E-book Sekret Damy Do Towarzystwa.pdf

(372 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
839015967.001.png 839015967.002.png 839015967.003.png
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj .
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej
zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu .
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Nexto.pl .
Margaret McPhee
Sekret damy
do towarzystwa
Tłumaczyła
Melania Drwęska
Tytuł oryginału: Unlacing the Innocent Miss
Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Regency Continuity, 2010
Redaktor serii: Barbara Syczewska-Olszewska
Opracowanie redakcyjne: Zofia Tomza
Korekta: Marianna Chałupczak
2010 by Margaret McPhee
for the Polish edition by Arlekin – Wydawnictwo Harlequin
Enterprises sp. z o.o., Warszawa 2012
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji
części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wydanie niniejsze zostało opublikowane w porozumieniu
z Harlequin Enterprises II B.V.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.
Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych
– żywych lub umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Znak firmowy Wydawnictwa Harlequin
i znak serii Harlequin Romans Historyczny są zastrzeżone.
Arlekin – Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o.
00-975 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25
Skład i łamanie: COMPTEXT , Warszawa
ISBN 978-83-238-8475-0
ROMANS HISTORYCZNY – 341
Prolog
Maj 1815, Londyn
Za oknami, w nocnych ciemnościach szczekał pies.
Na biurku, w gniazdku uwitym z czarnego sznura, spo-
czywała brylantowa kolia. Lord Evedon wziął ją i zważył
w ręce, spoglądając przy tym na stojącą przed nim kobie-
tę. Klejnoty zamigotały w blasku kandelabrów.
– No i co? – odezwał się w końcu lodowatym to-
nem. – Co pani na to powie, panno Meadowfield?
Rosalind Meadowfield sprawiała wrażenie kompletnie
zdezorientowanej. Nagłe wezwanie do gabinetu lorda
Evedona obudziło w jej duszy niepokój, który przerodził
się w lęk. Godzina była zbyt późna, a oni byli sami. Poza
tym lord Evedon był wyraźnie w złym humorze i pew-
nie nie bez kozery trzymał w ręku zaginioną kolię swojej
matki.
– A więc klejnoty lady Evedon odnalazły się – stwier-
dziła, nie rozumiejąc, co jeszcze miałaby powiedzieć.
– Istotnie, tak – odparł. W jego spokojnym dotąd gło-
sie zadźwięczały gniewne nuty. – A wie pani, gdzie się
odnalazły?
– Nie wiem – odparła zdumiona.
Evedon zmrużył oczy i na moment odwrócił wzrok.
Kradzież sama w sobie jest przestępstwem, panno
Zgłoś jeśli naruszono regulamin