Nalini Singh - PSI I ZMIENNOKSZTAŁTNI - (1) W Niewoli Zmysłów.txt

(513 KB) Pobierz
PROLOG
CISZA
W trosce o zmniejszenie ogromnej liczby przypadkow
szalenstwa i wielokrotnych zabojstw w populacji Psi w
1969 roku Rada Psi zdecydowala o wprowadzeniu
rygorystycznego programu zwanego Cisza. Celem Ciszy
bylo uwarunkowywanie mlodych Psi od narodzin. Czyli
nauczenie ich, jak nie odczuwac gniewu.
Wkrotce jednak Rada odkryla, ze wyodrebnienie tej jednej
emocji jest niemozliwe. Po dziesieciu latach dyskusji, w
ktorej wziely udzial miliony umyslow w sieci Psi, w 1979
roku zmieniono cel Ciszy. Nowym zadaniem programu
bylo uwarunkowanie mlodych Psi, tak by me czuli
niczego: ani wscieklosci, ani zazdrosci, zawisci czy
szczescia - i z pewnoscia milosci. Cisza okazala sie
ogromnym sukcesem. Kiedy nadszedl rok 2079, a Psi
uwarunkowali juz mate czy szoste pokolenie, nikt nie
pamietal, ze kiedys bylo inaczej. Obecni przedstawiciele
Psi sa zimni, opanowani, nieludzko praktyczni i nikt nie
moze sklonic ich do przemocy. Sa liderami w polityce i
biznesie, usuwaja
w cien zarowno ludzi, jak i zmiennoksztaltnych - rasy
ulegajace swojej zwierzecej naturze. Posiadajac talenty
mentalne - od telepatii poprzez jasnowidzenie i telekineze
po psychometrie - Psi uwazaja sie za kolejny szczebel na
drabinie ewolucji,
Wszelkie decyzje opieraja na logice i skutecznosci i jak
twierdzi siec Psi, wspolczynnik ich pomylek jest bliski
zeru.
W swojej Ciszy Psi sa doskonali.
ROZDZIAL l
Sascha Duncan nie mogla przeczytac ani jednej linijki
raportu na ekranie organizera. Jej wzrok rozpraszala mgla
strachu, oddzielajaca ja od zimnej praktycznosci biura
matki. Nawet glos rozmawiajacej przez telefon Nikity
ledwie przedziera! sie przez jej otepialy umysl. Byla
przerazona.
Tego ranka obudzila sie skulona w lozku, kwilac. Normalni
Psi nie kwila, nie okazuja zadnych emocji, niczego
nie czuja. Ale Sascha od dziecinstwa wiedziala, ze nie byla
normalna. Przez dwadziescia szesc lat z powodzeniem
ukrywala swoja wade, lecz teraz sprawy nieco sie
skomplikowaly. Szczerze mowiac, wszystko wygladalo
bardzo, bardzo zle.
Jej umysl ulegal degradacji w tak gwaltownym tempie, ze
zaczynala fizycznie odczuwac skutki uboczne tego
procesu - skurcze miesni, drzenie, nienormalny rytm bicia
serca oraz lzy po snach, ktorych nie pamietala. Wkrotce
nie bedzie juz mogla ukryc swojej poszarpanej psychiki. A
kiedy ja odkryja, zostanie uwieziona w Centrum.
Oczywiscie nikt nie nazywal tego miejsca
wiezieniem, tylko osrodkiem rehabilitacji, w ktorym z
brutalna skutecznoscia oddzielano slabe osobniki od stada.
A kiedy juz z nia skoncza, w najlepszym razie zostanie
sliniaca sie debilka bez jednej mysli w glowie. Jezeli zas
nie bedzie miala nawet tyle szczescia i pozostanie w niej
chocby cien logicznej refleksji, stanie sie zwyklym dronem
pracujacym w przepastnej sieci Psi, robotem z liczba
neuronow wystarczajaca do tego, zeby sortowac poczte lub
zamiatac podlogi.
Jej dlon zacisnela sie kurczowo na organizerze i to
wrazenie przywrocilo ja gwaltownie rzeczywistosci. Jesli
jakis moment byl najgorszy na przejscie zalamania, to
wlasnie ten, w ktorym siedziala tak naprzeciwko swojej
matki. Nikita Duncan moze i byla jej matka, ale byla takze
czlonkiem Rady Psi. Gdyby przyszlo najgorsze, Sascha nie
byla pewna, czy Nikita nie poswiecilaby jej, by zatrzymac
swoje miejsce w najpotezniejszym gabinecie na swiecie.
Z ponura determinacja zaczela wzmacniac tarcze
psychiczne, ochraniajace sekretne korytarze jej umyslu. W
tym akurat byla doskonala. I kiedy matka zakonczyla
rozmowe, Sascha okazywala juz tyle emocji co rzezba
wykuta w arktycznym lodzie.
- Za dziesiec minut mamy spotkanie z Lucasem Hunterem.
Jestes gotowa? - W migdalowych oczach Nikity dostrzec
mozna bylo jedynie chlodne zainteresowanie.
-Oczywiscie, matko.
Zmusila sie, by bez drgniecia wytrzymac jej bezposrednie
spojrzenie, nie zastanawiajac sie, co tez jej wlasne oczy
ujawniaja. Uratowalo ja to, ze w przeciwienstwie do Nikity
miala oczy kardynalnych Psi -jak nocne niebo, jak
niekonczace sie pole czerni z drobinkami zimnobialego
ognia.
- Hunter jest alfa zmiennoksztaltnych, wiec nie nalezy go
lekcewazyc. On rozumuje jak Psi.
Nikita odwrocila sie, zeby uniesc ekran komputera - plaski
panel, ktory chowal sie i wysuwal na powierzchni biurka.
Sascha otworzyla plik z waznymi informacjami. Organizer
zawieral w sobie wszystkie dane, jakich mogla
potrzebowac podczas spotkania, i byl na tyle niewielki, ze
miescil sie w kieszeni. Jesli Lucas Hunter bedzie typowym
przedstawicielem swojej rasy, przyjdzie z papierowymi
kopiami wszystkiego.
Hunter stal sie alfa w sforze lampartow DarkRiver w
wieku dwudziestu trzech lat. W ciagu nastepnych dziesieciu
DarkRiver umocnilo swoje panowanie nad San
Francisco i okolica do tego stopnia, ze zdominowalo inne
drapiezniki. Zmiennoksztaltni z zewnatrz, ktorzy chcieli
pracowac, zyc czy bawic sie na jego terytorium, musieli
otrzymac pozwolenie. Jesli tego nie dopelnili, przekonywali
sie, z jak brutalna skutecznoscia lamparty egzekwuja
swoje prawa do terytorium.
Podczas zaznajamiania sie z materialem Sasche zaskoczylo,
ze alfa DarkRiver wynegocjowal obustronny
pakt o nieagresji ze SnowDancer, sfora wilkow, ktora
kontrolowala reszte Kalifornii. Wszyscy wiedzieli, ze
wilki byly bezlitosne wobec kazdego, kto osmielil sie
rosnac w sile na ich terytorium, wiec Sascha zastanawiala
sie nad cywilizowanym wizerunkiem DarkRiver. Nikt
mily i uprzejmy nie pokona SnowDancer.
Rozlegl sie miekki dzwiek dzwonkow.
- Idziemy, matko? - Nikita nigdy nie okazywala Saschy
macierzynskiego ciepla, ale protokol wymagal, by zwracac
sie do niej zgodnie z okresleniem pokrewienstwa.
Nikita skinela glowa, wstala i wyprostowala cale swoje
pelne gracji sto siedemdziesiat dwa centymetry. Ubrana w
czarny garnitur rozjasniony biela bluzki, z wlosami
obcietymi tuz ponizej uszu w pasujacym do niej bezceremonialnym
stylu w kazdym calu wygladala na kobiete
sukcesu. Byla piekna. I smiertelnie niebezpieczna.
Sascha wiedziala, ze kiedy szly obok siebie, nikt nie
uznalby ich za matke i corke. Byly tego samego wzrostu,
lecz na tym podobienstwa sie konczyly. Nikita
odziedziczyla azjatyckie oczy, proste wlosy i porcelanowa
cere po matce, pol-Japonce. W genach Saschy po
wschodnim dziedzictwie pozostal jedynie lekki skos oczu.
Zamiast lsniacej granatowej czerni jej wlosy mialy gleboki
odcien hebanu, ktory pochlanial swiatlo jak atrament, i
wily sie tak dziko, ze kazdego ranka byla zmuszona
zaplatac je w scisly warkocz. Jej skora zas miala odcien
ciemnego miodu - dowod wplywu genow nieznanego ojca.
Akt urodzenia Saschy stwierdzal, ze mial
angielsko-indianskich rodzicow.
Zwolnila nieco, kiedy zblizyly sie do sali konferencyjnej.
Nienawidzila spotkan ze zmiennoksztaltnymi, i to nie z
powodu generalnej odrazy, jaka w Psi wzbudzala ich otwarta
emocjonalnosc. Wydawalo sie jej, ze oni wiedzieli. I
a kos wyczuwali, ze nie byla jak inni, ze byla wadliwa.
- Panie Hunter.
Uniosla wzrok na dzwiek glosu matki i znalazla sie w
bezposredniej bliskosci najbardziej niebezpiecznego
osobnika plci meskiej, jakiego kiedykolwiek widziala. Nie
bylo innych slow na jego opisanie. Mial duzo powyzej
metra osiemdziesieciu i byl zbudowany jak zyjaca w
dziczy maszyna do walki - skladal sie z samych smuklych
miesni i napietej sily.
Czarne wlosy piescily jego ramiona, lecz nie bylo w tym
niczego miekkiego. Wprost przeciwnie, zdradzaly
niepowstrzymana pasje i mroczny glod lamparta skrytego
pod jego skora. Nie miala watpliwosci, ze przed nia stal
drapieznik. Wtedy odwrocil glowe i zobaczyla prawa
czesc jego twarzy - przydymione zloto jego skory znaczyly
cztery poszarpane linie, jakby pozostalosc po pazurach
wielkiej bestii. Jego oczy lsnily hipnotyczna zielenia, lecz
jej uwage przyciagnely wlasnie szramy na twarzy. Nigdy
wczesniej nie byla tak blisko jednego z lowcow
zmiennoksztaltnych.
- Pani Duncan. - Glos mial niski i nieco chropawy, jakby
zalamywal sie na granicy zwierzecego pomruku.
- To jest moja corka, Sascha. Bedzie lacznikiem w tym
projekcie.
- Milo mi, Sascha. - Skinal glowa w jej kierunku, a jego
oczy zatrzymaly sie na niej dluzej, niz bylo to konieczne.
- Mnie rowniez.
Czy uslyszal jej nierowne tetno? Czy to prawda, ze zmysly
zmiennych byly ostrzejsze niz innych ras?
- Prosze. - Wskazal dlonia krzesla stojace przy stole o
szklanym blacie i poczekal, az usiada, zanim sam zajal
miejsce. Wybral krzeslo stojace dokladnie naprzeciwko
Saschy.
Zmusila sie, by oddac mu spojrzenie, nie pozwalajac sobie
jednoczesnie na to, aby jego rycerskosc oslabila jej tarcze
ochronne. Lowcy byli szkoleni w wywachiwaniu slabosci
u swoich ofiar.
-Przyjrzalysmy sie panskiej ofercie - zaczela. -I co o niej
myslicie?
Jego oczy byly nieprawdopodobnie przejrzyste i spokojne
jak glebia oceanu. I nie dostrzegla w nich niczego
zimnego, co by zaprzeczylo jej pierwszemu wrazeniu, ze
jest ledwie trzymana na uwiezi czysta dzikoscia.
- Musi pan wiedziec, ze biznesowa wspolpraca miedzy Psi
a zmiennoksztaltnymi rzadko sie udaje. To kwestia
odmiennych priorytetow. - W porownaniu z glosem
Lucasa ton Nikity wydawal sie absolutnie beznamietny.
W tym wypadku mamy raczej podobne priorytety.
Wy potrzebujecie pomocy w planowaniu i budowie
mieszkan, ktore spodobaja sie zmiennoksztaltnym, a
ja chce poznac najnowsze projekty Psi.
Sascha wiedziala, ze chodzi o cos wiecej. Oni rzeczywiscie
go potrzebowali, ale on nie potrzebowal ich - interesy
DarkRiver byly tak rozlegle, ze konkurowaly , interesami
Psi. Swiat sie zmienial i ludzie oraz zmiennoksztaltni nie
chcieli juz grac drugich skrzypiec. To, ze wiekszosc Psi
ignorowala te zmiane w rozkladzie sil, bylo oznaka ich
arogancji. Siedzac tak blisko skoncentrowanej pasji, jaka
byl Lucas Hunter, dziwila sie slepocie swoich
pobratymcow.
- P...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin