ROBIN BRIDGES
tom pierwszy trylogii o ‘Katerinie tłumaczyła
Karolina Majcher fabryka słów Lublin
Lato roku 1880, Petersburg, Rosja
Gałęzie i korzenie drzewa genealogicznego naszej rodziny sięgają poprzez całą Europę, od Francji do Rosji, od Danii do Grecji, a także ku kilku pomniejszym królestwom i księstwom, które zniknęły z map równie szybko, jak się pojawiły. Nasze drzewo splątane jest z wieloma innymi drzewami królewskich rodów i, podobnie jak większość roślin w owym mrocznym lesie, skażone złem.
Gdy miałam siedem lat, zakradłam się pewnego razu do czerwonozłotej bawialni Maman i skryłam się za jedną z sof w stylu Ludwika szesnastego, by obserwować seans. Maman i jej przyjaciele nieustannie próbowali przyzywać dusze krewnych lub duchy sławnych ludzi, gdyż w owym czasie było to niezwykle modne wśród arystokracji. Nie wiem, czyjego ducha wezwali, ale tamtej nocy w pokoju zapanował nagły chłód i zgasły wszystkie świece. Moja letnia koszulka nocna nie dawała mi ani odrobiny ciepła. W złoconym włoskim lustrze wiszącym nad kominkiem pojawiła się smutna kobieta w bieli. Powiedziała Maman, że ta nigdy nie będzie miała wnuków.
Po raz pierwszy w życiu zobaczyłam, by mama tak zbladła. Ręce zaczęły jej drżeć, jedna z pozostałych kobiet - przypuszczam, że moja ciotka - krzyknęła i zemdlała.
To wszystko zasmuciło Maman do tego stopnia, że zapragnęłam sama przywołać kobietę w bieli, by mogła powiedzieć Maman coś przyjemniejszego. Wybiegłam do ogrodu, stanęłam pod krzakiem bzu, zamknęłam oczy i zaczęłam recytować te same bezsensowne słowa, które wcześniej nuciła Maman. Znów owiał mnie zimny,...
cxzFTW