x. Wiktor Cathrein SI - Jak należy rozumieć dogmat - Poza Kościołem nie ma zbawienia.pdf

(235 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
x. Wiktor Cathrein SI
Jak należy rozumieć dogmat „Poza Kościołem
nie ma zbawienia”?
Czyż więc pójdą na potępienie wszyscy, którzy w chwili zgonu nie są w
zewnętrznej łączności z Kościołem? Bynajmniej. Nawet dorosły, który dlatego
jest poza Kościołem, że go nie zna, może wewnętrznie do Kościoła należeć, jeśli
tylko serio chce spełnić wszystko, czego Bóg do osiągnięcia zbawienia wymaga;
a więc jeśli gotów jest wstąpić do Kościoła, byle tylko poznał, że on jest
prawdziwym. Bóg pragnie, by wszyscy ludzie byli zbawieni i dla zasług
Chrystusowych daje wszystkim, którzy przyszli do używania rozumu
dostateczne łaski. Chrystus, jak powiada św. Jan Apostoł, „oświeca każdego
człowieka na ten świat nadchodzącego” (J 1, 9). Kto z łaską wiernie
współdziała, ten nie zginie, poręcza to wola Boża, która pragnie zbawienia
wszystkich. To odnosi się do każdego człowieka, ale w szczególniejszy sposób
do tych, którzy mają wiarę chrześcijańską, chociażby przypadkiem nie byli
ochrzczeni. Temu bowiem kto żyje w dobrej wierze w swej religii, łatwiej jest
przy pomocy Bożej obudzić akt doskonałego żalu czy doskonałej miłości i w ten
sposób zdobyć sobie stan łaski poświęcającej i wejść na drogę do zbawienia
wiodącą.
Jeżeli zaś ktoś ma nie tylko wiarę chrześcijańską, lecz również jest
ważnie ochrzczony, choćby nawet w wyznaniu niekatolickim, jak długo nie
popełnia grzechów ciężkich, jest w stanie łaski poświęcającej, a nawet tedy, gdy
ją przez grzech utraci, mocą chrztu zawsze należy prawnie przynajmniej w jakiś
sposób do ciała Kościoła, jak to już przedtem nadmieniliśmy. Według św.
Pawła „w jednym Duchu my wszyscy w jedno ciało jesteśmy ochrzczeni” (I Kor.
844352269.003.png
12, 13) tzn. przez chrzest staliśmy się członkami Ciała Chrystusowego. Ciałem
zaś Chrystusa jest Kościół. W doskonalszym jeszcze znaczeniu są członkami
Kościoła ci, którzy nie tylko są ochrzczeni, lecz i zewnętrznie należą do jedności
Kościoła, poddają się pod jego kierownictwo, biorą udział w jego sakramentach
i innych środkach łaski. W najdoskonalszym znaczeniu wreszcie członkami
Kościoła są ci, którzy nie tylko zewnętrznie do łączności z Kościołem należą,
lecz także są ściśle związani z Chrystusem przez posiadanie łaski poświęcającej.
Są to członki żywe w Ciele Chrystusowym, które na wzór swej Głowy
chwalebnie zmartwychwstaną i na wieki żyć będą.
A jak nie wszyscy ci będą potępieni, którzy zewnętrznie do łączności z
Kościołem nie należą, tak również nie wszyscy będą zbawieni, którzy żyją w
Kościele. Sama przynależność do Kościoła nie wystarcza do zbawienia, chociaż
jest ona normalną do wiecznego szczęścia, przez Boga wyznaczoną, drogą.
Akatolicy zarzucają Kościołowi, że uważa siebie wyłącznie za Kościół
zbawienny;
jest
to
jednak
konieczna
konsekwencja
jego
Boskiego
posłannictwa. Chrystus założył jeden tylko Kościół, przez który chce prowadzić
ludzi do zbawienia, a tym Kościołem jest rzymsko-katolicki. I właśnie dlatego,
że ma on świadomość swego Boskiego posłannictwa i wie, że żadne inne
wyznanie chrześcijańskie tego posłannictwa nie posiada, musi się uważać za
jedynie uświęcający a wszelkim sektom tego odmawiać. W Anglii długi czas
broniono teorii o trzech równouprawnionych gałęziach jednego prawdziwego
Kościoła. Jeden prawdziwy Kościół, mówiono, ukształtował się na trojaki
sposób: jako orientalny (prawosławny), rzymski i anglikański, a wszystkie te
trzy społeczności są równouprawnione, jakby trzy siostry. Również i w
Niemczech mówiono o ewangelickim i katolickim Kościele, jako o „kościołach
bratnich”. Ale nie masz kościołów równouprawnionych i bratnich. Chrystus
844352269.004.png
założył jeden tylko Kościół, i ufundował go na skale Piotrowej. Wszelkie
społeczności religijne, które nie stoją na skale, nie należą do prawdziwego
Kościoła. Oderwane od ośrodka jedności, błąkają się po manowcach.
Tę naukę po wiele razy ogłosił Pius IX. W allokucji Singulari quadam z
4 grudnia 1854 r. powiedział:
Jest to prawda wiary, której silnie trzymać się należy, że poza Kościołem apostolskim,
rzymskim nikt zbawić się nie może, on bowiem jest jedyną arką zbawienia i kto do niego się nie
schroni, zatonie w potopie.
Tę samą naukę wygłosił Pius IX w Syllabusie , potępiając dwa (16 i 17)
następujące zdania: „*Przez praktykowanie jakiejkolwiek religii mogą ludzie
znaleźć drogę do wiecznego zbawienia i to wieczne zbawienie osiągnąć”.
„*Trzeba mieć co najmniej jak najlepszą nadzieję co do wiecznego zbawienia
tych wszystkich, którzy żyją poza prawdziwym Kościołem Jezusa Chrystusa”.
Jak zaś to rozumieć, wyjaśnia tenże papież w swym piśmie z 10 sierpnia
1863 r. do biskupów włoskich (Por. Denzinger, Enchiridion n. 1677). Naprzód
potępia on i w tem piśmie zapatrywanie , że wiekuiste życie mogą osiągnąć ci,
którzy żyją w oderwaniu od prawdziwej wiary i katolickiej jedności. Ale potem
dodaje:
Wiadomo nam i wam, że ci, co znajdują się w zupełnej nieświadomości co do naszej
najświętszej wiary, a przytem zachowując wiernie naturalne prawo moralne i jego przykazania
wyryte niejako w sercach wszystkich przez Boga, zawsze gotowi są Boga słuchać, przy pomocy
Bożego światła i dzielnej siły łaski mogą osiągnąć wiekuiste życie. Bóg bowiem, który przegląda
i bada najtajniejsze uczucia, myśli i usposobienia wszystkich, nie dopuści, w swej najwyższej
dobroci i miłosierdziu, by był skazany na męki wieczne ten, który żadnej dobrowolnej winy nie
ma na sumieniu.
Ponieważ Kościół jest zwyczajną drogą do nieba, a poza Kościołem
bardzo trudno osiągnąć zbawienie, Kościół nauczający, tj. papież w
odpowiedniej mierze i biskupi mają ścisły obowiązek sami, czy też przez swych
844352269.005.png 844352269.006.png
zastępców wedle sił swoich głosić i szerzyć Ewangelię. Kościół nauczający
został zobowiązany do tego nakazem Chrystusa Pana: „Idźcie i nauczajcie
wszystkie narody, głoście Ewangelię wszemu
stworzeniu,
uczcie
ich
zachowywać wszystko comwamkolwiek powiedział”. Albo: „Weźmiecie moc
Ducha Świętego, który przyjdzie na was i będziecie mi świadkami w Jeruzalem
i we wszystkiej żydowskiej ziemi i w Samarji i aż na kraj ziemi” (Dz Ap 1, 8).
„Bo jeśli Ewangelię będę opowiadał, nie mam chluby, bo mię potrzeba
przyciska, albowiem biada mnie, jeślibym Ewangelii nie przepowiadał” (1 Kor
9, 16).
To posłannictwo do głoszenia Ewangelii przeszło od Piotra i apostołów
na ich następców, papieży i biskupów. Na papieżu ciąży obowiązek głoszenia
Ewangelii po całym świecie, na poszczególnych biskupach, w powierzonych im
diecezjach.
Ale i prawo miłości również obowiązuje wszystkich członków Kościoła
do uczestnictwa w miarę sił, stosownie do stanu i okoliczności w głoszeniu
Ewangelii, przynajmniej przez wspomaganie tych, którzy wprost powołani są
od Boga do tego dzieła.
Przez blisko 2000 lat Kościół wspaniale wypełniał to zlecenie swego
Założyciela. Do głosicieli wiary katolickiej można zastosować te słowa
Psalmisty: „Idąc szli i płakali, rozsiewając nasiona swoje, ale wracając się
przyjdą z weselem, niosąc snopy swoje” (125, 6). Apostołowie podzielili świat
między siebie, wyruszyli na wszystkie strony, by głosić wszędzie Ewangelię, i
młodziutki posiew krwią swoją podlewać i użyźniać. Za nimi poszli niezliczeni
biskupi, kapłani, zakonnicy, i tak jest aż po dziś dzień. Tysiące i tysiące udają
się do dalekich krajów i tam w trudzie i znoju niosą światło Ewangelii i drogę
zbawienia wskazują tym, „co siedzą w cieniu śmierci”. A jak obfite towarzyszy
844352269.001.png
im błogosławieństwo Boże! Mimo ubóstwa głosicieli wiary, posiew jej wszędzie
bujnie powschodził. Ω
Fragment książki ks. Wiktora Cathreina SI pt. Katolik i Kościół katolicki ,
Kraków 1931, s. 126–130
844352269.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin