1955 Carl Theodor Dreyer - Ordet (Słowo) cd1.txt

(27 KB) Pobierz
00:05:35:Ojcze.
00:05:39:Tak, co jest?
00:05:41:Johannes znów poszedł na wydmy.|Tak? O, nie!
00:05:45:Pójdę go poszukać.
00:05:48:Pójdę z tobš.|Ja też idę.
00:06:29:O co chodzi?
00:06:32:-To twój brat.|-Johannes?
00:06:34:Nie - Anders.
00:06:35:Anders? Więc znowu jest|problem z Johannesen.
00:06:37:-Tak.|-Lepiej pójdę z nimi.
00:06:39:Tak, też tak mylę.|Biedak!
00:06:43:Masz na myli Johannesa?
00:06:44:Tak. Nie uważasz, że powinno być go żal? |27 lat, i nieuleczalnie szalony.
00:06:48:Nie wiem.|Może jest szczęliwy taki, jaki jest.
00:06:52:Nie możesz tak myleć.
00:06:55:Włóż co ciepłego.|Dobrze, w porzšdku.
00:07:05:Twój ojciec też idzie.|Tak. Jestem gotowy.
00:07:10:Mam dla was goršcš kawę.
00:07:14:Dobrze, będziemy jej potrzebować.
00:07:59:Biada wam, obłudnicy,
00:08:05:tobie, i tobie,
00:08:14:i tobie.
00:08:18:Biada wam za wasz brak wiary!
00:08:24:Biada wam, którzy nie wierzycie we mnie, |powstałego Chrystusa,
00:08:33:przysłanego przez Niego, |który stworzył niebo i ziemię.
00:08:45:Zaprawdę powiadam wam, |sšdny dzień jest na wycišgnięcie ręki.
00:08:55:Bóg wezwał mnie, |bym prorokował przed jego obliczem.
00:09:06:Biada temu, który nie wierzy,
00:09:12:bo tylko ten, kto wierzy, wstšpi
00:09:19:do Królestwa Niebieskiego.
00:09:24:Amen.
00:10:05:Czy Johannes...?|Tak.
00:10:53:Co dobrego to wszystko przynosi, Johannes?
00:10:57:Jestem wiatłociš wiata,
00:11:02:lecz ciemnoć tego nie pojmuje.
00:11:08:Wyszedłem na swoje,
00:11:11:ale "moje" mnie nie przyjmuje.
00:11:50:Po co te wiece?
00:11:59:Aby moje wiatło mogło |wiecić w ciemnoci.
00:12:57:Żal mi go.
00:13:00:On jest kompletnie szalony.|O, Mikkel!
00:13:02:Kršży tu mylšc, że jest Jezusem.
00:13:05:Czy będzie kiedy zdrowy na umyle?
00:13:08:To ta nauka tak poprzestawiała mu w głowie.
00:13:12:Tak.
00:13:20:Nigdy nie powinno było |kazać mu się uczyć.
00:13:23:Robiłem to, bo miał talent do nauki.
00:13:26:Chciałe mieć proboszcza w rodzinie.
00:13:28:Nie, Mikkel, to nieprawda, |proboszczów mamy już doć.
00:13:33:Potrzebujemy kogo, |kto potrafiłby wstrzšsnšć ludmi.
00:13:40:Mylę, że ze swoimi nadzwyczajnymi |zdolnociami Johannes mógłby być iskrš
00:13:44:która mogłaby znów rozniecić |chrzecijaństwo na farmie.
00:13:50:Tak zażarcie modliłem się, żeby to był on, |prorok który nadejdzie.
00:13:58:Reformator.
00:14:00:Tak, odnowiciel. Tak zapalczywie się o to modliłem.
00:14:07:Ale widzisz, co z tego wyszło.
00:14:14:Mylę, że lepiej, jeli wrócimy do łóżka. |Dobranoc, ojcze.
00:14:18:Dobranoc, mój chłopcze.
00:14:22:Dobranoc, ojcze.|Dobranoc, Anders.
00:14:25:Pójdę tylko i spojrzę na maciorę.
00:14:36:Johannes znów będzie sobš.
00:14:41:Miałem nadzieję, że mógłby, |ale nigdy mu się już nie polepszy.
00:14:50:Dlaczego tak nie wierzysz?|Cuda już się nie zdarzajš.
00:14:57:Nic nie jest niemożliwe, |jeli prosi się Go o to.
00:15:02:Modliłem się i modliłem, Inger.
00:15:06:Więc musisz nadal się modlić,
00:15:10:bo Jezus obiecał, że da nam, |o co go poprosimy.
00:15:16:Wiem, Inger, wiem. |Ale co dobrego przyszło z moich modlitw?
00:15:23:Skšd wiesz, |co twoje modlitwy mogły uruchomić?
00:15:28:Módl się i trwaj w modlitwie, |choćby czuł, że niewiele to pomoże...
00:15:39:Dobranoc, dziadziu.
00:15:42:Dobranoc, Inger. |Mylę, że posiedzę tu troszkę dłużej.
00:15:49:Dobrze, w porzšdku.
00:15:54:Dobranoc.
00:16:09:Tak mi przykro z powodu twojego ojca.|Żal mi Johannesa.
00:16:14:Mnie też, ale...
00:16:18:Ale co?
00:16:19:Johannes być może jest |bliżej Boga niż my wszyscy,
00:16:23:ale twój ojciec...
00:16:25:Nie mogę znieć całej tej jego prawoci.
00:16:28:Mylę, że jeste niesprawiedliwy.|On też był niesprawiedliwy wobec mnie.
00:16:33:Nigdy nie robił ci wyrzutów.
00:16:36:Nie, siedział cicho. |Ale czułem, co mylał.
00:16:41:Widziałem spojrzenie w jego oczach,
00:16:43:kiedy trzymałem się z dala od |całej tej pobożnoci tu, na farmie.
00:16:46:Ale Mikkel, ty wierzysz w Boga, czyż nie?
00:16:52:Wiesz, co o tym sšdzę, Inger.
00:16:55:Że nie masz wiary?|Ani nawet wiary we wiarę.
00:17:00:Ale masz co innego, |co ważniejszego.
00:17:04:A co to jest?|Serce, dobro.
00:17:09:Powiem ci, nie wystarczy mieć wiarę,
00:17:12:gdy nie jest się równoczenie dobrš osobš.
00:17:15:A ty takš jeste.|Ale nie mam wiary.
00:17:19:Ona przyjdzie.
00:17:20:Jeste tego pewna?
00:17:23:Tak. A wtedy zobaczysz, |jak poczujesz ciepło,
00:17:28:żar wewnštrz ciebie, |i będziesz taki szczęliwy.
00:17:32:Miło być szczęliwym, prawda?
00:17:36:Tak, dziewczynko Inger, |a teraz musimy spać.
00:17:40:Dobranoc, dziewczynko.|Dobranoc, mój duży chłopcze.
00:18:01:Karen, biegnij z tym do kur.
00:18:13:Będziesz musiała mi troszkę pomóc.
00:18:15:Z czym?
00:18:16:Więc, widzisz, Anne i ja mylimy o...
00:18:19:Anders! |Nie zakochałe się w Anne, córce krawca?
00:18:24:Tak. Czy jest w tym co niewłaciwego, Mikkel?
00:18:30:Mogłe zrobić co o wiele gorszego.
00:18:34:Gorszego?
00:18:35:Tak. Nie mylę, że jest co przeciwko niej,
00:18:37:Jest uroczš dziewczynš.|Ale co?
00:18:41:Co pomylałby ojciec?
00:18:43:Włanie tu wy dwoje będziecie mi musieli pomóc, |jeli pomożecie, będzie.
00:18:48:Tak, ale co z jej ojcem?|Co on na to powie?
00:18:54:Wiesz, że majš doć różne |pojęcie odnonie religii.
00:18:57:Kochamy się, to nie robi różnicy.
00:19:00:Tak, my też tak mylimy,|Mikkel i ja, ale...
00:19:05:Ale? Ale co, ech? Mikkel?
00:19:10:Niech mnie diabli, jeli wiem...
00:19:12:Słuchajcie, |pomożecie mi czy nie?
00:19:15:Oczywicie, że ci pomożemy.
00:19:18:Czemu nie pójdziesz i |nie zamienisz słowa z ojcem Anne?
00:19:21:Nie wydaje mi się, |żeby był sens z nim rozmawiać.
00:19:24:W każdym razie spróbuj.
00:19:26:Więc dobrze, mylę, że mógłbym.
00:19:31:Jak mylisz, Inger?|Tak, spróbuj.
00:19:35:Tymczasem spróbuję porozmawiać |z twoim ojcem.
00:19:39:To będzie najtrudniejsza częć.
00:19:41:-Tak mylisz?|-Tak, ale znajdę sposób.
00:19:45:Wielkie dzięki, Inger. |Jestem pewny, że jako sobie poradzisz.
00:19:48:To twoje zadanie, |by załatwić to z krawcem.
00:19:51:Czeć!|Obejdę zaraz.
00:19:53:-Do widzenia!|-I powodzenia!
00:19:57:Żywię nadzieję w Bogu, |że ojciec nie wybuchnie i nie uprze się.
00:20:01:Najbardziej się obawiam, |że będzie z tego niezadowolony.
00:20:05:Czas żeby poszedł |na grzšdki trzciny.
00:20:07:Tak mylę.|Czeć, moja dziewczyno.
00:20:11:Do widzenia.
00:20:16:Można by pomyleć, |że po prostu się zakochalimy.
00:20:18:A nie było tak, kochanie?
00:20:20:Jestemy małżeństwem od omiu lat.
00:20:24:Uważaj, żeby nie była zbyt niezręczna.|A zazwyczaj jestem?
00:20:28:Nie, oczywicie, że nie.
00:21:25:Drogi Boże,|proszę pomóż mi dzisiaj.
00:21:31:To dlatego, że napadało przez dach.
00:21:34:To ty? Dlaczego mnie przestraszyłe, dziadku!
00:21:38:Naprawdę?
00:21:40:Co powiedziałe?
00:21:42:Powiedziałem, że tu jest plama, deszczówka. |Dach przecieka.
00:21:46:Och, tak! Tak, tak włanie jest.
00:21:52:Ten kłopotliwy reumatyzm...
00:21:54:Co to wszystko znaczy? |Kawa o tej porze?
00:21:59:Dzi jest tak zimno, dziadziu.
00:22:02:Tak, tak. I domowe ciasteczka!|Sama je zrobiła?
00:22:08:Tak je lubisz.
00:22:15:Powiedz, czy tego szukasz?
00:22:19:Dzięki! Dzisiaj będę mieć długš. |Ale trzeba napełnić.
00:22:25:Jest napełniona.|Możesz też zrobić to?
00:22:30:Nie ma nic, |czego nie mogałbym zrobić.
00:22:34:Poza posiadaniem synów.
00:22:37:No już! Proszę.
00:22:40:Dzięki.
00:22:44:Posłuchaj, dziadku...
00:22:48:Tak.
00:23:01:Zwłoki sš w frontowym salonie.
00:23:07:O czym ty mówisz?
00:23:11:Johannes, bšd cicho i zamknij drzwi.
00:23:16:Zwłoki w salonie - |na chwałę mojego Ojca w Niebie.
00:23:29:No już, Johannes, no już!
00:23:48:O czym on, u licha, mówił?
00:23:51:Kto się przejmuje tym, |co on mówi, Inger?
00:23:59:Jeszcze jednš filiżankę?
00:24:02:Dziękuje, tylko kropelkę.
00:24:43:To był nowy proboszcz.|Poszedł do kocioła.
00:24:52:Zabawne, że jeszcze tu nie był, |żeby się z nami zobaczyć.
00:24:56:Pewnego albo innego dnia przyjdzie.
00:25:08:Przypuszczam, że Mikkel i Anders|sš na grzšdkach trzciny.
00:25:11:Tak. Mikkel poszedł włanie, |kiedy przyszedłe.
00:25:15:Jego kazania sš wystarczajšco dobre.|Czyje? Proboszcza?
00:25:21:Tak, tylko zbyt dużo czasu |zabiera mu dojcie do "amen".
00:25:25:Tak, być może. Dziadku...
00:25:29:Tak.|Nie pomożesz mi?
00:25:31:Oczywicie, że pomogę, |jeli będę potrafił.
00:25:35:Potrafisz dobrze. Otóż to!
00:25:42:Znasz Anne,|Anne od krawca?
00:25:45:Tak. Co z niš?
00:25:49:Nie uważasz, że byłaby |pierwszorzędnš żonš dla Andersa?
00:25:53:To dlatego pijemy kawę?
00:25:55:Tak. Nie, nie dlatego.|Ale nie uważasz, że byłaby?
00:26:02:Nie sšdzę, że będziemy o tym |więcej rozmawiali.
00:26:05:Pomyleć, że przez to |wypasłe tyle zwierzšt...
00:26:09:Przez co?|Twojš chłopskš dumę.
00:26:15:Mylę, że "ludzie jednego pokroju" jest najlepsze.
00:26:36:Dziadku, mylę, że najważniejszš rzeczš
00:26:40:jest, by kochać się nawzajem.
00:26:42:Miłoć przychodzi z latami, Inger.
00:26:45:Dziadziu, rozumiesz wszystko na wiecie,
00:26:51:poza miłociš.
00:26:54:Już dobrze!
00:26:56:Powiedz, czy byłe kiedy |w swoim życiu zakochany?
00:27:03:Czy byłem kiedy zakochany?|Przynajmniej dziesięć razy.
00:27:10:Tak włanie mylałam.|Co mylała?
00:27:14:Że nigdy naprawdę nie byłe zakochany.
00:27:18:W każdym bšd razie jestem żonaty, |o ile wiem.
00:27:23:Tak, że pomiędzy tobš i Maren, |to było tylko...
00:27:28:Tylko co?
00:27:31:Chłopskie porozumienie.
00:27:34:Inger, Maren była dla mnie dobrš żonš. |Włanie takš, jakiej potrzebowałem.
00:27:45:Przepraszam cię, dziadku.
00:27:56:Dziadku, jeli mi obiecasz,|że Anders i Anne
00:28:01:będš mogli mieć siebie, |to obiecam ci co,
00:28:05:co uczyni cię naprawdę sz...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin