Między magią a zniszczeniem(1).docx

(149 KB) Pobierz

Między magią a zniszczeniem

(eseje społeczno-kulturalne)

Albania - kraj na rozdrożu

ę'synon Perpjekja, artykuł wstępny do pierwszego numeru czasopisma „Perpjekja", którego założycielem i redaktorem naczelnym jest Fatos Lubonja, październik 1994

Fac sapias et liber eris

(Spraw, byś był mądry, a będziesz wolny)

Esej Samuela Huntingtona Zderzenie cywilizacji?6 wywołał ostatnio, również w prasie albańskiej, wiele różnorodnych komentarzy i interpretacji. Autor stawia hipotezę, że zakończył się konflikt ideologii i świat czeka konflikt cywilizacji - jako szerszych całości kulturowych. W Europie Huntington wyodrębnia trzy kręgi kulturowe: zachodnioeuropejski, słowiańsko-prawo- sławny i turecko-muzułmański. Niezależnie od wątpliwości wobec niektórych jego tez, wydaje nam się właściwe nawiązanie do pewnej idei, którą ten znany amerykański politolog porusza w swym artykule. Omawiając koncepcję cywilizacji i linii podziału między nimi, Huntington mówi także o „krajach na rozdrożu" lub „rozdartych" (the torn countries). Jego zdaniem, są to kraje, które z różnych historyczno-geograficznycłi przyczyn nie są jednorodne kulturowo. Przywódcy tych krajów usiłują uczynić je częścią Zachodu, podczas gdy ich historia, kultura i tradycje nie są zachodnie. Dla tych krajów ponowne określenie tożsamości jest trudniejsze niż dla innych, szczególnie po zakończeniu konfliktu między kapitalizmem a komunizmem, który w ogromnej mierze tę tożsamość ukształtował. 

Nietrudno zauważyć, że zgodnie z klasyfikacją Huntingtona Albania jest „krajem na rozdrożu". A jeśli weźmiemy pod uwagę, że tradycyjnie Albania znajdowała się pod wpływem trzech cywilizacji: turecko-muzułmańskiej, słowiańsko-prawosławnej i zachodnioeuropejskiej, a przez dwie trzecie okresu swego istnienia jako niezależnego państwa wpływy tych cywilizacji zastępowała ideologia marksistowsko-leninowska, tworząc tożsamość, którą dzisiaj można nazwać tożsamością utraconą, musimy przyznać, że jesteśmy obecnie krajem rozdartym więcej niż potrójnie. Krajem, który po upadku komunizmu przeżywa najsilniejszy kryzys tożsamości wśród krajów Europy Wschodniej.

Ten kryzys dotyka nas tym bardziej, że Albańczykom, jako narodowi nienależącemu do żadnej z wielkich grup rodziny indoeuropejskiej i stosunkowo mało liczebnemu, trudniej jest w poszukiwaniu tożsamości znaleźć silnego krewnego.

Coraz częściej w albańskiej prasie rozważa się dylemat: w którą stronę skieruje się Albania - ku Zachodowi, czy na Wschód? To znaczy: gdzie Albańczycy znajdą swoją kulturalną i, szerzej, cywilizacyjną tożsamość? Ten dylemat sprawia, że, z jednej strony, Albania dąży do tego, by stać się częścią zachodniej kultury i cywilizacji i ustanawiać zachodnie instytucje, natomiast z drugiej - klimat i atmosfera, w których te instytucje, kultura i cywilizacja mają być „zasiane", wydają się całkowicie nieodpowiednie dla ich rozwoju i rozkwitu. Podczas gdy nawoływania elity intelektualnej, studentów i ich profesorów w roku 1990 brzmiały „Chcemy Albanii w Europie", to tradycja, sposób życia i rządzenia ciążyły całkiem gdzie indziej.

Elita polityczna dramatycznie przeżywa kryzys albańskiej tożsamości, ponieważ z jednej strony wybrała ideały europejskie, z drugiej zaś odczuwa coraz większe trudności, by rządzić bez odwoływania się do turecko-bizan- tyńskiej mentalności wpajanej Albańczykom przez wieki. Społeczeństwu albańskiemu, będącemu jednorodnością amorficzną, trudno ukształtować się w różnorodność spójną i organiczną. Wydaje się często, że owa sprzeczność wprawiła naród w pełne desperacj'i oszołomienie. Brak rozstrzygnięcia tej kwestii sprawia, że ukształtowały się w odniesieniu do niej dwie postawy: jedna zakłada, że Albania już teraz musi szybko i ostatecznie zdecydować o swej przynależności, druga - że proces przystosowania będzie długi i ciężki, niemal beznadziejny.

To co Huntington nazywa „krajem na rozdrożu", uwidacznia się w Albanii najdobitniej w postaci konfliktu między nastawioną na Zachód elitą kulturalną a tu- recko-bizantyńską mentalnością, która opanowała masy ludu i polityków. (Jest to okazja, aby podkreślić, że wydają nam się nieuzasadnione wyrażane tu i ówdzie w prasie poglądy, które utożsamiają zachodnią tradycję Albanii z elementem katolickiego czy też chrześcijańskiego pochodzenia Albańczyków we wczesnym średniowieczu. Według naszego rozumienia zachodniej tożsamości, ciążąca ku Zachodowi elita Albanii składała się pod koniec wieku XIX i w wieku XX z najwybitniejszych przedstawicieli trzech wspólnot religijnych)7.1 jeśli elita kulturalna od czasów albańskiego odrodzenia8 robiła wszystko, by zachować ideał europejski, i nawoływała do „okcydentalizmu", elita polityczna w walce o władzę oddalała się od niego coraz bardziej, aż weszła w konflikt z elitą kulturalną i pozbawiła ją, niestety, znaczącego wpływu na kierowanie krajem.

Już od zarania państwa Albania doświadczała konfliktu elity politycznej z kulturalną. Albańska elita kulturalna w czasach króla Zogu (1895-1961; panował w latach 1928-1939) została odsunięta przez elitę polityczną. Tych, którzy zostali, wyeliminowali następnie

komuniści. Nowa elita ukształtowana w warunkach reżimu znajdowała się przez długi czas pod władzą komunistów, można wręcz powiedzieć, że komunistyczni politycy siebie uważali za elitę intelektualną i kulturalną. Na początku lat 90. elita ta wyzwoliła się spod presji polityki i zaczęła odgrywać większą rolę w kształtowaniu opinii publicznej, ale szybko albo wyobcowała się w walce o władzę, albo znalazła się poza strefą wpływów w wyniku „drugiej" lub „trzeciej fali" demokratycznej rewolucji. Co więcej, na znacznej jej części wyraźnie odcisnęły swoje piętno metody marksistowsko-leninowskie. Owa elita większość swej energii poświęciła przegranej ideologii i, nieoczekiwanie dla siebie, popadła w duchowe i ekonomiczne ubóstwo. Choć w ten sposób skończona, skłonna była służyć nowym politykom, także niezdolnym do odgrywania znaczącej roli w prowadzeniu Albanii ku europejskiej cywilizacji. Istniała nadzieja, że tę wewnętrzną pustkę intelektualną zastąpi diaspora, szybko jednak okazało się, że ci nieliczni, którzy wrócili, z powodu długiej nieobecności nie rozumieli tego, co zaszło w Albanii w ciągu 50 lat.

Jaka jest obecnie albańska elita kulturalna? Jaki jest jej stosunek do elity politycznej? Czy te elity zgadzają się co do tego, w jakim kierunku prowadzić Albanię lub, dokładniej, w jaki sposób - najszybciej jak to możliwe ukształtować nową tożsamość? Odpowiedź jest trudna, podobnie jak odpowiedź na pytanie: w którą stronę zmierza Albania? Jedno jest jednak pewne. Albańczycy czują się i chcą być Europejczykami, ale pragnienie to jest wyjątkowo niesprecyzowane i nieokreślone.

Co to znaczy być Europejczykiem?

Gdy chcemy stać się Europejczykami, rodzi się kilka pytań. Po pierwsze, co należy rozumieć przez kulturę

lub, szerzej, europejską inspirację? Po drugie, jakimi staniemy się Europejczykami, tzn. czy powinniśmy i czy możemy negować lub marginalizować nieeuropejskie elementy/źródła kultury na korzyść europejskich, czy też powinniśmy szukać innych, lepszych dróg? Odpowiadając na pierwsze pytanie, dajemy jednocześnie odpowiedź na drugie.

Sądzimy, iż zachodni duch i europejska kultura nie są całością historyczną, religijną itd. itp., z którą bezwzględnie powinniśmy się połączyć i identyfikować. Cywilizację europejską powinniśmy widzieć w jej rozwoju zachodzącym w tej części naszego globu, gdzie współistnieją w pokoju i harmonii różne systemy wartości9, jako cywilizację, w której jednostka dysponuje znaczną wolnością wyboru i identyfikacji swojej tożsamości. Europejską kulturę postrzegamy jako tę, której sposoby myślenia, prawdy, których nas uczy, są nie tylko europejskie, ale uniwersalne, ludzkie, służące zbliżeniu najróżniejszych narodów i kultur. Dla scharakteryzowania kultury europejskiej możemy sparafrazować słowa Andre Gide'a, gdy mówi o kulturze francuskiej: „Ponieważ dzięki niej każda istota ludzka zna samą siebie, możemy powiedzieć, że nie dąży ona do podziału i konfliktu, lecz do zjednoczenia i zrozumienia".

Zanim odpowiemy na pytanie, co to dla nas znaczy być Europejczykami, musimy podjąć polemikę z niektórymi tezami Huntingtona zawartymi w Zderzeniu cywilizacji. Kiedy mówi on o liniach podziału i konfrontacji międzycywilizacyjnej, znacznie upraszcza problem, lekceważąc różnice i formy pośrednie i przedstawiając świat w terminologii konfliktu, a nie w terminologii ruchu cywilizacji obserwowanego z perspektywy długoterminowej i w terminologii dialogu. Wywołanemu przez kryzys tożsamości dążeniu do schronienia się w cywilizacji towarzyszy silne obecnie dążenie cywilizacji do otwierania się

na inne, dawania i przyjmowania od innych, tak jak to się zawsze działo w historii (wystarczy wspomnieć samą historię cywilizacji europejskiej). Sądzimy, że minęły czasy, kiedy tożsamość narodu lub grupy narodów budowana była na bazie wrogości wobec „innego i odmiennego", i nadeszły czasy budowania tożsamości opartej na idei wielkiego koncertu na różne głosy. Dlatego nie wydaje nam się uzasadnione pytanie, po której stronie opowiedzą się Albańczycy, gdy zaistnieje groźba konfliktu cywilizacji, szczególnie jeśli kwestię tę stawia się w sposób sugerujący, że domu nie należy stawiać nad przepaścią, ale należy przeskoczyć z jednej jej krawędzi na drugą. Czy rzeczywiście znajdujemy się nad przepaścią, czy też mamy do czynienia z linią podziału bardziej „ziemną"?

Wydaje się nam, że Albańczycy pozostaną tam, gdzie są, czyli nad „przepaścią", tzn. na skrzyżowaniu trzech cywilizacji, ale „nieszczęsny" podział należy odwrócić na rzecz szczęśliwego rozwiązania, czerpiącego korzyści z owych źródeł. Nasze nieszczęście polega na tym, że jeszcze nie wiemy, jak wykorzystać tę jedność różnorodności. Możemy to osiągnąć, jak sądzimy, jedynie przyswajając sobie europejskiego ducha. Nie jesteśmy za konfliktem cywilizacji, ale za rozwojem ich wartości i za tym, by jak najszerzej otworzyły się one na siebie. Sądzimy, że jest to całkowicie realne, ponieważ uniwersalny potencjał istnieje w każdej kulturze. Ktoś może powiedzieć, że jest to piękny sen, który się nie sprawdzi. W każdym razie, istnieje jednak narzędzie skutecznego działania w tym kierunku. Jest to zastępowanie fałszywej tożsamości zbiorowej indywidualną tożsamością ra-cjonalnej jednostki. Jesteśmy przekonani, że elity albańskie, serbskie, tureckie, greckie czy europejskie rozumieją się bardzo dobrze, chociaż każda ma inną tożsamość. Wynika to stąd, że znają one bardziej rozwinięte formy

dialogu i rozumienia innych kultur, wychwytywania ich racjonalnej istoty, zgodnej z uniwersalną istotą natury ludzkiej. Każdy wysiłek inny niż ten, by stać się Europejczykami, wytworzy fałszywą europejską tożsamość.

Wyższość cywilizacji europejskiej polega na tym, że jest ona bardziej otwarta na inne cywilizacje, bardziej twórcza i bardziej samokrytyczna. Charakteryzując europejskiego ducha, możemy także dodać, że nie składa się nań jedynie pluralizm, ale i dialog pluralizmów; nie tylko wykorzystywanie tego, co stare, ale i zrozumienie antagonizmu między starym a nowym. W centrum europejskiej tożsamości kulturowej znajdujemy dialog, który zawsze przydawał kulturze cechę twórczej. Sądzimy, że tylko taka kultura czyni człowieka bardziej otwartym, twórczym i samokrytycznym, a więc mądrzejszym, a zatem bardziej wolnym.

W tym duchu zamierzamy podjąć skromny wysiłek, by wnieść wkład w ukształtowanie albańskiej tożsamości kulturowej. Chcemy, by czasopismo „Perpjekja" [„Wysiłek"] było jednym z wielu wysiłków, jakie muszą podjąć Albańczycy, by stworzyć albańskiej elicie kulturalnej trybunę, z której będzie mogła wyrażać samą siebie, i aby odgrywać rolę, jaką powinny odgrywać elity kulturalne każdego narodu w określaniu i rozwoju tożsamości kulturowej, w tworzeniu idei i ukierunkowywaniu opinii publicznej na kulturę bardziej otwartą, twórczą, samokry tyczną. Sądzimy, że najlepszym mottem naszego czasopisma będzie łacińska sentencj'a Fac sapias et liber eris (Spraw, byś był mądry, a będziesz wolny).

Gdy mówimy o określaniu od nowa naszej tożsamości, mamy na myśli:

powrót i nową interpretację tych zapomnianych wartości, które ukształtowały się w europejskim duchu; 

odkrycie od nowa wartości przeszłości, od których odcięła nas 50-letnia izolacja (sądzimy, że ważne miejsce powinni tu zająć także ci zagraniczni autorzy, którzy podejmowali i prowadzili badania nad albańską kulturą i historią); tworzenie nowych wartości proeuropejskich; odwołanie się do tych elementów kultury europejskiej, które służą owemu celowi.

Nie aspirujemy do zdominowania procesu tworzenia i charakteru nowej tożsamości. Chcemy jedynie pozostać w zgodzie z celem przez nas określonym. Postara-my się również w pewnym zakresie przywrócić ducha czasopisma „Perpjekja Shąiptare" [„Albański Wysiłek"] Branko Merxhaniego (1894-1981), wydawanego w latach 1936-1939, które w istocie było wysiłkiem na rzecz zbudowania pomostu między zacofaną, barbarzyńską Albanią a Europą. Nasze czasopismo chcemy nazwać po prostu „Perpjekja", by uniknąć ducha nacjonalistycznego romantyzmu, zawartego w epitecie „albański", oraz by na swój sposób mocniej wyróżnić w idei wysiłku, wysiłek indywidualny. Nazwa czasopisma nie brzmi zbyt poetycko, ale sądzimy, iż zawiera w sobie siłę, cierpliwość i skromność, niezbędne w „długim i żmudnym procesie" kształtowania nowej tożsamości cywilizacyjnej w wymiarze ogólnonarodowym. To czasopismo wyraża jednocześnie wysiłek wydawcy i współpracowników, by wyzwolić w sercach i umysłach Albań- czyków skłonność do myślenia, miłość, współczucie, niepokój o kulturę jako całość, a także trochę więcej odwagi w szerzeniu ideałów. 

Przypisy

6              The Clash of Civilizationsl, w: „Foreign Affairs", Summer 1993, s. 22-49, wyd. pol. Zderzenie cywilizacji, Muza, Warszawa 2003.

7              Muzułmanie, prawosławni oraz katolicy. Zob. szerzej esej Religia i Albańczycy w tym tomie.

8              Albańskie odrodzenie narodowe (Rilindia Kombetare) - prąd umysłowy i polityczny, którego celem było zachowanie niezależności i tożsamości kulturowej. Postulat niepodległości pojawił się późno, praktycznie dopiero w 1912 r. Istnieją rozbieżne wersje na temat tego, kiedy odrodzenie narodowe się zaczęło. Niektórzy sugerują, że było to w 1836 r., kiedy albański emigrant w Mołdawii Naum Vecjilharxhi skierował list otwarty do prawosławnych Albańczyków, w którym określał zadania związane z kulturą i oświatą. Większość badaczy wskazuje natomiast na reformy Tanzimatu, albo rok 1878, kiedy utworzono organizację wojskowo-polityczną: Ligę Obrony Narodu Albańskiego, zwaną też od miejsca utworzenia Ligą Prizreńską. Odrodzenie skończyło się w roku 1912, kiedy Albania odzyskała niepodległość.

W literaturze odrodzeniowej nie dominował jednolity prąd literacki. Poszczególni twórcy byli przedstawicielami romantyzmu, realizmu czy realizmu krytycznego. Szerzej o albańskim odrodzeniu zob. esej w tym tomie Wirtualna świetność, mizerna rzeczywistość.

9              Zob. też esej w tym tomie Wolność wciąż zagrożona.

O duchu krytyki

Perfrymen kritike /, artykuł wstępny, „Perpjekja", marzec 1995

Faust:... Kto jesteś więc?

Mefistofeles: Tej siły cząstka mała,

która wciąż złego pragnie, a dobro wciąż działa

J.W. Goethe10

Jednym z celów „Perpjekji" jest pobudzenie ducha krytyki w kulturze albańskiej, który, jak powiedzieliśmy wcześniej, jest w niej wyraźnie nieobecny. Tak bardzo leży nam to na sercu, że początkowo nie byliśmy pewni, jak nazwać nasze czasopismo: „Kritika" czy „Perpjekja". Oczywiście nie chodzi nam o ostrą i negatywną „krytykę" w znaczeniu pejoratywnym, z jakim zwykle mamy do czynienia w języku albańskim, ale krytykę w takim znaczeniu, w jakim funkcjonowało to słowo w języku starożytnych Greków. Krytyka, czyli sztuka intelektualnej i moralnej oceny, rozwijania myślenia, które nie odrzuca niczego, bez dokładnego wcześniejszego przestudiowania i oczyszczenia z emocji, które mogą prowadzić do błędnych wniosków. Zamiast nazwać nasze czasopismo „Kritika", uznaliśmy, że dla tematów tabu stworzymy specjalną rubrykę „Sumienie krytyczne". Ostatecznie zdecydowaliśmy jednak, że lepiej się stanie, jeśli ten duch będzie organicznie obecny we wszystkich rubrykach. 

Wielokrotnie w ostatnim czasie zastanawiano się, czy w ciągu pięćdziesięciu lat reżimu komunistycznego powstały w albańskiej kulturze pewne wartości, czy też stworzono co najwyżej antywartości, zasługujące jedynie na odrzucenie i zapomnienie. Nie wdając się w długie i skomplikowane rozważania, chcemy powiedzieć, iż naszym zdaniem to, co nazywamy „czasem" lub „biegiem czasu" nie może być traktowane w sposób uproszczony, linearnie. Bieg czasu ma swoje złożone nurty i kontrnur- ty, niektóre płyną do przodu, inne się cofają. W pewnych dziedzinach czas biegł przed siebie, natomiast w innych biegł wstecz. Niekiedy, w określonej dziedzinie wiedzy lub myśli nurt oficjalny cofał się, a pod nim rozwijał się nurt ukryty, postępowy. To samo możemy także powiedzieć o rozwoju tego, co nazywamy sumieniem krytycznym. Ideologia komunistyczna miała tendencję do owijania prawdy w kokon nieprzepuszczający krytycznego myśleiiia, by nie pozwolić jej rozwijać się dialektycznie, co przewidywali nawet sami jej filozoficzni koryfeusze, a wręcz przeciwnie, by rozwijać jej religijne cechy, ślepą wiarę, odwoływanie się do ludzkich namiętności, a nie rozumu. Stopniowo też przekształcała dyktatora Envera Hodżę we wszechwładnego i nieomylnego Boga, którego słowa znaczyły absolutną prawdę. Tym samym oficjalny system wiedzy i myślenia stawał się coraz bardziej hermetyczny i dogmatyczny, ograniczając aż do absurdu krytyczne myślenie w albańskim życiu intelektualnym. A jednak w tym samym czasie wzrost ogólnego poziomu nauki i informacji stwarzał nowe możliwości krytyki. Nie można powiedzieć, żeby krytyczne myślenie zanikło w różnych kręgach społeczeństwa albańskiego. Oczywiście niezgodność między tym, co możemy nazwać myśleniem oficjalnym, pisanym, a myśleniem nieoficjalnym, niepisanym, miała poważne konsekwencje; oficjalne myślenie rozprzestrzeniało się szeroko dzięki potężnym

środkom propagandowym, myślenie nieoficjalne pozostawało zamknięte w wąskich kręgach, bez możliwości normalnego rozwoju i upowszechniania.

Skutki braku krytycznego ducha były odczuwalne we wszystkich dziedzinach albańskiego życia kulturalnego i trudno powiedzieć, które z nich zostały najbardziej dotknięte brakiem tych rozwojowych i emancypacyjnych drożdży. Wydaje nam się jednak, że ponad wszystko brakowało go szczególnie w tych dziedzinach, którymi chcemy zajmować się w naszym czasopiśmie. Tego ducha brakowało w Albanii przede wszystkim w naukach politycznych, historii, socjologii, psychologii, filozofii, literaturze i krytyce literackiej.

Ponieważ nie jesteśmy w stanie zająć się brakiem krytycznego ducha we wszystkich tych zakresach, powiedzmy więc kilka słów o tym, jak traktowano historię, która jednocześnie stanowiła podstawowy materiał, dla polityki, literatury, psychologii, socjologii itd.

Francuski historyk, pisząc o galijskim wodzu Wer- cyngetoryksie, który walczył w I w. p.n.e. przeciwko Cezarowi na ziemiach, na których dzisiaj znajduje się Francja, wyraża mniej więcej taką myśl: dla zwykłego Francuza bohaterem narodowym był Wercyngetoryks, ponieważ walczył przeciwko rzymskiemu najeźdźcy, podczas gdy dla badaczy istotny jest Cezar jako ten, który pierwszy założył państwo na ziemiach, na których dzisiaj znajduje się Francja. Wydaje się nam, iż ta druga opinia pojawia się później, wraz z cywilizowaniem się społeczeństwa i dokładnie w czasie, gdy to społeczeństwo zaczyna dokonywać oceny nie tylko emocjonalnie, ale w sposób oświecony przez krytykę ducha. Wydaje nam się, że takiego spojrzenia zabrakło niemieckiemu historykowi Georgowi Stadtmullerowi, kiedy pisał, że te narody (miał na myśli narody bałkańskie) nie są jeszcze gotowe do napisania swojej historii. 

Dla narodów bałkańskich, a więc także dla nas, Albań- czyków, te dwa, wymienione wyżej, spojrzenia na historię - legenda bądź mit i prawda historyczna - łączą się w mieszankę sądów, które odwołują się bardziej do ludzkich emocji niż rozumu, bardziej do celów doraźnych niż odległych. W większości wypadków, być może z wyjątkiem romantyzmu odrodzenia narodowego, kiedy manipulacja historią i mistyfikowanie jej służyły podnoszeniu albańskiego poczucia narodowego - proces ten, uważany za podstawę nacjonalizmu wielu narodów Europy, nie pomagał postępowi, wręcz przeciwnie, stanowił przeszkodę na jego drodze. Ta manipulacja osiągnęła apogeum w epoce komunizmu, w której historię potraktowano jako ideologiczne dłuto o dwóch ostrzach - na- cjonalistyczno-komunistycznym - zwykle w taki sposób, by jak najlepiej służyła władzy politycznej. Historia od początków narodu albańskiego aż do ogłoszenia niepodległości była w dużym stopniu zmitologizowana, zmisty- fikowana i gloryfikowana zachowywała jako całość więc romantycznego ducha odrodzenia narodowego nawet wtedy, gdy komuniści twierdzili, że są zwolennikami nadzwyczaj krytycznego stosunku do przeszłości.

W tym wypadku pragmatyczne cele władzy oraz me- galomańskie szaleństwo dyktatora skłaniały do ciosania tej części historii raczej dłutem nacj onalistyczno-roman- tycznym, aniżeli komunistycznym. Natomiast bliska przeszłość, tzn. okres od ogłoszenia niepodległości, albo został całkowicie zlekceważony (jak to się stało z okresem Zogu; tym razem w imię komunistycznej ideologii, która propagowała ideę upadku starego porządku i utworzenia nowego), albo potraktowany jako źródło przykładów ilustrujących ideologię marksistowsko-leni-nowską. Na przykład przez uznanie ruchu Haxhi CJami- li (1876-1915)11 za postępowy ruch chłopski, a wydarzeń z czerwca 1924 r.12 za burżuazyjną rewolucję. 

Obie interpretacje były fałszywe. Na zakończenie możemy powiedzieć, że niepodważalne jest, iż krytycyzm w spoglądaniu na albańską historię, albańską rzeczywistość, i ogólnie, kulturę albańską, który zaczął rozwijać się w Albanii po dominacji romantycznego ducha odrodzenia narodowego, w czasach komunizmu raczej chylił się ku upadkowi niż rozwijał.

Eseje znanego publicysty Mithata Frasheri (Lumo Skendo 1880-1949), komentujące sytuację w Albanii w okresie niepodległości, są jednym z wielu przykładów tego, o czym powiedzieliśmy. Odnajdujemy w nich krytycznego ducha, który był prawie nieobecny w albańskiej historiografii w drugiej połowie XX w. Dzisiaj, kiedy spoglądamy z perspektywy na problemy okresu niepodległości Albanii, panujemy nad emocjami, szczególnie nad chęcią gloryfikowania naszych walk i oskarżania i przeklinania Europy za to, że potraktowała nas niesprawiedliwie. Zaczynamy wreszcie dostrzegać powody, dlaczego tak było jej wygodniej. Oto, jak realistycznie pisał o tym Lumo Skendo w 1928 r.: „Bez rozwoju narodu, bez moralnej siły, która rodzi zjednoczenie, bez praw, które uznaje cywilizowany świat, gdy widzi rozwój i kulturę, bez uświęcenia tych praw wysiłkiem, a zwłaszcza krwią płynącą z narodu; bez tych wszystkich prób Albanii grozi utożsamienie z Turcją i uznanie za jej część. W ten sposób jest ona przeznaczona do rozbioru wraz z nią. Gdy wybije ostatnia godzina dla chorego pacjenta,

nadejdzie koniec oczekiwany od prawie wieku". * * *

Niestety, to nie demistyfikacja historii charakteryzuje demokratyczne otwarcie po upadku komunizmu, lecz znowu jej manipulacja. Okres do ogłoszenia niepodległości, którego krytyczne studium wydaje nam się niezwykle istotne dla zrozumienia naszego losu w tym stuleciu, pozostał znowu nietknięty, tzn. zmisty- fikowany, natomiast najnowsza historia jest przedmiotem manipulacji. W poszukiwaniu symboli nowej tożsamości ukręca się łeb części historycznej prawdy, inną się ignoruje, jeszcze inna pozostaje nietknięta. I wszystko nie po to, by odkryć prawdę historyczną, lecz by ją znowu zmistyfikować. Manipulacja lub mistyfikacja historii w celach polityczno-ideologicznych, czy to nacjonalistycznych, czy komunistycznych bądź religijnych pokazuje jasno, że jest to działanie niezwykle niebezpieczne, prowadzące do alienacj'i stosunków między ludźmi i narodami. Przykład znajduje się bardzo blisko nas, w byłej Jugosławii. Jest on tak tragiczny i jednocześnie tak absurdalny, że nadaje inny sens powiedzeniu „Szczęśliwy jest naród bez historii". Sądzimy, że nadszedł czas, by przywrócić ducha Faika Konicy (1875- -1942) i Lumo Skendo, by rozwinąć ich krytyczne stanowisko wobec nas samych. I uczynimy to powodowani nie cynizmem i lekceważeniem małego kraju, jakim jest Albania, w której mieliśmy szczęście urodzić się i tak strasznie cierpieć, ale w imię miłości do niego, w imię znalezienia sensu życia poprzez poświęcenie się dla niego, co tak wyraźnie wyróżniało się w publicystyce Skendo. Zapomnienie, na które komunistyczna historia skazała Skendo, świadczy o tym, jak historia wykorzystywana w celach polityczno-ideologicznych wypacza fakty i postaci historyczne.

Rozwój krytycznego myślenia zderza się dzisiaj nie tylko z politycznymi interesami różnych grup, które napędzane politycznymi namiętnościami manipulują historią, ale z czymś znacznie groźniejszym. Chodzi o pewien rodzaj społecznego przekonania kształtowanego przez długie lata, które z różnych historycznych wartości i postaci uczyniło święte krowy schlebiające narodowej próżności. Zauważamy, że reakcją na desperackie położenie, w którym się znaleźliśmy, szczególnie w aspekcie tzw. dumy narodowej, jest rosnąca tendencja do niszczenia w zarodku wszelkich przejawów krytycznego ducha - poprzez uciekanie się do legend przeszłości i zmyślonych wartości, często także poprzez powrót do agresji w stosunku do Europy, co było jakże charakterystyczne w epoce komunistycznej.

Gdy sami Albańczycy wyrażają krytycznego ducha, opinia ta natychmiast naraża ich na oskarżenie o anty- narodowość. Gdy pochodzi ona od cudzoziemców, mamy do czynienia z innym zjawiskiem: wielu z tych, którzy siedzieli cicho i bali się zareagować na szkody poczynione narodowi przez gromadę niedouczonych, nieuczciwych i niekonsekwentnych polityków - co byłoby pierwszym przejawem ich patriotyzmu - zaczyna rzucać się ż nacjonalistyczną furią na cudzoziemców.

Ci cudzoziemcy, jak cyniczni i pogardliwi by nie byli, bezspornie znajdują w naszym społeczeństwie wiele dla umocnienia swego cynizmu. Uważamy, że to, co nam okazują cudzoziemcy, jak by nie było gorzkie, cyniczne i bezlitosne, należy przefiltrować przez krytycyzm. Dzięki niemu, zamiast wściekać się na cudzoziemców, spojrzymy na siebie i znajdziemy powody, dlaczego widzą nas właśnie tak. To nam pomoże pozbyć się prowincjonalizmu i albanocentryzmu, pielęgnowanych w nas przez pół wieku izolacji, i spojrzeć na siebie z odpowiedniego dystansu. Nie możemy ukryć tej bolesnej prawdy, że po upadku muru berlińskiego Albania utraciła wizerunek kraju na wpół egzotycznego, na wpół sympatycznego, cjuasi heroicznego, który to obraz był wszczepiany zagranicy przez nacjonalistycz- no-komunistyczną propagandę. Dzisiejszy nasz obraz kształtuje przerażająca lawina uchodźców zdążających wprost do morza, by za wszelką cenę ratować siebie przed nędzą i przed sobą nawzajem. I jest to obraz znacznie bardziej autentyczny. Widzimy go codziennie, nawet żyjąc za granicą. Myślimy także, że podobnie jak jednostka, która oceniając siebie krytycznie, zyskuje większy szacunek, także naród zdobywa lepszą reputację, jeśli jest w stanie obiektywnie ocenić własną historię i rzeczywistość. Jak mówi wielki poeta i filozof angielski Alexander Pope:

Krytykę lepiej przyjmuję ci właśnie,

którzy bardziej zasługują na pochwały.

(Rzecz o krytyce)13

 

Wyrafinowanym przejawem tej opinii publicznej, która jest przeciwna duchowi krytycznemu, jest przekonanie, że czas na podjęcie krytyki jeszcze nie nadszedł, ponieważ w obecnej fazie, demaskując tych kilka symboli, krytykując tych kilka postaci, które posiadamy, ryzykujemy, że popadniemy w jeszcze większy kryzys tożsamości, by nie powiedzieć: w kompletne zniechęcenie. Wydaje się to nam całkowicie błędne, ponieważ im dłużej będziemy żyć z podrabianą tożsamością, tzn. im dłużej będziemy żyć we śnie, tym gorzej dla nas, gdy się ockniemy. Pięćdziesięcioletnie doświadczenie rządów Hodży, który z megalomańskiego albanocentryzmu uczynił kult, pokazało, w jak małym stopniu wpłynął on na miłość Albańczyków do ojczyzny.

Przez krytykę nie rozumiemy więc negacji rzeczywistych moralnych i kulturowych wartości ani ich utraty, wręcz przeciwnie, dostrzegamy w krytyce drogę do oczyszczenia nas z fałszywej tożsamości kulturowej, co naszym zdaniem stanowi fundament, na którym zaczniemy budować nowe inspirujące wartości. Krytyka nie oznacza więc oczerniania osobistości albańskiej kultury, pogłębiania podziałów między współziomkami - to zjawisko jest tak widoczne w naszym społeczeństwie, że nie ma potrzeby uskarżać się na nieodpowiedni czas. Należy spojrzeć krytycznie na to, co zrobiliśmy, i na to, co robimy. Jest to konieczne, jeśli chcemy lepiej zrozumieć i poznać siebie i planować przyszłość. Oczywiście nie można tego uczynić bez przesiania przez sito krytyki wielu dzid powstałych w przeszłości, nie tylko komunistycznych (choć głównie właśnie ich). Istnieje jednak zasadnicza różnica między dążeniem do zrzucenia z panteonu sławy kilku osobistości i zastąpienia ich innymi - czego, jak sądzimy, dokonać może jedynie historia kilku pokoleń - a poddaniem krytycznemu osądowi ich dzieł w poszukiwaniu narodowej tożsamości. To nie znaczy, że w naszym wysiłku nie popełnimy błędów, że możemy nie być bezstronni - ale stronice naszego czasopisma będą otwarte także dla replik, które, mamy nadzieję, służyć będą rozwojowi krytycznego ducha. Możemy dodać, jak powiedzieliśmy już w pierwszym numerze, że jednym z celów, jaki postawiliśmy sobie w „Perpjekji", jest otwarcie naszej kultury, jako że tylko w ten sposób stanie się ona naprawdę europejska. Sądzimy, iż to właśnie krytyczny duch sprzyja otwarciu tej kultury, umożliwia grupom społecznym w kraju lepsze porozumiewanie się między sobą.

Skoro powiedzieliśmy już wszystko o krytycznym duchu i demistyfikacji, nie możemy pominąć dręczącego nas dylematu: czy odczytanie na nowo historii, co zamierzamy uczynić, jest demistyfikacją, czy kolejną mistyfikacją? Czy zatem możliwa jest demistyfikacja historii, czy też zawsze i wciąż mistyfikujemy ją w imię nowego mitu? Rozpowszechniona jest obecnie teza, że historia nie jest obiektywną relacją, lecz subiektywną interpretacją i zbiorem wyidealizowanych elementów zgromadzonych według cech, sympatii, antypatii, aspiracji opinii publicznej w danym czasie. Zatem, gdy mówimy o wydarzeniach z historycznej przeszłości, siłą rzeczy nie możemy dać kompletnego zestawienia, lecz wybieramy i podkreślamy te fakty historyczne, które w pewnym sensie podtrzymują nowy mit, jakiemu służymy.

Na przykład Skanderbega (1405-1468) widzimy mitologizowanego dwukrotnie. Pierwszy raz w imię katolicyzmu, by pobudzić do oporu przeciwko muzułmańskiej inwazji w Europie. Po raz drugi - pod koniec XIX w. - w imię rodzącego się albańskiego nacjonalizmu, by jego życie i dzieło pomogło Albańczykom odłączyć się od, stanowiącej wielkie niebezpieczeństwo w owym czasie, tureckiej tożsamości. Poza tym niemożliwe jest dzisiaj mówienie o poszukiwaniu czystej wiedzy, ponieważ badania naukowe wykazują, że aktywność poznawcza i rozum ludzki zasadniczo podlegają emocjom. Nie można więc mówić o całkowitej racjonalności, oczyszczonej z emocj'onalnych czynników, także wtedy, gdy sięgamy w historyczną przeszłość.

W odpowiedzi na ten dylemat możemy powiedzieć, że jeśli demistyfikacja służy tworzeniu nowego kultu, to jest to kult postępu i budowania lepszej przyszłości. Jeśli emocj'e znowu wyzwalają w nas krytycznego ducha, to biorą się one z bólu wywołanego przez historię i sprzeciwu wobec możliwości jej powtórzenia się. Biorą się one z miłości do prawdy, będącej podstawą kształtowania osobowości każdej jednostki (dlatego każdy naród powinien ją budować). I wreszcie biorą się one z przekonania, że jeśli społeczeństwo potrzebuje mitów jako wyjściowej bazy twórczej, organizacyjnej i konsolidującej, i jeśli, jak powiedzieliśmy, nie ma nic potężniejszego dla powstania marzenia niż dogmat i nic, prócz marzenia, nie stworzy tak potężnej przyszłości - to społeczeństwo potrzebuje takiego krytycznego ducha, który oddzieli prawdę od mitu i legendy i stworzy okazję dla nowych marzeń. 

Przypisy

10 J.W. Goethe, Faust, w: Utwory dramatyczne, tłum. W. Kościelski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1956.

U Haxhi CJamili (włąśe. CJamil Zyber Xhameta). W czasie I wojny bałkańskiej wałczył w batalionie „Erzeni" ochotników albańskich wspierających Turcję przeciwko wojskom Czarnogóry. Po zakończeniu wojny należał do watażków, którzy pustoszyli środkową Albanię, walcząc przeciwko księciu Wilhelmowi von Wied. Przez pewien czas był związany z Esadem paszą Toptani, potem go zdradził i zosta] zamordowany (albo przez zwolenników Esada albo Serbów). Z uwagi na to, że większość jego ludzi stanowili chłopi, ruch ten podciągnięto pod pojęcie „powstania chłopskiego".

12 Od 24 maja do 10 czerwca 1924 r. rozegrał się bunt odsuniętych od władzy przeciwników Ahmeta Zogu, którzy wypowiedzieli wojnę legalnym władzom. Pretekstem do wojny domowej było zabójstwo jednego z najpopularniejszych polityków radykalnych - Avni Rustemi. Wojna doprowadziła do wygnania członków rządu i przejęcia władzy przez rebeliantów, z Fanem Noli na czele. Zob. T. Czekalski, Albania, TIUO, Warszawa 2003, s. 66 i nn.

13 A. Pope, Rzecz o krytyce, tłumaczenie własne DH.

Czy jest młodzież w Albanii?

Per frymen kritike II, artykuł wstępny, „Perpjekja", czerwiec 1995, nr 3

Nieraz rozumny człowiek byłby w kłopocie bez towarzystwa głupców.

R La Rochefoucauld, Maksymy i rozważania moralne14

Czy jest młodzież w Albanii?

Odpowiadam, że nie ma. Umysł młodego człowieka rozpalają szlachetne marzenia...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin