Michael A. Stackpole - X-Wingi IV - Wojna o Bactę.txt

(669 KB) Pobierz
1 Michael A. Stackpole X-Wingi IV – Wojna o Bactę 
2 


Tom IV cyklu X-WINGI 

WOJNA O BACTĘ 


MICHAEL A. STACKPOLE 

Przekład 
KATARZYNA LASZKIEWICZ 



3 
Tytuł oryginału 
X-WING IV. THE BACTA WAR 
Michael A. Stackpole X-Wingi IV – Wojna o Bactę 
4 
Redaktor serii 
ZBIGNIEW FONIAK 
Redakcja stylistyczna 
MAGDALENA STACHOWICZ 
Redakcja techniczna 
ANDRZEJ WITKOWSKI 
Korekta 
BARBARA CYWIŃSKA 
ELŻBIETA STEGLIŃSKA 
Ilustracja na okładce 
PAUL YOULL 
Skład 
WYDAWNICTWO AMBER 
Denisowi Lawsonowi 
pierwowzorowi Wedge’a Antillesa 
Copyright © 1997 by Lucasfilm, Ltd. & TM. 
All rights reserved. 
For the Polish translation 
Copyright © 2003 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. 
ISBN 83-241-0374-0 


Michael A. Stackpole 

ROZDZIAŁ 


1 


W środku nocy syk miecza świetlnego wydawał się zwielokrotniony, wypełniając 
cały pokój. Srebrzyste światło klingi okryło białym szronem meble, wydobywając nieprzeniknione 
cienie, które tańczyły w rytm ruchów miecza, jakby uciekały przed jego 
blaskiem. 

Jak przestępcy kryjący się przed światłem. 

Corran Horn spojrzał na ostrze, którego blade światło nie oślepiało ani nie raziło w 
oczy. Bez pośpiechu nakreślił końcem miecza poziomą ósemkę nieskończoności, by 
nagłym skrętem nadgarstka zasłonić się gardą, chroniącą jego ciało od czoła po pas. To 
wprawdzie relikt dawno minionych czasów, pomyślał, ale nadal przywołuje wspomnienia. 


Dwukrotnie wcisnął czarny przycisk na rękojeści, pogrążając pokój w ciemnościach. 
Miecz świetlny przywołał również 
w jego umyśle obrazy i uczucia, Corran wątpił 
jednak, czy podzielają je inni ludzie na Coruscant. Dla wszystkich, nie wyłączając 
Corrana, Luke Skywalker był bohaterem i spadkobiercą tradycji Jedi. Jego starania, by 
odbudować zakon Jedi, spotkały się z powszechną aprobatą; każdy, z wyjątkiem tych, 
którzy obawiali się powrotu prawa i porządku w galaktyce, życzył 
mu samych sukcesów 
w tej bohaterskiej misji. 

I ja mu tego życzę, pomyślał 
Corran, ale moja decyzja jest nieodwołalna. 

Propozycję Luke'a Skywalkera, by opuścić EskadręŁotrów i zacząć szkolenie Jedi, 
uważał za najwyższy zaszczyt. Skywalker powiedział, że dziadek Corrana, Nejaa 
Halcyon, był 
mistrzem Jedi, który zginął w Wojnach Klonów. Miecz świetlny, który 
Corran znalazł w Muzeum Galaktycznym, należał do Nejaa, a wnuk otrzymał go jako 
należne mu dziedzictwo. Moim dziedzictwem, pomyślał, jest tradycja rycerzy Jedi. 

Ale o tej części swojej spuścizny słyszał tylko od Skywalkera. Nie wątpił, że Jedi 
mówi prawdę, ale nie była to cała prawda. A w każdym razie, pomyślał, nie cała prawda, 
w której wyrastałem. 

Przez całe dotychczasowe życie Corran Horn był przekonany, że jego dziadkiem 
jest Rostek Horn, ceniony wysoki funkcjonariusz Służby Ochrony Korelii. Jego ojciec, 
Hal Horn, również służył w KorSeku. Kiedy nadeszła pora, by Corran wybrał swój 
przyszły zawód, tak naprawdężaden inny wybór nie wchodził w grę. Zgodnie z rodzin


X-Wingi IV – Wojna o Bactę 


ną tradycją wstąpił do KorSeku. Jego dziadek przyznawał, że znał jednego Jedi, który 
zginął podczas Wojen Klonów, ale nie przykładał 
do tej znajomości większej wagi niż 
do przelotnego spotkania byłego imperialnego moffa, Flirry'ego Vorru, czy do odwiedzin 
w Centrum Imperialnym, jak zwano Coruscant za rządów Imperium. 

Corran nie był zdziwiony, że Rostek Horn, a także jego syn Hal bagatelizowali 
swoje związki z Nejaa Halcyonem. Halcyon zginął w Wojnach Klonów, a Rostek pocieszał 
wdowę po nim tak skutecznie, że w końcu się pobrali. Adoptował również syna 
Halcyona - Valina, który dorastał 
jako Hal Horn. Kiedy Imperator rozpoczął eksterminację 
zakonu Jedi, Rostek wykorzystał swoją pozycję 
w KorSeku, by zniszczyć wszelkie 
ślady po rodzinie Halcyonów; chciał w ten sposób ochronićżonę i adoptowanego 
syna przed dochodzeniem władz imperialnych. A ponieważ każdy przejaw zainteresowania 
rycerzami Jedi, myślał Corran, mógł sprowokować władze do bliższego zainteresowania 
się ich rodziną, o rycerzach Jedi słyszał pewnie jeszcze mniej niż jego rówieśnicy. 
Gdyby nie różne hologramy, w których rycerze Jedi zawsze grali rolę czarnych 
charakterów, i - dużo później - wspomnienia dziadka z czasów Wojen Klonów, Corran 
wiedziałby niewiele, albo zgoła nic, o zakonie rycerzy Jedi. Jak większość dzieci, uważał 
ich za postacie mgliście romantyczne i złowieszcze, ale odległe i obce, podczas gdy 
to, czym zajmowali się jego ojciec i dziadek, było ekscytujące i dotyczyło go bezpośrednio. 


Uniesioną dłonią dotknął złotego pamiątkowego medalionu Jedi, który nosił na 
szyi. Corran odziedziczył go po ojcu i uznał za swoisty talizman, nie zdając sobie sprawy, 
dlaczego Halowi Hornowi był on tak bliski: przedstawiał 
wizerunek jego prawdziwego 
ojca, Nejaa Halcyona. Nosząc ten medalion, uświadomił sobie Corran, jego ojciec 
czcił pamięć swego ojca i na swój sposób przeciwstawiał się Imperium. Podobnie jak 
Corran, który - nieświadom głębszego znaczenia medalionu - nosił go, by oddać cześć 
własnemu ojcu. 

Rewelacje Skywalkera na temat pokrewieństwa z Nejaa Halcyonem otworzyły 
przed Corranem całą gamę nowych możliwości. Wstępując do KorSeku, poświęcił się 
misji podobnej posłannictwu Jedi, którzy pragnęli uczynić z galaktyki miejsce bezpieczniejsze 
dla jej mieszkańców. Jak wyjaśnił mu Luke, zostając Jedi, Corran mógłby 
robić w istocie to samo, co dotychczas, tyle że na większą skalę. Taka myśl była kusząca 
i wszyscy jego towarzysze z eskadry byli przekonani, że Corran skwapliwie skorzysta 
z okazji. 

Corran uśmiechnął się. Myślałem, przypomniał sobie, że kanclerz Borsk Fey'lya 
padnie trupem, kiedy odmówiłem. I szkoda, że się tak nie stało. 

Pokręcił głową, uznając, że taka myśl jest niegodna jego samego i chybiona w wypadku 
Borska Fey'lyi. Corran był pewien, że w głębi duszy bothański kanclerz był 
przekonany, że to on - a nie Corran -miał rację, że to jego działania były niezbędne, by 
utrzymać jedność Nowej Republiki. Restytucja zakonu Jedi mogłaby się stać jednoczącą 
siłą, scalającą Republikę i podkreślającą jej ciągłość ze Starą Republiką. Podobnie 
jak umieszczenie w Eskadrze Łotrów przedstawicieli różnych ras i nacji członkowskich 
sprzyjało jedności Republiki, wyniesienie Korelianina do rangi nowego Jedi mogłoby 


Michael A. Stackpole 

wpłynąć na koreliańską dyktaturę, by traktowała Nową Republikę w nieco bardziej 
przyjazny sposób. 

Skywalker zaproponował Corranowi wstąpienie do zakonu Jedi, a Fey'lya od razu 
przyjął, że Corran się 
na to zgodzi. Żaden z nich jednak nie wiedział 
o jego osobistych 
zobowiązaniach, których wpływ na Corrana był znacznie silniejszy niż jakiekolwiek 
sprawy wagi galaktycznej. Choć Corran zdawał sobie sprawę, jak wspaniale byłoby 
nieść dobro wielu istotom w galaktyce, to zostało mu kilka krótkoterminowych długów, 
które zamierzał spłacić, a czas miał w ich przypadku kluczowe znaczenie. 

Funkcjonariusze Szczątków Imperium porwali go, poddali torturom i uwięzili w 
„Lusankyi", która -jak się później okazało - była w rzeczywistości gwiezdnym superniszczycielem 
ukrytym pod powierzchnią Coruscant. Uciekł stamtąd, co wcześniej nie 
udało się nikomu, ale tylko dzięki pomocy, której udzielili mu inni więźniowie. Poprzysiągł, 
że powróci, by ich wyzwolić, i zamierzał dotrzymać obietnicy. To, że byli 
uwięzieni na pokładzie gwiezdnego superniszczyciela orbitującego teraz wokół Thyferry, 
utrudniało mu nieco zadanie, ale małe szanse powodzenia nigdy dotąd nie powstrzymywały 
go przed działaniem. Jako Korelianin, nie przejmował się rachunkiem 
prawdopodobieństwa. 

Pragnienie uratowania więźniów wzrosło jeszcze, gdy przez przypadek dokonał 
odkrycia, które wprawiło go w spore zakłopotanie. Na „Lusankyi" nieformalnym przywódcą 
więźniów był starszy mężczyzna, który mówił o sobie po prostu „Jan". Po swojej 
ucieczce Corran obejrzał kiedyś w HoloNecie film dokumentalny o bohaterach Sojuszu 
Rebeliantów. Pierwszym i najwybitniejszym z nich był generał, który dowodził 
obroną 
Yavina Cztery i był twórcą planów zniszczenia Gwiazdy Śmierci - Jan Dodonna. 
W filmie powiedziano, że zginął podczas ewakuacji Yavina Cztery, ale Corran nie 
miał wątpliwości, że to jego spotkał, będąc więźniem „Lusankyi". Gdybym nie był 
przekonany, że zginął, pomyślał, już tam bym go rozpoznał. Ale ze mnie dureń! 

Fakt, że Dodonna był tak wybitną postacią niewiele znaczył dla Corrana. Ważne, 
że Jan, podobnie jak Urlor Sette i kilku innych, pomogli mu w ucieczce. Ryzykowali 
życie, by dać mu szansę wydostania się z więzienia. Pozostawienie tak dzielnych ludzi 
w rękach kogoś 
takiego jak Ysanna Isard oznaczało, że zamiast odwdzięczyć się im za 
odwagę, Corran narażał ich na śmierć, a nawet na coś 
gorszego - przekształcenie w 
tajnych szpiegów Isard, w jej marionetki. 

- Nie mogłeś spać? 
Zaskoczony Corran odwrócił się i uśmiechnął na widok ciemnookiej brunetki stojącej 
w drzwiach sypialni. 

- Nie bardzo, Mirax. Przepraszam, że cię obudziłem. 
- Nie obudziłeś mnie. Obudziła mnie twoja nieobecność. - Mirax miała na sobie 
ciemnoniebieski szlafrok przepasany żółtą szarfą. Uniosła rękę do ust, by ukryć ziewnięcie, 
i wskazała nią na srebrny cylinder, który trzymał w prawej dłoni. - Żałujesz 
swojej decyzji? 
-Której? Odmowy wstąpienia do zakonu Jedi -uśmiechnął się -czy związania się 
z tobą? 
Uniosła brew. 

X-Wingi IV – Wojna o Bactę 


- Myślałam o tej pierwszej. Ale jeśli masz wątpliwości co do mnie, to mogę z powrotem 
nauczyć się spać samotnie. 
Roześmiał się, a Mirax zawtórowała mu po chwili. 

- Niczego nie żałuję. Nasi ojcowie mogli byćśmiertelnymi wrogami, aleja nie 
umiem sobie wyobrazić lepszej przyjaciółki od ciebie. 
- Albo kochanki. ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin