Aborygeni i obce istoty.doc

(79 KB) Pobierz
Lou Ashby

Lou Ashby
(Przełożył Jerzy Florczykowski)

 

Aborygeni i obce istoty

 

Artykuł ten ukazał się w piśmie UFO, nr 56 (4/2003).
"Taraka" dziękuje Panu Ryszardowi Fiejtkowi, wydawcy UFO,
za udostępnienie tego tekstu.

Jedna z najdziwaczniejszych "medycznych procedur", o których donoszą ofiary wzięć dokonywanych przez obce istoty, to otwieranie ludzkiego ciała, zazwyczaj poprzez nacięcie wzdłuż torsu, a następnie wprowadzenie czegoś do powstałego w ten sposób otworu.
Czy coś takiego rzeczywiście się dzieje? Jest bardzo prawdopodobne, że tak, ponieważ opisy tego rodzaju procedur napłynęły również z najmniej spodziewanego źródła, jakim są australijscy Aborygeni.
Nieżyjąca już dr Carla Turner przytacza w swojej książce Into the Fringe przypadek szokującego, łudząco podobnego do wyżej wspomnianego, zabiegu chirurgicznego, którego świadkiem był jeden z jej przyjaciół imieniem Fred. Przypominał sobie, że istoty określane mianem Szaraków przywiązały go do krzesła znajdującego się w dużym pomieszczeniu, i że na znajdującym się obok stole widział leżącą nagą kobietę poddawaną operacji chirurgicznej.
- Otwarto ją za pomocą pionowego nacięcia ciągnącego się od górnej części klatki piersiowej aż do pachwiny - powiedział potem.
Następnie chirurg obcych istot włożył rękę do nacięcia:
- Jego ręka weszła w głąb ciała kobiety przez nacięcie... wyglądało na to, że ma w ręku długi, podobny do rury, instrument - relacjonował przerażony Fred.
Potem inna obca istota użyła przyrządu "ze światłem i laserem" do zszycia nacięcia.
- Używa światła, ściąga razem skórę i w ogóle nie widać, że była kiedykolwiek nacinana. Dr J. Allen Hynek badał w Fargo w stanie Dakota w latach siedemdziesiątych inny podobny przypadek, którego główną bohaterką była Sandy Clark. Udał się tam w towarzystwie dwóch innych badaczy zjawiska UFO, Jerome'a Clarka i dra Leo Sprinkle'a. Sandy Clark przypomniała sobie w obecności badaczy, jak została "rozcięta jak żaba" przez obce istoty. Opis tego przypadku sporządzony przez dra Hyneka opublikował następnie UFO Report w numerze z sierpnia 1976 roku, zaś jego rozszerzony opis ukazał się w roku 1998 w The UFO Encyclopedia (Encyklopedia UFO).
Opis podobnego zabiegu występuje również w rejestrach psychoterapeuty z Kolorado, Rolanda Evansa, który specjalizuje się w leczeniu urazów. Na rok przed ukazaniem się książki Carli Turner, jego pacjentka, która była ofiarą wzięcia (nazwisko zastrzeżone na życzenie zainteresowanej), opisała wzięcie, w trakcie którego rozcięto ją od krtani aż po pępek przy pomocy "laserowego ołówka". Potem obce istoty włożyły do powstałego otworu mierzący około 30 centymetrów długości przyrząd. Powiedziała, że widziała swoje serce, ostre krawędzie żeber, wnętrzności i że w ogóle nie było krwawienia. Później obce istoty połączyły ciało z powrotem nie pozostawiając żadnej blizny. Pacjentka była zawodową malarką i naszkicowała przebieg tej makabrycznej operacji.
Inny wariant tej operacji został opisany przez mieszkającą w Teksasie Reginę Sellers, która powiadomiła w roku 1992 organizację Citizens Against UFO Secrecy, że jej dwunastoletni wnuk obudził się płacząc z bólu z powodu srebrnego kryształu, który tkwił w jego plecach. Przypomniał sobie wydarzenia, jakie zaszły w czasie wzięcia, do którego doszło poprzedniej nocy. Chłopak został ułożony na metalowym stole brzuchem do dołu, po czym obce istoty "zaczęły przemieszczać nad jego ciałem kryształową różdżkę, która spłynęła z sufitu".

 

OPERACJE NA ABORYGENACH

 

Dla niewtajemniczonych może okazać się dziwne, że te historie nie są zbyt pospolite wśród tak zwanych "ofiar wzięć". Jeszcze dziwniejsze jest to, że do bardzo podobnych wydarzeń od bardzo dawna dochodzi wśród australijskich Aborygenów. Ich przekazy sięgają co najmniej 60 000 lat wstecz i panuje wśród nich powszechne przekonanie, że czarownicy-szamani, zwani przez nich "LudĄmi Wysokiego Poziomu", nie rodzą się ze swoim zdolnościami, lecz są "robieni". To robienie czarowników-szamanów jest dziełem "ludzi z niebios" i dokonuje się w drodze operacji, w czasie których przerabiani na czarowników-szamanów Aborygeni są nacinani i otwierani, a do ich ciał wkładane są kryształy.
Profesor A.P. Elkin, w latach 1934-1956 dziekan Wydziału Antropologii Uniwersytetu w Sydney, prowadził w latach dwudziestych badania w terenie i zebrał od ponad 80 klanów i plemion w całej Australii opisy operacji wprowadzania tych kryształów. Dr Elkin, którego w roku 1949 nagrodzono medalem Królewskiego Towarzystwa za wybitne osiągnięcia naukowe, podał, że opisy tych operacji brzmiały "nieprawdopodobnie i fantastycznie", lecz nie mógł ich odrzucić tylko dlatego, że brzmiały mało wiarygodnie. Najbardziej szokująca dla niego była nie tyle niesamowita ilość szczegółów, ale występowanie bardzo podobnych relacji nawet w bardzo od siebie odległych regionach tego ogromnego kontynentu.
W wydanej w roku 1945 książce Aboriginal Men of High Degree (Aborygeńscy Ludzie Wysokiego Poziomu), w której zamieścił wyniki swoich prac, napisał, że "wytwarzanie i moce Ludzi Wysokiego Poziomu są w zasadzie identyczne wszędzie i to od chwili ich pierwszego opisu pochodzącego z najwcześniejszego okresu osadnictwa europejskiego", to znaczy od około roku 1875, zaś misjonarze z Zatoki Encounter opisywali je już w roku 1873. Operacje wprowadzania do ciała kryształów pochodzą z Południowej Australii, Zachodniej Australii, środkowej części Północnej Australii oraz z Kraju Dampiera na dalekim północnym zachodzie. Doniesienia o tych operacjach pochodzą również z Nowej Południowej Walii i Okręgu Kimberley w Północno-Zachodniej Australii. Całość tych terenów stanowi ogromny obszar. "To niezwykłe, że... opis tych praktyk jest zawsze zgodny z określonym wzorcem" - pisze dr Elkin.
Opisy prawie standardowych procedur pochodzą z całego kontynentu i przedstawiają się następująco:
Ludzie z niebios przybywają na Ziemię, porywają przedmiot swoich zainteresowań, cięciem otwierają jego ciało, wprowadzają doń magiczne substancje, takie jak kryształy kwarcu, po czym zamykają ciało, przy czym rana goi się nie pozostawiając żadnego śladu. "Często też adept zabierany jest do niebiańskiego świata" - pisze dr Elkin. - "Oczywiście, operacja mogła być przeprowadzona w czasie jego pobytu tam".
W relacjach pochodzących z plemienia Mandjindja z Zachodniej Australii typowym przypadkiem było przybycie dwóch ludzi z nieba, którzy "zabijali" Aborygena, otwierali go rozcinając od szyi do pachwiny, wyjmowali wszystko ze środka i wkładali "mabian" będący kryształem kwarcu. Następnie przywracali mu życie i zostawiali tam, skąd go zabrali.
Opis identycznej operacji pochodzi z plemienia Die w pobliżu jeziora Eyre. Tamtejszy pacjent miał otwierany brzuch, zaś rana była zasklepiana bez pozostawienia jakiejkolwiek blizny. Niebiańska istota śpiewała, co sprawiło, że człowiek wstawał i w tym samym czasie z nieba spadała gwiazda.
Dr Elkin twierdzi, że czarownik-szaman "jest więc związany ze światem nieba i może przemieszczać się poprzez przestrzeń w górę do nieba i poza nie. Na niektórych terenach Nowej Południowej Walii stary czarownik-szaman wybierał młodego chłopca, prowadził go nocą na plemienny teren grzebalny, wiązał go i zostawał tam oczekującego na ludzi z nieba". Jeden z tych młodych ludzi powiedział dr Elkinowi, że w czasie operacji obok niego spadła wielka gwiazda, z której wyszła postać podobna do iguany i "biegała po nim".
Spotkania z ludźmi z nieba były czasami przygotowywane i prowokowane, ale częściej były niespodziewane. Aborygen z Nowej Południowej Walii był na polowaniu i nagle zdał sobie sprawę, że został zaniesiony do bardzo dużej "jaskini", gdzie ludzie z nieba nakłuli go "oczami promieni X" i zajrzeli do jego umysłu. Następnie zrobili z niego "Człowieka Wysokiego Poziomu" poprzez otwarcie jego ciała nacięciem i wszczepienie mu kryształów.
Ludzie z nieba czasami rozmawiali z Aborygenami, których porywali, mówiąc im, aby "nie bali się" - typowa uwaga występująca w relacjach współczesnych ofiar wzięć. Aborygeni poddani operacji często stawali się trochę "obłąkani", a po jakimś czasie odzyskiwali zmysły i uzyskiwali nadzwyczajną moc.
W roku 1964 Aborygen o imieniu Mowaldjali opisał w swoim własnym języku zdarzenie, które nagrano na taśmie magnetofonowej i opublikowano w piśmie Oceania. Mieszkał przez 10 lat z ludźmi z plemienia Bardi rezydującego na północnym krańcu półwyspu Kraju Dampiera. Jego opis przypomina współczesne relacje z przeżyć zachodzących podczas wzięć mówiące o oglądaniu wyciętych części ciała, implantów umieszczanych w ciele lub w pobliżu oka oraz oglądanie przez jakieś urządzenie znajdującej się w dole Ziemi. Mowaldjali oświadczył, że czarownicy-szamani są tworzeni przez istoty, które nazywał "rai", co oznacza "niewidzialne". Rai rozcinają według niego człowieka i "zawieszają jego wnętrzności", a następnie wkładają człowiekowi przez pępek lub w pobliżu oczu magiczne kamienie. Wszystkie te informacje podał starzec z plemienia Bardi.
Procesowi "tworzenia" czarownika-szamana często towarzyszy ogromny wąż lub tęcza znajdujące się obok istoty, która wkłada kryształy, a czasami coś, co określają mianem "ducha gada". Ludzie z nieba wszczepiają również kryształy kwarcu do głów ludzi, których przekształcają w czarowników-szamanów, często wkładając im kryształy przez nozdrza. Zdarza się również, że niebiańska istota wciska coś, co wygląda na niewidzialny patyk-wskazówkę, mniej więcej rozmiarów dużego ołówka, w tył głowy tak, że przekłuwa nim szyszynkę i wychodzi na zewnątrz, robiąc dziurę w środku języka. Przekształcony w ten sposób Aborygen często żyje z kryształem kwarcu wprowadzonym poprzez dziurę w języku, aby było wiadome, że jest Człowiekiem Wysokiego Poziomu lub, jak go się nazywa w miejscowym języku, Bystrym Facetem.
Moce, które zyskują ci przekształceni za pomocą operacji w czarowników-szamanów Aborygeni, dotyczą całego wachlarza paranormalnych zdolności, takich jak jasnowidzenie, czyli Silne Oko, lewitacja, psychiczna projekcja uzdrawiająca lub zabijająca, oraz przebywanie w więcej niż jednym miejscu w tym samym czasie. Rzekomo po pierwszym wzięciu potrafią nawet odwiedzać świat niebiański. Moce te, które dają Bystrym Facetom wysokie poważanie w społeczności, mają pochodzić bezpośrednio z kryształów, którymi nasycone jest ich ciało, i które są wzmacniane poprzez trwającą do końca życia dyscyplinę i rytuały.
Poza implantowaniem kryształów kwarcu czasami miało miejsce aplikowanie "bunji-binj", które są wąskimi kawałeczkami muszli perłopławów o długości około 15 centymetrów zaostrzonych z jednego końca, zgodnie z opisem przekazanym przez plemiona Nyul-Nyul, Bard, Djaui. Przedmioty podobne do wyżej wymienionych są również opisywane we współczesnych doniesieniach badaczy zjawiska UFO jako "implanty obcych istot", które usunięto chirurgicznie z ciał ofiar wzięć.
Plemiona środkowej Australii twierdzą, że kryształy mają moc, ponieważ wywodzą się z "Krainy Marzeń", natomiast według plemion z południowego wschodu i północnego zachodu, dlatego że pochodzą z "niebiańskiego świata". Kryształy tego typu były wiązane z magiczno-religijnym symbolem o doniosłym dla członków tych plemion znaczeniu, czyli tęczowym wężem.
Aborygeni generalnie mają totemy zwierzęce lub roślinne, ale czarownicy-szamani plemienia Anula w północno-wschodnim Queenslandzie mają odróżniający się od innych totem: spadającą gwiazdę. Plemiona Wotjobaluk i Jupagalk z północnozachodniej Wiktorii również wspominają o spadającej gwieĄdzie w czasie tworzenia czarownika-szamana. W typowym przypadku istota o nazwie Ngatya porywa ich do buszu, otwiera ich i wkłada kryształy i węża-Kulable, jak to określają plemiona Djerag i Djaru z północno-zachodniej Australii1. O dziwo, ten tęczowy wąż jest opisywany jako stworzenie o humanoidalnych cechach. W roku 1938 odnotowano na aborygeńskiej farmie bydła Munja w pobliżu Zatoki Walcott w Zachodniej Australii relację na ten temat.
Wybrania tego, który miał zostać banmanem (czarownikiem-szamanem), dokonuje Unggud, gigantyczny wąż "z ramionami, rękami i koroną z piór". "Ta zjawa lata w powietrzu z wielką prędkością, tak szybko, że nawet czarownicy-szamani są w stanie zobaczyć tylko jej trzepoczący ogon".
Gdzie mieszkają ludzie z nieba? Wotjobalukowie z północno-zachodniej Wiktorii powiadają, że Bunjil (Nasz Ojciec) mieszka w "pewnym miejscu za niebem". Czarownicy-szamani Mukjarawaintów donoszą, że siedliskiem ludzi z nieba jest "wielka jaskinia, gdzie jest tak jasno jak w dzień". Czarownicy z Nowej Południowej Walii, którzy odwiedzili to miejsce, twierdzą, że jest to "lita krypta z oknem". Jeśli chodzi o sposób, w jaki ludzie docierają do tego siedliska ludzi z nieba, czarownicy-szamani z plemienia Wurudjerri mówią, że idą powietrzem, które ludzie z nieba "utwardzają". Powietrze może również poruszać się niosąc ludzi z nieba dokładnie do ich ofiary lub w pewnych okolicznościach przenosząc Bystrego Faceta w odległe miejsce. Jak wynika z notatek dr Elkina z roku 1944, Billy Emy, słynny czarownik-szaman z plemienia Weilwan, był w stanie przebyć 112 kilometrów w ciągu jednego dnia, czyli równie szybko jak jeździec na koniu.
Nie tylko mężczyźni są zmuszani do poddania się procedurze przemiany. W ten sam sposób "produkowane" są szamanki. W typowym przypadku kobieta jest porywana w czasie, gdy śpi, następnie jest otwierana cięciem, uzupełniana kryształami i odstawiana z powrotem do jej obozowiska, gdzie przez kilka dni zachowuje się jak "trochę stuknięta".
Porywane są również dzieci. Plemiona z Nowej Południowej Walii podają, że ludzie z nieba zabierają nocą dzieci "do nieba". Chłopcy w wieku 10-12 lat mogą mieć wszczepione do ciała kryształy kwarcu, podobnie jak dorośli mężczyźni i kobiety.
W przekazach Aborygenów, podobnie jak w przekazach współczesnych nam ofiar wzięć, są wzmianki o "małych dzieciach" widywanych w trakcie wzięć. Czarownicy-szamani z zachodniego Queenslandu mówią, że małe istoty wielkości niemowląt znajdowały się w okrągłym, podobnym do jaskini miejscu należącym do ludzi z nieba. Z braku lepszego terminu, dr Elkin nazywa je "dziećmi ducha" i mogą być one równie dobrze odpowiednikami tego, co współcześni wzięci określają jako hybrydy obcych istot i ludzi.
Chirurgiczna operacja nie jest jedynym sposobem wprowadzania kryształów kwarcu do ludzkiego ciała. Porwani przez ludzi z nieba Aborygeni opowiadają, że czasami są one podawane z jedzeniem i piciem zawierającym te kryształy, zaś w Nowej Południowej Walii były przypadki, w których Aborygeni rozprowadzali sobie po ciele dziwną wodę, podobno ciekły kwarc. W jednej historii Baiame, istota z nieba, wyłoniła się z powietrza i zbliżyła do grupy siedzącej w świętym miejscu. Z oczu istoty promieniowało światło. Baiame podchodziła do każdego w grupie i wypowiadała słowa: "Czynię cię" - co powodowało, że na daną osobę spływała potężna woda, zwana kali. Woda rozpływała się po każdym i była przez niego w całości wchłaniana.
W zachodnim Queenslandzie namaszczanie ciała ciekłym kwarcem stanowiło integralną część procesu. Bystry Facet (szaman) z północnego wybrzeża Port Stephens powiedział, że był zmuszony do "przejścia przez wodę", specjalnego przygotowania, które dawało jego zdaniem długowieczność. Ten proces pokrywania, zanurzania bądź zmuszania do wypicia gęstej żelatynowej cieczy pojawia się również w wielu relacjach współczesnych nam ofiar wzięć.
Powyższe przeżycia Aborygenów stały się po długim okresie ich doświadczania ezoterycznym rdzeniem ich kultury i są uważane za święte. Jednak ludzie, których one dotyczą, wciąż czują się sterroryzowani. Pewien Aborygen z regionu Lower Murray ostrzegł antropologów, że spotkanie z ludźmi z nieba to przerażające przeżycie, "ponieważ są oni straszni. Trudno ich opisać... niektórzy przypominają węże... inni są jak płomienie".

Czarownik-szaman z plemienia Dieri opowiedział, że kiedy był chłopcem, został porwany (wzięty) przez istotę z nieba do Flinders Ranges (górski region w południowej Australii) i umieszczony w ciemnym miejscu. Widział, jak zbliża się do niego jasne światło. Był tak przerażony, że uciekł, a mimo to na mocy plemiennego prawa zakwalifikowano go jako czarownika-szamana.

Po latach żmudnego zbierania materiału dr Elkin stwierdził, że wydarzeń opisywanych przez Aborygenów "nie można odrzucić jako wytworu ich sennych marzeń" i że przynajmniej pewna ich część musi odpowiadać "obiektywnej rzeczywistości".

 

DLACZEGO KRYSZTAŁ?

 

Badacze szukający przyczyny stosowania kwarcu do implantów mogą wysnuć wniosek, że musi to mieć jakiś związek z jego piezoelektrycznymi2 własnościami - można wytworzyć w nim prąd elektryczny ściskając go lub uderzając weń młotkiem. Kryształy kwarcu mają własności rezonansowe, mogą zamieniać ciepło w elektryczność lub elektryczność w fosforescencję, mogą też działać jako wytwornice prądu zmiennego. Krótko mówiąc, kwarc ma zadziwiającą zdolność do ogniskowania, magazynowania, przetwarzania, transmitowania i wzmacniania wszelkiego rodzaju promieniowania energetycznego.
Substancje krystaliczne, zwłaszcza kwarc, odgrywają dużą rolę w rezonansie, transmisji i transformacji energii między nami i otaczającym nas kosmosem. Naukowcom udało się już zlokalizować segment komórek położonych wysoko w tylnej części przewodów nosowych, które zawierają kryształy czułe na ziemskie pole magnetyczne. Położona w pobliżu szyszynka, tak często przekłuwana w relacjach Aborygenów przez "ludzi z nieba", nie tylko rejestruje dzienne fluktuacje pola geomagnetycznego, ale wykorzystuje także zmiany w promieniowaniu słonecznym do regulowania wydzielania swoich najważniejszych hormonów mózgowych, takich jak melatonina, serotonina i dopamina, które rządzą stanami świadomości. Zawarte w komórkach i gruczołach krystaliczne substancje dostrajają się do subtelnych oscylacji pola geomagnetycznego i być może do biomagnetycznych pól otaczających wszystkie żywe organizmy.
W naszej kulturze właściwości kwarcu są wykorzystywane w bioinżynierii. Na przykład kryształy kwarcu stosuje się do pomiaru napięć serca w żywych, bijących sercach szczurów. W procedurze do złudzenia przypominającej tę, która występuje w podaniach Aborygenów i relacjach ofiar wzięć, szczury są usypiane i otwiera się im klatkę piersiową. Następnie w ścianę komory wszczepiany jest trójkątny, miniaturowy (0,3-0,5 mm) kryształ piezoelektryczny, po czym serce poddawane jest dwuwymiarowym naprężeniom w celu dokonania pomiaru wpływu tego naprężenia na cykl pracy serca.
Mające niezaprzeczalnie wiele zastosowań kryształy kwarcu są stosowane w niezliczonych produktach o charakterze komercyjnym, zaczynając od zegarków, a na komputerach i satelitach kończąc. Są także podstawowym składnikiem urządzeń o nazwie Surface Acoustic Wave (powierzchniowa fala akustyczna) - cienkich kwarcowych płytek realizujących szeroką gamę funkcji polegających na obróbce sygnałów i zdolnych do objęcia swoim zasięgiem bardzo szerokiego widma częstotliwości sięgającego setek megaherców.
Poglądy Aborygenów na moce i zastosowania piezoelektrycznych kryształów wydają się mieć charakter mistyczny, lecz jest bardzo prawdopodobne, że są one wyrazem ontologicznego3 rozumienia przez ich kulturę Głównych Zasad istnienia. Jak pisze australijski autor Robert Lawor, symbolem źródła stworzenia w interpretacji Aborygenów jest kryształ kwarcu z wewnętrznym pęknięciem powodującym pojawianie się tęczowego spektrum. W swojej książce Voices of the First Day (Odgłosy Dnia Pierwszego) Lawor pisze, że sam kamień jest nazywany Wszechojcem, zaś tęcza w środku Wszechmatką, i że to właśnie ta boska para jest twórcą wszystkiego.
Istoty-przodkowie wyłoniły się "z brzucha Tęczowego Węża-Wszechmatki jako Marząca Moc", którą Lawor przyrównuje do zdolności postrzegania "aktywności pól uniwersalnych", inaczej mówiąc energii słonecznej i ziemskiego pola geomagnetycznego. Twierdzi on, że święta nauka Aborygenów poszukuje fuzji między energiami kosmosu, ziemią i ludzkością z magnetyzmem jako ośrodkiem, w którym ta fuzja zachodzi, i nazywa to "wiedzą dostrojenia".
Czy takie dostrojenie może być tym, co rzekomi ludzie z nieba starają się wszczepić Aborygenom przy zastosowaniu swojej techniki wprowadzania wszczepów? Aborygeni z całą pewnością tak właśnie sądzą. Na Zachodzie są ofiary wzięć, które się z tym zgodzą - w Internecie donoszą o stwierdzeniach obcych istot wypowiadanych w trakcie wprowadzania implantów, które mówią: "To was wzniesie". Istnieje jednak i inna szkoła, również wypowiadająca się w Internecie, która ostrzega, że celem wprowadzania implantów może być chęć uzyskania możliwości lokalizacji ludzi, a nawet zdalne kierowanie ich myślami, na przykład wpływanie na to, co ofiara wzięcia będzie pamiętała z tego przeżycia. Przedstawiciele tej opcji powołują się na zastosowania naszej własnej technologii przywołując skonstruowane na bazie kwarcu urządzenie SAW (Surface Acoustic Wave - powierzchniowa fala akustyczna), które umożliwia budowę wysokowydajnych wojskowych odbiorników śledzących, oraz snują teoretyczne rozważania na temat możliwości wszczepiania nam jeszcze bardziej wyrafinowanych implantów, których celem jest śledzenie i kontrolowanie poszczególnych jednostek.
Jakikolwiek jest ich prawdziwy cel, dziwne wprowadzanie kryształów Aborygenom uzyskało pisemny opis, z chwilą gdy dr Elkin opublikował w roku 1945 wyniki swoich badań, na które najwyraźniej nie zwrócili uwagi zarówno antropolodzy, jak i ufolodzy, nie dostrzegając ich zadziwiającego podobieństwa do współczesnego nam zjawiska wzięć przez istoty z UFO. Badania dra Elkina dowodzą, że Aborygeni są poddawani tym dziwnym praktykom od tysięcy lat. Początkowo byli równie przestraszeni i zdezorientowani, jak współczesne ofiary wzięć, ale z czasem wydarzenia te zostały włączone do ich kultury, stając się jej elementem. W ten sposób operacje będące dziełem ludzi z nieba, aczkolwiek przerażające lub bolesne, zostały zaakceptowane w ramach ich kultury i ich odbiór jest zupełnie inny od poglądów współczesnych ofiar wzięć, które postrzegają to jako wpadnięcie w sidła zwariowanych naukowców obcych istot.
Nie wiadomo czy to, co wyczyniają ludzie z nieba, to produkowanie czarowników szamanów i szamanek, tak jak to interpretują Aborygeni, czy też krojenie ofiar wzięć na podobieństwo poczynań dra Frankensteina. W każdej z tych wersji ludzie z nieba najwyraźniej są czynnikiem aktywnym, natomiast ludzie pasywnym. Dopóki nie dowiemy się czegoś więcej o rzeczywistych intencjach istot stojących za zjawiskiem UFO, jedynym, co będziemy mogli robić, to odnotowywać zadziwiające podobieństwa procedur stosowanych w różnych czasach i miejscach i włączać te fakty do naszych baz danych.

 

Przełożył
Jerzy Florczykowski

 

Przypisy:
1. Australia składa się z sześciu stanów: Northern Territory (Terytorium Północne), Queensland, New South Wales (Nowa Południowa Walia), Victoria (Wiktoria), South Australia (Południowa Australia) i Western Australia (Australia Zachodnia). - Przyp. tłum.wróc
2. Piezoelektryczność to powstawanie ładunku elektrycznego na ściankach niektórych kryształów (zw. piezoelektrykami) pod wpływem ich ściskania lub rozciągania wzdłuż jednej z osi krystalograficznych. - Przyp. tłum. wróc
3. Ontologia to metafizyka, ogólna teoria bytu istniejącego i możliwego. - Przyp. tłum. wróc

Lou Ashby jest badaczem i niezależnym pisarzem, mieszka w stanie Missouri. Jej adres e-mail: LouAshby@Compuserve.com. Oryginał niniejszego artykułu był opublikowany w "UFO Magazine", April-May 2001.

 

1

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin