Draco Malfoy, Władca Wszechświata.pdf

(71 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
HP ff - Draco Malfoy, Władca Wszechświata [pl] [Całość]
„Nadchodzi ten, który ma moc, by pokonać Czarnego Pana... Zrodzony z tych, którzy po
trzykroć go odparli (...) I jeden z nich zginie, by przeżyć mógł drugi, bo żaden nie może
istnieć, gdy żyje drugi...”
[J.K.Rowling „Harry Potter i Zakon Feniksa”, tłum. NocnaMaraNM]
Draco Malfoy, Władca Wszechświata
- Nie wierzę – powiedział oszołomiony Potter, krzywiąc się, jakby go zemdliło.
Draco siedział, delektując się widokiem twarzy Pottera, na której szok mieszał się ze zgrozą.
Był przekonany, że został wezwany do Dumbledore`a w sprawie nowej gazetki szkolnej i
nadal czuł, że powinien zasypać dyrektora lawiną wyjaśnień, które sobie przygotował.
Jednak zamiast planowanego apelu „Ludzie mają prawo o tym wiedzieć! „Ślizgacza
Codziennego” nie można zmusić do milczenia!” odezwał się ostrożnie:
- Czy mógłby pan to powtórzyć, profesorze?
Dumbledore wyglądał, jakby był bliski zawału, co uradowało Ślizgona jeszcze bardziej.
Nawet jeśli (o co mógł się założyć) to on zostałby o to obwiniony (tak jak o wszystko
zresztą). I nieważne, że staruszek miał tysiąc lat, a przemożna skłonność do faworyzowania
Gryfonów była prawdopodobnie zabójcza dla jego serca.
- Profesor Trelawney... - zaczął Dumbledore łamiącym się głosem.
Stara oszustka. Królowa fatum czy nie, najlepszą rzeczą, jaką Umbridge kiedykolwiek
zrobiła, było zwolnienie tej kobiety. Wstrętna jędza - miała czelność zmuszać Draco do
wypijania niezliczonych filiżanek herbaty, a przecież każdy głupek wie, że jeśli osad z
herbaty pozostaje na ściankach naczynia, to prawdopodobnie można się nią zatruć. Albo
zafarbować sobie wnętrzności. Albo paść ofiarą jakiejś równie niedorzecznej tragedii. Cała
ta szkoła pełna była niekompetentnych ludzi - to zdumiewające, że udało mu się przetrwać
do siódmego roku...
- Jej ostatnia wizja sugeruje, że słowo, które usłyszeliśmy i zinterpretowaliśmy jako
„odparli” tak naprawdę brzmiało „poparli”. Nie obwiniam o tę omyłkę siebie; uważam, że
przyczyna tkwi raczej w chronicznym problemie alkoholowym, jaki ma profesor Trelawney,
a który powoduje, że Sybilla czasem mamroce niewyraźnie...
Problem alkoholowy. Draco zanotował tę informację w pamięci. Mogła się okazać nawet
lepszym materiałem na artykuł, niż ta sprawa z Weasleyówną.
- ...co oznacza, że według wygłoszonej szesnaście lat temu przepowiedni, ty jesteś jednym
rywalem Voldemorta...*
Draco przekrzywił głowę. Pod tym kątem niemal widział wyciekającą z Dumbledore`a wolę
życia.
- ... zbawicielem jasnej strony – kontynuował dyrektor stłumionym głosem. – I ostatnią
nadzieją czarodziejskiego świata.
- Nie wierzę – powtórzył Potter. – Latami cierpiałem przez Voldemorta, zmuszał mnie pan,
abym gnił w domu krewnych, bo byłem zbyt cenny, żeby narażać mnie na jakiekolwiek
ryzyko, ja i moi przyjaciele setki razy narażaliśmy się na śmiertelne niebezpieczeństwo, mój
ojciec chrzestny nie żyje, a teraz...
- Tak – zgodził się Dumbledore smutno. – To wszytko było raczej stratą czasu, nieprawdaż?
Strona 1
HP ff - Draco Malfoy, Władca Wszechświata [pl] [Całość]
- ... ur…
Wyglądało na to, że Potterowi zaplątał się język.
Na Draco spłynęło wreszcie olśnienie i w końcu rozwiązał mu się język.
- Więc... – powiedział powoli – zasadniczo chce pan powiedzieć, że... jestem Bogiem.
Dumbledore wydał pełne wiekowej mądrości westchnienie.
- Nie, panie Malfoy.
Draco przerwał staremu ramolowi.
- Chwileczkę, profesorze. Nie pożądam tych wszystkich przejawów adoracji, należnych
mojej boskiej osobie. Och, jestem tylko zwykłym chłopcem, na którym ciąży niezwykła
odpowiedzialność, proszę nie róbmy całego tego zamieszania ze zdjęciami i tak dalej. Nie
jestem...
- Zacny – zasugerował Potter. – Przyzwoity.
- Niedorozwinięty – odciął się Draco. – Jestem ostatnią nadzieją czarodziejskiego świata,
dobrze usłyszałem? A więc ten łajdak latami kradł całą należną mi chwałę? I teraz wszyscy
muszą spełniać moje rozkazy, albo świat będzie stracony? Proszę mnie poprawić, jeśli się
mylę, ale jeśli o mnie chodzi, to oznacza, że... jestem Bogiem!
Zawsze wiedział, że jest wyjątkowy! Był pewien, że z Potterem jest coś nie tak! To
prawdopodobnie była ta tajemnicza wiedza, której zawsze był pewien, a która zrodziła się w
głębi jego bohaterskiej duszy.
Teraz utrze nosa Zabiniemu, który uparcie twierdził, że jego zachowanie jest wyrazem
poważnego kompleksu niższości.
Dumbledore westchnął i oparł swe poorane zmarszczkami czoło o blat biurka.
- Coś w tym stylu... tak – przyznał zgnębiony.
- CHCĘ UMRZEĆ! – krzyknął Potter z rozpaczą.
- Ciii – zbeształ go Draco surowo. – Nie pozwolę ci wrzeszczeć w mojej obecności. Musisz
wyzbyć się tego niebezpiecznego nawyku. Nie wiesz, że te uszy spełnią istotną rolę w
pokonaniu Czarnego Pana?
*
Kiedy Draco dotarł do pokoju wspólnego, wszyscy znali juz nowinę. Ślizgoni dysponowali
potężną i doskonale zorganizowaną siatką wywiadowczą (jednym słowem, przekupywali
skrzaty domowe).
- Bądź pozdrowiony, o najpotężniejszy z potężnych – powiedziała nieobecnym tonem
siedząca przy kominku Pansy. – A przy okazji, mianowałam siebie twoim rzecznikiem
prasowym. Mam tu cztery rozmowy na linii. Co myślisz o negocjacjach w sprawie kontraktu
na siedmiotomową autobiografię?
- Brzmi nieźle – zgodził się Draco.
Crabbe i Goyle podnieśli głowy znad tamborków. Draco wolałby, żeby mieli nieco bardziej
męskie hobby, ale nie chciał robić z igieł wideł. Rzucił okiem na ich robótki.
- Wykańczamy mundury – wyjaśnił Crabbe.
- Będziemy twoją gwardią przyboczną – dodał Goyle i obrzucił krytycznym spojrzeniem
rąbek kołnierza.
Draco obdarzył ich łaskawym uśmiechem.
- Pracujcie dalej – zezwolił i uczynił gest, który w jego przekonaniu był królewskim
skinieniem.
Ted Nott i Blaise Zabini odmachnęli mu wesoło.
- Jestem twoim sekretarzem – poinformował go Zabini. – Zajmuję się listami od fanów. Co
Strona 2
HP ff - Draco Malfoy, Władca Wszechświata [pl] [Całość]
powiesz na sesję zdjęciową?
- Zgódź się Draco, roześlę twoje zdjęcia do wszystkich gazet – wtrąciła się Pansy.
- Eee... rozbieraną? – spytał Draco. – Nie sądzę, żeby matce się to spodobało.
- To może w spodniach ze smoczej skóry? – zaproponował Blaise.
- Chyba sobie żartujesz? – ostudził jego zapędy Draco.
- Jestem twoim prawnikiem – oznajmił Nott. – Powiedz mi szybko, co chcesz zastrzec.
Oczywiście imię i nazwisko, ale co jeszcze? Cedzenie słów, zabójczy blond wygląd,
choleryczne napady furii...
- To ostatnie niech sobie weźmie ktoś inny – wszedł mu w słowo Draco.
Millicenta Bulstrode, wrażliwa, artystyczna dusza, podsunęła mu do oceny tkaninę, na
której namalowany był skomplikowany wzór.
- Podoba ci się? – zapytała wstydliwie. – Pomyślałam, że powinieneś mieć własne godło.
Nazwałam je... – zawiesiła głos dla większego efektu. – Zwycięska Fretka.
- Mogłabyś nieco bardziej wycieniować tło wokół pyszczka – doradził jej Draco.
Dziewczyna załamała ręce.
- Wiem, wiem. Masz rację. Jestem do niczego...
Poklepał ją pocieszająco po ramieniu. Milicenta była taka przeczulona.
- A teraz wybaczcie, udam się... – zaczął.
- Żegnaj o Mroczny! – pożegnali go chóralnie, gdy skierował się w stronę drzwi.
Zatrzymał się i zastanowił.
- Właściwie... – zaczął. – Technicznie rzecz biorąc, w tej czekającej nas tytanomachii, nie
gram roli tego złego. A to oznacza, umm..., że stoimy po stronie jasności.
Na twarzach obecnych malował się ból i niezrozumienie. Draco pomyślał, że wyglądają, jak
Goyle na lekcji zielarstwa.
- Nie rozkazuję, by zabijano ludzi – wyjaśnił przepraszająco.
Czoło Pansy rozjaśniło się.
- Ależ oczywiście, że to robisz Draco – zaprzeczyła. - Pamiętasz, jak Potter przyszedł na
eliksiry cały podrapany, a Snape zapytał go, co mu się stało i wtedy Potter uczynił rzecz
szlachetną i odpowiedział, że może przeczytać sobie o tym w gazecie, na co ty
powiedziałeś...
- Nigdy nie zdarzyło się, aby któryś z takich moich rozkazów został wypełniony! – przerwał
jej Draco.
Ślizgoni spojrzeli po sobie z powątpiewaniem.
- Żegnaj, Wasza... Blondynność...? – zaproponował Blaise niepewnie.
Draco wyniośle kiwnął głową.
- Ujdzie – zgodził się i opuścił pokój.
Wszedł szybko do sypialni i wślizgnął się do łazienki. Zamknął drzwi na klucz, oparł się o
nie i osunął na podłogę. Odetchnął głęboko by ochłonąć z oszołomienia, a potem
zachichotał.
Życie było piękne.
*
Śniadanie następnego ranka nie miało wiele wspólnego ze śniadaniem – przypominało
raczej lekcję poglądową, której temat brzmiał „Jak Draco Malfoy święci tryumf”.
Draco spędził długą chwilę przy drzwiach.
- Chcesz, żebym naprężył mięśnie, Creevey? – indagował Colina szczegółowo. - Mam wydąć
usta?
Strona 3
HP ff - Draco Malfoy, Władca Wszechświata [pl] [Całość]
Po wypstrykaniu trzech rolek filmu, Ted Nott poinformował Creeveya, że będzie musiał
zapłacić za zrobienie zdjęć. Colin zemdlał.
Gdy Draco szedł w stronę stołu Slytherinu, Krukoni i Puchoni zaczęli klaskać. Draco uniósł
obie ręce nad głowę i tylko usilne perswazje Pansy powstrzymały go przed zakrzyknięciem
„Tak, moi poddani! Miłujcie mnie!”
Cho Chang, która powtarzała ostatni rok („Ślizgacz Codzienny” snuł teorie, że oblała
egzaminy, z powodu nieplanowanej ciąży) podeszła do Draco podczas posiłku.
- Cześć – powiedziała kokieteryjnie. – Pomyślałam, że może miałbyś ochotę na miód, który
mamy na stole Ravenclawu...
- Błe – skrzywił się Draco lekko. – Odpadki po Potterze. Zmiataj do swojego własnego
stołu, Chang. Masz skalane usta. I zabierz ze sobą ten swój miód.
Udobruchał się nieco, gdy do stołu podeszła Padma Patil i zaczęła mu gratulować.
Mówiono, że Padma okazywała wyraźną niechęć Weasleyom, co było oznaką wybornego
gustu jeśli chodzi o kobiety. Poza tym, Draco słyszał, że Hinduski są niesamowicie giętkie.
Właśnie gawędził z nią leniwie, równocześnie próbując spojrzeć ukradkiem na odbijający
się w nożu własny profil, by sprawdzić czy wygląda dzisiaj bardziej dystyngowanie niż
zazwyczaj, kiedy nadleciała poczta.
To wydarzenie dość gwałtownie zakończyło ich konwersację.
Draco odetchnął kilka razy, aby się uspokoić, a potem odezwał się, mając nadzieję, że jego
głos brzmi mężnie.
- Przepraszam, czy ktoś mógłby mi tu pomóc?
Kiedy wydobyto go spod sterty listów, zaczął pobieżnie przeglądać pergaminy. Niestety, ku
jego rozczarowaniu, ojciec nie przesłał mu jeszcze gratulacji. Ale to prawdopodobnie
dlatego, że myślał nad szczególnym sposobem, aby wyrazić uznanie okrytemu chwałą
potomkowi.
Listy odzwierciedlały blask jego sławy na różne sposoby. Wszyscy Ślizgoni, pomagali mu je
sortować.
- Fanklub, fanklub, fanklub – mamrotała Pansy. – Zdjęcia nagich...
Draco, Nott, Crabbe i Goyle podnieśli głowy.
- Nie kobiet – ciągnęła Pansy. – Widać ktoś słyszał plotki, które krążyły o tobie na piątym
roku, Draco...
- Nie były prawdziwe! – zjeżył się chłopak. – To wstrętne oszczerstwa!
- Zdjęcia kilku nagich Delacour – stwierdziła Pansy pokrzepiająco i podała im plik
fotografii.
Draco poczuł, że jego oczy zachodzą mgłą.
- Wow, to wszystko i jeszcze Cho Chang – westchnął Crabbe. – Lgną do ciebie jak muchy do
miodu.
- To one przynoszą miód! I wcale go nie wziąłem! – bronił się Draco. – A postrzeganie Cho
Chang jako towaru ekstraklasa to już stare dzieje, koleś. Tak było wtedy, gdy Potter rządził
tym miastem, ale teraz to ja jestem szychą.
Nieznośnie pyszałkowaty, nieprzyjemny głos rozdarł powietrze, niczym szpon hipogryfa
delikatną, nieskazitelną skórę.
- Dlaczego tak mówisz, Malfoy?
- Eksperymentowałem z nowym stylem – stwierdził wyniośle Draco, notując w pamięci, że
twarda gadka nie bardzo mu jeszcze wychodzi, i że powinien ją poćwiczyć w zaciszu
swojego pokoju.
Granger, Weasley i Potter stali przy jego stole spoglądając na górę listów. Draco z
przyjemnością zauważył, że ich wiecznie zadowolone miny były teraz po prostu grymasami
obrzydzenia.
Strona 4
HP ff - Draco Malfoy, Władca Wszechświata [pl] [Całość]
- Oooch, jakże bolesny jest upadek potęgi, prawda? – dodał i ujrzał, że Potter się krzywi. –
Nagle ta blizna nie jest już niczym innym, jak tylko ohydnie szpetnym defektem! Już nie
jest wabikiem, przyciągającym dziewczęta...
- NIGDY NIE BYŁEM WABIKIEM NA DZIEWCZYNY! – wrzasnął Potter i spłonął
rumieńcem, bo wszyscy obecni na sali zaczęli się w niego wpatrywać i chichotać.
Draco pomyślał, że chyba umrze ze szczęścia. Nareszcie cała sława należała do niego! Potter
został zdemaskowany i okazał się hałaśliwym, głupkowatym flejtuchem bez krzty seksapilu.
Nareszcie życie było takie, jak zawsze wiedział, że być powinno.
- Ostrzegałem cię, żebyś nie podnosił głosu, Potter – zwrócił mu uwagę i przybrał
szlachetną, współczującą pozę. – Taki już jest los bohatera. Wiecznie trudzisz się dla dobra
ogółu, a potem obserwujesz gdy głupio lekceważą twoją mądrość i podążają ścieżką ku
własnej zgubie. Przykre, smutne i tragiczne.
- Zabiję cię Malfoy – warknęła rudowłosa istota człekokształtna.
Draco obdarzył Weasleya jasnym uśmiechem.
- Oj ti, ti, niegrzeczny. Tak mówią słudzy Czarnego Pana.
- Nie zabiję cię dla Sam-Wiesz-Kogo! Zabiję cię za Harry`ego i za moją siostrę!
- Słuchaj, to nie moja wina, że w gazecie wydrukowali artykuł o tym, jak Ginny Weasley
zaraziła Thomasa mendoweszkami. „Ślizgacz Codzienny” jest zobowiązany ujawniać
czytelnikom prawdę – ciągnął Draco. – No i dostaliśmy anonimowy cynk.
Był anonimowy. Użył przecież pergaminu bez monogramu.
- Niektórzy są tacy przewrażliwieni – zakończył.
Weasley uczynił ruch, jakby chciał się na niego rzucić, na co połowa Hogwartu podskoczyła
z oburzeniem.
- Sługa zła!
- Wstydź się!
- Dosięgnie cię krwawa zemsta! – krzyknął Mcmillan, którego zawsze ponosiło w takich
momentach. Przesadził stół Hufflepuffu i skoczył na Weasleya.
Draco wycofał się z pola bitwy, unosząc zdjęcia nagich Delacour i z uśmieszkiem na twarzy
wyszedł z Wielkiej Sali, nietknięty.
W klasie pojawił się w sam czas, by Snape nagrodził go pięćdziesięcioma punktami za to, że
jest wybawcą czarodziejskiego świata.
- Zawsze wiedziałem, że masz to w sobie – powiedział mu Snape. – Gryfoni mają teraz
przechlapane, zarozumiałe bałwany.
Draco uśmiechnął się do niego promiennie.
Potter spóźnił się na lekcję i stracił pięćdziesiąt punktów.
- Za niepunktualność i za to, że jesteś wstrętnym małym oszustem – wyjaśnił nauczyciel. –
Na miejsce!
Lunch i obiad upłynął na układaniu słów i komponowaniu muzyki do hymnu ku czci Draco,
do której to pieśni Nott zastrzegł wszelkie prawa, natychmiast, gdy została stworzona.
Potter przyczłapał przygarbiony i wściekle spojrzał na nucącego i zapisującego coś na
serwetce Ślizgona.
Nieudacznicy zawsze się tak zachowują, pomyślał Draco pogodnie. Kręcą się wokół
wybrańców i nie dają im spokoju. Żałosna i niedorzeczna próba udowodnienia, że coś
znaczą.
- Niezrównany jest blask jego włosów... taaak, w czym mogę ci pomóc, Potter? – zagadnął
Gryfona.
- Nigdy nie miałem własnego hymnu – wymamrotał Potter posępnie.
Draco pstryknął palcami i znowu się rozanielił.
- Cóż, Potter – wycedził. – Pewnie dlatego, że jesteś nieharmonijny.
Strona 5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin