina i patrząc, jak psiaki przepychają się do mleka, powtarza za babcią:

Pcha się czarny i kudłaty, pcha się cały piegowaty, pcha się ten jak czekoladka i podobny do niedźwiadka.

A ta mała, szara suczka, co podobna jest do myszki, wcale dopchać się nie może, więc jej marsza grają kiszki...

Wzięła babcia szarą suczkę na ręce i kiwa głową:

      Oj, Myszko, Myszko, ciężkie życie, jak się ma tylu starszych braci!

    Pewnie - przytakuje Karolina. - Oni tej biednej Myszki wcale nie dopuszczą dojedzenia.

    A my nie dopuścimy do tego, żeby Myszka była głodna! - mówi babcia. - Będziemy ją kar-

 

 

mity z butelki. Przez smoczek oczywiście. Zaraz wszystko naszykuję.

I babcia wychodzi do kuchni, a Karolina, głaszcząc szare futerko Myszki, szepce jej prosto do mysiego ucha:

     Zaraz dostaniesz jedzenie. A imię już chyba dostałaś...

NIE BĘDZIE POWODZI

Babcia chodzi po całym domu z długopisem i z kartką papieru i pisze o pięciopsiaczkach nowy wiersz:

Piesek czarny i kudłaty schował się do huta taty...

     Ależ nie! - woła Karolina z przedpokoju. - Czarny wlazł pod dywan, a w bucie taty siedzi teraz piegowaty!

 

 

     Nie mogę tak szybko pisać — wzdycha babcia. - Brązowy jak czekoladka wylazł z koszyka i ogryza frędzle z ręczniką, niedźwiadek złapał filcowy kapeć i razem z kapciem wlazł pod kanapę, Myszka myszkuje w pokoju mamy, a my za nimi nie nadążamy!

     Jakbyśmy miały po cztery nogi, to też byśmy były takie ekspresowe - tłumaczy babci Karolina, ale babcia kręci głową:

      To ja już wolę nie być ekspresowa, tylko zwyczajna. Bo jakbym miała cztery nogi, to czym bym pisała wiersze? Nogą?

- Babcia nie nadąża z pisaniem, a ja ze sprzątaniem - wzdycha mama i pokazuje Karolinie

mnlrrc} ćri

 

 

     Masz ci los! Myszka zrobiła siusiu. I czarny kudłaty... I piegowaty... I brązowy jak czekoladka... I podobny do niedźwiadka...

 

Więc Karolina raz-dwa łapie ścierkę i pomaga mamie wycierać kałuże. Babcia też pomaga.

A potem, kiedy wszystkie trzy płuczą w łazience ścierki i myją ręce, Karolina mówi po cichu do babci:

     Ja wiem, one są okropne pięciosiusiaczki... Ale wiersza to może lepiej o tym nie pisz...

     Masz rację - zgadza się babcia, rozkładając na podłodze łazienki grubą warstwę gazet. - Nie będziemy zawstydzać pięciopsiaczków. Są jeszcze za małe, żeby wychodzić na dwór, więc musimy je nauczyć, żeby na razie załatwiały się tutaj, na gazetach. Bo wcale nie mam ochoty pisać o tym, jak uciekamy z domu łodzią przed grożącą nam powodzią.

      Nie bój się, babciu! - mówi Karolina stawiając Myszkę na gazecie. - Nie będzie żadnej powodzi. Pięciopsiaczki są bardzo zdolne i na pewno zrozumieją, o co chodzi. A Myszka najzdolniejsza. O, widzisz, babciu? Ona od razu zrozumiała!

DOBRE RĘCE

Pięciopsiaczki mają już sześć tygodni.

-Trzeba pomyśleć o tym, żeby je oddać wT dobre ręce - powiedziała mama, a Karol od raz...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin