scan(3).pdf

(21175 KB) Pobierz
887066680.001.png
Piotr Gulak
Jak Dziad Borowy
ze zbójami
urządzał popas
Zmagania z Dusiołem
© Copyright by Piotr Gulak & e-bookowo
Grafika i projekt okładki: Mixer & e-bookowo
ISBN 978-83-7859-031-6
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e -bookowo
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2012
Piotr Gulak: Jak Dziad Borowy ze zbójami urządzał popas | 4
Jak Dziad Borowy ze zbójami
urządzał popas
W
ietrzyk leciutko szumiał wśród gałęzi wiekowych
drzew. Pytał czy dawnych baśni nie znają. Rozkoły-
sał las. Przysiadł i słuchał a drzewa szeptały mu do
ucha swe niezwykłe opowieści. Wiedziały one wszystko albo-
wiem pojawiły się na ziemi na wiele tysiącleci przed człowie-
kiem. Wzrastały swoim rytmem nieporuszone, pobudzone ko-
smicznym oddechem. Najbliższe matce ziemi, która jako
pierwsze na świat wydała je wieki temu.
Głuszce tańczyły na gałęziach, przykryte czarną peleryną,
wyciągały głowy i ogony od spodu jaśniejące metalicznym po-
łyskiem. Ćwiczyły do wieczornych zalotów, wyprawiając swe
toki, strosząc piórka i rozkładając skrzydła.
Wietrzyk smagał policzki młodych, rosnących drzew, gła-
dząc wygrzewające się w słońcu liście. Ocierał naciągnięte korą
zmęczone czoła starych, wiekowych dębów, które tak umiłował
Perun, zsyłając im dla ochłody deszcze i burze. Czasem ognistą
strzałą uderzał w drzewa, zabierając któreś do siebie jako
dzielnego woja. Poniżej mknął rześko wiaterek, budząc wycho-
dzące z ziemi młode trawy. Ulatywał i podmuch brał większy,
by dla psoty strącać z drzew skradające się drapieżniki.
www.e-bookowo.pl
Piotr Gulak: Jak Dziad Borowy ze zbójami urządzał popas | 5
* * *
Ukryty w gąszczu chłopiec, obserwował idących nieopodal
wojów. Szli ciężko i powoli, obładowani orężem i bluzgami.
Zbrojni przedzierali się przez spore zarośla i kłujące krzewy,
które próbowały ich pochwycić, zatrzymać. Wokół nich rozpy-
chały się gałęziami młode buki, tocząc między sobą jak co dnia
zawzięty bój.
Młodzik od razu poznał, po strojach, jakie na sobie mieli, że
są nietutejsi. Woje już zbyt długo kluczyli, nie znając sekret-
nych ścieżek. A teraz znów przechodzili tą samą drogą zaled-
wie parę metrów od niego. Szli przez wąwóz, w którym dawno
temu płynęła szeroka rzeka. Słychać ich było wielce. Trzask
łamanych gałęzi i szczęk zbroi niósł się daleko w las.
Mirko zaledwie dziesięć wiosen sobie liczył, ale bystry był
już z niego młokos. Jak co dnia pomagał Borowemu knieje
doglądać. A o zwierzęta umiał się troszczyć, jak mało kto. Sie-
rotą się ostał, gdy mu ojca ubili zbrojni. Dobrzy ludzie go zna-
leźli, kiedy błąkał się ledwo żywy po leśnych ostępach. Odra-
towali go z rozpaczy, w której był pogrążony i do ponownego
życia wskrzesili. Chłopca przygarnął i na wychowanie wziął
żerca, tutejszy kapłan. Zaczął go, przyuczać do swojego zawo-
du. Rychło chłopiec stał się wielce pomocny a wkrótce i nie-
zbędny. Prędko się uczył i pomagał z ochotą każdemu, a o nie-
dobrych przeżyciach szybko zapomniał. Zbierał zioła i pozna-
wał mowę drzew i kwiatów. W lesie pełno miał przyjaciół, bo
znały go już wszystkie zwierzęta. Najbardziej zaś lubiły go dwa
niedźwiedzie, którym zagadki zadawał. Chodziły później nie-
www.e-bookowo.pl
Zgłoś jeśli naruszono regulamin