03 Julie Kenner - Spełnij mnie.docx

(270 KB) Pobierz

Rozdział 1.

Strach wyszarpuje mnie z głębokiego snu. Siedzę wyprostowana w pokoju, owiana siwizną, wyciszone zielone światło budzika pokazuje, że już po północy. Wstrzymuje oddech, oczy mam szeroko otwarte, ale nic nie widzę. Pozostałości po zapomnianym koszmarze pędzą przeze mnie niczym widmo w płaszczu, wystarczająco silne aby wypełnić mnie przerażeniem. Ale jednak tak nieistotne, że paruje jak mgła, gdy próbuję je pojąć.

Tak naprawdę, to nie wiem, co mnie tak przestraszyło. Wiem na pewno, że jestem sama i przerażona.

Sama?

Przekręcam się szybko na łóżku, przesuwając swoje ciało na prawą stronę. Ale już palcami czuję, że nie ma go tam.

Mogłam usnąć w ramionach Damiana, ale znowu obudziłam się sama.

Przynajmniej wiem, jakie jest źródło mojego koszmaru. To taki sam strach jakiemu musiałam stawiać czoła przez ostatnie dni i noce. Strach, który staram się ukryć za plastikowym uśmiechem , siedząc między dniami spędzonymi z Damienem i tymi spędzonymi bez niego, jak jego adwokat przechodząc od szczegółu do szczegółu jego obrony. Jak wyjaśniają procedury wewnętrzne w procesie o morderstwo w prawie niemieckim. Jak praktycznie błagali go, by rzucił odrobinę światła na ciemne zakamarki swego dzieciństwa, ponieważ wiedzą, tak samo jak ja, że te sekrety są jego wybawieniem.

Ale Damien pozostaje niemy na ich błagania, a ja jestem wręcz skulona wszechogarniającym mnie strachem, że mogę go stracić. Że mi go zabiorą. 

Ale to nie tylko strach. Walczę również z przeklętą, przytłaczającą i wywołującą panikę niewiedzą, że nic do cholery nie mogę zrobić. Nic, tylko czekać, obserwować i mieć nadzieję. 

Ale nie lubię czekania, i nigdy nie pokładałam wiarę w nadzieję. To kuzyni losu i oba są zbyt bystre jak na mój gust. To czego pragnę to akcja, ale jedynym, który może zacząć działać jest Damien, a on stanowczo odmawia. 

A to, jak mi się wydaje, jest najgorszym z układów. Dlatego, że rozumiem motywy i powody jego milczenia, nie mogę stłumić egoistycznej iskry gniewu. Ponieważ u podstaw tego wszystkiego, nie tylko Damien jest stracony. Ja też. Do cholery, my. 

Mamy bardzo mało czasu. Jego proces rozpocznie się zaledwie za kilka godzin i dopóki nie zmieni zdania o swojej obronie, bardzo prawdopodobne jest że stracę tego mężczyznę. Wciskam moje powieki, próbując zatrzymać łzy. Mogę przesunąć strach z powrotem, ale mój gniew jest niczym żywa istota i obawiam się, że wybuchnie nie bacząc na to, jak bardzo będę chciała go stłumić. Zresztą, obawiam się, że tłumienie go wywoła ogromną eksplozje, tym bardziej brutalną.

Kiedy akt oskarżenia nadszedł, Damien próbował mnie odepchnąć wierząc, że w ten sposób mnie ochroni. Ale mylił się, dlatego przebyłam całą drogę do Niemiec żeby mu o tym powiedzieć. Jestem tu od ponad trzech tygodni i nie było dnia, kiedy bym żałowała przyjazdu. Nie wątpię, że to co powiedział w progu jego domu jest prawdą – on mnie kocha.

Ale ta wiedza nie łagodzi uczucia rosnącego we mnie. Niepokój, który jest szczególnie odczuwalny w nocy, kiedy budzę się sama i wiem, że on zwrócił się o pomoc do samotności i butelki szkockiej, choć ja chcę go w swoich ramionach. On mnie kocha, tak. Ale w tym samym czasie obawiam się, że mnie po raz kolejny odpycha. Nie wielkimi krokami, ale tymi małymi.

Cóż, pieprzyć to.

Wstaje z łóżka. Jestem naga i schylam się po białą szatę Hotelu Keminski. Damian zdjął go z moich ramion po wspólnym prysznicu ostatniej nocy, a ja zostawiłam go tam, gdzie upadł tworząc miękki stos bawełny obok łóżka.

Przepaska to już inna historia, i powinnam przekopać wymięte arkusze żeby ją znaleźć. Seks z Damienem zawsze jest intensywny, ale z każdą chwilą jaka zbliżała nas do procesu, był bardziej dziki,  silniejszy, tak jakby przez kontrolowanie mnie Damien mógł skontrolować wynik.

Bezczynnie pocieram nadgarstki. Nie mają żadnych znaków, ale tylko dlatego, że Damien jest ostrożny. Nie mogę tego samego powiedzieć o moim tyłku, który wciąż drży od dotyku jego dłoni na mojej skórze. Lubię to – zarówno to utrzymujące się ukłucie jak i wiedzę, że potrzebuje mojego poddania się tak bardzo jak potrzebę dania mu siebie.

Znajduję przepaskę od szlafroka koło nóżek od łóżka. Ostatniej nocy, związywała moje nadgarstki za moimi plecami. Teraz, przewiązuje go wokół mojej talii mocno, rozkoszując się luksusowym komfortem po gwałtownym przebudzeniu. Sam pokój jest równie kojący, a każdy szczegół perfekcyjny. Każdy kawałek polerowanego drewna, każdy malutka ozdóbka i  dodatki są przemyślane. Teraz, jednakże, jestem obojętna na wdzięki tego pomieszczenia. Jedyne czego pragnę to znaleźć Damiena. 

Sypialnia łączy ponadgabarytową garderobę i oszałamiającą łazienkę. Sprawdzam krótko oba pomieszczenia, choć nie spodziewam się go tu znaleźć, kontynuując poszukiwania w salonie. Przestrzeń jest duża, a także dobrze wyposażona w wygodne siedzenia i okrągły stół, który pokryty jest teraz powłoką referatów i folderów reprezentujących zarówno firmy, które Damien ma zamiar uruchomić pomimo zapadających się naszych usług na całym świecie i różnych dokumentów prawnych, które adwokat Damiena, Charles Maynard zarządził my przestudiować. 

Zostawiłam szatę tu gdzie stoję i wyciągnęłam się nad przepięknym malarstwo iluzjonistycznym, które Damien nonszalancko rzucił przez ramię krzesła po odebraniu mi go poprzedniej nocy. Spędziliśmy kilka godzin uciekając przez rzeczywistością robiąc zakupy na słynnej ulicy w Monachium, Maximilianstrasse, gdzie nabyłam tyle butów i sukienek, że mogłam otworzyć własny butik.

Przeczesałam włosy palcami przechodząc z pokoju do telefonu przy barze. Zmuszam się by nie iść do łazienki, wystroić i odświeżyć makijaż, który na pewno można by było zdrapać. To trudniejsze niż się wydaje, mantra, że pani nie wychodzi „niegotowa” była wbijana do mojej głowy od urodzenia. Ale z Damienem przy moim boku no nie ma znaczenia, teraz bardziej interesuje mnie znalezienie, niż nakładanie świeżej szminki.

Podnoszę słuchawkę i wybieram zero. Niemal natychmiast słyszę głos  po drugiej stronie. „Dobry wieczór, Panno Fairchild.”

„Czy on jest w barze?: Nie trzeba wyjaśniać, kim jest „on”.

„Jest.” Czy mam podać telefon do stolika?”

„Nie, wszystko w porządku. Przyjdę na dół.”

„Dobrze. Czy mogę coś jeszcze co mogę zrobić?”

„Nie, dziękuję. „ mam zamiar się rozłączyć, kiedy zdaję sobie sprawę, że jednak jest coś takiego. „Poczekaj.” Złapałam go zanim się rozłączył, a następnie przy jego pomocy z moim planem, postaram się odciągnąć Damiena od swoich demonów.

Pomimo wieku budynku i eleganckiego wnętrza, hotel oferuje nowoczesne urządzone pokoje, a ja poczułam się w tych murach, jak w domu.  Z niecierpliwością czekam na windę, a następnie jeszcze bardziej zniecierpliwiona kiedy jestem w windzie. Zejście zdaje się trwać wieczność, ale gdy w końcu otwieram drzwi do bogato urządzonego lobby, zmierzam prosto do baru w starym angielskim stylu.

Pomimo później godziny w niedziele, bar Jahreszeiten tętni życiem.  Kobieta stojąca przy pianinie śpiewa cicho do zebranego tłumu. Ledwo zwracam na nią uwagę. Nie spodziewam się znaleźć Damiena wśród słuchaczy. 

Zamiast tego, wędruję przez ten las i czerwone skórzane wnętrze, odrzucając pomoc kelnera, który chce znaleźć dla mnie miejsce. Zatrzymuję się na chwile, stoją bezczynnie obok blond kobiety w moim wieku, która popija szampana i śmieje się z mężczyzną, który mógłby być jej ojcem, ale założę się, że nim nie jest. 

Odwracam się powoli, spoglądając na pomieszczenie w jakim się znajduję. Damien nie jest w grupie osób zebranych wokół pianina, nie siedzi również przy barze. Nie siedzi też na żadnego z czerwonych skórzanych foteli, które są równomiernie rozmieszczone wokół stołów. 

Zaczynam się martwić, że może opuścił to miejsce, kiedy ja tu zmierzałam. Wtedy zrobiłam krok w lewo i  uświadomiłam sobie, że to, co uważałam za solidny mur jest w rzeczywistości złudzeniem tworzonym przez filar. Teraz widzę pozostałą część  pomieszczenia, w tym skaczące płomienie w kominku na przeciwnej stronie ściany. Jest tam mały miłosny zakątek i dwa krzesła wokół paleniska. I tak, tam jest Damien.

Od razu wypuściłam powietrze,  ulżyło mi i prawie nie skorzystałam z ramienia blondynki do podtrzymania siebie. Damien siedzi na jednym z foteli, plecami do pokoju, jakby stał w płomieniach. Jego ramiona są szerokie i proste., jakby mogły udźwignąć ciężar świata.  Mam nadzieje, że jednak nie będą musiały tego robić. 

Zbliżam się do niego, dźwięk mojego podejścia jest stłumiony zarówno przez gruby dywan i hałas rozmów. Wstrzymuję się kilka kroków za nim, już czując znajome przyciąganie, którego doświadczam za każdym razem kiedy jestem blisko Damiena.  Piosenkarka nuci teraz „Since I Fell For You”, jej głos przebija się ostro i wyraźnie przez pokój. Jej głos jest tak żałosny, że obawiam się, że jest w stanie rozpętać powódź łez wraz z wszystkimi stresami z ostatnich kilku tygodni.

Nie.  Jestem tu aby zapewnić Damienowi komfort, a nie na odwrót. Zmierzam do niego nową determinacją. Kiedy w końcu docieram do niego i kładę rękę na jego ramieniu schylając się, moje wargi lekko muskają jego ucho.  „Czy to impreza prywatna, czy może ktoś dołączyć?”.

Słyszałam zamiast widzieć jego uśmiech. „Zależy od tego, kto pyta.” Nie odwraca się twarzą do mnie, ale podnosi rękę, prowadzi mnie delikatnie wokół krzesła dopóki nie stoję przed nim. Znam każdą linię na jego twarzy. Każdy kąt, każdy łuk. Znam jego usta, jego wyrażenia. Mogę zamknąć swoje oczy i wyobrazić go sobie, ciemny z pragnienia, jasny z uśmiechu. Muszę jedynie patrzeć na jego włosy w kolorze wieczoru, miękkie grube loki pomiędzy moimi palcami. Nie ma w nim nic, czego bym nie znała, a jednak każde spojrzenie na niego uderza mnie prądem, rozbrzmiewa we mnie z wystarczająco dużą mocą, aby powalić mnie na kolana. 

Empirycznie, jest wspaniały. Ale to nie jest tylko jego wygląd, który przytłacza. To jego cały pakiet. Moc, pewność siebie, zmysłowość głębokich kości, którymi nie może wstrząsnąć nawet jakbym się bardzo postarała. 

„Damien,” wyszeptałam, ponieważ nie mogę dłużej czekać by poczuć jego imię w moich ustach.

We szerokie, spektakularne usta wykrzywiły się w lekki uśmiech.  Szarpnął mnie za rękę, wciągając mnie na kolana. Jego uda są jędrne i wysportowane, usadawiam się na nich chętnie, ale nie opieram się o niego. Chcę siedzieć i widzieć jego twarz.

„Chcesz o tym porozmawiać?” wiem jaka będzie odpowiedź, i wstrzymuję powietrze modląc się, żebym była w błędzie.

„Nie,” odpowiedział, „Chcę Cię tylko trzymać.”

Uśmiecham się na brzmienie tych słodko  romantycznych słów, nie pozwalając mu zobaczyć, jak bardzo mnie wyluzował. Potrzebuje jego dotyku, ale tego człowieka bardziej.

Potarłam jego policzek. Nie golił się od wczoraj, zarost jest szorstki kiedy pocieram o niego ręką. Myśl o naszym związku huczy we mnie, a przez pierś czuję nierównomierny oddech. Czy kiedyś przyjdzie taki czas, kiedy będę mogła być blisko niego bez tęsknoty za nim? Bez pragnienia dotyku jego skóry zamiast mojej?

To nawet nie jest seksualna tęsknota – nie całkowicie, w każdym razie. To jakby moje przetrwanie zależało od niego, ponieważ jeśli mamy dwie połówki całości, jedna nie może przetrwać bez drugiej.

Z Damienem, jestem szczęśliwsza niż kiedykolwiek byłam. Ale w tym samym czasie, jest bardziej przygnębiona. Ponieważ teraz szczerze rozumiem co to strach.

Wymuszam uśmiech, ponieważ  jedyną rzeczą jakiej nie zrobię to pokazanie Damienowi , jak bardzo jestem przerażona tym, że mogę go stracić. To bez znaczenia; Damien zna mnie tak samo dobrze jak ja jego. 

„Boisz się,” mówi,  i smutek malujący się na jego twarzy jest wystarczający by mnie stopić. „Jesteś jedyną osobą na tym świecie, której bólu nie mogę znieść, a ja jestem tym, który wkłada ten strach w Twoje oczy.”

„Nie,” mówię. „Wcale się nie boję.”

„Kłamczucha,” mówi delikatnie.

„Zapomniałeś, że widziałam Cię w akcji Damienie Stark. Jesteś cholernie silny. Nie mogę Cię trzymać. Może nie zdają sobie z tego sprawy, ale ja tak. Wyjdziesz z tego. Wrócisz do domu jako wolny człowiek. Nie ma innej drogi na zakończenie tego.” Powiedziałam to by również uwierzyć w te słowa. Ale ma rację. Jestem straszliwie przerażona.

Damien, oczywiście, widzi moje ściemnianie. Delikatnie, wkłada kosmyk włosów za ucho. „Należy się ‘bać. To pewien rodzaj sprawy, do którego prokuratorzy aż się ślinią.”

„Ale miałeś tylko 14 lat,” mówię. „I nie zabiłeś Merle Richter.” Wciąż nie rozumiem dlaczego sąd zdecydował sądzić Damiena jako dorosłego człowieka. Wiem tylko, że to była walka, w której drużyna Damiena przegrała.

Jego twarz ciemnieje. „Prawda jest plastyczna, a idąc do Sali rozpraw, prawdą jest to co powie sąd.”

„Wtedy należy upewnić się, że sędziowie znają prawdę.. Cholera, Damien, nie zabiłeś go. Ale nawet gdybyś, to zaistniały okoliczności łagodzące. „ Dopiero niedawno Damien powiedział mi, co się stało. On i Richter walczyli, a kiedy Richter spadł, Damien powtrzymał się od zrobienia kroku do przodu, aby pomóc trenerowi, który wykorzystywał go przez tyle lat.

„Oh, Nikki.” Przyciąga mnie do siebie, krążąc ręką po mojej talii i przesuwają mnie po swoich kolanach tak szybko, że ciężko oddychać. „Wiesz, że nie mogę zrobić tego, o co prosisz.”

„Ja nie proszę o nic,” mówię, ale słowa brzmią krucho, bo oczywiście proszę. A niech to piekło, błagam. I Damien cholernie dobrze o ty wie, a jednak zaprzecza mi.

Złość wybucha we nie, ale zanim eksploduje, Damien przytyka swoje usta do moich. Pocałunek jest głęboki i surowy, pochłaniający wszystko, a  pragnienie kwitnie we mnie. To nie kasuje mojej złości czy strachu, ale łagodzi je, a ja przesuwam się bliżej do niego z nadzieją, że nigdy nie będę pozbawiona bezpieczeństwa, jakie dają mi te ramiona. Jego ciało napina się pod moim, wybrzuszenie jego erekcji spod jeansów drażni mnie, przesuwam się coraz to bliżej, pogłębiając pocałunek i pragnąc byśmy znaleźli się teraz w naszym apartamencie, a nie bardzo publicznym barze. 

Po chwili, odsuwam się, łapiąc oddech. „Kocham Cię,” mówię.

„Wiem,” odpowiada, i choć czekam na odwzajemnienie tych słów, to nie nadchodzi. Moje serce skręca się trochę, ale zmuszam się do uśmiechu. Pokazałam kawałek uśmiechu, który pokazuje publicznie, ale nie Damienowi.

Mówię sobie, że jest po prostu zmęczony, ale tak naprawdę nie wierzę w to. Damien Stark nie robi nic bez celu. I choć jest to niemożliwe, aby wedrzeć się w jego głowę, znam go na tyle dobrze, aby odgadnąć jego motywację i właśnie dlatego chcę skoczyć na równe nogi i zacząć krzyczeć. Chcę prosić go, by mnie nie odpychał. Chce krzyczeć, że  rozumiem, że próbuje mnie chronić ponieważ wie, że może przegrać proces. Ze może zostać zabrany ode mnie. Ale do cholery z tym wszystkim, czy on nie wie że to wszystko mnie boli?

Z całego serca wierzę, że Damien kocha mnie. Bardziej obawiam się tego, że miłość  nie wystarczy. Nie kiedy jest zdeterminowany mnie odepchnąć w jakiś nieodpowiedni sposób tylko po to, by mnie chronić. 

Nie wychłostam się. To nie jest walka, którą może wygrać, ale mogę zagrać po swojemu.

Z odnowioną determinacją, uśmiecham się i zsuwam z jego kolan i wyciągam rękę do niego. „Musisz być w sądzie o 10 Panie Stark. Myślę, że najlepiej będzie jak pójdziesz ze mną.”

Stanął, jego wyraz twarzy jest ostrożny. „Czy zamierzasz mi powiedzieć, że powinienem się przespać?”

„Nie.”

Jego wzrok wędruje mnie i moje ciało od razu zaczyna drżeć w odpowiedzi na potrzebę poczucia jego dotyku.

„Dobrze,” mówi, i to jedno proste słowo, nie tylko przenosi do świata obietnic, ale bierze przewagę nad chłodnym strachem, który mnie przepełnia.

Pozwalam ustom na odrobinę dziwactwa i cienia. „Nie to, albo. Nie jeszcze, w każdym razie.”

Zamieszanie na jego twarzy przynosi szczery uśmiech na moich ustach, ale nie ma nawet szansy by zapytać, jak podchodzi portier. „Wszystko gotowe Panno Fairchild.”

Mój uśmiech się poszerza. „Dziękuję. Jesteś w samą porę.”

Biorę rękę bardzo zmieszanego mężczyzny, którego kocham i prowadzę go przez hol podążając za portierem na przód hotelu. Tam, zaparkowany na ulicy obok lokaja , to Lamborghini koloru czerwonej wiśni. 

Damian spogląda na mnie. „Co to?”

„Wynajem.” Myślałam, że może troszkę się dziś zabawisz, a A9 jest zaledwie kilka kilometrów stąd. Szybki samochód. Niemiecki autobahn. Wydawało się, że nie znam barier. 

„Chłopcy i ich zabawki?”

Obniżam swój glos tak, żę portier nie może podsłuchać. „Od kiedy mamy kilka interesujących zabawek w pokoju, pomyślałam, że ucieszysz się ze zmiany tempa.” Prowadzę go bliżej do miejsca, w którym czeka parkingowy już z otwartymi drzwiami pasażera. „Rozumiem, że jest bardzo czuły i wiem, że lubisz mieć to wszystko do twojej dyspozycji.”

„jest?” Patrzy na mnie z góry na dół, a ten czas kontroli jest zabarwiony ogniem. „W rzeczywistości to jest dokładnie to, co lubię. Reagowanie. Moc. Sterowanie.”

„Wiem,” mówię, a następnie wślizguję się na fotel pasażera, pokazując przy tym trochę więcej niż zwykle to robię. 

Chwilę później Damien jest już za kierownicą czując moc tego silnika.

„Jedź dość szybko, a będzie to prawie jak seks,” drażniłam się. A potem, nie mogąc się oprzeć pokusie, dodaję, „W każdym razie to powoduje wyjątkowość gry wstępnej.”

„W takim razie, Panno Fairchild,” mówi z chłopięcym uśmieszkiem, który sprawia że to wszystko miało sens, „proponuję trzymać się mocno.”                        

Rozdział 2.

Nawet w niedziele o północy, ruch wydaje się rozlewać na wąskich ulicach Monachium. Silnik Lamborghini pięknie mruczy niczym zniecierpliwiony i sfrustrowany z niemożności wyrwania się, podobnie jak ja sfrustrowana z niezdolności do pomocy Damienowi.

Jestem wygodnie ułożona w skórzanym czerwonym siedzeniu, moje ciało lekko przesuwa się w lewo tak, bym mogła widzieć jego. Pomimo wielkiego ruchu, widzę że Damien jest spokojny i kontroluje wszystko. Jego prawa ręka spoczywa luźno na drążku zmiany biegów, palce ma nieznacznie zakrzywione. Wzdycham powoli, wyobrażając sobie jego dotyk na moich nagich kolanach. Od kiedy poznałam Damiena, dużo fantazjuję. Szczerze mówiąc, nie mogę powiedzieć, że nie lubię tego.

Jego lewa ręka spoczywa na kierownicy, a on cały wygląda na zrelaksowanego i pewnego siebie. Z mojego punktu widzenia, patrząc na jego profil – rzeźbioną szczękę i głęboko osadzone oczy, jego usta pokazują cień uśmiechu.

Jego nieogolony szczęka i palce przeczesujące włosy i do tego lekkie wewnętrzne światło samochodu daje mu wygląd niebezpiecznego buntownika. To prawda, tak bynajmniej myślę. Damien jest zbuntowany. Mieszka i żyje wedle własnych przepisów, nikogo innego. To jedna z cech, które najbardziej w nim kocham; sprawia to, że o wiele trudniej pojąć, że jeśli w dalszym ciągu będzie kontynuował tą samą grę,  wszystko może się zmienić. 

Stoimy na skrzyżowaniu i właśnie zapala się zielone światło. Damien przyspiesza, następnie przeskakuje między pasami bardzo drapieżnie. Odwraca się do mnie, a ja nie widzę nic prócz czystej przyjemności w jego oczach. Spotykam też jego uśmiech z wielką niecierpliwością, a na tą chwilę, nie ma nic na świecie, co mogłoby nam zaszkodzić. Istnieje tylko wolność i radość i chciałabym, żeby tak pozostało; że możemy jechać dalej i nigdy się nie zatrzymywać, tylko my we dwoje pędząc do wieczności. 

Mogę się zatracić we wszystkich fantazjach, ale Damien istnieje w tej chwili tylko dla mnie. Dostrzegam naprężenie mięśni, moc i kontrole w tym, jak steruje samochodem, testując jego granice i pozwalając nam podziwiać moc tego silnika, gdy już wreszcie docieramy do autobanu i możemy pozwolić mu eksplodować na otwartej drodze.  

Przesuwam się trochę na fotelu. Myślałam, że się ze mną drażni, kiedy powiedziałam, że ta jazda może być prawie jak seks. Widocznie się myliłam.

„Uśmiechasz się,” powiedział bez spoglądania na mnie.

„Tak,” potwierdzam. „Ponieważ Ty jesteś szczęśliwy.”

„Jestem z Tobą,” odpowiedział. „Dlaczego miałbym nie być szczęśliwy?”

„Mów tak dalej,” mówię. Pochlebstwo Ci się opłaci.”

„Mam taką nadzieję.” 

Jego głos jest niczym szmer, ale wystarcza by moje ciało na niego zareagowało. Czuję, jak skóra mi się nagrzewa i pot zaczyna zbierać się na linii włosów. Moje piersi są ciężkie, tak jakby potrzebowały wsparcia rąk Damiena na nich; a teraz moje twarde sutki kusząco dotykają jedwabiu mojej sukni. 

Jego uwaga może być prosta i jednoznaczna, ale ma to w sobie tyle znaczeń. Przecież oboje wiemy, że nie ma takiego miejsca dla nas, do którego Damien chciałby mnie zabrać, a ja bym się temu sprzeciwiała. Po prostu nie ma. 

„Jesteśmy,” powiedział, a ja aż podskoczyłam z dziwnym zestawieniem jego słów z moimi myślami. Zbieram się szybko i zdaję sobie sprawę, że jesteśmy na A9.  Przyspiesza na rampie wejściowej tak, ze siła dopycha mnie z powrotem na siedzenie. Zasysam powietrze wzmocnione przez prędkość i przez człowieka obok mnie. „Masz jakiś plan?” pyta zmieniając biegi.

Spoglądam na niego i widzę, że zbliżamy się do 175 km/h. „Plan?”

Na jego twarzy ukazuje się rozbawienie. „To był Twój pomysł, pamiętasz? Myślałem, że masz coś konkretnego na myśli.”

„Nie ma planu,” przyznaję, zdejmując buty i układając nogi na siedzeniu. „Nic więcej poza odcięciem się od tego wszystkiego z Tobą.”

„Podoba mi się ten plan,” mówi. „I wiem w=dokładnie, gdzie chcę wysiąść.” Patrzy na mnie, wypowiadając ostatnie słowa, jego przebiegły błysk w ochach sprawia, że nie mogę powstrzymać się od uśmiechu.

„Proszę,” mówię.

„Dla Ciebie wszystko,” ripostuje. Przytulam się do kolan czując jego wzrok na bransoletce z platyny i szmaragdów zawieszonej na mojej kostce. Palcem pociera ją, to prezent od niego dla mnie, fizycznie przypomnienie, że jestem jego. Jak mogłabym zapomnieć.

Przenosi rękę z bransoletki na tył mojego uda, dotykiem tak zmysłowym. To nic więcej niż pieszczoty, ale moja reakcja na to jest bardziej skomplikowana. Napięty strumień ciepła przepływa przeze mnie aż do basenu między moimi nogami,. Jak łatwo jest wpaść w pułapkę rozkoszy i przyjemności, potrzeby i chęci. To tak, jakbym była w stanie ciągłego głodu, a on jest najsłodszą ambrozją. 

Za szybko, napięcie odchodzi jak tylko zabiera swoją rękę w stronę radia, zmieniając stacje, dopóki nie znajduje czegoś ciężkiego w rytmie techno, co wypełnia samochód. Znowu zmienia biegi powodując warczenie, a ja wtulam się w siedzenie i oglądam człowieka, który mnie kocha. Człowieka, którego ja też kocham, który należy wyłącznie do mnie.

Myśli przychodzą nieproszone, a ja zdaję sobie sprawę, że marszczę brwi wiedząc, ze to nie prawda. Gdyby był naprawdę moją prywatną wartością, mój i wyłącznie mój, nie pozwoliłabym mu odejść. Mogłabym go uratować. Sprawić, że wszystkie jego koszmary odejdą. Ale nie mogę, i ta nieunikniona prawda spada na moją skórę, odganiając uczucie radości, a przywołując złe przeczucia i ciemny nastrój. Odsuwam to od siebie, patrząc przez szybę pasażera na linię drzew przechodzących w dziwne cienie. Drżę, jadąc do podziemi, ale nawet to nie uratuje nas przed opustoszałym pociągnięciem rzeczywistości. 

Chcę dalej jechać – chcę jechać na wschód, gdzie słońce wzejdzie za kilka godzin. Mogę nawet pchać ten samochód i nigdy nie przestawać by wciąż być w tej bańce, bezpieczni od ciemnych zachłannych cieni.  Ale za chwile się zatrzymamy … za chwile wrócimy…

Nie. Biorę głęboki oddech. Muszę być silna. Nie dla mnie, ale dla Damiena. „Powinniśmy wracać,” mówię, ale mój głos jest tak niski, że nie jestem pewna czy w ogóle mnie słychać pośród tej muzyki, która właśnie wypełnia samochód. Sięgam do radia i zaciskam przycisk zasilania, zostawiając nas w milczeniu. 

Damien zerka na mnie i widzę radość na jego twarzy przesuwającą się na mnie. „Co jest?”

„Powinniśmy zawrócić.” Staram się mówić głośniej, ale mój głos jest wciąż nienaturalnie miękki, jakby moja wola walczyła ze mną, cicho prosząc mnie żebym przekonała Damiena do ucieczki. „Musisz odpocząć.” Wymuszam te słowa, starając utrzymać mój głos naturalnie. „Jutro jest ciężki dzień dla nas obojga.”

„Jeszcze jeden powód by iść naprzód tak długo, jak to będzie możliwe.”

Połykam łzy przepełniające moje gardło. „Damien.”

Spodziewam się, że powie jakieś kojące słowa aby zapewnić mnie, że wszystko będzie w porządku. Zamiast tego, po prostu potarł mój policzek, gest wysyłający fale uderzeniowe przeze mnie i jeszcze raz czuje łzy napływające do moich oczu. Zaciskam pięści walcząc sama ze sobą, by te nie ukazały się na moich policzka, żebym nie wybuchła płaczem. Nie mogę go stracić. Nie teraz. A niech to diabli, nigdy. Jeśli go stracę, wtedy będę płakać. I dopóki mogę, chcę spędzić z nim każdą sekundę nic nie robiąc, ale po prostu z nim być. 

Uśmiecham się, prawie prawdziwie, i odwracam się o niego. 

„Wkrótce.” Nagle samochód przyspiesza.

„Gdzie jedziemy?”

„Chcę Cię jeszcze gdzieś zabrać.”

Moje zdezorientowanie musi być bardziej widoczne, niż mi się wydaje, bo śmieje się cicho. „Nie martw się, nie uciekamy.”

Grymaszę. Chciałabym, żebyśmy.

Trzyma lewą rękę na kierownicy,  a prawą na mym kolanie. Jego dotyk jest bardziej zaborczy niż seksualny, jakby po prostu chciał się upewnić, że tu jestem. Opieram się głową o oparcie, rozdarta między pragnieniem rozkoszowania się dotykiem jego palców na moim ciele i potrzebą rzucenia się na niego. Krzyczeniem i wrzeszczeniem. Proszeniem i błaganiem żeby go obronić. Ponieważ Damien Stark nie jest człowiekiem, który stoi z tyłu i jest biczowany. On nie jest człowiekiem, który godzi się ze stratą.

Nie jest człowiekiem, który rani kobietę, którą kocha.

I nie jest człowiekiem, który robi te wszystkie rzeczy.

Moje myśli, gwałtowne i niebezpieczne wirują we mnie, jak ostatnie światła miasta, nie pozostawiając nic. Silnik chodzi płynnie, wyjątkowo cicho, a ja jestem zmęczona. Nie tylko ze względy na późną godzinę, ale z powodu tego wszystkiego, co spoczywa na mnie. Zamykam oczy chcąc się

zrelaksować, jednak kilka sekund później uświadamiam sobie, że samochód się zatrzymuje, a silnik jest już wyłączony.

„Co?” Czuję się oszołomiona. „Co się stało?”

„Miałaś piękną drzemkę,” mówi.

Drzemkę?

„Jak długą?”

„Prawie pół godziny.”

Zaskakuje mnie ta odpowiedź, jestem przytomna i siedzę dalej rozglądając się wokoło. Wydaje mi się, że jesteśmy na parkingu rustykalnej restauracji z dużą ilością siedzeń na świeżym powietrzu. Teraz jest zamknięta, puste stoły piknikowe bardziej odstraszają niż witają. „Gdzie jesteśmy?”

„Domek nad jeziorem Kranzberger,” odpowiada. Muszę wyglądać na bardzo zdezorientowaną, że się uśmiecha. „To było jedno z moich ulubionych miejsc w pobliżu Monachium. Alaine, Sofia i ja często tu przyjeżdżaliśmy kiedy Alain był na tyle dorosły by móc prowadzić. Później, przyjeżdżałem tutaj sam. Mam wiele wspomnień związanych z tym miejscem,” dodaje  z dziwnym brzmieniem w głosie.

„Ale tu jest zamknięte,” odpowiadam głupio.

„Nie przyjeżdżaliśmy tu na jedzenie,” odpowiada. 

Wychodzi z auta, przechodzi na drugą stronę i otwiera mi drzwi zanim ja zdołałam to zrobić sama. Sięga ręką by pomóc mi wysiąść, a ja wstaję z wdzięcznością.

„Dlaczego tu jesteśmy?”

„Chodź ze mną.”

Próbuję rozszyfrować jego twarz, nie mogąc odczytać jego nastroju. Bierze mnie za rękę i prowadzi w dół wąską ścieżką, która wije się między wysokie drzewa liściaste, teraz czarne i szare w świetle księżyca. Nie mogę sobie wyobrazić dokąd zmierzamy, ale potem skręcamy a ja ciężko oddycham. Jezioro jest rozpostarte przez nami, otacza je pustynia, księżyc zmienia się na powierzchni i odbija się tak, że moglibyśmy nurkować i zdobyć go dla siebie. „To jest piękne,” mówię.

„Witam Cię nad jeziorem Kranzberger. Kiedyś przesiadywałem tu godzinami,” mówi. „Siadałem na brzegu, słuchałem wody i ptaków, wiatru pośród drzew. Chciałbym zamknąć oczy i się zgubić.” Patrzył na jezioro, ale teraz zwrócił swój wzrok na mnie. „Chciałem Ci to pokazać,” mówi. To, co słyszę to bardziej, „przepraszam.”

Kiwam głową czując się przytłoczona. „Dziękuję.”

Podnosi nasze złączone dłonie i delikatnie całuje moje kostki. Ten prosty jest słodki i przejmująco romantyczny, a ja jedynie mogę marzyć byśmy tu zostali, zagubieni w świetle księżyca, ukryci  przez fantazje bycia sam na sam na świecie. Ale nie mogę nic zrobić.

Fale ciepła przechodzą przez moje ciała i odwracam się. Zakochałam się w tym mężczyźnie tak szybko i tak bardzo boje się go stracić. Przerażona, że wszystko dobre co udało nam się razem odkryć pomimo naszej gównianej przeszłości, może zostać rozdarte. Naciskam moje wargi przytrzymując udręczony krzyk, bo to jest wszystko, co teraz chce zrobić. Krzyczeć, wrzeszczeć i płakać, ale Damien robi wszystko co może aby to naprawić i odejść z honorem.

Ale ja nie. Zamiast tego, jestem jak skała wiedząc, ze najmniejszy ruch może mnie ustawić. Czuję się dziko, niestabilnie i niebezpiecznie. A ostatnią rzeczą jakiej teraz potrzebujemy, jest mój wybuch emocji.

„Nikki.” Moje imię w jego ustach jest tak miękkie, puszcza moją rękę i staje za mną. Jego dłonie uciskają moje barki, czując ciepło i słodycz. Czuje delikatny dotyk jego ust na mojej głowie i miękki ucisk jego palców, kiedy głaszcze moje nagie ramiona.  „Wkurzyłem Cię pierwszej nocy u Evelyn, pamiętasz? Powinienem był pozwolić Ci zostać taką wkurzoną. Powinienem był odejść od Ciebie i nigdy się nie odwracać.”

Moje usta są suche, a moja pierś bije mocno. Nie chcę słyszeć tych słów. Nie chcę wierzyć, że jest niewielka część jego, która wolałaby nigdy nie być zemną, nawet jeśli ta fantazja chciała mnie tylko ochronić. „Nie,” mówię. To jedyne słowo jakie można użyć w tej chwili, brzmi surowo i twardo. Odwraca mnie delikatnie, a następnie przykłada dłoń do mego policzka. „To rozrywa mnie na kawałki widząc strach w twoich oczach.”

Jego słowa są miękkie i delikatne, ale uderzają mnie tak bardzo a ja odpowiadam zaskakując nas oboje, uderzając go w twarz.

„Przestań!” Krzyczę, cała moja samokontrola wybucha w dzikie emocje. „Po prostu kurwa przesrań! Myślisz że to jest rozwiązanie? Pragnąc byśmy nigdy nie byli razem? Cholera, Damien. Jest tak w Tobie zakochana, ale Ty wolisz rozpieszczać mnie? Nie poturbuję byś mnie uspokajał, potrzebuję byś w końcu coś zrobił.” Uderzam go obiema rękoma w pierś. , a następnie ciężko oddycham, gdy łapie mnie za nadgarstki trzymając tak, że czuję boleści na mojej skórze.

„Nikki.” Jego głos nie jest już kojący. Jest  surowy i niebezpieczny, a ja wiem, że pchnęłam go za daleko, ale nie obchodzi mnie to. O ile mi wiadomo, nie mogę odepchnąć go na tyle, ponieważ nie chcę go złamać. Ale chcę przełamać się  przez ten cholerny upór i jakoś dotrzeć do jego głowy, że jedynym sposobem na ocalenie jego – na ocalenie nas – jest przedstawić swoją linię obrony..

„Zamierzają Cię zamknąć na całe życie.” Mój głos jest precyzyjny. „Chryste, Damien, Jak możesz się nie bać? Jestem tak przerażona, ledwo mogę wstać z łóżka każdego dnia!”

Patrzy na mnie jak mówię. „Nie bać się?” Jego słowa są ciężkie, zawierają lekką furie. I nie wiem, czy jest ona skierowana na mnie czy nie, ale jest na tyle silna, że sprawia, że drżę. „To to sobie myślisz?”

Biorę mimowolny krok wstecz, ale zatrzymuje mnie, ściskając ręce i trzymając mnie mocno w miejscu. „Naprawdę tak myślisz?” Jezu Chryste, Nikki, jestem przerażone na samą myśl o zabraniu mnie od Ciebie; że nie będę w stanie Cię dotknąć; nie będę mógł Cię pocałować, nie usłyszę jak się śmiejesz, nie będę mógł patrzeć na Ciebie, nie będę mógł być z Tobą.”

Jestem tak zagubiona w jego słowach, ze nie zdaję sobie sprawy, że odwrócił mnie tyłem i teraz jestem dociśnięta do drzewa, kora jest szorstka, co czuję przez cienki materiał mojej sukienki. Jego dłoń sunie od moich ramion w dół, a następnie z powrotem do mojego tułowia, piersi. Dyszę przepełniona pragnienie, gorącem i pożądaniem.

Pochyla się bliżej, jego wargi ocierają się o mój policzek. „Zniosę wszystko, ale nie myśl utraty Ciebie.” Usta płoną mu przed moim uchem. Jego ręka przesuwa się w dół, a następnie powoli w górę mojego uda, podciągając cienki materiał sukienki na nim. 

„Nie boisz się?” szepta a jego dłoń drażni moją płeć. Nie mam na sobie bielizny , a on łatwo wsuwa się we mnie. Gryzie moją dolną wargę, wdzięczny że tam jest i może mnie trzymać, m=ponieważ całe moje ciało jest niczym płynny ogień.

„Jestem bardziej przerażony niż kiedykolwiek w moim życiu,” mówi, a wtedy jego usta zamykają się na moich, a jego palec we mnie porusza się wolno w rytm pocałunku. Dal jednej pięknej, błogiej chwili zatracam się w jego pocałunku, w jego ramionach. Zapomniałam gdzie jesteśmy ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin