Weeds S06E01 DVDRip.XviD-REWARD.txt

(15 KB) Pobierz
0:00:16:Poprzednio w "Weeds"...
0:00:18:Gale co do mnie czuje.|Oni sš niebezpieczni.
0:00:21:Nierzšdnica!
0:00:23:Owiadczę się Audrze. Chcę jej dać|piercionek mamy, ten który ty masz.
0:00:28:- Dasz mi go?|- W takim wypadku, kocham cię.
0:00:31:Ja kocham cię bardziej.
0:00:37:Spierdalaj!
0:00:41:Nazywa się Pilar Suazo.|Dba o mój publiczny wizerunek.
0:00:46:- Nie. Ma nad tobš władzę.|- Ten mały bobas był pomyłkš.
0:00:49:Pomyłkš, która zakończyłaby|karierę obiecujšcego polityka.
0:00:53:Mam zamiar to naprawić.
0:00:57:Mamo...
0:00:59:Strzeliła do mnie|i trafiła mojego syna.
0:01:01:Esteban potrzebuje ciebie|i dziecka do zdjęć.
0:01:04:Ale Silas i Shane sš...|Jakie to słowo? Niepotrzebni.
0:01:12:Nie potrzebujemy ich do zdjęć.
0:01:15:Zbliż się do moich dzieci,|a sama cię zabiję.
0:01:19:W czerni wyglšdasz olniewajšco.
0:01:22:Ludzie będš współczuć|matce w żałobie,
0:01:25:która straciła dzieci|w tragicznym wypadku samochodowym.
0:01:32:A może katastrofie lotniczej?
0:01:35:A może...
0:01:38:Od młotka do krykieta?|Nie mogłem znaleć kija golfowego.
0:01:44:Weeds [6x01] Thwack|"TRZASK"
0:02:07:Fajnie zmienia kolor.|Ciekawe, czy to słona woda?
0:02:12:Nie podrażnia oczu tak jak chlor.
0:02:16:Ale to już jej problem.
0:02:22:- Shane... nie wyrzucaj tej pałki...|- To jest młotek.
0:02:30:Jestemy w kamerze.
0:02:33:- Co?|- Może być zepsuta.
0:02:36:Daj mi pałkę.
0:02:39:To jest młotek,|przecież widać.
0:02:43:Służy do mocnego uderzania.|Młotek...
0:02:46:Ty już sied, kurwa, cicho!
0:02:50:Urwiesz mi ucho!
0:03:01:Gdzie wycie byli?|Mogłem zostać w rodku
0:03:04:zajadać się przekšskami|i pogadywać z królem Nikaragui.
0:03:08:Nikaragua była|monarchiš konstytucyjnš.
0:03:10:Możemy już jechać?|Muszę nakarmić dziecko. Dziękuję.
0:03:15:Teraz ci się pieszy,|ale kiedy ja czekałem...
0:03:18:To na pewno dobry pomysł,|skoro masz karmić piersiš?
0:03:24:Jeste niepełnoletni.
0:03:26:- Na szczęcie...|- Zasłużyłem sobie.
0:03:28:- Zaraz wpadnę we wciekłoć.|- Wpadniesz... - Nie!
0:03:34:- Co się dzieje?|- Pogadamy o tym póniej.
0:03:37:- Co zrobiłe?|- Zakończyłem grę.
0:03:43:Czemu nie można od was|dostać normalnej odpowiedzi?
0:03:50:Brak mi słów.
0:03:53:Aż tak le?
0:04:08:- Jak było na przyjęciu?|- Cóż... pakuj się, pakuj małego...
0:04:14:Musimy stšd wyjechać za 5 minut.|Nie wrócimy.
0:04:17:- Co się stało?|- Bardzo wiele rzeczy...
0:04:23:Migiem... szybko...
0:04:26:Czemu, kurwa, gadam po hiszpańsku?
0:04:30:Musimy jechać teraz...|dziecięce sprawy...
0:04:34:- Wyjeżdżamy.|- Zaczekaj no!
0:04:37:Lubię tego małego.|Łšczy nas latynoska wię.
0:04:42:I lepiej, żeby mu się|nic nie stało. Słyszała?
0:04:46:- Postaram się.|- Szalona kobieta.
0:04:49:- Zagrajmy w Air Hockeya.|- Wolałbym wejć do domu.
0:04:53:Zaczekaj. Jeli oboje wejdziemy,|a mama wyjdzie i zobaczy,
0:04:57:że jestemy w rodku|wpadnie we wciekłoć.
0:05:02:- 1-0. Dajesz.|- Shane, co się tam stało?
0:05:06:Zabiłem Pilar|młotkiem do krykieta.
0:05:10:- No graj.|- Poważnie, co się stało?
0:05:12:Poważnie, zabiłem Pilar.|Młotkiem do krykieta... przy basenie.
0:05:17:Chciała się nas pozbyć,|więc jš walnšłem.
0:05:20:Prosto w łeb.|Trzask! Plusk! Trup!
0:05:26:Zagrasz wreszcie?
0:05:29:3-0, kiepski jeste.
0:05:36:- Mówisz poważnie?|- Jestem poważny jak zawał serca taty.
0:05:39:Generalnie nie lubię używać|tego porównania,
0:05:42:ponieważ niektóre zawały|nie sš tak poważne.
0:05:46:Zdrowiejesz, ustabilizujesz cholesterol,|zrzucisz kilka kilogramów i życie toczy się dalej.
0:05:52:Ale zawał taty był poważny.
0:05:55:- Zabiłe kogo?|- Tak, ale jestem rodzinš, wiesz...
0:06:00:Macie mnie nadal zapraszać|na przyjęcia i takie tam.
0:06:06:- Rozumiem, że poddajesz mecz?|- Kurwa, Shane...
0:06:10:Broniłem rodziny!
0:06:12:Szczęcie mamy się wyczerpywało,|sam tak mówiłe.
0:06:15:Jeste... psycholem.
0:06:17:Mama mówiła, że kiedy miałe trzy latka,|sikałe jej na nogi.
0:06:20:- To dosyć dziwaczne.|- Pojebało cię?
0:06:24:Mylisz, że można to porównać z tym,|że zabiłe kobietę kijem do krykieta?
0:06:30:To jest młotek!|Będę w samochodzie.
0:06:49:Jak to zrobiła?
0:06:50:Pracuję dla ciebie,|zawsze jestem gotowa do ucieczki.
0:06:53:Powinna lepiej siebie znać.
0:06:56:Zadzwonisz do ochrony i powiesz im,|że jedziemy do kina, czy gdzie...
0:07:05:Tak, żeby nie wyglšdało to dziwnie...|i mów po hiszpańsku.
0:07:10:Dobrze, proszę pani,|będzie po hiszpańsku.
0:07:13:Ja nie znam hiszpańskiego.|Nieważne...
0:07:15:- Esteban pewnie ma jakš ukrytš gotówkę...|- W szafce, w swoich butach,
0:07:21:w lewej kieszeni kurtki zimowej,
0:07:24:i biżuterię w szufladzie|w swojej łazience.
0:07:28:- Bransolety, zegarki...|- Przeszukiwała mój dom?
0:07:31:Niczego nie zabrałam,|jestem tylko ciekawskš osobš.
0:07:49:Gdzie jest twój brat?
0:07:52:Jestem tutaj.
0:07:54:Zgaduję, że nie jedziemy|na policję.
0:07:56:Cieszę się, że sobie porozmawialicie.|Do rodka.
0:07:59:- Wrócimy tutaj?|- Raczej nie.
0:08:02:Więc ty zabrała swoje rzeczy,|a ja miałem tutaj stać z chujem w rękach
0:08:08:i zostawić wszystko|za sobš, mam rację?
0:08:12:Przepraszam.|Bardzo, bardzo przepraszam...
0:08:18:Tyle razy cię zostawiłam|z chujem w rękach, za co przepraszam.
0:08:23:Nie będę ci już mówić,|czego masz nie robić.
0:08:26:A jak odjedziemy, możesz albo mi|wytykać, ile razy cię zawiodłam,
0:08:32:albo zagramy w samochodowe bingo.|Pozwolę ci zdecydować.
0:08:39:- Przesuń się.|- Nie.
0:08:41:- Nie będę siedział na rodku.|- Jestem już przypięty.
0:08:45:- Już nie. Przesuń się.|- Nie zadzieraj ze mnš.
0:08:48:- Przesuń się w tej chwili!|- Skšd u ciebie ta przemoc?
0:08:52:I nie baw się w "jestem mordercš",|to nie dopuszczalne!
0:08:56:- Dobra.|- Jeste mordercš?
0:08:59:- Nie lubię takich okreleń.|- Może nie powinnam o tym wiedzieć.
0:09:03:Nie powinna i nie wiesz.|Wiesz "nico".
0:09:11:Silas, ty prowad,|ja chyba jestem pijana.
0:09:15:Jestem przysypany,|musisz mnie odkopać.
0:09:33:- Dobra, wszyscy zapięci?|- Mama nie.
0:09:36:Jed! Torby mnie zabezpieczajš.
0:09:39:Nie pojadę, dopóki wszyscy nie będš zapięci.|Kto tu musi być wzorem.
0:09:45:Wysad mnie proszę na przystanku|autobusowym, mnie i Steviego.
0:09:50:- Chyba się przesłyszałam.|- Nie przekonam cię?
0:09:54:- Zatrzymam go.|- Może powinna to przemyleć.
0:09:58:Cicho! - Będziemy tak jechać|całš noc? Nogi mi odpadnš.
0:10:04:Nie, nie...|Silas, kurs na Ren Mar.
0:10:09:Będziemy potrzebowali|większej łodzi.
0:10:11:Oczywicie, rekinkowi będzie za ciasno.
0:10:18:Kurwa, wysoko.
0:10:21:Jak stchórzysz,|to przedymam ci żonę.
0:10:24:- To wcale nie jest mieszne.|- Rzeczywicie, bo masz brzydkš żonę.
0:10:32:Walcie się!|Otwórz basen.
0:10:37:Kurwa, nie ma klucza.
0:10:39:- Masz jaki nóż, czy co?|- Nie... A tak, mam!
0:10:46:Jezu, Humberto.|Ukradłe to Pilar?
0:10:49:Mylałem, że na odwyku|oduczyli cię tej kleptomanii.
0:10:53:A walić to!|Suka nie będzie za tym tęsknić.
0:11:02:Nie patrz w dół.|We rozbieg, dam ci znać, kiedy ruszyć.
0:11:09:Brudna woda, no nie?
0:11:11:Ciekawe, czy kto nasrał do basenu Pilar.|Fajnie by było, nie?
0:11:17:O mój Boże!
0:11:25:Tak to się robi, frajerzy!
0:11:29:Wisicie mi 20 zielonych, łajzy!
0:11:33:I kto teraz jest cipš?
0:11:37:Co? Co jest grane?
0:11:49:- Nanc, nie wchod tam.|- Andy?
0:11:54:Potrzebuję kluczyki do twojego vana.|Wyjeżdżam.
0:11:58:- Możesz zatrzymać Priusa.|- Audra jest w rodku.
0:12:01:- Naprawdę mi się pieszy.|- Uciekłem, Nancy.
0:12:04:Kiedy miałem się postawić|i być mężczyznš...
0:12:07:- Opuciłem swojš kobietę.|- A zabrałe chociaż kluczyki?
0:12:12:- Nie. Ona kocha tego vana.|- Wchodzę.
0:12:16:Antyaborcjonista wzišł jš za zakładnika|i celuje do niej z kuszy.
0:12:22:Kurwa!|Naprawdę potrzebuję te kluczyki.
0:12:26:Nie wiem, co robię.|Czy to znaczy, że jej nie kocham?
0:12:29:Naprawdę jš kocham,|ale uciekłem.
0:12:31:Zostawiłem jš samš,|z uzbrojonym, religijnym wirem.
0:12:36:- Załatwię go.|- Ja to powinienem zrobić.
0:12:38:- No to do dzieła.|- Czemu tego nie zrobiłem?
0:12:40:Skšd, kurwa, mam wiedzieć.|Masz co, czym można go powalić?
0:12:44:Mam kij, dużš miotłę,|i ten posšżek.
0:12:49:Cholera! Nigdy mi nie wybaczy.|Możemy porozmawiać?
0:12:53:Nic się nie stanie,|pewnie cytuje jej Biblię.
0:12:56:Nie mam na to czasu.
0:12:58:Ależ ty jeste egoistkš!|Przeżywam kryzys...
0:13:01:Moje dziecko zabiło człowieka,|muszę w tej chwili wyjechać!
0:13:06:Co? Co się stało?
0:13:08:- Kogo zabił Shane?|- Czemu zakładasz, że to Shane?
0:13:14:Nieważne... Jest bardzo le.
0:13:16:- Chodzi o Estebana. Zabił go.|- Nie zabił...
0:13:19:- Muszę przyznać, że nie dziwię się.|- Nie zabił go.
0:13:22:Wchodzi ty czy ja?
0:13:23:Czemu mylisz,|że oddam ci mojego nowego vana,
0:13:26:którego kupiłem dla mnie i Audry,|jako symbol naszej miłoci.
0:13:29:- Uciekłe.|- Uciekłem...
0:13:33:Odwrócę jego uwagę, a ty|w ramach swojego oddania, powalisz go,
0:13:39:uratujesz swojš kobietę,|i dasz mi kluczyki do vana.
0:13:43:- Będzie dobrze. Idziemy.|- Piła co?
0:13:46:- Mój syn jest mordercš.|- Wystarczajšcy powód.
0:13:49:Zawsze to robię,|wymylam wymówki.
0:13:52:Ale jest zabawny,|dobry w łóżku.
0:13:55:- Nie chcę tego słuchać.|- Czemu cišgle wybieram frajerów?
0:13:59:Ten, co jedził Mustangiem|wyglšdał na miłego.
0:14:01:Ogromne problemy z matkš.
0:14:03:Tak długo już mnie ledzisz?|Zerwałam z nim 3 lata temu.
0:14:06:Pozwól mi cię uratować, Audra.|Proszę.
0:14:09:Zmyjmy krew nienarodzonych z twoich ršk|i żyjmy w zgodzie z Panem.
0:14:14:Zrobimy sobie dzieci.|Mam fundusz powierniczy.
0:14:17:- Jeste religijnym schizofrenikiem z urojeniami.|- A ty bezbożnš morderczyniš dzieci!
0:14:22:Ale chcę cię nawrócić,|bo cię kocham!
0:14:27:- Księga Wyjcia, rozdział 21...|- Bierz...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin