Tajna baza w Nowej Szwabii 5.doc

(444 KB) Pobierz
Tajna baza w Nowej Szwabii (

Tajna baza w Nowej Szwabii (?) cz.5

Kategorie: HISTORIA, Tajne stowarzyszenia, Teoria konspiracji
Tagi: Antarktyda, Richard Evelyn Byrd, Teoria konspiracji, Thule, Vril

Historia rzekomej niemieckiej bazy na Antarktydzie, jest tak niesamowita, że wielu ludzi uznaje ją za wytwór fantazji. Tymczasem naprawdę trudno jest znaleźć inny powód do największej w historii Antarktydy ekspedycji wojskowej, jaka miała miejsce w latach 1946-47 i znana była pod nazwą „Operation Highjump”. Operacją tą dowodził admirał Richard E. Byrd i do dziś tajemnicą jest powód jaki skłonił Amerykanów do posłania na burzliwe wody Antarktyki, tak dużego zespołu okrętów wojennych tuż po oficjalnym zakończeniu wojny.

Wiadomo jedynie, że prezydent Harry Truman chciał w ostatniej chwili zatrzymać wyprawę, ale został przekonany przez swoich doradców wojskowych co do jej konieczności. Amerykańska flotylla osiągnęła wybrzeża Antarktydy 15 stycznia 1947 roku, by powrócić tam już w lutym 1947. W jej skład wchodziło 13 okrętów (w tym niewielki lotniskowiec) i wzięło w niej udział 4700 ludzi. Jeden z samolotów wyprawy miał odnaleźć tereny wolne od lodu, pełne błękitnych jezior i brązowych wzgórz. Przypominało to Shangri-La o której wspominał admirał Dönitz.

Po zakończeniu operacji Highjump, na jej temat krążyło wiele plotek, mających wskazać na prawdziwe cele. Panowała opinia, że USA chce zdobyć dla siebie nowe terytorium na Antarktydzie, plotki głosiły o olbrzymich złożach uranu a także o tym, że Amerykanie chcą stworzyć na Antarktydzie poligon atomowy. Jednak najczęściej powtarzana plotka mówiła, że Amerykanie popłynęli na Antarktydę by zakończyć to, co rozpoczęli Anglicy i ostatecznie wykurzyć nazistów z szóstego kontynentu.

Oficjalnym powodem przeprowadzenia operacji Highjump miały być testy nowych materiałów w ekstremalnych warunkach polarnych a także sprawdzenie możliwości zbudowania amerykańskiej stacji polarnej na terenie Antarktydy. Nigdy nie wyjaśniono dlaczego do testowania nowych materiałów posłano tak poważne siły mogące przetrwać w morzu przez 8 miesięcy. Mimo to flotylla wróciła już po 8 tygodniach. Nie wyjaśniono także dlaczego admirał Byrd osobiście dokonywał przelotów nad Nową Szwabią. Na koniec nie wyjaśniono również dostatecznie strat w ludziach, jakie poniesiono podczas wyprawy. Wspominano jedynie o wypadku lotniczym i eksplozjach na okrętach. Podczas wyprawy wykonano ponad 70 tys. fotografii wybrzeża, ale nigdy nie oznaczono ich w sposób, dzięki któremu można by było złożyć je w jedną całość, by móc zobaczyć duży fragment antarktydzkiego wybrzeża.

Taka masa rozmaitych wątpliwości i brak konkretnych odpowiedzi wskazuje na dużą wagę jaką przykładano do tego co działo się na Antarktydzie. Jakby tego było mało admirał Byrd w wywiadzie udzielonym reporterowi Lee van Atta dla chilijskiej gazety El Mercurio ostrzegł przed możliwością ataku z regionu Antarktydy! Admirał Byrd wspomniał także o pojazdach lotniczych przeciwnika, które poruszały się z niezwykłą prędkością i daleko przewyższały to, czym dysponowali Amerykanie. Admirał po powrocie do Stanów odbył w Pentagonie 7-godzinną rozmowę, a wszystkie informacje na temat Operacji Highjump zostały utajnione. Wkrótce potem admirał Byrd przeszedł w stan spoczynku, by ostatecznie w 1957 roku, zakończyć swe życie. Admirał zmarł podczas snu i niektórzy podejrzewają, że został zamordowany.

Imię admirała jeszcze raz wzbudziło emocje wśród wszystkich interesujących się losami niemieckiej bazy na Antarktydzie, gdy w latach 70-tych ukazał się jego rzekomy pamiętnik. Opisuje on w nim wejście do wnętrza Ziemi, stada mamutów w tajdze rosnącej na Antarktydzie, a także ludzi którzy ją zamieszkiwali, latali latającymi spodkami i mówili z silnym niemieckim akcentem. Pamiętnik admirała Byrda został w większości uznany za kompletną ściemę.

Dziś historię o niemieckiej bazie w Nowej Szwabii traktuje się raczej z przymrużeniem oka, mimo, że prawdopodobieństwo jej istnienia jest bardzo wysokie. Olbrzymie, puste przestrzenie pod lodami Antarktydy z pewnością istnieją, wyżłobione przez ciepło pochodzące ze źródeł geotermalnych.. Dowodem na to jest choćby potężne jezioro Wostok, które jest w stanie płynnym mimo, że przykrywa je 4 km. warstwa lodu. W Antarktyce znaleziono także wirusa, przy którym ludzki, ale i zwierzęcy system immunologiczny jest bezbronny. Wiele wskazuje na to, że wirus został stworzony sztucznie a na Antarktydzie ktoś prowadził bliżej nieznane testy. Niemcy przyznały sobie także olbrzymią część szóstego kontynentu i nie robiłyby tego, gdyby im na tym kawałku lodu nie zależało. Na wodach Antarktydy, spostrzeżono wiele niemieckich okrętów podwodnych a dostępu do Nowej Szwabii pilnowały niemieckie pancerniki kieszonkowe. Wyraźnie więc zależało Niemcom na tym terenie – aż za bardzo, jak na położony na końcu świata, lodowaty i nieużyteczny kawałek ziemi. Co sprawiło, że Niemcy zapałali do Antarktydy taką pasją?

Być może odpowiedź na to pytanie, da również odpowiedź na to, dlaczego Niemcy zdecydowały się – będąc u szczytu potęgi gospodarczej – na samobójstwo i rzuciły się samotnie do gardła całemu światu? Niemcy są praktycznym narodem i mogły się spodziewać jaki będzie końcowy wynik takiej wojny. Być może więc ten wynik, nie miał dla Niemiec żadnego znaczenia i był tylko przykrywką lub zasłoną dymną?

Obiecałem na zakończenie tej historii jeszcze jeden twist i oto on. Niemcy dokonując wielu osiągnięć naukowych być może znaleźli i zrozumieli zasadę na jakiej resetuje Ziemię Planeta X. Wiedzieli, że weszliśmy w czas kalijugi i że dopiero po nim nastąpi kolejny „złoty wiek”. Stowarzyszenie Thule nieustannie przeczesywało świat w poszukiwaniu tajemnej wiedzy i historycznych artefaktów. Szukając mitycznej Agharty natrafiono na Antarktydzie na sieć gigantycznych jaskiń pod lodem, w których można było złożyć nie tylko bazę, ale może nawet całe miasto. Takie miejsce było idealne do przetrwania rasy aryjskiej, która jak Vril wyłoniłaby się z ziemskich czeluści by zacząć cywilizację na nowo. Tym jednak razem pod niemieckim przewodem. W jaki sposób, dyskretnie i bez wzbudzania czyjejś uwagi przewieźć miliony ton sprzętu, materiałów budowlanych a także setki tysięcy ludzi? Wojna światowa jest doskonałą przykrywką. Nie szuka wówczas brakujących ludzi, a niewielu zastanawia się co słychać w lodach Antarktydy. Zabite miliony Niemców nie miały znaczenia, bo i tak nie można ich było uratować. Dlatego dziś, gdy zastanawiamy się jak przetrwać odwiedziny Planety X, być może gdzieś pod lodami Antarktydy istnieje grupa ludzi, która nie może doczekać się jej nadejścia.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin