12.pdf

(112 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
Jego uśmiech zniknął wraz dołeczkami.
- A co z nią?
- To twoja dziewczyna. Nie powinieneś jej zaprosić? Podrapał się w głowę.
- Racja, ale wiesz... Pokłóciliśmy się. - Wsunął ręce w kieszenie. - No i zapraszam ciebie.
Przygryzłam wargę.
- Och, to bardzo miłe, ale...
- No to super - powiedział z szerokim uśmiechem. -Traktuję to jako zgodę. Spotkamy się przed bramą o
szóstej.
W piątek spędziłam całą godzinę, przymierzając różne ubrania przed lustrem w łazience; materiał łaskotał
znamię między ramionami. W końcu zdecydowałam się na strój, który mówił: „jesteśmy tylko przyjaciółmi".
- Co ty tam robisz? - zawołała Clémentine przez drzwi. Miałam ogromną ochotę odkrzyknąć, że szykuję się
na kolację z rodzicami Noaha, ale uznałam, że to byłoby zbyt okrutne.
Rodzice Noaha mieszkali w stylowej kamienicy w Outremont. Pojechaliśmy metrem. Pociąg był zatłoczony,
dłoń Noaha zsuwała się po metalowym słupku, dotykając mojej.
Drzwi otworzył jego ojciec. Miał na sobie fartuch kuchenny, w ręku trzymał kieliszek czerwonego wina.
Sympatycznie pulchny, z pełnymi policzkami i kręconymi brązowymi włosami na czubku głowy, które
wyglądały jak tupecik, był całkowitym przeciwieństwem Noaha.
- O, witaj - rzekł z uśmiechem. Jego twarz zaczerwieniła się; gdy ściskał Noaha, rozlał trochę wina. Na
małym palcu nosił ciężki sygnet.
- Tato, to jest Renée.
- Luc - przedstawił się, ściskając mi dłoń. A potem zaprosił nas do środka.
W domu Noaha panował przytulny nieład - wschodnie dywany, stosy książek i czasopism politycznych... W
salonie
z boku stało wielkie akwarium, w którym pływały małe kolorowe rybki. Wyglądały na sztuczne.
W kuchni rozległ się brzęk talerzy, chwilę później do holu wyszła wysoka kobieta, trzymając w ręku deskę
wędlin.
- A oto i moja Veronica - rzekł Luc, odwracając się do matki Noaha i kładąc dłoń na jej plecach.
Wyglądała dokładnie tak jak Noah: wysoka, szczupła, naturalnie elegancka. Jej smukłe nogi wydłużały
jeszcze wysokie obcasy.
- Bardzo mi miło.
Gdy szliśmy za nią do jadalni, powiedziała przez ramię:
- Mam nadzieję, że lubisz mięso... - I nim zdążyłam się odezwać, odpowiedziała sobie: - Och, na pewno tak.
Jesteś strażnikiem, nieprawdaż?
Stół był już zastawiony. Noah odsunął dla mnie krzesło, skłonił się i położył mi serwetkę na kolanach;
zaśmiałam się. Gdy usiadł obok mnie, jego rodzice wymienili znaczące spojrzenia. Matka Noaha podała nam
deskę, na której znajdował się wybór pasztetów, kiełbasek i cienkich plastrów pieczonej wołowiny, a potem
zniknęła w kuchni.
Na jednej ze ścian był ozdobny kominek. Nad półeczką wisiały dwie małe łopatki, umocowane na drewnianej
desce. Na jednej widniał napis „Noah", na drugiej „Katherine".
- To moja pierwsza łopatka - wyjaśnił Noah, spoglądając przez ramię. - Miałem cztery lata, gdy ją dostałem.
- A więc tak właśnie wyglądało twoje dzieciństwo? -spytałam. - Zawsze wiedziałeś, kim jesteś?
- W każdej rodzinie jest inaczej - odezwał się jego ojciec, nalewając mi wina. - Widzisz, jesteśmy bardzo
otwarci, po co ukrywać przed sobą różne rzeczy?
Patrzyłam, jak Noah rozsmarowuje kawałek pasztetu na kromce chleba i odgryza kęs. Roześmiał się z
czegoś, co powiedział jego ociec, spojrzał na mnie. Nie załapałam dowcipu, ale też się zaśmiałam. Tak
wyglądałby mój świat, gdyby moi rodzice nadal żyli. Gdybym mogła zakochać się w tym chłopaku. A jednak
coś tu było nie tak. Czemu to ja tu by-
lam, czemu nie Clementine? Czy naprawdę byłam dla niego tak ważna? A może intrygowała go dziewczyna,
którą, jak sądził, byłam?
Drzwi otworzyły się, wróciła matka Noaha ze srebrnym półmiskiem i następnym daniem. Luc położył dłoń na
jej biodrze, gdy podniosła pokrywę, ukazując pieczone ziemniaki z rozmarynem i tymiankiem i comber
jagnięcy, którego wystające żebra nadawały mu wygląd dzieła sztuki nowoczesnej. Aromat powinien mnie
odurzyć, ale nie czułam nic, a im dłużej wpatrywałam się w jedzenie, tym bardziej wydawało mi się sztuczne
i nierealne, jakby między mną i resztą świata znajdował się jakiś filtr.
- Noah mówił nam, że zajęłaś pierwsze miejsce w St. Clément? - Jego matka nałożyła mi jedzenie. -
Imponujące.
Ojciec Noaha cmoknął i uniósł swój kieliszek wina.
- Taak... - powiedział. - A jakim właściwie strażnikiem jesteś?
- Yy... nie wiem...
- Przypuszczam, że po skończeniu szkoły planujesz dołączyć do Rady Najwyższej Strażników? - indagowała
Veronica, zakładając nogę na nogę.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo włączył się Noah.
- Może robić, co będzie chciała. Jest dobra we wszystkim.
Poczułam, że się czerwienię.
- No, to czemu nie? - odezwał się Luc. - To najbardziej pożądane stanowisko w naszej społeczności.
- Może Renée wcale nie chce zostać najwyższym strażnikiem? - zasugerował Noah. - Może chce robić coś
innego?
Już miałam coś powiedzieć, ale powstrzymał mnie śmiech Veroniki.
- Ależ każdy chce zostać najwyższym strażnikiem! Gdybyś tylko chciał, Noah, pewnego dnia mógłbyś...
- Nie chcę teraz o tym rozmawiać - przerwał jej Noah.
- Noah mówił, że jesteście państwo nauczycielami? -Próbowałam zmienić temat.
Veronica się uśmiechnęła.
- Oui. Ja jestem specjalistą od francuskiego i języków romańskich, Luc jest uznanym historykiem
kanadyjskim -pogładziła rękę męża i zwróciła się do Noaha: - Nie wiem, czy wiesz, ale ojciec zaczął pracę
nad nową książką. To będzie coś zupełnie nowego.
Noah nałożył sobie górę ziemniaków.
- O czym?
Jego ojciec odchylił się na krześle i obrócił kieliszek w ręku.
- O zapomnianej badaczce i jej obsesji.
Matka Noaha uśmiechnęła się do męża i poszła do kuchni, przynieść więcej wina.
- No, no? - zachęcił go Noah.
- Bon - rzekł Luc, składając pulchne dłonie. - Nazywa się Ophelia Coeur i miała obsesję na punkcie wody.
Ophelia Coeur... To brzmiało dziwnie znajomo...
- Kim ona była? - Usiłowałam przypomnieć sobie, gdzie mogłam słyszeć to nazwisko.
- To Maria Skłodowska-Curie świata strażników. Matka Teresa! Krzysztof Kolumb! - mówił ojciec Noaha,
gestykulując żywo i rozlewając wino.
- Ale co takiego zrobiła? - dopytywał się Noah.
- Och, wiele rzeczy. Na przykład, jako pierwsza zbadała, jak woda wpływa na zmarłych.
Zmarszczyłam brwi; na pewno o niej słyszałam...
- Zaczęła karierę jako szkolna pielęgniarka w St. Clément. W 1894 roku przeniosła się do Szpitala Królowej
Wiktorii, zaraz po tym, jak został przejęty przez plebejuszy, gdzie została w końcu siostrą przełożoną na
oddziale pediatrycznym.
- W Szpitalu Królowej Wiktorii? - powtórzyłam, zerkając na Noaha. - Na pediatrii?
- Oui. Zrewolucjonizowała cały zakład. Zakrztusiłam się, mój umysł pracował w szalonym tempie. Noah rzucił
mi porozumiewawcze spojrzenie.
- I co dalej? - spytał.
Ojciec Noaha zamoczył kawałek chleba w sosie i włożył do ust.
- Kilka lat później Ophelia Coeur porzuciła pielęgniarstwo i poświęciła się nauce - powiedział, żując. -
Jeździła do każdego zbiornika wodnego w Ameryce Północnej, badając topielców oraz to, jak dusza i ciało
reagują na zanurzenie w różnych rodzajach wody. Jako pierwsza odkryła, że woda ma ekranizujący efekt na
zmarłych.
Matka Noaha pochyliła się i otarła kawałki jedzenia z podbródka męża. Uśmiechnął się i uścisnął jej dłoń.
- Bardzo dużo czasu poświęciła Wielkim Jeziorom, szczególnie skupiając się na jeziorze Erie. Wykazała, że
woda z tego jeziora tłumi zmarłych bardziej niż inna.
- Jezioro Erie? - powtórzyłam gorączkowo.
- Tak... - odparł Luc, zaskoczony moim zainteresowaniem. - Jako pierwsza postawiła stopę na większości
wysp tego jeziora. Niektóre z nich nawet nazwano na jej cześć.
Wyspa Młodszej Siostry... To właśnie tam znaleziono ciało panny LaBarge!
- Ale według mnie największy wkład miała w identyfikację jezior o słonej wodzie lub wodzie o zbliżonych
właściwościach. To było... zaraz, zaraz, na początku XX wieku...
- Gdzie ją pochowano? - Ugryzłam się w język, zdając sobie sprawę ze swojej natarczywości.
Ale rodzice Noaha chyba tego nie zauważyli.
- Zapewne w morzu, jak wszystkich strażników - odparła matka Noaha, skubiąc fasolkę.
- Och - westchnęłam rozczarowana. Myślałam, że jej grobem jest ta bezimienna mogiła.
- Tak naprawdę nikt nigdy nie znalazł informacji o jej śmierci - poprawił Luc. - Bazy danych różniły się od
dzisiejszych i choć niektóre z jej dokumentów zachowały się w naszych archiwach, wiemy o jej życiu bardzo
niewiele. Nie opowiadała o swojej przeszłości, rzadko pokazywała się publicznie, sporadycznie publikowała
swoje odkrycia. Wiemy
Zgłoś jeśli naruszono regulamin