Uzaleznienia.doc

(91 KB) Pobierz
Andrzej Winkler

Andrzej Winkler

 

Uzależnienia jako konsekwencje aborcji.

 

Uwikłanie w doświadczenie straty dziecka w procedurze aborcji związane jest z głębokimi i długotrwałymi reperkusjami emocjonalnymi. „Ostateczne odrzucenie”, „dotknięcie śmiercią”, „zagrożenie unicestwieniem” wywołują reakcje emocjonalne rozpoznanwane jako objawy stresu pourazowego. Jednym z mechanizmów radzenia sobie z przytłaczającymi uczuciami winy, zagrożenia, wstydu , doświadczeniem rozbicia własnej tożsamości czy wreszcie utraty porządku i sensu życia jest sięganie po różne sposoby „samoleczenia”. Zamiast świadomego zmierzenia się z bolesnymi konfliktami pojawia się próba samodzielnego radzenia sobie z dokuczliwymi stanami emocjonalnymi polegająca często na sięganiu po środki zmieniające nastrój lub inne zachowania skutecznie pochłaniające lub rozpraszajace uwagę. Konsekwencją takiej nieudanej próby „samoleczenia” jest pułapka uzależnienia..

 

W swoim wystąpieniu posługuję się głównie perspektywą psychologiczną opartą zwłaszcza na hipotezie behavioralnej pokazującej redukowanie napięcia poprzez używanie alkoholu jako podstawowy mechanizm powstawania uzależnienia, co nie oznacza, że w swoim rozumieniu uzależnień zawężam się wyłącznie do niej i nie dostrzegam znaczenia pozostałych, np. perspektywy biochemicznej.

 

Istniejące badania na temat aborcji i uzależnień w swojej publikacji relacjonuje Witold Simon * : "uzależnienia - różnego rodzaju zdarzają się 5 razy częściej u kobiet po aborcji niż po porodzie oraz 4 razy częściej po aborcji niż po poronieniu [14]. Jeśli idzie o alkohol, to 53-61% kobiet po aborcji ma problemy z nadużywaniem tej substancji. Aborcja, po której następuje uzależnienie od alkoholu, sprzyja przemocy, rozpadom związków, wypadkom samochodowym i  utracie pracy. [67] Uzależnienie od nikotynizmu stwierdza się 2 razy częściej po aborcji niż w populacji kobiet bez tego doświadczenia. [47]. Kobiety po aborcji są także bardziej skłonne do palenia w trakcie następnej ciąży, co zwiększa ryzyko śmierci okołoporodowej lub malformacji [44]. Lekomanię, a szczególnie uzależnienie od benzodiazepin ze względu na ich działanie nasenne i uspokajające, stwierdza się u 30% kobiet po aborcji [32]. Z doniesień kazuistycznych [55] wynika rozpoczęcie uzależnienia od narkotyków po dokonanej aborcji."

 

Wydarzenia urazowe, traumatyczne związane z lękiem i zagrożeniem własnego życia stwarzaja konflikty, które stygmatyzuja, naznaczają  i potem są odtwarzane i powtarzane w zachowaniach destrukcyjnych i autodestrukcyjnych. Do takich należą zachowania nałogowe (addictive bahaviors), na które można patrzeć jak na “narzędzia redukowania  napięcia lub trwogi”..

 

Zachowania autodestrukcyjne osób uwikłanych w nałogowe zachowania są echem wczesnego i głęboko skrywanego doświadczenia unieważnienia, odrzucenia i zagrożenia zniszczeniem bądź unicestwieniem.

 

Bagatelizowanie, ignorowanie, lub zaprzeczanie tak istotnego doświadczenia urazowego jakim jest uwikłanie w śmierć poprzez aborcję w dominującym dyskursie społecznym, a tak przecież dzieje się z tematyka okołoaborcyjną, jest zakłamaniem, zafałszowaniem i mistyfikacją doświadczenia per se.

 

Tak jak w przeszłości rozpoznano bardzo destrukcyjny mechanizm zaprzeczania w obszarze problemów alkoholowych, tak pewnie nadszedł  czas aby uznać, że ten sam mechanizm utrudnia właściwe zrozumienie i psuje skuteczność stosownych interwencji terapeutycznych w przypadku ludzi “zranionych śmiercią”.  Zaprzeczanie jest krokiem w kierunku mistyfiakacji doświadczenia, tworzy fałszywe JA i fałszywy obraz świata. Po to by trzeźwo patrzeć na siebie i świat trzeba skorzystać z cnoty uczciwości czy też jawności. Bez tego droga do zrozumienia własnych doświadczeń i odkrycia odpowiedzi na pytanie “Kim jestem” jest nie do przebycia.

 

Nasze zachowanie jest funkcją naszego doświadczenia. Działamy zgodnie z tym, w jaki sposób postrzegamy rzeczy. Jeśli nasze doświadczenie zostanie zniszczone poprzez stłumienie, wyparcie, rozszczepienie, racjonalizację, projekcję, pomniejszanie czy inne formy manipulacyjnego oddziaływania , a do takiego “majsterkowania” zdolny jest nasz umysł tworząc niebezpieczne zafałszowania w naszym postrzeganiu siebie i świata, wówczas nasze zachowanie stanie się niszczące. Jeśli nasze doświadczenie zostanie zniszczone, wówczas utracimy część samych siebie. Poczucie tożsamości buduje się z obrazów dzieciństwa i młodości. Jeżeli obrazy te zawieraja treści destrukcyjne, to wtedy nasza tożsamość może być destrukcyjna.

 

“Zranieni śmiercia”poprzez uwikłanie w aborcję, (czy też “Osmaleni śmiercia”, o których czytamy w ksiązce Irit Amiel poświęconej ocalonym od śmierci w czasie ostatniej wojny) żyja z poczuciem zagrożenia czy zagłady. Wiszący nad nimi miecz Demoklesa czy czyhająca śmierć staje sie ich obsesyjnym tematem, a czasem dramatem, który odtwarzają na rozmaite sposoby (zachowania nałogowe są jednym z dostępnych scenariuszy).

 

Trauma sprawuje wielką władzę nad naszym losem. To fakt wyraźnie rozpoznawany.

Trauma dość skutecznie tematyzuje nasze życie zajmując naszą uwagę, wyobraźnię, wspomnienia, a nawet treści snów. Trauma naznacza i piętnuje. Trauma rodzi kluczowe dylematy życiowe, stwarza charakterystyczne zmagania, ambiwalencje, rozdarcia. Bywa że jest tak silna, iż zamienia nasze życie w trans, w którym odtwarzamy i powtarzamy nieszczęścia, których pragnęliśmy za wszelką cenę uniknąć.

 

Dopóki nie zobaczymy, że sami jesteśmy częścią problemu (mistyfikacji), dopóty nie staniemy się częścią rozwiazania (trzeźwego życia i rzetelnych interwencji terapeutycznych) jakim jest odzyskiwanie człowieczeństwa i  wolności.

 

Wygląda na to, że w czasach, w których tak wiele mówi się o różnego rodzaju wolnościach, wielu ludzi doświadcza osobistego zniewolenia ukrytego pod postacią zachowań kompulsywno nałogowych .

 

Kompulsja skutecznie zatruwa nasz styl życia i wpływa destrukcyjnie na nasze życie: na pracę, rozrywkę, seksualność, jedzenie i picie, nawet na nasze myślenie i religijność. Zdaje się, że człowiek współczesny został mocno “popsuty” zachowaniami nałogowymi, które okazały się niekuteczną próbą samoleczenia zranień związanych z odrzuceniem, unieważnieniem, zgrożeniem unicestwienia psychicznego czy też fizycznego. Praktykowane masowo strategie leczenia oparte na manipulowaniu na swoim nastroju okazały się równie niebezpieczna jak sama choroba. Co gorsza, doprowadziły do mistyfikacji doświadczenia, a przez to do wyobcowania wobec siebie i świata. Obcy sobie w obcym świecie – tak można opisać  człowieka uzależnionego .

 

Człowiek z tożsamością udawaną, zmanipulowana, zakłamaną, człowiek zamaskowany, w roli błazna pełnego mocy i kontroli  – człowiek, który zdawałoby się cały świat pozyskał, a duszę swoją utracił, to najwieksza tragedia ze wszystkich. Świadomość “utraconej duszy” budzi odczucia tragiczne, przed którymi trudno sie obronić. Ten szczególny rodzaj bólu rodzi ogromną złość i wściekłość, buduje niebezpieczne pokłady agresji tak rozpowszechnionej w dzisiejszym świecie.

 

Uzależnienie to nie przede wszystkim choroba ciała. Uzależnienie to przede wszystkim choroba duszy, której istotą jest mistyfikacja: fałszywe JA, fałszywe relacje z innymi, fałszywy obraz świata. Uzależnienie to sposób na przetrwanie w świecie doświadczanym poprzez lęk i zagrożenie odrzuceniem, unicestwieniem. Uzależnienia są namiastkami zabijającymi ból uzasadnionego cierpienia. Przez to, że są destrukcyjne, są raczej stylem umierania.

 

Człowiek zasługuje na szacunek , na respekt, na widzenie go takim jakim jest. Takie rzetelne patrzenie i widzenie siebie bez zafałszowania pozwala odyskać prawdziwą twarz, autentyzm i autonomię. Zdemaskowanie jest potrzebnym choć ogromnie bolesnym zabiegiem terapeutycznym, który pozwala przezwyciężyć skutki wieloletniej mistyfikacji.

 

Uzależnienia – alkoholizm, obżarstwo, palenie, narkomania, hazard, pracoholizm, uzależnienie seksualne długo były uznawane za względnie niezależne i oddzielne obszary problemowe. Psycholodzy, psychiatrzy, terapeuci często specjalizowali się w leczeniu jednego tylko zaburzenia. Rzadko też porozumiewali się ze sobą w sprawach leczenia czy w sprawach prowadzenia badań.

 

Pod koniec lat 70 pojawił się znaczący rozwój wiedzy i wyraźna zmiana nastawienia wśród profesjonalistów zajmujących się tymi problemami. W literaturze zaczęto coraz częsciej używać określenia ‘the addictive behaviors” (zachowania  nałogowe).

 

Oto niektóre interesujące podobieństwa pomiędzy obszarami problemowymi wskazanymi powyżej:

 

-          wszystkie cechuje jakaś forma poszukiwania krótkotrwałej przyjemności czy satysfakcji, chęć uwolnienia napięcia kosztem długotrwałych niekorzystnych następstw;

-          znaczące zagrożenie stanu zdrowia wyrażające się zwiększonym prawdopodobieństwem różnorodnych chorób chronicznych

-          znaczące koszty społeczne (opieka zdrowotna, przestępczość, niepełnosprawność)

 

Kolejne podobieństwo pokazuje się także w tym, że nie ma jedynego, wyłącznego modelu leczenia, który wykazywałby się wyższą skutecznością od pozostałych. Owszem, każdy z tych obszarów problemowych posiada historycznie popularne podejście terapeutyczne.

 

Faktem jest, że dla każdego z zachowań obsesyjno kompulsywnych pojawia się wzrastająca liczba alternatywnych podejść terapeutycznych, włączając w to grupy samopomocowe.

 

Następnym podobieństwem jest to, iż brak jest pojedynczego, zadawalającego modelu etiologicznego tych zachowań. Nie ma pojedynczej i zadawalającej odpowiedzi na pytania: jak powstał problem? Jak narastał? Owszem pojawiały się próby przywłaszczenia monopolu na rozumienie i terapię problemu zachowań nałogowych. Szowinizmowi etiologicznemu towarzyszył zazwyczaj szowinizm terapeutyczny.

 

Okazuje się, iż potrzebna jest wieloczynnikowa koncepcja objaśniająca zachowania nałogowe.

