Griffin W E B - Lotnicy - Braterstwo broni.pdf
(
1948 KB
)
Pobierz
W.E.B.Griffin
Lotnicy
Wujkowi Charleyowi oraz Bykowi
RIP, październik 1979
I Donnowi
Kto by uwierzył:
cztery gwiazdki?
I Russowi
Kto by uwierzył,
że Pee-Wee's Dog-Robber wyrośnie na generała,
dowódcę dywizji oraz rektora uniwersytetu?
I Macowi RIP, grudzień
1987
I
1
Pleiku
Republika Południowego Wietnamu
15 sierpnia 1963, 12.05
Gdy lśniący dwusilnikowy
Beechcraft U-8D
w pokojowym,
biało-czarno-oliwkowym malowaniu Armii Stanów Zjed-
noczonych dotknął płyty lotniska w Pleiku, major Warren H.
Hightower z piechoty Armii Stanów Zjednoczonych, dowódca
170. Kompanii Helikopterów Szturmowych, czekał nań już na
lądowisku.
Był to krępy, trzydziestoczteroletni mężczyzna o ogorzałym
i szczerym obliczu. Miał szary tropikalny kombinezon lotniczy,
czapkę z daszkiem i lotnicze buty, a u biodra kaburę z
pistoletem
Colt Model 1911A1.45ACP.
Sam niedawno odbył
lot, ale uznał, że nie warto się przebierać w bardziej odświętny
mundur tylko dlatego, że dowódca batalionu raczył
zaanonsować swoje przybycie w towarzystwie oficera
operacyjnego i zażyczył sobie, by major czekał na niego na
lądowisku.
Pożałował swojej decyzji, gdy tylko otworzyły się drzwi
U-
8D,
z samolotu bowiem wyłoniło się więcej osób niż te dwie,
których się spodziewał. Ściślej mówiąc, byli tam dwaj
pułkownicy - jeden z Zielonych Beretów, a drugi w
tropikalnym mundurze z wełny czesankowej, najwyraźniej
członek pałacowej świty Pentagonu Wschód z siedzibą w
Sajgonie. Towarzyszył im czarnoskóry kapitan Zielonych
Beretów.
Hightower rozpoczął właściwy dla takich okazji cere-
moniał.
— Sir - szczeknął, unosząc rękę w energicznym salucie -
major Warren Hightower, dowódca 170. Kompanii
Helikopterów Szturmowych.
Oficerowie odsalutowali. Dowódca batalionu przedstawił
kolejno pułkowników i kapitana. Uścisnęli sobie dłonie.
- Panowie pozwolą za mną. Zapraszam na kawę i colę
-powiedział Hightower.
- Gdzie jest porucznik Oliver? - spytał bez ogródek
pułkownik Zielonych Beretów.
Pytanie zaskoczyło Hightowera.
- Wykonuje misję, sir — odpowiedział, mało precyzyjnym
gestem wskazując w stronę granicy Laosu.
- Chcieliśmy się z nim zobaczyć - oświadczył pułkownik z
Pentagonu Wschód. - Nie uprzedzono pana?
- Nie, sir. Nie uprzedzono.
- Rany! - mruknął ze złością i zniecierpliwieniem
pułkownik.
- Widocznie były problemy z łącznością - wtrącił dowódca
batalionu. - Hightower, jak szybko może pan go tu
ściągnąć?
Major zastanawiał się przez chwilę. Nie miał pojęcia, gdzie
znajduje się Oliver. Gdyby chciał go ściągnąć do bazy,
musiałby użyć radia, a wcale nie był pewny, czy jest to w tej
chwili możliwe.
- Mniej więcej za godzinę, sir. Może nieco więcej.
- Nie mam tyle czasu - oznajmił pułkownik z Pentagonu
Wschód.
- A czy mogę panu pomóc w inny sposób, sir? - spytał
Hightower.
Przez chwilę pułkownik przyglądał mu się z dezaprobatą,
po czym rzekł:
- Owszem, majorze. Kiedy go pan zobaczy, proszę go
spytać, czy zgłosiłby się na ochotnika do tajnej misji wy-
sokiego ryzyka.
- Tak jest.
Hightower dostrzegł w oczach pułkownika z Zielonych
Beretów źle ukrywaną pogardę wobec pułkownika z Pen-
tagonu Wschód.
- Jeżeli się zgodzi - ciągnął pułkownik z Pentagonu
Wschód — proszę o tym zawiadomić pułkownika
Augustusa. On przejmie sprawę.
- Będę w Dak To - dodał pułkownik Augustus z Zielo-
nych Beretów. - Przypuszczam, że ma pan łączność z tym
obozem?
- Tak jest - odparł Hightower.
Augustus skinął głową.
- Mój kryptonim to Niedźwiedź Polarny Sześć - po-
wiedział.
- Cóż - odezwał się znowu pułkownik z Pentagonu
Wschód - skoro bez porucznika Olivera nie mamy tu nic
do roboty, proponuję odlać się i ruszać w dalszą drogę.
Piętnaście minut po lądowaniu
U-8D
znowu wzbił się w
powietrze, zapewne kierując się wprost ku obozowi Sił
Specjalnych w Dak To.
Gdy odlatywał, w głowie majora Hightowera zaświtała
niepokorna myśl: przy odrobinie szczęścia Vietcong mógłby
ostrzelać z moździerzy
U-8D
lecącego do Dak To, a wtedy,
przy kolejnej odrobinie szczęścia, nadęty pułkownik z Pen-
tagonu Wschód musiałby szukać ratunku w jakimś rowie
pełnym zielonkawego błocka.
Piętnaście minut później na lądowisku przysiadły dwa
helikoptery
UH-1B Huey.
Jeden z nich, jak zauważył major
Hightower, pilotował dwudziestopięcioletni porucznik wojsk
pancernych John S. Oliver Junior.
Ilekroć myśli Hightowera kierowały się ku temu młodemu
oficerowi (a kierowały się ku niemu częściej niż ku innym
podległym mu porucznikom), były to myśli pozytywne, niemal
czułe. Z drugiej jednak strony, bez względu na to, jakie były
plany dowódcy batalionu, Zielonych Beretów i pułkownika z
Pentagonu Wschód, major Hightower zdawał sobie sprawę z
tego, że ma pewien problem z porucznikiem Johnem S.
Oliverem Juniorem. Problemem owym była, najkrócej mówiąc,
tolerancja. Major Hightower podejrzewał bowiem, całkiem
słusznie zresztą, że porucznik Oliver spogląda na niego co
najwyżej z pewną dozą tolerancji, a nie, jak należałoby się
spodziewać, na przykład z szacunkiem. Innymi słowy, major
Hightower nabrał z czasem przekonania, iż porucznik Oliver
uważa go za dobrodusznego faceta o jak najlepszych
intencjach, który jednakże nie ma bladego pojęcia o swojej
robocie, oraz że porucznik uważa się za osobę znacznie lepiej
przygotowaną
Plik z chomika:
mofek
Inne pliki z tego folderu:
Griffin W E B - Lotnicy - Braterstwo broni.pdf
(1948 KB)
W.E.B Griffin - Braterstwo broni 7 - Nowy Gatunek.pdf
(2679 KB)
W.E.B Griffin - Braterstwo broni 6 - Generałowie.pdf
(1424 KB)
W.E.B Griffin - Braterstwo broni 5 - Zielone Berety.pdf
(1611 KB)
W.E.B Griffin - Braterstwo broni 4 - Pułkownicy.pdf
(2617 KB)
Inne foldery tego chomika:
A. J. Quinnell
Abramow-Newerly Jaroslaw
Agata Christie
Ake Edwardson
Alejchem Szolem
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin