Solidarność.doc

(84 KB) Pobierz

Ważniejsza od odwagi jest solidarność

 

  

    Jedną z cech charakterystycznych świata, w którym żyją nasze dzieci, jest dążność do tego, by współzawodnictwo na wszelkich polach osiągało coraz to wyższe poziomy.

    Nie pomniejszając ogromnych korzyści, jakie dają dzisiejsze środki komunikowania się, posiadają one równie pewne aspekty negatywne. Dotyczy to np. reklam, a w szczególności reklam telewizyjnych. Słowa „zwycięski”, „osoba sukcesu”, „bohater”, „pierwszy”, są używane w sposób coraz bardziej  sugestywny i coraz bardziej mylny. Są używane w stosunku do ludzi i do rzeczy: żyć jak bohater, fotel zwycięski, likier osoby sukcesu…Typ konkurencyjności wyrażonej przez te zdania nie tylko jest mało użyteczny dla ewolucji osoby ludzkiej, ale wręcz szkodliwy. A przede wszystkim niemądry i pusty.

    Tworzy się zbyt często klimat dzikich „przepychanek, by wypłynąć za wszelką cenę”. Zwyciężyć „przeciwko” wszystkim. Różni się przez to od współzawodnictwa „sportowego”, które jest pewnym zadaniem, podejmowanym przez sportowca, by zwyciężyć, ale nie po to, by zadać klęskę, by wyeliminować. Nie chce się odbierać czegokolwiek innym, ale budować wspólnie własne zwycięstwo. W dżuda nazywa się to „przyjaźnią i obopólną pomyślnością” – to jest idealnym wykorzystaniem energii. Najlepszy jest ten, kto używa jej najlepiej.

    Zupełnie inaczej wygląda ta sprawa, gdy konkurencyjność włącza się w wynaturzony mechanizm społeczny. Współzawodnictwo wówczas jest „przeciwko” człowiekowi.

    Często zwycięstwo przekłada się ponad wszystko inne. „Pokonani” nie liczą się już więcej. W klimacie autentycznego wychowania dla pokoju, ważne jest omawianie tych spraw z dziećmi. Można je rozpocząć od baśni podanej poniżej.

 

 

Stary i zmęczony Indianin

 

 

    Tej nocy wszyscy mali Indianie śnili. Ich sny pełne były piór orlich, ukrytych na skalistych szczytach, w głębokich wąwozach, pod ogromnymi głazami. Śnili przede wszystkim, że wracają z piórem złocistego orła, wśród podziwu i dumy rodziców. Gdy tylko pierwszy blask ukazał się za górami, dziwnie cienie zaczęły poruszać się we wsi. Byli to młodzi Indianie, którzy przenosili swe kanoe na brzeg jeziora. Wszyscy byli zajęci przygotowaniem kanoe, wioseł, zapasów żywności, placków kukurydzianych i wędzonego mięsa, gdy oto nadszedł powoli. Zmęczony Sokół, stary Indianin, który mieszkał po drugiej stronie jeziora, we wsi Tibuwa.

    Starzec zbliżył się do dzieci i powiedział:

- Tej nocy byłem gościem w waszej wsi, ale teraz muszę wrócić do mego szczepu, na drugi brzeg jeziora. Jestem stary i zmęczony i gdybym musiał obejść jezioro pieszo, nie doszedłby nawet do późnej nocy. Czy któryś z was mógłby mnie przewieźć na swojej kanoe?

    Małe Czerwone Pióro popatrzył na innych i rzekł:

- Ale my musimy poddać się próbie sił i odwagi!

    A Szary Bóbr dodał:

- Nie, to nie jest możliwe. Gdyby to był inny dzień, ale dziś musimy pospieszyć się! Nie, to niemożliwe!

- No tak – myślał również  Czerwona Chmura – jeżeli ktoś z nas weźmie do swej kanoe Zmęczonego Sokoła, pozostanie w tyle i nie będzie mógł zdobyć orlego pióra… Ale jak bardzo się zmęczy biedny starzec, obchodząc całe jezioro! A przede wszystkim jaki będzie smutny, jeżeli wszyscy powiemy mu „nie”. Czerwona Chmura zbliżyła się do starca i powiedziała zdecydowanie:

- Chodź, Zmęczony Sokole – ja ciebie zawiozę.

    Inni chłopcy zdziwieni spojrzeli na niego i pomyśleli:

- Czerwona Chmura pozostanie w tyle i nie zdobędzie orlego pióra.

 

Zaprzepaścił okazję”

 

    Ale oto w tym momencie zza gór ukazał się pierwszy promień słońca. To był znak do startu. Z okrzykiem radości mali Indianie wskoczyli do swych łodzi. Pochwycili wiosła i dalejże na jezioro, szybko i lekko jakby fruwali. Rozpoczęła się wielka próba.

    Czerwony Chmura męczył się bardziej, musiał bowiem wiosłować za dwóch. Jego łódka była ciężka, gdyż był w niej Zmęczony Sokół. Zostawali coraz bardziej w tyle. Inni widzieli, ze się męczy. „Czerwony Chmura nie był sprytny”, myśleli. „Zaprzepaścił okazję”. On, który był najzdolniejszy i najodważniejszy wśród chłopców! Również Czerwona Chmura, gdy widział swych przyjaciół, jak coraz bardziej oddalali się od niego, przez chwilę myślał, że nie postąpił właściwie. Na drugi brzeg przybędzie tak późno, że na pewno już ktoś odnajdzie cenne pióra złocistego orła.

    Potem spoglądał na Zmęczonego Sokoła, widział jego pomarszczoną twarz, która uśmiechała się radośnie i czuł w sercu głos, który mówił mu: „Postąpiłeś dobrze, Czerwona Chmuro, postąpiłeś dobrze!”

 

Poszukiwanie

 

    Słońce stało już wysoko na niebie i najszybsi, jeden po drugim, dobijali do przeciwległego brzegu jeziora. Mali Indianie wyskakiwali na ląd i po wyciągnięciu łódek na brzeg, zaczęli wdrapywać się na skały i zagłębiać w las.

    Czerwone Pióro zaczął wspinać się na skalisty szczyt góry, z którego widać było całe jezioro. Miał nadzieję właśnie na szczycie znaleźć orle pióro. Chytry Lis, tymczasem, wszedł odważnie do ciemniej groty sądząc, że znajdzie je ukryte w jakiejś szczelinie skalnej. Mała Wiewiórka wspiął się na stare drzewo, puste w środku, chcąc potem zsunąć się do jego wnętrza. Kto wie, czy cenne trofeum tam właśnie nie zostało ukryte.

    Było to już prawie południe, gdy kanoe Czerwonej Chmury dobiła do brzegu. Mały Indianin był cały spocony z wysiłku i sądził, że jego przyjaciele już obchodzą uroczyście czyjeś zwycięstwo. Ale jak się okazało, nikt jeszcze nie znalazł orlego pióra.

 

Największa siła

 

    W Czerwoną Chmurę wstąpiła znów energia i entuzjazm. Jeszcze może mu się uda. Pożegnał Zmęczonego Sokoła i biegiem rzucił się na poszukiwanie. Ale stary Indianin zawołał na niego:

- Zaczekaj Czerwona Chmuro, choć tutaj! Muszę ci coś powiedzieć!

    Trochę niechętnie Czerwona Chmura zatrzymał się i odwrócił ku Zmęczonemu Sokołowi. Ale był napięty, jak łuk gotowy do wystrzału.

- Wczoraj wieczorem – ciągnął starzec – Czarny Bizon, wielki wódz wsi powiedział mi: „Jutro o świcie, gdy zechcesz powrócić do twej wsi, udaj się na brzeg jeziora. Tam znajdziesz małych Indian. Poproś ich o przewiezienie na drugi brzeg. Temu, kto to zrobi, gdy będziesz już na drugim brzegu, wręczysz nagrodę”. I Zmęczony Sokół wyciągnął  spod poncho cudowne pióro orle, pióro orła złocistego!

    Kipią radością Czerwona Chmur chwycił złociste pióro i uniósł je wysoko z okrzykiem szczęście.

- Przybiegnijcie, przybiegnijcie, Czerwona Chmura znalazł pióro złocistego orła!

    Mali Indianie przekazywali sobie wiadomość pełni zdumienia. Po pewnym czasie wszyscy zgromadzili się wokół zwycięzcy, który dumnie ściskał swoje pióro.

- Tak  - powiedział Zmęczony Sokół, kładąc rękę na jego ramieniu, zwyciężyłeś w tej próbie i zdobyłeś złociste pióro, gdyż największą siłą jest siła miłości i solidarności. A ty wykazałeś, że posiadasz tę siłę pomagając mi i biorąc mnie do swej kanoe. Czerwona Chmura miał odwagę zrobić to, czego nikt nie chciał zrobić. To była prób, jaką rada starszych obmyśliła dla was.

    Mali Indianie spoglądali na siebie a potem na Czerwoną Chmurę.

- To prawda – powiedzieli. – Największą siłą jest siła miłości i Czerwona Chmura wykazał ją. Teraz i my pragniemy tak postępować!

    Wspólnie zatańczyli i odśpiewali Pieść braci, aby uczcić Czerwoną Chmurę i by pożegnać Zmęczonego Sokoła. Potem wsiedli do swych łodzi i powrócili do wsi.

    Zmęczony Sokół pozdrowił ich ręką i pomyślał: „Tak, to był ważny dzień dla małych Indian, gdyż nauczyli się, że jest w życiu coś, co jest więcej warte od dotarcia pierwszym do celu”.

 

Wskazówki dydaktyczne

 

Sens opowiadania

 

    Treść powiania jest prosta i sugestywna, wzięta  ze zwyczajów Indian: z obrzędu przejścia siedmiolatków do grupy młodzieży, po przebyciu odwagi i mądrości, obmyślanej przez radę starszych szczepu. Chodzi tu o ważną próbę, wszystkie dzieci pragną osiągnąć sukces i tylko o tym myślą. Odmawiają nawet pomocy staremu Zmęczonemu Sokołowi, prawie że wyśmiewają się z Czerwonej Chmury. Ten jednak ulega prośbie starca, rezygnując w ten sposób – wydawałoby się – ze zwycięstwa.

    Ale próba odwagi polega właśnie na zrozumieniu, że solidarność jest sprawą najważniejszą i że warta jest coś więcej od sukcesu w jakiś zawodach. Okazanie miłości, nawet za cenę rezygnacji ze zwycięstwa, stawia człowieka najwyżej.

 

 

Dla ułatwienia dialogu

 

    Nauczyciel powinien udzielić głosu dzieciom, pozwalając na swobodną rekonstrukcję opowiadania, by zobaczyć, co najbardziej je uderzyło. Można też pomóc im kilkoma pytaniami:

- Co najbardziej podobało się wam w tym opowiadaniu?

- Jaką osobę chcielibyście naśladować?

- Co pomyśleliście, gdy wszyscy z wyjątkiem Czerwonej Chmury odmówili pomocy Zmęczonemu Sokołowi?

- Czy słusznym było myślenie o sobie z uwagi na próbę?

- Dlaczego potem jednomyślnie uznano, że Czerwona Chmura był odważny? Czy zgadzacie się z nimi?

- Czy sądzicie, że podobna scena byłaby możliwa dzisiaj? Czy moglibyście dać jakiś przykład?

- Gdybyście znaleźli się w sytuacji Czerwonej Chmury, co zrobilibyście? Gdybyście byli przed jakimś egzaminem i mielibyście mało czasu na przygotowanie, czy pomoglibyście słabszemu w nauce koledze, ryzykując wpadkę przy egzaminie? Czy wydaje wam się to słuszne? Jakie rozwiązanie byłoby możliwe?

 

Dla pobudzenia aktywności

 

    Opowiadanie umożliwia różne posunięcia dydaktyczne. Z uwagi na swą strukturę, nadaje się przede wszystkim na pantomimę i wystawienie na scenie. Pantomima jest nowoczesną formą, pedagogicznie ważną, gdyż łączy moment baśniowy (wizja fantastyczna) i moment akcji (utożsamianie się dziecka w gestach i charakterze granej osoby). Przede wszystkim jest to forma, która spotyka się z chętnym przyjęciem przez dzieci i młodzież, a więc jest instrumentem scementowania grupy i ewentualnych widzów.

    Przed wystawieniem na scenie, można zainicjować poszukiwania na temat: Indian z Ameryki, ich zwyczajów i legend.

    Można również zrekonstruować opowiadanie, posługując się rysunkiem pojedynczych osób lub rysunkiem zbiorowym, podpowiadając wygląd i zachowanie bohaterów.

 

 

Równie Pismo św. opowiada…

 

    Nauczyciel może opowiedzieć przypowieść o dobrym Samarytaninie (Łk 10, 25 – 37) lub o bogaczu (Łk 12, 15 – 21). Z tym tematem łączy się również to, co Jezus powiedział o zajmowaniu pierwszych miejsc przy stole (Łk 14, 7 – 14).

 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin