Meissner Janusz - TRZY DIAMENTY-compact-version.doc

(11610 KB) Pobierz

 

 

 

 

 

Janusz Meissner

 

 

 

 

 

 

 

TRZY DIAMENTY

              -               64-

 


 

 

 

 

Ta książka przeznaczona jest dla Ciebie, młody Czytelniku. Mamy nadzieję, że sięgniesz do kolejnych tomów tej serii rozpoznasz ją łatwo po jednolitej szacie graficznej.

Wybierać będziemy do tej serii książki szczególnie wartościowe i popularne; zabawne i poważne; takie, które się czyta „jednym tchem", i takie, które czytamy powoli, smakując ich urodę.

Słowem będą to książki bardzo różne, lecz łączy je jedno, zostały napisane w Ludowej Polsce.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Przedruk z :

 

 

Państwowe Wydawnictwo „Iskry" Warszawa

Okładka: Zbigniew Rychlicki

Układ typograficzny: Józef Worytkiewicz

Fotografia autora: Mieczysław Ryś

© Copyright by Janusz Meissner Warszawa 1956

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Posłowie

 

 

Z książkami Janusza Meissnera zaznajomiło się już kilka pokoleń czytelników w naszym kraju. Należy on do pisarzy, których twórczość cieszyła się zawsze, i cieszy po dziś dzień, ogromną popularnością.

Po jego książki sięgają przede wszystkim młodzi czytelnicy, ale w zasadzie, kto za młodu rozsmakował się w prozie Meissnera, pozostaje jej wierny na zawsze.

Janusz Meissner był jednym z pierwszych polskich pilotów, jak sam pisze, uczestnikiem „romantycznej epoki" polskiego lotnictwa. Jego literacka przygoda rozpoczęła się w 1927 roku. Życie pełne i ciekawe dostarczyło autorowi  wielu tematów, które wykorzystał potem w swoich książkach.

Dzięki lekturze „Trzech diamentów" poznamy sympatycznego bohatera – Bolka Szarego, który po wielu wysiłkach zdobywa upragnioną nagrodę pilotów szybowcowych.


 

 

Rozdział pierwszy

 

 

 

 

 

Żurawie nad Polichną

 

 

 

 

 

 

Śmiało! Nic j się, nic ci nie grozi powiedział Szary do Żurawia*. Mówił łgłosem, wiedząc doskonale, że co najmniej w promieniu kilometra nie ma nikogo, kto by go mógł uyszeć, a jednak mimo woli obejrzał się.

Potem łagodnie, lecz stanowczo skontrowstery, a gdy szybowiec posłusznie podniósł s z za...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin