Liebert Jerzy – Gusła 2.pdf

(103 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
Ta lektura , podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na
stronie wolnelektury.pl .
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez
JERZY LIEBERT
Gusła, II
Gusła ¹ nad źródłem
eonowi Pomirowskiemu
Wiatr z góry przypadł, pod wodę wionął,
Na dnie poruszył śpiewne wrzeciono…
Las
Idę nad mową niewysłowioną,
Jasną po wierzchu, spodem zieloną.
Woda
Pod mchy brodate, pod pniów² wykroty³,
Pod moje stopy podpływa potok,
Na koło swoje, w swoje obroty,
Chwyta, nawija moje tęsknoty.
Płynie pod słońce, wpada pod ziemię,
W skarpach cienistych płucze korzenie…
Wołam nań długim, czystym imieniem:
Źródło zaklęte, moje natchnienie!
Słowo, Poezja
Nigdy, do końca dni nie opowiem,
Że tutaj płyniesz, nie znajdę w słowie,
Milczenie, Miłość
platoniczna
Żeś moje szczęście, żeś moje zdrowie
I białopienna brzoza w mej mowie!
Choćbym ci wszystko we mnie zaprzysiągł,
Wierność do śmierci, miłość na dzisiaj,
Choćbym przystanął, nad tobą przysiadł —
Źródło zaklęte, ty będziesz ciszą!
Chociażbym gusła czynił nad tonią,
Zaklinał wodę i sięgał po nią,
Słowa twojego nie schwytam dłonią,
Choć tak jest blisko, pluska pod skronią…
¹ gusła — zaklęcia i rytuały magiczne, szczególnie w magii ludowej, związanej blisko z przyrodą.
² pniów — dziś popr. forma D. lm: pni.
³ wykrot — dziura po korzeniach przewróconego drzewa.
873406979.001.png 873406979.002.png
 
Dokądże, pokąd⁴, po jakich stronach
Będziesz mnie wiodła, nim cię przekonam,
Nim cię namówię, jasnozieloną?
Niewymówiona, niewysłowiona!
Rozmowa o Norwidzie
Mówiono o Norwidzie, oprawnym we wstążki,
W złoconych rogach lśniącym na stole w salonie.
Poezja, Sztuka
Rzekł ktoś, do kart niechętnie przybliżając dłonie:
— Wszystko jest tu niejasne, wolę proste książki.
I dalej się o wierszach toczyła rozmowa:
Jedni ganili ciemność, inni — zdań zawiłość,
Piękno
Czy w wierszu jest prawdziwa, czy udana miłość?
Najpiękniejsza poezja — to są zwykłe słowa…
Nagle wiatr rozwarł okno i woń przywiał z alej,
Wszedł wieczór, za nim niebo różowe od chłodu.
Wieczór, Kwiaty
Ktoś cisnął białą różę między nich z ogrodu.
Umilkli, obrażeni, — i mówiono dalej.
Skrzydło niewidzialne
Lądy, wody, obrazy, słońca i obłoki,
Imiona i zdarzenia, ludzie i miłości,
Przemijanie
Noc, co nas topi w sobie i dławi w ciemności,
Dzień jak dłoń twoja jasny, jak wiara wysoki —
Mijają. Płyną przez nas źródłem niepojętem⁵
Istnienia wiecznej ciszy i zgiełku tej ziemi,
Bezsilność
Zapach
Która w nas się rozpływa jak zapach w przestrzeni,
Zostawiając nam serca puste i zamknięte.
Niesyte niczym, smocze są piersi oddechy,
Ducha ślepe przepaście, co drżą w naszych głosach —
Modlitwa, Wiara
Odbijamy je tylko jak w lustrze, w niebiosach,
Podnosząc swe zasługi, a tłumacząc grzechy.
Jest chwila, gdy w płynącej poprzez nas kaskadzie
Czujemy nagle skrzydło, które nas owiewa
Wonią mocniejszą stokroć nad woń ziół i drzewa —
Wynosi niewidzialne i przed Bogiem kładzie.
pokąd (daw.) — póki, dopóki.
niepojętem — dziś popr.: niepojętym.
Gusła, II
Słowacki
Gdy z ziemi cudzej wreszcie dobyty,
Przypłyniesz ku nam rzecznym korytem,
Na progu staniesz, swoich przywitasz —
Na pewno wtedy będziesz się pytał:
Jakżeście żyli, jakże się działo,
Gdy z każdej miedzy w oczy wam wiało,
Lęk nieustanny, niepokój miałem,
Czy w domu wszystko, czy w domu cało?
Patriota
Kiedym was odbiegł, chodziłem wokół
Po różnych krajach z płomieniem w oku,
Emigrant
Nie mogłem spocząć, powstrzymać kroków,
Jednego tylko tęskny widoku.
Gdy ku domowi zwracałem głowę,
Widziałem nad nim chmury gradowe,
Zwały kraczące, ciemno-wiorstowe⁶…
Chciałem je moim odpędzić słowem!
Chciałem wam chociaż z daleka pomóc —
Biegłem naprzeciw gońcom hiobowym⁷,
Z chmurą, stuwichrem przy blaskach gromu
Walczyłem w barwach naszego domu.
Myślałem błędny, że ktoś z domowych
Podsłucha moje z sobą rozmowy,
Niedomówione słowa podpowie,
Wichry, sny czarne zdejmie mi z powiek.
Cudowną wodę rodzinnych dolin
Do ust przyłoży, z czarów wyzwoli,
Że wyprowadzi z zaklętych stolic
Na drogi dobrze znanych okolic.
Tam mi doręczy zielę nad zioła,
Przed którym nic się oprzeć nie zdoła…
Daremniem czekał… W kredowe koła
Wdarł się sen wielki, sen mnie pokonał.
Sen
I śniło mi się, że gdy grom zamilkł,
Przyszli mnie szukać, idąc śladami,
Że wracam wreszcie godzić się z wami,
Odnaleziony między słowami…
ciemnowiorstowy — ponury i ogromny; wiorsta — daw. miara odległości, ok.  km.
iegłem naprzeciw gońcom hiobowym — nawiązanie do biblijnych posłańców, którzy powiadomili
Hioba o nieszczęściach, jakie spadły na jego dom (stąd hiobowa wieść).
Gusła, II
I w wieczność moją, w mój sen głęboki
Wbiegły wiślane szepty, potoki,
I sam widziałem moje obłoki
Odbite w wodzie — trudy wysokie.
Do poety
Czymże są wobec niebios i ciemnych otchłani
Nasze piekła znajome, nad którymi smutni,
Niebo
Zwątpienie
Rozpinamy pożółkłe nieba dźwiękiem lutni,
By je rzucać, z tęsknoty za ziemią, — spłakani?
O, czym jest miłość nasza, wieczny serca połów,
Klęski, odwroty mądre, zwątpienia i burze,
Wobec mocy wichury, rozpętanej w górze,
A cichej i pokornej pod stopą aniołów?
Jak kielichem z dna świata, tak czerpiemy słowem
Mądrość, co serca poi wyniosłą rozpaczą —
Rozpacz, Słowo,
Mądrość
A jeśli nasze słowa tylko tu coś znaczą,
Jeśli dla nieba mamy nieznajomą mowę?
Poeta
O, poeto natchniony! pod statuą lśniącą
Schylony i bijący w struny z całej mocy,
Lutnię srebrną i czarną, podobną do nocy,
Gdy odkładasz zmęczony, pomódl się gorąco.
Zaślubiny
Napracujesz się, pot z czoła zetrzesz,
Wyprostujesz grzbiet — niech stygnie.
Praca, Dom
Stoi dom twój, ściana przy ścianie,
Już pod dachem, już się wydźwignął.
Brzoza schyla się, w okna zagląda,
Trze się listek o listek na drzewie;
A tyś stanął, ważysz coś w myślach,
Oczyś zamknął i patrzysz w siebie.
Kogóż, kogóż w dom ten wprowadzę?
Któż to stanie przy moim boku? —
Żona, Małżeństwo
Tęsknota
Aby godnie było, jak najlepiej:
Kwiaty w oknie, a we mnie spokój.
Gusła, II
Któż tak mocno do siebie przywiąże
I na palec serdeczny da pierścień? —
Aby ściany te nami wypełnić,
Wszystkie kąty wypełnić szczęściem.
Będziesz czekał, krzątał się, troskał,
Sprzętom miejsca bez końca wyznaczał,
I podkowę przybijesz u progu:
Może przyjdzie, może zobaczy?
Wtedy wszystko niech weźmie ze mnie,
Z bioder moich — ziarno me — dziecię,
Ślub
Całą własność, która mi dana:
Jedno serce i palców dziesięć.
I ołtarzyk postawisz przy drodze,
Drzwi otworzysz na wiatr, na przestrzał —
Wiara
Drzewa wzrosną, widok zagęstwią,
Głowę zwiesisz, siądziesz u wejścia.
Zakołuje niebo nad tobą.
Płomyk chwiejny na czoło spadnie!
Ogień
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
Zostaniecie tylko we dwoje:
Bóg na niebie i ty na ziemi.
Na lipę czarnoleską
Wonna lipa czarnoleska,
Gęsto niebem przetykana,
Poezja, Sielanka, Drzewo
Pyszna w gwarze i królewska —
Oto lutnia mistrza Jana,
Lira, której miodu siła,
Na trzy wieki Polskę spiła.
Z drzewa prostego ciosana,
Jak drzewo ssała u szczytu,
Z bożego pełnego dzbana
Wyniosłą mądrość błękitu, —
By między życiem a śpiewem,
Nie rozdzielać ziemi z niebem.
Gusła, II
Zgłoś jeśli naruszono regulamin