Thorn Ines - Niemiecka saga 03 - Kupiecka baronowa.pdf

(1334 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
846101245.001.png
Thorn Ines
Niemiecka saga 03
Kupiecka baronowa
Jest rok 1792 Francuskie oddziały rewolucjonistów stoją pod
bramami Frankfurtu Z powodu niedawnej śmierci męża
Theda Geisenheimer musi stanąć na czele rodzinnego domu
kupieckiego i zadbać o dorastające dzieci Jago
lekkomyślnego poetę zaślepionego ideami rewolucji Stefana
i Friederike która przeżywa swoją pierwszą miłość
Przedsiębiorcza zaradna i twardo stąpająca po ziemi Theda
nie pozwala sobie na chwile słabości Jednak pojawienie się w
jej życiu Eckeharda von Hohensteina rozpaliło w niej
płomień dawnej miłości Czy jej złamane niegdyś serce będzie
potrafiło na nowo pokochać? "
Rozdzial 1
Frankfurt, rok 1791
Theda Geisenheimer, z domu Eisenberg, siedziała w niebieskim salonie,
przyglądając się w lusterku swojej twarzy. Boże Narodzenie właśnie
minęło i pozostawiło na niej ślady. Cienie pod oczami pogłębiły się, a
wokół powiek pojawiły się nowe zmarszczki. Westchnęła i odłożyła
lusterko na komodę. Nigdy bym nie pomyślała, Theodorze Geisenheimer,
że nawet leżąc w grobie, podstawisz mi nogę. -Potrząsnęła głową. Jej
spojrzenie zatrzymało się na liście, który posłaniec przyniósł akurat w
Wigilię. Była na nim pieczęć landgrafa Hesji-Homburga i został napisany
z polecenia cesarza.
Theda wstała. Spódnica jej sukni szeleściła przy każdym kroku. Wzięła
list i kolejny raz przebiegła wzrokiem po linijkach. To przecież nic innego
jak szyderstwo, pomyślała i pogardliwie zmarszczyła nos. „Szanowna
Madame Geisenheimer - czytała. - Żałujemy ogromnie, że po nagłej
śmierci Pani męża nie możemy Pani i Jej rodziny podnieść do stanu
szlacheckiego. Ten wielki zaszczyt był bowiem ściśle związany z osobą i
zasługami drogiego Zmarłego".
Zirytowana, zgniotła list i wrzuciła w ogień płonący w kominku. - To
takie typowe, syknęła. - Typowe dla ciebie
i tego prostackiego motłochu. Wszystkie lata małżeństwa poświęciłam
dla twojego powodzenia. A ty? Dziwisz się, że sama muszę nieść cały
ciężar domu kupieckiego, i umierasz przed czasem, tak że cesarz nie musi
już dotrzymywać danego słowa. I w jakim jestem teraz położeniu?
Żadnego stanu szlacheckiego. Nie mogę już nazywać siebie baronową,
mimo iż ten tytuł należy mi się od urodzenia. Wstyd i hańba, Theodorze!
Z lusterka spoglądała na nią twarz otoczona krótkimi, przetykanymi
siwizną włosami. Nie, tak z pewnością nie wygląda wielka dama. Dama
pielęgnowałaby swoje włosy. Ale co jeszcze mogłabym zrobić? -
pomyślała. Zawsze musiałam doglądać zagranicznych placówek,
ponieważ mój Theodor, zajęty rozrywkami, nie miał na to czasu.
Stawałam na głowie, żeby zadbać o dom, wychowywać dzieci i rów-
nocześnie prowadzić interes. Nie wiedziałam, w co ręce włożyć, a
wieczorem nie miałam już ani czasu, ani siły na trzysta pociągnięć
szczotką. Tak więc brałam do ręki nożyczki, podcinałam włosy, i było
dobrze. Tak czy owak, kobieta mojego stanu nie wychodzi ze swojego
pokoju bez czepka. A jak się pod nim wygląda, to tylko moja sprawa. Ale
posiwiałam. Przedwcześnie. Z twojego powodu, Theodorze.
Niechętnie podniosła rękę i przeczesała włosy palcami. Są miękkie,
pomyślała zaskoczona, miękkie jak puch pisklęcia. Zamyślona, odsunęła
kosmyk z wysokiego czoła. - Te zmarszczki są jak pociągnięte linijką.
Postarzałam się, stwierdziła. - Ale moje oczy ciągle jeszcze lśnią jak
listopadowe niebo. Bardziej szare niż niebieskie, jak gdyby już nadeszły
pierwsze nocne przymrozki. - Potarła grzbiet nosa. - No tak, łatwo byłoby
wyciąć profil. Rach, ciach i ostry trójkąt gotowy. Z ustami muszę sobie
zadać więcej trudu, nawet jeśli nie są już tak pełne jak kiedyś. A tego, że
kąciki opadły, w wycinance nie widać. Ale tu, w lustrze? Przerażająco
nędznie wyglądasz, Thedo. Przerażająco nędznie!
Ściągnęła ramiona i wysunęła wargi odrobinę do przodu. Znowu
spojrzała krytycznie w lustro. Wprawdzie ostrokątna twarz nie nabrała
miękkości, ale miała pewien surowy urok.
Z podwórza dobiegały na górę głosy. Theda rozpoznała dźwięczny
śmiech córki. Szybko założyła czepek i podeszła do okna. Najpierw
dojrzała kilku ładowaczy i magazynierów. Stali oparci o mur,
uśmiechając się szyderczo. Ręce trzymali w kieszeniach lub pod pachami,
założone na krzyż. Na włosach i kurtkach z grubego materiału osiadały
im płatki śniegu. Zimne szyby zaparowały od jej oddechu.
- Te chłopy nie powinny tak stać, tylko ładować pszenicę - pomstowała. -
Czy towar ma się zamoczyć i spleśnieć?
Na podwórze wjechała z turkotem furmanka i zasłoniła na chwilę widok.
Zaraz po tym Theda zobaczyła swoją córkę, Friederike, plotkującą ze
służącą. Jej policzki płonęły. Zrzuciła obszyty futrem kaptur i pozwoliła,
aby śnieg padał jej na włosy. A teraz jeszcze się śmiała, z mocno
odchyloną głową i otwartymi ustami!
Theda otworzyła okno.
- Friederike! Przyjdź do mnie do salonu. Natychmiast! Dziewczyna
wzdrygnęła się.
- Tak, mamo - szepnęła, ale Theda mimo to ją usłyszała.
- A ty, Trine, co robisz na podwórzu? Zajęłaś się już choinką w holu?
Młoda służąca spojrzała przestraszona i przytaknęła:
- Tak jest, proszę pani!
- Bombki wypolerowane? Srebra wyczyszczone? Święta minęły, ale dom
nie może wyglądać gorzej niż u pani Goethe!
Służąca nie odpowiedziała, tylko zgarnęła spódnicę i wpadła do domu za
Friederike.
Theda właśnie miała zatrzasnąć okno, kiedy na podwó rze wszedł Stefan.
Jej syn miał na sobie stary wojskowy
Zgłoś jeśli naruszono regulamin