Tajemne moce Bloom (c) WINXBLOGGER.CBA.PL DON'T COPY!.pdf

(246 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
Tajemne moce Bloom
Redaktor naczelny: Danuta Hernik
Tłumaczenie: Marzena Krzewicka
Redakcja: Wiesława Górska
Korekta: Beata Jagiełło, Alicja Chylińska
Sekretarz redakcji: Izabella Sieńko-Holewa
DTP: Robert Koziarz .
Wydawca: Media Service Zawada sp. z o.o.,
al. Stanów Zjednoczonych 51 04-028 Warszawa, tel. 022 810 65 79
dział reklamy:
Agnieszka Nieciengiewicz tel. 022 870 53 43 w. 125,
Monika Grygo • tel. 022 870 53 43 w. 143
Druk: Legra sp. z o.o.
Winx Club ™ © 2003-2007 Rainbow S.p.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Serię stworzył Iginio Straffi.
Spis treści
Rozdział 1
Niespodzianka
7
Rozdział 2
Spotkanie z Knutem
11
Rozdział 3
Mów tylko prawdę17
Rozdział 4
Kawałek dżinsu
19
Rozdział 5
Wyjaśnienia Stelli 21
Rozdział 6
Gdzie jest Alfea
25
Rozdział 7
Atak upiorów
31
Rozdział 8
Odsiecz z Czerwonej Fontanny
35
Rozdział 9
Walka ramię w ramię
37
Rozdział 10
Bloom się pakuje 41
Rozdział 11
Na własne oczy
43
Rozdział 12
Księżniczka Callisto
47
Rozdział 13
Pierwszy raz w Magix
57
Rozdział 14
Jest wspaniale!
61
Rozdział 15
Seniorki z Chmurnej Wieży
65
Rozdział 16
Knut w opałach
67
Rozdział 17
Będę wróżką
71
Rozdział 18
Pierwsze lekcje magii
75
Rozdział 19
Superpodłe zawody
81
Rozdział 20
Stroje wieczorowe .
83
Rozdział 21
Rajd po butikach
85
Rozdział 22
Najlepszy pomysł 87
Rozdział 23
Poprawki krawieckie
89
Rozdział 24
Spisek czarownic 91
Rozdział 25
Zaklęte prezenty
95
Rozdział 26
Atak na Bloom
99
Rozdział 27
Kradzież pierścienia
101
Rozdział 28
Lodowa trumna
105
Rozdział 29
Czarna kaczuszka 109
Rozdział 1
Niespodzianka
B loom nic nie widziała. Powoli posuwała się w ciemności. Mimo to nie czuła strachu. Była
podekscytowana.
- Już prawie - odezwał się tata. Nadal zakrywał dłońmi jej oczy.
Ostrożnie zeszła po stopniach frontowych schodów. Wstrzymała oddech. Jeśli przygotowana dla
niej niespodzianka czeka na zewnątrz, to może być tylko jedno. Przecież ojciec powiedział jej, że
dzięki prezentowi będzie mogła swobodnie poruszać się po Gardenii. Dziewczyna przygryzła dolną
wargę.
Na pewno ci się spodoba - powiedziała.
Jeszcze kilka stopni. Ojciec zdjął dłonie z jej powiek. Ciągle podekscytowana Bloom trzymała je
nadal mocno zaciśnięte. W końcu odetchnęła głęboko i otworzyła oczy. Oddech zamarł jej w gardle,
kiedy zobaczyła, co stoi na podjeździe przed domem. To wcale nie był nowy skuter, którego się
spodziewała, tylko zwykły czerwony rower.
Musiała jednak przyznać, że był to całkiem porządny rower. W umieszczonym z przodu koszu
znajdowały się owoce i świeżo ścięte kwiaty. No tak, ale nie był to skuter.
- Podoba ci się, prawda? - spytał tata, nerwowo poprawiając krawat.
Bloom spojrzała na Kiko. Szaro-biały króliczek chrząknął i z zadowoleniem skrzywił nosek.
Wyglądało na to, że pojazd przypadł mu do gustu. Pomyślała, że powinna brać z niego przykład.
Przecież nie chciała zranić rodziców. Ostatecznie na razie niech będzie rower... Może za rok...
- Jest wspaniały.
Pragnęła, by zabrzmiało to szczerze. Odsunęła kosmyk rudych włosów opadających na twarz.
- Dzięki!
Podeszła bliżej i przyjrzała się rowerowi.
- Widzisz - odezwał się tata. Nie wiedziała, co powiedzieć.
- Nie sądzę - wyszeptała matka. - Chyba oczekiwała czegoś bardziej wyrafinowanego.
- Roweru z szybkościomierzem?
- Skutera, Mike.
- Ależ skutery są niebezpieczne, poza tym drogie.
Bloom westchnęła. Udawała, że nie słyszy rozmowy rodziców. Podniosła Kiko i usadowiła go w
koszyku. Rodzice wrócili do domu.
- Spróbujemy odłożyć trochę pieniędzy - usłyszała jeszcze, co mówi mama. - Może w następnym
roku kupimy jej skuter.
Kiedy zniknęli we wnętrzu domu, Bloom wspięła się na siodełko i wyjechała z podjazdu.
Skręciła w prawo i ruszyła w stronę parku.
- Tata nigdy się nie zmieni, Kiko - powiedziała do króliczka. - Mam już prawie szesnaście lat, ale
nie dostanę nic szybszego od roweru.
Królik chyba nie miał nic przeciwko temu. Opierał się przednimi łapkami o koszyk, a jego
cieniutkie wąsiki i długie uszka powiewały na wietrze.
Bloom wiedziała, że powinna być wdzięczna za prezent. Rodzice nie mieli zbyt dużo pieniędzy,
a przecież nawet zwykły rower nie był tani. Z drugiej jednak strony nie mogła zapomnieć o
wymarzonym skuterze. Postanowiła jednak, że przestanie zachowywać się jak rozkapryszony
bachor i doceni ich starania.
Było to trudne, bo rower stał się ukoronowaniem całego pasma rozczarowań, które ją ostatnio
spotykały. Był pierwszy dzień wakacji i wszyscy, którzy się liczyli, pojechali na szkolną wycieczkę
na Florydę.
- Ale nie ja - powiedziała do siebie. - Ja tkwię w Gardenii i jeżdżę na rowerze.
Postanowiła wziąć się w garść.
- No, dobrze - zwróciła się do Kiko. - Podobno w zabawie liczy się nie to, gdzie jesteś, ale kim
jesteś. A to oznacza, że my również będziemy się świetnie bawić.
Zatrzymała się i przypięła rower do stojaka. Wyjęła Kiko z koszyka i delikatnie postawiła go na
ziemi. Królik pobiegł w kierunku drzew.
- Poszukaj żołędzia, to ci go będę rzucać - zawołała za nim.
Kiedy zwierzak zniknął w gęstwinie, wyjęła z koszyka jabłko i usiadła pod drzewem. Ugryzła owoc
i pogrążyła się w swojej ulubionej czynności - marzeniach na jawie.
Uwielbiała wyobrażać sobie, że trafia do zaczarowanych królestw, w których latają smoki,
galopują jednorożce, a wróżki rzucają cudowne zaklęcia. W tamtych królestwach nie była zwykłą
Bloom Peters, która samotnie spędza lato w mieście. Wyobrażała sobie, że jest piękną czarodziejką-
księżniczką, walczy ze złem dzięki swym magicznym zdolnościom i poznaje cudowne miejsca.
Nagle powróciła do rzeczywistości. Królik, głośno chrząkając, wybiegł spomiędzy drzew.
Przybiegł co sił w łapkach i zaczął tulić się do jej nóg.
- O co chodzi, Kiko? - spytała. - Czyżbyś znów przestraszył się jakiejś wiewiórki?
Zwierzak jeszcze mocniej przytulił się do jej nogi, a potem rzucił się w stronę drzew.
Najwyraźniej coś go przestraszyło. Bloom postanowiła to sprawdzić. Rzuciła jabłko, wstała i
ruszyła za nim.
Kiko biegł krętą drogą, która kończyła się na niewielkiej polanie. Wskoczył na ścięty pniak.
Bloom podbiegła do sąsiedniego drzewa i wyjrzała zza jego grubego pnia. Ciężko dyszała, a serce
waliło jej jak oszalałe. Nie mogła uwierzyć w to, co ujrzała!
Zgłoś jeśli naruszono regulamin