 

Wykorzystując takie nastawienie chciałbym wskazać na rozpoznawalne już powiązanie pomiędzy doświadczeniami okołoaborcyjnymi, czyli doświadczeniem  uwikłania w śmierć bądź to przez własny w niej udział bądź też własne zagrożenie unicestwieniem, odrzuceniem emocjnalnym czy odmową uznania i przyjęcia, związany z nim lęk, poczucie winy czy wstydu, a doświadczeniem uzależnienia, rozumianym jako proces, który sprawia, że osoba uzależniona przestaje kierować swoim życiem, co w następstwie prowadzi do jej degradacji i do stopniowego zniszczenia.

 

Wspomnanie doświadczenia są udziałem wyróżnionej tu grupy osób:

 

-          dzieci dorastających w rodzinach, w których rodzice odrzucili rodzeństwo poprzez aborcję (tzw. ocaleni od aborcji)

-          mężczyzn, ojców dzieci abortowanych:

 

-          personelu medycznego uczestniczącego w wykonywaniu prcedury aborcyjnej,

-          kobiet matek, które dopuściły się aborcji.

 

Chcę zatem zwrócić uwage na charakterystyczne konflikty wyróżnionej powyżej grupy osób uwikłanych w dramat aborcji, które rzucają światło na ich zmagania i pozwalają lepiej rozumieć ich zachowania autodestrukcyjne.

 

Z całą pewnością istnieją pewne wspólne wzorce konfliktów doświadczanych po aborcji zarówno u kobiet, mężczyzn, dzieci ocalonych od aborcji, personel medyczny uwikłany w aborcje. Gdy pomaga się ludziom radzić sobie ze skutkami straty okołoporodowej, ważne jest, aby rozumieć na czym polegają podstawowe konflikty związane z aborcją oraz w jaki sposób dolegliwości i trudności występują w powiązaniu z tymi konfliktami.

 

Doświadczenie aborcji jest zwiazne z doświadczeniem straty i przyczynia się do powstania rozmaitych konfliktów. Zależnie od indywidualnych cech człowieka, jego podatności na stres, rodzaju stresujących wydarzeń życiowych, konflikty te ujawniają się w formie najrozmaitszych symptomów. Objawy mogą wystąpić w różnym czasie po stracie okołoporodowej. Okazuje się, że objawy takie jak niepokój i depresja najczęściej pojawiają się zaraz po aborcji, a także jako reakcje rocznicowe, w przewidywanym terminie porodu dziecka i terminie określanym przez datę aborcji.

 

Zacznę od konfliktów personelu medycznego, lekarzy ginekologów, które są najrzadziej ropatrywane i prawie wcale nie ma badań następstw u osób wykonujących aborcje. Zasugeruję tylko niektóre konflikty rozpoznawane w pracy kliniczej :

-          Zamiast leczyć i ochraniać zdrowie i życie pacjenta niszczą je, sprzeniewierzając sie przysiędze Hipokratesa;

-          Zafałszowują świadomość racjonalizując swoje działania: “pomagam kobiecie uwalniając ją od problemu” “jak ja tego nie zrobię to kto”, “zaspokajam ważne oczekiwanie społeczne”, itd.

-          Stają się panami życia i śmierci, ocierają się o poczucie władzy absolutnej, wchodzą w rolę Boga.

-          Korzyści finasowe nie usuwają poczucia winy i złości na kobiety, na których wykonują tak zwany zabieg.

-          Nie rozmawiają o tej częsci swojej pracy. Wokół procedury aborcji panuje zmowa milczenia.

-          Doświadczają zamętu i niebezpiecznego rozszcepienia tożsamości i roli: z jednej strony asystuja przy porodzie, prowadzą kobiety ciężarne do porodu, leczą matkę i jej dziecko a z drugiej wykorzystują swoją sprawność zawodową do niszczenia i zabijania dzieci;

-          Doświadczają niepokoju i zamętu w relacjach z własnym partnerem życiowym i własnymi dziećmi;

-          Odczłowieczają dzieci poczęte używając żargonu medycznego nie zdradzającego cech człowieczeństwa dziecka.

 

Straty okołoporodowe wszystkich typów należą do ważnych strat osobistych. Między rodzicami a ich dzieckiem tworzy się silna więź już od najwcześniejszych tygodni ciąży. Gdy ciąża nie kończy się rozwiązaniem (czyli porodem) i gdy dochodzi do przerwania procesu rozwoju dziecka poprzez poronienie samoistne czy też aborcję, naturalną rekacją jest przeżywanie żalu, co sprzyja procesowi oddzielenia się od dziecka, z którym rodzice byli już związani biologicznie i psychologicznie. Żałoba jest konieczna we wszystkich typach strat osobistych. W przypadku aborcji, przeżywanie żałoby po stracie jest trudniejsze ponieważ rodzice mają swiadomość, że sami przyczynili się do tej straty, nie mogą oglądać ani dotknąć ciała dziecka, oraz dlatego że zanim doszło do podjęcia deczyzji o aborcji, dziecko zostało odczłowieczone, pozbawione znaczenia, unieważnione. Ponadto przeżywanie żałoby po okołoporodowej stracie dziecka nie jest praktyką akceptowaną ani popieraną w naszym społeczeństwie. Rodzice rzadko odbierają wyrazy współczucia czy wsparcia. Przeżywanie żałoby po aborcji może być uznane za dewiacje od norm społecznych. Doświadczanie i wyrażanie wówczas zwykłych emocji żałoby może być traktowane jako nienormalne. Poronienia, a w szczególności aborcja, to rodzaj śmierci, o którym ludzie zwykle nie chcą rozmawiać i mają skłonność do robienia z nich sekretów. Nie ma rytuałów społecznych, które wspierałyby proces żałoby po śmierci dziecka spowodowanej poronieniem czy aborcją. Profesjonalna pomoc ze strony lekarzy i terapeutów jest dostępna w okresie żałoby tylko w wyjątkowych wypadkach. Znacznie częściej po poronieniu samoistnym. W tym przypadku można spotkać się ze stosowną literaturą. Przeżywanie żalu jest utrudnione także wtedy, gdy wobec zmarłego przeżywane są silne ambiwaletne uczucia, a tak często się zdarza w przypadku aborcji czy poronienia.

 

Nie uwolniony żal po stracie rodzi konflikty, które mogą ujawniać się na różne sposoby. Jednym ze sposobów bywa depresja, która może prowadzić do wyobrażeń i prób samobójczych.

 

Doświadczanie winy można uznać za ważny, biologicznie uwarunkowany mechanizm ochraniający zdolność przetrwania gatunku homo sapiens. Uruchamia się niemal spontanicznie jako naturalna konsekwencja zachowania, w którym zabijamy lub ranimy istotę ludzką lub w jakiś sposób zagrażamy przetrwaniu gatunku.

 

Przeżywanie winy w ogromnej mierze zależy od przekonań odnoszących się do dziecka, aborcji i własnego w niej udziału. Przekonania na ten temat są kształtowane poprzez opinie i rozmowy oraz toczący się dyskurs społeczny dotyczący kwestii aborcji i wartości życia ludzkiego.

 

Dokonanie aborcji oznacza przekroczenie zakazu zabijania, złamanie instynktownej powściągliwości zabijania własnego potomstwa. Uwikłanie w doświadczenie aborcji osłabia tę biologiczną powściagliwość i rodzi strach przed własną destrukcyjnością. Pojawia się lęk przed własnym gniewem i zachowaniami agresywnymi. Budzi się także lęk przed możliwą karą za dopuszczenie do aborcji, że zostanę potraktowany w taki sam okrutny  sposób, w jaki potraktowane było dziecko. Może pojawiać sie lęk przed doświadczeniem okropnej i bolesnej śmierci, np. poprzez okrutne zabójstwo czy udział w straszliwym wypadku. Może się pojawiać obawa, że inni nie usłyszą ich wołania o pomoc gdy sami znajdą się  w potrzebie albo też, że zostaną uznani za niepotrzebnych (“można się go pozbyć”) przez bliskich a zwłaszcza włanse dzieci. Tematy te mogą pojawiać się w postaci sennych koszmarów.

 

Rodzice mogą także odczuwać gniew w stosunku do abortowanego dziecka (gdyby go nie było, gdyby się nie pojawiło, to nie musieliby teraz doświadczać żalu i winy), wobec  samych siebie (za swój udział w śmierci dzicka), wobec partnera (za brak oparcia i opuszczenie w krytycznym momencie lub za namawianie do aborcji), wobec Boga (że nic nie zrobił, nie zainterweniował), rodziców, lekarzy, itd. Dopóki nie zobaczą i nie uznają rzeczywistego źródła swojej złości, będą ja projektwać, to znaczy przerzucać na innych.

 

Dopuszczenie do aborcji rodzi podejrzliwość u rodziców, że być może wcale nie są  dobrymi rodzicami. Między rodzicami a dziećmi urodzonymi pojawia się lękowe wiązanie, które budzi wzajemną nieufność w relacjach. Nieuwolniony żal po aborcji może także przeszkadzać w toworzeniu więzi bliskości i uwagi między rodzicami a ich urodzonymi dziećmi.

 

Większość związków rozpada się po aborcji. Partnerzy – rodzice na skutek agresji wobec dziecka wyrażoną w decyzji o aborcji, odkrywają nieusuwalny mur złości, niechęci i nieufności wobec siebie nawzajem.

 

Aborcja ma wpływ na to, w jaki sposób rodzice przeżywają swoją kobiecość czy męskość, swoją seksualność. Znacznie obniża się poczucie własnej wartości, pojawia się zamęt w rozpoznawaniu własnej tożsamości psychoseksualnej, seksualność obciążona zostaje nowym znaczeniem: przestaje być kojarzona jako “życiodajna”, a postrzegana jest jako “śmiercionośna”.

.

 

Kobieta może mieć poczucie, że zawiodła w swojej naturalnej roli rodzicielki oraz matki wychowujacej dzieci oraz że złamała wskazania instynktu macierzyńskiego. Może stać się cyniczna.

 

Mężczyzna może nabrać przekonania, że nie sprawdził się jako ten, kto ochrania i stoi na straży dziecka i rodziny. Aborcja może pozbawić mężczyznę poczucia mocy i męskości. Impotencja seksualna i brak reaktywności seksualnej z jednej strony oraz częste zmienianie partnerek seksualnych z drugiej mogą być odbiciem tych konfliktów u mężczyzn.

 

Aborcja rodzi doświadczenie fizycznego i psychicznego „spustoszenia”, „pustki” ( aborcyjna procedura chirurgiczna polega na opróżnieniu macicy) .  Może temu towarzyszyć silne pragnienie ponownego zajścia w ciążę, aby wypełnić, zastąpić  pustkę kolejnym dzieckiem  tzw.dzieckiem zastępczym.

 

Aborcja gwałtownie przerywa grę hormonalną związaną z rozwojem dziecka w łonie matki. Zaburzenia cyklu menstruacyjnego lub zaburzenia rytmu snu i czuwania po aborcji mogą odzwierciedlać skrócenie biologicznych rytmów związanych z ciążą.

 

Zanim dojdzie do decyzji o aborcji wcześniej pojawia się proces dehumanizacji samych rodziców, a w dalszej kolejności także poczętego dziecka.

 

Osoby, które wcześniej dopuściły się aborcji mają skłonność do powtórzenia tej decyzji.

Powtarzanie aborcji można rozumieć jako sposób radzenia sobie z poczuciem winy po pierwszej aborcji. Jest to rozpaczliwa próba udowodnienia sobie, że aborcja jest „normalnym wydarzeniem”.

 

Rodzice, którzy dopuścili się aborcji w kolejnych ciązach przeżywają silne lęki przed urodzeniem dziecka „nienormalnego”, upośledzonego. Przejawia się w tym lęku obawa  przed karą, a czasami nawet pragnienie doświadczenia kary.

 

Rodzice, nie wierzą, że są w stanie być dobrymi rodzicami więc wybierają kolejną aborcję.

 

Wreszczie powtarzane aborcje można rozumieć jako rozpaczliwe odtwarzanie dramatu mające na celu zrozumienie i rozwiązanie konfliktów spowodowanych pierwszą aborcją.

 

Śmierć dziecka w rodzinie naznacza i obciąża rodziców dziecka a także piętnuje ich rodzeństwo. Używamy określenia „dotknięci” czy „naznaczeni śmiercią” w odniesieniu do dzieci wzrastających w rodzinie, która doświadczyła strat okołoporodowych, szczególnie aborcji.

„Ocalony” to osoba, która przeżyła podczas gdy inni zginęli. Konflikty psychologiczne „ocalonych”  były po raz pierwszy opisane w związku z osobami, które przeżyły obozy zagłady. Doświadczały one nie tylko głębokiego niepokoju i poczucia nieuchronnie grożącej zagłady, ale również czuły się winne tego, że przeżyły. Podstawowy konflikt ocalonych można formułować w ten sposób: „Dlaczego ja żyję, a inni zginęli? Ja nie zasługuję na to, by żyć”.

 

Uważa się, że podobne konflikty mogą rozwinąć się u osób urodzonych w rodzinie („wyselekcjonowanych do życia”), w której nastąpiła okołoporodowa strata dziecka. Aborcja w systemie rodzinnym, albo jako rzeczywiste wydarzenie, albo jako tylko rozważana możliwość wyboru czy przedmiot dyskusji, może wywierać wpływ na dzieci żyjące.

 

Dzieci często same jakoś „wiedzą” o aborcji w rodzinie. W niektórych przypadkach mówi się im o tym wprost „Miałam z tobą  pójść do lekarza, miało cie nie być”, w innych zdarza się, że przypadkowo usłyszą dyskusję czy kłótnie rodziców czy usłyszą ich stanowisko wypowiadane w publicznych debatach na ten temat. Będąc dobrymi obserwatorami, widzą i pamiętają, że matka była w ciąży, pojechała do szpitala i wróciła przygnębiona, bez braciszka czy siostrzyczki.

 

Zranienie czy naznaczenie śmiercią może spowodować rozmaite konflikty i trudności.

 

Niewypowiedziany dylemat dziecka ocalonego polega na odkryciu, ze żyje tylko dlatego, że zostało wyselekcjonowae do życia, że było chciane „ Żyję, ponieważ byłem chciany. To znaczy, że życie ludzkie ma względną wartość. Żyję, ponieważ ktoś zadecydował, że mnie chce, czyli moje istnienie też ma względną wartość. Moje życie jest ważne i liczy się o tyle, o ile jest ważne w oczach innych ludzi. To jak patrzą na mnie inni ma decydujące znaczenie. Od tego przecież zależy moje życie.”

 

Osoba ocalona czuje sie winna za to, że żyje, podczas gdy innym odmówiono prawa do życia i narodzenia się. Dzieci ocalone mogą także obciążać siebie winą rodziców. Osoby naznaczone śmiercią rzadko są w stanie określić rzeczywiste źródło swojej winy.

 

„W niezrozumiały sposób uniknąłem wyroku śmierci” - oto mozliwy sposób myślenia narzucający koloryt emocjonalny niepokoju i zagrożenia dzieciom wyselekcjonowanym do życia. Jako osoby dorosłe ludzie ci mogą mieć poczucie, że wyrok śmierci jest nadal w mocy i pewnego dnia zostanie wykonany. Może się ono zamienić w poczucie nieuchronnie grożącej im zagłady.

 

Pojawia się zamieszanie w przeżywaniu znaczenia miłości i troski. Zarówno rodzice jak i lekarze  twierdzą i deklarują, że szanują, troszczą się i kochają dzieci. Doświadczenie ocalonych mówi im zupełnie co innego.Sprzeczność ta może prowadzić do lęku i braku zaufania w stosunku do rodziców, lekarzy czy w ogóle w stosunku do dorosłych i autorytetów.

 

Sprawa aborcji może być w rodzinie czymś, o czym każdy wie, ale nikt o tym z nikim nie rozmawia. W rodzinie mogą istnieć nienazwane przekazy – reguły zawierające przesłanie, że rozmawianie o aborcji jest nie dozwolone. Zamiast otwartej komunikacji w rodzinie, dla zachowania jej stabilności, dziecko uczy się trwać w zmowie utrzymywania sekretów.

 

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin